środa, 17 stycznia 2024

GŁOWA Państwa... Duda Andrzej

To, co teraz dzieje się w polskiej polityce, nadaje się na zrobienie filmu trochę o zacięciu komediowym i dramatycznym z domieszką niezłej fantazji. Ktoś, kto by się tego zadania podjął, nie musiałby się za bardzo starać w budowaniu scen i akcji, nie musiałby szukać aktorów. Sceny i akcje same się budują. A aktorzy są w zasięgu ręki i wydają się mieć naturalny talent. Za przykład niech posłuży tu najważniejsza osoba, Głowa Państwa, która swoimi występami publicznymi za każdym razem udowadnia, że takie dyscypliny jak komedia, dramat i fantastyka, nie są jej obce.

Szczególnie ostatnie dwa polityczne tygodnie obfitują w prezydenckie zaangażowanie, które to zaangażowanie jest autorską formą przekazu przemyśleń głowy państwa taką, że głowa Polaków boli. Ten ból z godziny na godzinę, z dnia na dzień potęguje/wzrasta na widok stylu, w jakim celebruje swój urząd prezydencki pan dr nauk prawnych Duda Andrzej. Wydawałoby się, człowiek bardzo dobrze wykształcony i bardzo dobrze obeznany z polską polityką, z racji zasiadania na różnych stołkach na przestrzeni ostatnich lat. Wikipedia dokładnie nam to przedstawia.

Gość z nadania prezesa partii matki, objął w posiadanie na 10 lat Pałac Prezydencki, w którym z czasem umościł sobie niezłe gniazdo, z którego to gniazda stworzył dla siebie autonomiczne państwo w państwie. Państwo hermetyczne, bo mieszczące się w granicach Pałacu prezydenckiego i rządzone prawem kaduka. Zawsze zastanawiałam się, jak to możliwe, by polityka z poważnych wydawałoby się i wykształconych ludzi robiła głupka, by zamieniała ich w jakieś polityczne zombie. Duda jeszcze kilkanaście miesięcy będzie się w pałacu panoszył, pokrzykując i wygrażając paluchem Tuskowi i jego rządowi.

Za wszelką cenę chce udowodnić, kto tu rządzi. Nadyma się jak purchawka, pokazuje jaki jest ważny, daje do zrozumienia, że bez niego Tusk nic nie zrobi i popełnia błąd za błędem. Szczególnie ostatnio zintensyfikował też swoje groźby, które wyglądają komicznie. Nie jest w stanie opanować emocji. Sam z własnej woli pokazuje, jaki jest niepoważny. Za co się zabierze, partoli. Publicznie partoli. I taki ktoś jest prezydentem Rzeczypospolitej. Tak naprawdę to jest prezydentem pałacowego państewka, nieudanego projektu własnego pomysłu. Tak naprawdę, to sam teraz zjada właśnie czarną polewkę ugotowaną przez siebie, przeznaczoną dla D. Tuska.

Niestety, prezydentura Dudzie nie wychodzi. Nie wychodzi, ponieważ uwierzył, że wszystko może. Z pracowników robiąc sobie wierny i lojalny dwór uwierzył, że jest monarchą, a jego pałac jest eksterytorialnym miejscem służącym do przechowywania skazanych przyjaciół. Gdy słucham szczególnie jego ostatnich wystąpień i patrzę na jego postawę mam wrażenie, że kreuje się na monarchę jakiejś innej Polski, z innym prawem, z inną Konstytucją. Mam też wrażenie, że po ostatnich wyborach Duda nie zaakceptował (tak jak PiS) wyniku. Odwrócił się więc plecami do Polaków i zamknął w pałacu.

Udał się na wewnętrzną emigrację, uciekł od państwa, w którym od chwili zaprzysiężenia przez niego samego nowego rządu, rządzi ten znienawidzony D. Tusk. Z tego gniewu mylą mu się pojęcia takie, jak >więzień polityczny<, mylą mu się słowa >uniewinnienie< z >ułaskawieniem<, myli mu się walka z korupcją z faktem jej bezprawnego kreowania przez najwyższych urzędników. Z tego gniewu ignoruje wyroki Sądów i interpretuje je po swojemu. Szanuje wyroki tylko tych sędziów, których sam mianował i osadzał w Sądach Najwyższych. Jak sam publicznie stwierdził:

 Jest "głęboko wstrząśnięty, że zamknięto do więzienia ludzi, którzy – nie mam żadnych wątpliwości – są krystalicznie uczciwi”. 

Wygląda, że ten powyborczy wstrząs wciąż trzyma go w swoich kleszczach. Jako dr nauk prawnych, jako głowa państwa, biorąc się po swojemu za Prawo, Duda okrutnie ośmiesza tylko i wyłącznie siebie, że też on sam tego nie widzi. Mało tego, robiąc to co robi, jest święcie przekonany, że "wierzy głęboko w to, że sprawiedliwymi, uczciwymi metodami konstytucyjnymi, prawnymi i politycznymi zgodnymi z zasadami demokracji" jest "w stanie uczciwość i sprawiedliwość w polskim państwie przywrócić i dalej budować uczciwe i rzetelne polskie państwo”

Rozumiem, że pan doktor nauk prawnych mówi o swoim wymyślonym państewku, bo chyba nie o Rzeczpospolitej Polskiej z solidnie udokumentowaną tysiącletnią historią? Mam dużą wyobraźnię, ale jakoś nie mogę sobie zwizualizować kraju proponowanego przez owego pana grzmiącego o terrorze praworządności. Przytoczę cytat, bo nie mogę się powstrzymać:

"Niech to będzie wielkim znakiem ostrzeżenia dla wszystkich polityków dzisiejszej Rzeczpospolitej, zwłaszcza dla tych, którzy obecnie rządzą, do czego prowadzi arogancja władzy i poczucie bezkarności, czy też jak wolę to nazwać: „terror praworządności”. Bo dzisiaj mamy do czynienia z terrorem tzw. praworządności."

Czy pan Duda ma Polaków za głupków? Jeżeli to, co teraz dzieje się w polityce pod rządami Tuska, Duda nazywa terrorem praworządności, to jak nazwać minione rządy Kaczyńskiego i PiS? Mamy akcent komediowy z jednej strony. Z drugiej mamy dramat, którym jest potężne zaślepienie głowy państwa na to, co sam czyni. I nie ma się tu z czego śmiać. Jest to szarpanie się Dudy z przepisami Prawa, prawdziwego, a nie wymyślonego. Jest to łamanie Konstytucji RP obowiązującej od 1997 roku. Innej nie ma. Więc na jaką konstytucję powołuje się lokator pałacu? 

Dramatem jest zarzucanie przez prezydenta państwa, oponentom politycznym, łamania Konstytucji, który sam jednocześnie ją łamie. Znawcy tematu przestali już dawno liczyć, ile razy prezydent dopuścił się tego karygodnego czynu. On sam wpadł w taki amok, że nie panuje nad sobą, nie rejestruje już swojego emocjonalnego zachowania. I znowu, wcale to nie jest śmieszne. Wystawia bowiem na szwank wizerunek Polski. Niech ze swoim robi co chce, ale wara od Polski. Nie chcę takiego prezydenta! Nie chcę, by dalej miał wpływ na polską rzeczywistość, którą próbuje zbudować według własnej potrzeby i ambicji.

Wygląda na to, że Duda już nie rozumie po co sprawuje swój urząd. Już zapomniał co znaczy BYĆ prezydentem kraju. A przecież przysięgał na Konstytucję RP, że dochowa wierności postanowieniom Konstytucji, że będzie strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą zawsze dla niego najwyższym nakazem. Pytam się więc - czego z powyższych słów Duda Andrzej nie zrozumiał? Czy ciężar, w sumie nielicznych obowiązków głowy państwa, padł mu na głowę i biedak nie wie, co czyni? Może potrzebna tu jest jakaś sprawna opieka specjalisty?

Pytam, bo to co się dzieje z Dudą, już jakąkolwiek traumą nie można nazwać. A gdyby nawet traumą, to z jakiej przyczyny by ona miała być? Czyżby wymyślone pałacowe państewko nie działa? Nie spełnia oczekiwań? Nikt nie powinien się dziwić. Głoszone otwartym tekstem pochwały dla uprawianego przez siebie i przez PiS bezprawia, walą rykoszetem jak młotem w nich samych. Szczególnie w Dudę. Co już nikogo nie zaskakuje. Duda Andrzej niezaprzeczalnie ma ogromny udział w "dewastacji porządku prawnego w Polsce", a powiedział mu to prosto w oczy Donald Tusk na poniedziałkowym ich spotkaniu.

Na bank lokator pałacu, zachowujący się jak rozpuszczony bachor, przejdzie do historii, która raczej krytycznie potraktuje jego samego i jego wysiłki niszczące państwo. Stawiam tezę, że w Polsce nie znajdziemy nikogo, kto chciałby temu człowiekowi przeszkodzić w autodestrukcji, który sam świadomie tego nie chce. Niech więc tak zostanie. Niech dalej odmraża sobie uszy. Przyklaskują mu w tym tylko... tylko klakierzy z PiS, którzy nie chcą państwa prawa i nie chcą standardów demokratycznych. Ważniejszy jest ich partyjny interes. 

Nigdy im nie chodziło o Prawo, Konstytucję, demokrację, wolność i wolne media. Są skończeni, skompromitowani i całkowicie niewiarygodni. Dlatego nie byli w stanie stworzyć nowego rządu. Dlatego nikt nie chciał z nimi pracować. Mogą sobie teraz klaskać do woli, Rzeczpospolita przez to się nie rozpadnie, a tym bardziej nie zatrzyma. A Duda Andrzej jest bardziej rezydentem niż prezydentem, żadna z niego głowa państwa. Jest człowiekiem Kaczyńskiego z 5 partyjnego rzędu spełniającego lojalnie rozkazy, nikim więcej.

Za ponad rok, a to już nie długo, będzie nowy prezydent i mam nadzieję, że ktokolwiek nim będzie, przywróci twarz urzędowi prezydenta poprzez szanowanie i stosowanie się do słów przysięgi.

I żeby się chociaż powstrzymał i ośmieszał przed Polakami, ale nie, wyjeżdża do Davos i tam na oczach przywódców błaźni się dalej. Dudokomedia i dudodramat w jednym. 

10 komentarzy:

  1. Głosowałem na Dudusia bo nie chciałem prezydentury tego obłudnika od rury z fekaliami Trzaskowskiego. Ale po tym co Duda wygaduje żałuję. W sumie nie powinno mnie to dziwić bo żałuję też że kiedyś głosowałem na alkoholika Kwacha. Ot błędy młodości. Na Komoruskiego tylko nie głosowałem nigdy bo ten analfabeta zawsze wzbudzał we mnie wstręt tak jak to jego PO. Za rok na wybory prezydenckie zwyczajnie nie pójdę. Nie dam się kolejny raz oszukać i poniżyć. W ogole polska polityka coraz bardziej mnie biologicznie brzydzi i wybieram sie na wewnetrzna emigracje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, przyznaję, że afery alkoholowe Kwaśniewskiego też mnie bulwersowały, że Komorowskiego w ogóle nie widziałam w roli prezydenta, w ogóle. Ale jest tak, że przy każdych wyborach kupujemy kota w worku. Dlatego mamy to, co mamy, ponieważ nie jesteśmy w stanie zweryfikować wcześniej kandydatur. Tak było, jest i tak będzie. Najpierw obowiązkowo musi być głosowanie, a potem... rozczarowanie. Prawda? A za rok nie wiadomo co będzie. Możemy się jeszcze zdziwić. Zgoda, polityka jest coraz bardziej wkurzająca, jednak mimo to Jarku, jest jeszcze czas na emigrację wewnętrzną. :)

      Usuń
  2. Szkoda moich palcow na klawiaturze. Dziwi mnie tylko niepomiernie, ze ten odpad tytulujesz "panem".
    I na niego przyjdzie pora, stanie w koncu przed trybunalem stanu za deptanie konstytucji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, na słowo >pan< trzeba sobie zasłużyć, wybacz, moje faux pas zwalam na kulturę osobistą. I tak, na niego też przyjdzie pora, kiedyś zda urząd i ciekawa jestem, co wtedy zrobi z resztą swojego życia? Stawiam to pytanie, bo chodzi mi po głowie, że Kaczyński wyrzuci go na śmietnik jak zużytą/wyciśniętą cytrynę. A kara musi być. MUSI BYĆ!
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  3. Kara? Zabawne. Na serio wierzysz że Duduś zostanie ukarany? Nic mu nie zrobią. Dożyję spokojnie na politycznej emeryturze i będzie jeździł z wykładami jak Wałęsa. I sporo zarobi. Swoją drogą jak już mowa o karaniu to pierwszy powinien być właśnie Wałęsa bo tego Bolka jakoś mu darowano jakby bycie donosicielem było powodem do szacunku. Też było głośno o papierach Kiszczaka i jakoś ucichło. Tak samo będzie z nadaniem Duży. To nic innego jak bzdury i marzenia ściętej głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara, może to tylko moje pobożne życzenie? No, ale napisałam. Na serio mam wątpliwości, a jak będzie, zobaczymy. Co do "Bolka" to my, przeciętne żuczki, nie wiemy na 100% jak było. Wie to choćby niejaki Cenckiewicz, który napisał niejedną książkę o Wałęsie i który zrobił na tym polityczną karierę. Można by rzec, że osoba Wałęsy uratowała mu życie zawodowe. Ile w tych "pracach" prawdy, a ile chęci żeby tak było, autor sam wie najlepiej. Autor i IPN. Kiszczak, niezły ananas, włos z głowy nie spadł. Co do Dudy, może to są bzdury, ale jedno wiem, że czasy się zmieniają. :)

      Usuń
  4. Karaniem Dudy miało być. Ot cholerny słownik sam namieszał .

    OdpowiedzUsuń
  5. Sam bym chętnie zobaczył przynajmniej kilkanaście osób przed trybunałem stanu ale niestety moja wiara że ktokolwiek zostanie przesłuchany albo ukarany jest praktycznie zerowa. Chciałbym się mylić bo niektórzy na czele z Ziobrą zasługują na rozliczenie. Ale pewnie jak Kiszczak umrą w spokoju bez żadnych konsekwencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała, ale najprawdopodobniej może być jak mówisz. Ale byłoby to niesprawiedliwe. :)

      Usuń