Nasz "bohater", w trzeciej i ostatniej z racji wieku swojej politycznej wyprawie po odbicie umiłowanej władzy, jeszcze politycznie nie umiera, jednak wszystko wskazuje na to, że po ciężkich powyborczych ranach, nie jest w stanie wrócić do równowagi. Jego wystąpienia na sejmowej mównicy, jego odpowiedzi na korytarzach Sejmu, jego wywiady i konferencje prasowe, świadczą o słabości nie tylko fizycznej. Do tego brak szczelnej ochrony, której został pozbawiony po przegranych wyborach, jakby ośmiela go do wygłaszania przed dziennikarzami swoich osobistych rewelacji z przekonaniem, wartym niby lepszej sprawy.
Te narracyjne próby budzą już śmiech i politowanie nie tylko dziennikarzy mających z nim bezpośredni kontakt, ale i opinii publicznej. Jeszcze gorzej jest podobno w szeregach PiS, gdzie najbardziej zaufani i ci z dalszych rzędów ław poselskich załamują ręce z bezsilności, widząc niekontrolowaną radosną twórczość szefa. A on wydaje się być nie do opanowania. Zachowuje się jakby po latach spuszczono go wreszcie ze smyczy. Wreszcie, bez oporu i zażenowania, może powiedzieć wszystko, co mu ślina na język przyniesie. Nie wygląda to dobrze, patrząc z perspektywy członków partii i wiernych jego wyznawców.
Na własne oczy Polska widzi schyłek polityka, który mając w swoich rękach wszystko o czym marzył przez całe swoje dorosłe życie, zmarnował to. Marnuje też dziedzictwo brata, na które latami się powoływał. Marnuje swój dorobek jaki by on nie był. Zmarnował okazję do zachowania szacunku i dobrej pamięci o sobie przynajmniej niektórych. Nie może ogarnąć przegranej i przez ten pryzmat, dalej odbiera rzeczywistość jako mu wrogą. Słyszymy słowa wypowiadane w akcie rozpaczy, że doszło do zamachu stanu, że nie ma Państwa i Sejmu. Stanął na pozycji - on i reszta świata z Tuskiem na czele. Tak to wygląda.
Czym takie zachowanie mamy tłumaczyć? Przegraną? Strachem przed rozliczeniem? Obawą przed najbliższą i dalszą przyszłością? W tej swojej obawie przybiera postać nad wyraz tragiczną, ale też i śmieszną. Bliżej mu do skansenu niż nowoczesnego Państwa. Niedobrze, że wciąż ma zwolenników, ślepo w niego wpatrzonych. I jeszcze coś - nie uwierzę i nikt mi nie wmówi, że o wszystkim co działo się przez ostatnie osiem lat w Polsce, Kaczyński nie wiedział, że działo się to za jego plecami. Jak by to nim świadczyło? O nim, wielkim strategu, politycznym mędrcu, zbawcy, naczelniku, w końcu samozwańczym władcy Polski?
Wiedział o wszystkim co działo się w partii, wiedział co do szczegółu o poczynaniach rządu, wiedział o szalonym szastaniu przez swoich ludzi kasą publiczną i o innych grzechach śmiertelnych. Sam nie był lepszy, a przykładem niech będzie niezrealizowany na szczęście pomysł/przekręt o dwóch wieżach "bliźniakami" nazwanych. Albo nocne włamanie do siedziby Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, pamiętacie? Dziennikarze śledczy donosili, że zrobiono to podobno dorobionym kluczem. Dorobionym kluczem!!! A sprawa LOTOSU? Zatem co? Nie wiedział co Obajtek i Macierewicz wyprawiali? Bujdy na resorach!
Wiedział o wszystkim, że powtórzę, bo wyrażał na to zgodę. Jeszcze raz - bez jego zgody nic się nie działo, nigdzie, ani w partii, ani w rządzie, ani w Polsce. Biorąc pod uwagę cały jego życiorys, jestem o tym święcie przekonana. Teraz, przechadzając się po Sejmie wygaduje te swoje bzdury. To nie jest nawet dziwne, to jest s t r a s z n e. Uchodząc w oczach swoich wyznawców niemal za boga, politycznie wciąż jest żywotny, wciąż, czując na plecach poparcie choćby garstki podobnie myślących, może jeszcze narobić niezłego bigosu. Skoro to on nie jest u władzy, po prostu ma być źle, ma być jak najgorzej. Mówi więc to, co mówi.
Dzisiaj słowo >zemsta< jest jego drugim imieniem. A ma się zemścić za wszystko, za brata, za matkę, za utratę władzy, za to że nikt go nie lubi. Rusza w ostatni bój rzucać swoje fantasmagorie w tłumy zmanierowanych mentalnie, wiernych i poddanych, zaniepokojonych wielce polityczną zmianą. I im bardziej nowy rząd będzie się starał ich rozliczyć, tym bardziej Kaczyński z pomocnikami będzie lał wodę na swój kłamliwy populistyczny młyn. To już od dawna nie jest polityka. To potwornie zniekształcona przez PiS >p r a w d a< o demokracji, która bezczelnie i bez oporu rozniosła w pył kulturę polityczną i to, co sobą znaczyła.
Kiedyś B. Szydło powoływała się na hasło "Polska w ruinie". Nie wiedziała biedna, że ta ruina będzie dokonywana ich rękami? Dokładnie wiedziała, jak i inni członkowie partii. Bowiem będąc w opozycji za pierwszych rządów D. Tuska mieli czas, całe osiem lat, na przygotowanie planu na przejęcie władzy i Polski. Byli przygotowani do zadania jak mało kto przed nimi. To trzeba im przyznać. Zmiany następowały bardzo szybko, nawet nocą w Sali Kolumnowej. Nawet zarządzaniem wielokrotnym reasumpcji głosowań. Nawet za pomocą bezprawnego dyskryminowania przeciwników politycznych.
Ówczesna opozycja popełniła grzech lekceważenia i nie docenienia przeciwnika jakim był Kaczyński. Czas wyciągnąć naukę z przeszłości i pamiętać, że prezes największej partii opozycyjnej mimo że starszy człowiek, może pokazać pazury. Niech sobie gada bzdury, niech sobie roi prawo do populizmów, niech... mówi, byleby mówić. Tak go mamy odbierać? Niech sobie mówi? Nie! Należy mieć kontrolę nad wydarzeniami jakie zechce jeszcze kreować. Rząd robiąc swoje, musi mieć na oku poczynania tego człowieka, który nie zauważa, jak sam sobie szkodzi. Nie może też zapominać o zapleczu, z którego zakamarków wyłaniają się tu i tam chętni do objęcia po nim kierownictwa w partii.
Zbliża się moment oddania władzy w PiS. To pewne. Mówi się, że następna miotła bywa jeszcze gorsza od poprzedniej. Tak więc to nie koniec politycznych zapasów. Dalej w Polsce będzie się działo, ponieważ żadna ze stron nie chce oddawać pola. Każda ze stron będzie walczyć do krwi ostatniej. Musimy więc wiedzieć, że lepiej to już było. Władza robi z człowiekiem okropne rzeczy. W grę wchodzą najgorsze nasze cechy. A Polscy politycy nie są pierwszymi w dziedzinie naginania norm i wszelkich innych zasad, gdy chodzi o zdobywanie i utrzymywanie jak najdłużej władzy. Przykłady tuż za rogiem.
To właśnie będzie spuścizna po upadłym szalonym starcu. Czy o to nam chodzi?
Pytam więc:
- Czy w taki sposób jaki proponuje nam J. Kaczyński okazuje się miłość do Ojczyzny?
- Czy w taki sposób wyraża się szacunek do współobywateli?
Zastanówmy się. Mamy nad czym pomyśleć.
Obrazy: *YouTube *Allegro