wtorek, 31 października 2023

ZAMIANA m i e j s c

Odkąd "Solidarność" podzieliła się na dwa plemiona wyszło potem, że raz rządzi jedno z nich a raz drugie. Po ostatnich wyborach znowu doszło do zamiany miejsc. Większość Polaków zagłosowała przeciwko PiS. Po Kaczyńskim numerem jeden zostanie Donald Tusk, który był już premierem w latach 2007 - 2014, a więc zna bardzo dobrze realia polskiej polityki od kuchni. Gdy odchodził do Brukseli, by objąć tam szefostwo Rady Europejskiej zostawił Kaczyńskiemu państwo w miarę dobrym stanie, mimo trwającego kryzysu finansowego i gospodarczego na świecie, mimo groźby rozpadu strefy euro i mimo napadu Rosji na Gruzję i Ukrainę.

Globalnie był to ciężki okres, ale Polska poniosła stosunkowo nieduże koszty tej zawieruchy. Nie zapominajmy, że w owym czasie doświadczyliśmy wielu groźnych powodzi czy choćby stagnacji gospodarczej. Mówi się też o załamaniu demograficznym, jednak uczciwie znawcy przyznawali, że ani sukcesy ani te załamania nie były zasługą D. Tuska. W ogóle nie bywają zasługą jakiegokolwiek premiera. Rządy, ustami swoich premierów, miały i nadal mają w zwyczaju publicznie chwalić się swoimi osiągnięciami, ale nie wspominają, że wszystkie są finansowane z naszych, czyli publicznych pieniędzy. 

Teraz, gdy projekt polityczny partii PiS w całości zbankrutował, efektem czego była utrata władzy, można i te ośmioletnie rządy podsumować. Eksperci na pewno się tym zajmą, a póki co, Polacy pamiętają i zapamiętają jakie one były i jakim kosztem zostały przeprowadzone. Żeby być sprawiedliwą, muszę zaznaczyć, że od 1996 roku żaden rząd nie pochwalił się nadwyżką. Rzecz dotyczy utrzymania limitu deficytu finansów publicznych (3% PKB). Rezultatem kreatywnej księgowości jakie prowadziły rządy, był wciąż wzrastający dług publiczny, ciemna strona sukcesów gospodarczych każdego rządu.

Ostatnia ekipa w dojeniu państwa nie miała umiaru. Gołym okiem widać było kreatywną księgowość, która miała przykryć nie tylko błędy w zarządzaniu państwem, ale przekręty dygnitarzy i aparatczyków partyjnych (tzw. skoki na kasę) rujnujące finanse państwa. Na co było przyzwolenie prezesa partii rządzącej. Stworzono raj dla pisowskich tłustych kotów na taką skalę, jakiego to raju nie uświadczyli poprzednicy. Słowem - ostatni wynik wyborczy umożliwił kolejną zamianę miejsc. Kaczyński ze swoją partią zasilą opozycyjne ławy, a Tusk znowu wróci na swoje stare miejsce, fotel premiera. 

Jest więc tak, jak swego czasu powiedział pewien klasyk, "raz będzie rządził Tusk raz Kaczyński". Innego rozwiązania miało nie być. Na razie "wróżba" sprawdza się. Dzisiaj różnica jest taka, że do Sejmu weszła partia Polska 2050 Szymona Hołowni, która z PSLem Kosiniaka-Kamysza, na potrzeby kampanii wyborczej utworzyła polityczny projekt pt. "Trzecia Droga". Dodam, Sz. Hołownia jeszcze nie rządził, reszta to polityczni wyjadacze. Jak będzie tym razem? Jaką opozycją będzie PiS? Czy totalną jak kiedyś PO? Jakie rozwiązania zaproponuje jeszcze zjednoczona opozycja przygotowująca się do rządów? Te pytania zadaje sobie dzisiaj każdy z nas.

Najważniejsze - czy nowy rząd zdoła wymyślić rozwiązania stabilizujące stan polskich finansów publicznych? 

Czy "nowi" za swoje niepowodzenia będą winić "starych", tak jak to przez osiem lat robił PiS? Czy "nowi" z taką samą wrogością będą karać przeciwników stosując drakońskie kary finansowe za zachowania posłów ujmujące powadze Sejmu? Czy "nowi" oprą się pokusom jakie są w zasięgu ręki z racji piastowanego stanowiska czy funkcji? W końcu - czy "nowi" tak samo zachłysną i upiją się władzą jak ludzie Zjednoczonej Prawicy? Lista pytań z każdą godziną wydłuża się. Wiemy jedno, że naprawiać po poprzednikach jest co. Dobrze by było, by wyborcy zdawali sobie z tego sprawę. 

Dobrze by było, by rozumieli i zrozumieli, dlaczego podejmowanie trudnych decyzji (niepopularnych w społeczeństwie) będzie konieczne, co z reguły skutkuje wyrzeczeniami ponoszonymi przez obywateli. Mimo, że stan gospodarki jest pod dużym znakiem zapytania, da się ją rozruszać według ekspertów, którzy mówią, że nie grozi jej katastrofa podobna do tej w Grecji sprzed lat. Gorzej jest ze stanem państwa, wręcz patologicznym, gdzie mamy do czynienia z upolitycznionymi spółkami jak np. Orlen, z rozmontowanymi instytucjami, gdzie urzędy przestały spełniać swoje role, bo prezesi tychże tak nimi rządzili, by Kaczyński i PiS byli zadowoleni.

Orlen upolityczniony, Spółki Skarbu Państwa podporządkowane woli partii rządzącej, deficyt, wciąż zaciągane długi, utrata kontroli nad państwem, każdy sobie bezkarnie rzepkę skrobie - taki obraz mamy na dzisiaj. Uważam, że dzisiaj w polskiej polityce nie ma mądrego, który by dał radę temu wszystkiemu. Nie ma kogoś takiego, ponieważ na nasze nieszczęście zawsze po czasie okazywało się, że krajem rządzą dyletanci bez wiedzy i odpowiedniego przygotowania, odwalający bezmyślną amatorszczyznę, których rozpoznać można na kilometr. Jakie to nieprofesjonalne! 

Czy teraz zatem, tuż po wyborach 2023 roku, mamy prawo oczekiwać, że zjednoczona opozycja jako rząd dokona cudu?

Ludzie PiSu otwartym tekstem mówili jeszcze niedawno do swojego twardego elektoratu, że ówczesna opozycja, nie będąc w stanie pogodzić się z „oderwaniem od koryta” nie zaakceptowała „decyzji suwerena” i przy pomocy ulicy i okupacji Sejmu zamierzała siłowo przejąć władzę w kraju. Absurd. Najciekawsze, że sprawiali wrażenie, że sami nie wierzą w to, co mówią. Mówiąc to chyba na chwilę poprawiali sobie samopoczucie. Z drugiej strony chyba oczekiwali, że opozycja będzie bierna wobec bezprawia jakiego dopuszczali się ustępujący rządzący. A tu masz, taki afront.

PiS wyciągnął z sanacji wszystko co najgorsze. Dowodzi tego pogardliwe traktowanie instytucji Sejmu, Senatu i zasiadającej w nich opozycji, którą zawsze traktował jak najgorszego wroga. Która to opozycja wg pisowskiego mniemania tylko przeszkadza w sprawowaniu władzy czy w budowaniu państwa na swoją modłę. Tak to jest, jak ktoś upije się władzą absolutną. Prezentuje wtedy absolutny odlot. A skoro tak, zabawa w budowę wymyślonego państwa kończy się absolutnie groteskowo. Co sami udowodnili. Większość Polaków zmęczona tą "komedią" wykonała ruch.

Ruch przeciwko PiS. Doprowadzając tym samym do zamiany miejsc. Przyszłość pokaże efekt tej społecznej decyzji.

Niebawem okaże się też, czy Donald Tusk zasługiwał na kolejne zaufanie wyborców. Wynik 538 634 głosów do czegoś zobowiązuje.

Obrazy: *Internet

czwartek, 26 października 2023

POMYSŁOWY pan D U D A

Był kiedyś film pod tytułem "Utalentowany pan Ripley", w którym główną rolę grał Matt Damon. Bohater któregoś dnia otrzymał propozycję życia i postanowił w związku z tym zrobić wszystko, dosłownie, by nie wrócić do poprzedniego szarego życia jakie wiódł. Tyle film. Wspominam o nim, ponieważ przypomina mi karierę prezydenta Dudy. Mało komu znany polityk z piątego partyjnego rzędu dostaje od prezesa partii PiS propozycję objęcia prezydentury. W 2015 roku 6 sierpnia złożył przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i tym samym zasiadł w fotelu prezydenta Rzeczpospolitej. 

Dzisiaj, anno domini 2023, po przegranych wyborach macierzystej partii, jest trzecim politykiem pod względem zaufania publicznego i to od niego misję utworzenia nowego rządu ma otrzymać jeden z dwóch kandydatów, Donald Tusk pretendent i Mateusz Morawiecki piastujący jeszcze ten stołek. Rolą, jaką ma teraz do odegrania A. Duda jako prezydent, przyćmiewa rolę prezesa Kaczyńskiego, który jeszcze do niedawna miał nad nim całkowitą władzę. Nie na darmo nazywano Dudę długopisem, bo podpisywał wszystko jak leci, co było rozkazem z Nowogrodzkiej. 

Potulnie składał więc swój podpis imć prezydent i to jak najszybciej, co było zawsze kluczowe dla planów prezesa. Jak to się mówi - czas to pieniądz. Oczywiście pamiętamy nieudolnych kilka prób sprzeciwu, prób pokazania, że w końcu to on Duda jest prezydentem, ale i tak ostatecznie wychodziło po myśli prezesa. "Długopis" - słuszna zatem i całkiem niezła ksywka. Po wyborach 15 października tego roku okazało się to, co się okazało, macierzysta partia pana prezydenta poniosła zwycięstwo. Pyrrusowe. Poczuł więc wiatr w żaglach i zaczął pisać scenariusz, swój scenariusz, dotyczący przyszłości Polski.

Czy tym razem uda mu się udowodnić prezesowi, że nie kto inny a on gra teraz główną rolę? Pierwszy krok to postawienie Marcina Mastalerka (mocno skonfliktowanego z prezesem) przy swoim boku. Mastalerka, który od pierwszej minuty po objęciu stanowiska sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta RP i szefa Gabinetu Prezydenta RP, otwartym tekstem wysyła prezesa na zasłużoną emeryturę. Można się spodziewać jak ten ruch przyjęło partyjne środowisko. No i teraz pytanie - czy czując doskonale swoje pięć minut i w związku z powyborczymi wydarzeniami, rzeczywiście prezydent Duda chce postawić na siebie?

Zostało mu niewiele czasu, bowiem koniec prezydentury przypada na sierpień 2025, zważywszy, że ostatnie 2 lata będą niezłym kohabitacyjnym wyzwaniem dla obu stron, i prezydenta i nowego rządu. Przypomnę trzecie jego miejsce w rankingu zaufania publicznego, to wciąż wysoki (41,4 proc.) wynik. Równie wysokim wynikiem (46,5) jest procent nieufności społeczeństwa wobec niego. Dowodzi to, jak społeczeństwo odbiera służebną, chwiejną i niezdecydowaną postawę aktualnego prezydenta, który jak się okazało, wcale nie jest prezydentem wszystkich Polaków.

Niedoceniany, upokarzany i niedostatecznie lubiany, taki jego obraz przez lata  przedstawiał wyborcom jego własny obóz polityczny. Obóz władzy, który przez dwie kadencje zdołał rozjechać instytucję państwa tak, jak chciał. Był tak przytłoczony Kaczyńskim, że nie potrafił się przeciwstawić nawet w sprawach żywotnie ważnych dla Polski. Miał być prezydentem POLSKI, a został miernym, wiernym i lojalnym prezydentem dla partii PiS. Okazało się, że prywata była ważniejsza od obowiązku, jaki to obowiązek wziął na siebie za zgodą wyborców, których zawiódł. Gorzkie to słowa i nie będę za nie przepraszać.

Do dzisiaj, czyli do 26 października 2023r., był podwładnym jednego człowieka. Czy zdoła wyjść spod oka prezesa i wreszcie zacznie spełniać swoje obowiązki jak na prawdziwego prezydenta przystało? Polacy mieli taką nadzieję. Mieli jeszcze do dzisiaj, tak jak ja miałam. Niestety, rozczarował kolejny raz. Postanowił być dalej "utalentowanym panem Ripleyem" i pokazał co potrafi, swoją niezależną a zatem odpowiedzialną jak nam się ma wydawać decyzją, do ostatniego dnia przedłużył polityczną "agonię" rządzących, która ma zakończyć się 12 listopada br. 

Tym samym dał do zrozumienia, że pierwsze posiedzenie Sejmu nowej kadencji odbędzie się 13 listopada w poniedziałek. Czy to nie jest przekroczenie wyznaczonego przez Konstytucję RP terminu? Wyborcy to ocenią. Na teraz ja oceniam, że A. Dudzie wciąż zależy na tym, by wreszcie docenił go przełożony. Który na marginesie, nigdy nie miał zamiaru tego zrobić. Przytaczany już wyżej M. Mastalerek ma na to swoją opinię, rzekł mianowicie, że  „nigdy już w najbliższej przewidywalnej przyszłości nie trafi się obozowi konserwatywnemu człowiek tak zdolny i utalentowany jak prezydent Duda”.

Strzał w dziesiątkę. Ale... zawsze jest jakieś... ale. Nie wiemy jaka myśl zawładnie prezydenckimi szarymi komórkami. Skoro Mastalerek stawia na Dudę, to znaczy, że prezydent nie powiedział prezesowi ostatniego słowa. To znaczy że co, że wciąż popierający partię prezydent i doceniający jej działania, uniesie swe prawicowe prezydenckie skrzydła i pozwoli schronić się pod nimi dotychczasowym działaczom PiS? Że weźmie ich pod swoją opiekę i razem pójdą w przyszłość? Zostawiając Kaczyńskiemu emeryturę? Jest to możliwe, czy nie jest? 

Komu zatem prezydent Duda daje czas utrzymując do ostatniego dnia kadencję pisowskiej władzy? Myślę, że daje ten czas i jeszcze rządzącym na załatwienie swoich spraw i daje ten czas sobie, by mógł zorientować się, na co mógłby się ewentualnie porwać w swoich jeszcze nie ukształtowanych planach. Jest młody, nikt nigdzie go nie zechce, a szczególnie zagranica, zostaje więc pisowskie podwórko do zagospodarowania. Dlaczego w ogóle może tak sądzić? Bo w wyborach prezydenckich zebrał ponad 10 milionów głosów, jaki to wynik PiS nigdy nie osiągnął i już nie osiągnie. 

Ciekawy moment nastąpił w życiu prezydenta Dudy.  Co z nim zrobi, jak wykorzysta swoje bardzo ważne pięć minut? Czy skończy tak samo jak filmowy utalentowany pan Ripley, czy może nas zaskoczy? Pytania, na które tak czy siak i tak otrzymamy odpowiedź. 

wtorek, 24 października 2023

N A D Z I E J A... skompromitowane słowo?

Przyznaję, że w wyborczą niedzielę 15 października 2023r. udało się coś, co do tej pory wydawało się niewykonalne. Mianowicie do urn oprócz młodych i kobiet w znaczącym procencie ruszyli ci... niezdecydowani. Ci, co nie mieli w zwyczaju nigdy głosować. Siedzieli sobie w domach i w ich zaciszu obojętnie obserwowali rozwijające się powyborcze igrzyska. Latami. Zatem można by rzec, że tym razem to oni wywrócili stolik rządzących. Zrobili dobrą frekwencję. Zrzucili się na dobrą frekwencję. Ruszyli się wreszcie, ponieważ i im III kadencja PiS nie była w smak. Tak przypuszczam. No cóż... dobre i to. 

Ruszyli, bo kierowała nimi nadzieja na lepszy byt. Tak jak nami, co głosują za każdym razem. Za każdym razem spełniając swój obywatelski obowiązek. Też kierowała nami nadzieja, ale przede wszystkim chodziło o odsunięcie PiS od władzy. Dzięki frekwencji ponad 74 procentowej udało się. Ale to dopiero początek, bowiem nie sztuką jest wygrać, sztuką jest rządzić po PiSie. Sztuką jest posprzątanie po PiSie. Sztuką jest dobrać sobie taki zespół ludzi, którzy dadzą radę to zrobić. Pytanie - czy wśród nowo wybranego składu Sejmu i Senatu na kolejną kadencję, znajdą się odpowiedni kandydaci?

Mam taką nadzieję. Kolejną sztuką jest tak ich dobrać, by swoim działaniem zdołali pokonać trudności zostawione przez poprzedników. A to, co oni nam zostawili, to wielokrotnie przebija stajnię Augiasza. Nowa ekipa otrzymała w spadku zabetonowane pisowskimi ludźmi instytucje państwowe, strategicznie ważne dla państwa pod każdym względem. Ważne też politycznie dla następców, bo to utrudniać im będzie naprawę tego, co zostało zrujnowane, z finansami publicznymi na czele. Kto interesuje się na bieżąco polityką, wie o czym piszę. Nie jest dobrze.

W ciągu ostatnich ośmiu lat udało się Kaczyńskiemu spowodować cofanie się Polski z drogi rozwoju. Jak można się gospodarczo cofać, a jednocześnie chcieć być lepszym gospodarczo od np. Niemiec. A to wbijał Kaczyński do głów swoich wyznawców i zwolenników, a okrasą tych bajań była ideologia i z buta wzięte sny o przyszłej potędze pisowskiego państwa. Ciemny lud kupował, a jakże, i im więcej srebrników dostawał tym gorliwiej popierał samozwańczego zbawcę narodu. Na szczęście, ci co mieli zostać w domach, zrobili niezłego psikusa idąc na wybory. 

Można powiedzieć, że niepisowcy pokazali środkowy palec pisowcom. Pokazali ten palec, bo zrozumieli, że jednak mają na kogo głosować. Tak więc sukces wyborczy ma wiele matek i wielu ojców, za to porażka jak zwykle, została sama. Radość zasłużona, ale nie zapominajmy o zdrowym rozsądku, który podpowiada utrzymanie (nieformalnego) paktu o nieagresji, który zawarła między sobą demokratyczna opozycja. Był on potrzebny w czasie kampanii wyborczej i nadal jest potrzebny, by w miarę zgodnie rządzić. Mimo dzielących różnic.

Cieszył by mnie fakt, gdyby liderzy dbający szczególnie o własne interesy, nie zapominali o obietnicach i o tym, że jadą ze swoimi wyborcami na tym samym wózku. Polacy czekają na unormowanie cen energii, na naprawę finansów publicznych, na zaradzenie inflacji, na odbudowę sektorów od gospodarki, po służbę zdrowia, demografię czy klimat. Niech nie zapominają, że wkrótce będą mieli do czynienia z niedzisiejszą pisowską opozycją, pisowskim prezydentem, upolitycznionym Trybunałem J. Przyłębskiej, NBP Glapińskiego i całą armią sługusów w terenie

Jeszcze długo każdy z nas będzie się zastanawiał/a, jak nowa ekipa zdoła naprawić państwo, czy tak na poważnie zajmie się nieuniknionymi wyzwaniami cywilizacyjnymi, czy liderom uda się utrzymać sterowność rządu mimo, że tworzyć go będą trzy partie, i że działać będą pod presją czyhającą  z każdej niemal strony. Moje osobiste pytania brzmią - czy nowy Parlament z siedzącym mu na plecach pisowskim prezydentem, da radę naprawić naszą tak katastrofalną, tak zniszczoną do kości politykę? Demokrację? 

Czy ten nowy Parlament w bliższej i dalszej przyszłości będzie działać po naszej myśli? Pytam, bo jeszcze tak niedawno poprzednicy ze wszystkich swoich sił chcieli politykę polską i demokrację sponiewierać do cna, upodlić do szczętu i obrzydzić, nam, normalnym Polakom. Co po części udało im się. Przyznam na marginesie kolejny raz, że wciąż dziwię się ogromnie, jak można było tak zeszmacić nasze wartości. Jak można było to zrobić własnemu państwu i narodowi? W głowie mi się nie mieści. I po co? Wiemy, bardzo dobrze wiemy po co.

A skoro wiemy, zatem jest to ostatni dzwonek, by wreszcie tak na poważnie wyciągnąć wnioski, by wreszcie być mądrzejszym po szkodzie. Trzeba zacząć wreszcie grać drużynowo, by nie stracić kolejnej szansy jak to już wielokrotnie bywało. Czy będzie stać na to koalicyjny rząd? Czy Polaków będzie na to stać? 

Właśnie trwają konsultacje (wtorek-środa 24-25 października 2023r.) w pałacu prezydenckim. Andrzej Duda ma swoje pięć minut. Jest ważny, bo to on ma ostatnie słowo. Zachowa się jak prezydent wszystkich Polaków, czy jak posłuszny wykonawca rozkazów płynących z Nowogrodzkiej? Przyznam, że na ten moment nie mam złudzeń, mam bardzo ograniczone zaufanie do tego jakże chwiejnego człowieka, ponieważ Duda stoi w roli spłacającego Kaczyńskiemu wieczny dług wdzięczności. 

NADZIEJA - to życzenie i niepewność jego spełnienia w jednym. Właśnie w takim, wręcz historycznym położeniu jesteśmy. Mamy życzenie i nie mamy pewności, że spełni się zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Ważne, że to niezbywalne prawo każdego z nas, prawo mienia nadziei. 

piątek, 20 października 2023

KACZYZM był, czyżby pora na TUSKizm?

Jak widać kurz bardzo powoli opada po wyborach. Powoli, bo też i wydarzenia jakich jesteśmy świadkami, karzą nam wciąż pamiętać, że jednak zawieszeni jesteśmy jeszcze pomiędzy odchodzącą władzą a tą przyszłą. Na razie jest spokojnie. Środowisko polityczne po swojemu oswaja się z werdyktem wyborców, którzy ucieszeni przegraną PiS czekają, co ostatecznie postanowi zwycięski tercet. Z szoku nie wyszło bliskie otoczenie Kaczyńskiego, o czym świadczą głoszone przez partyjnych funkcjonariuszy tu i tam farmazony, zalatujące śmiesznością. Dalej demonizują Tuska i dalej odgrażają się, że to nie koniec. Przyznam, że żałośnie to wygląda. 

A to dopiero początek batalii o władzę. Po odchodzących należy spodziewać się coraz gorszych zachowań na granicy Prawa, by tylko utrudnić jak tylko się da przejęcie władzy przez następców. Możemy się spodziewać, że będzie jeszcze gorąco, że Kaczyński z PiSem i Dudą pokażą na co ich stać. Nie powiedzieli ostatniego słowa. Ich cały repertuar, mimo że mający znamiona odgrzewanego kotleta, wciąż trafia do wyznawców i zwolenników niedoszłego zbawcy narodu. Niesiony na fali takiego żelaznego poparcia, Kaczyński nie złoży broni, dalej będzie przekonywał jaki to z Tuska diabeł wcielony. 

Jaki to z niego dobry wujek gwarantujący swoim utrzymanie wcześniej zdobytych wpływów, a w nowej kadencji jeszcze bardziej ich zwielokrotnienie i umocnienie (i kto to mówi?). Będzie straszył i malował przed wyznawcami jaką będzie Polska Tuska, że na pewno będzie to państwo im nieprzyjazne, jakby "przedłużonym ogonem postkomunizmu”, jakkolwiek śmiesznie to brzmi. Robił to w przeszłości, będzie to robił teraz, by przedstawić Donalda Tuska w jak najgorszym świetle. Już zaczął kusić liderów Trzeciej Drogi obietnicami nie z tej ziemi, by tylko Tusk został osamotniony.

Że też Kaczyński nie chce widzieć tego, że oskarżał i oskarża rzeczonego o coś, czego sam się dopuszczał, właściwie przez całą swoją polityczną karierę.

To co teraz robią i co jeszcze będą robili żołnierze PiSu, można określić jednym słowem - desperacja. Będą w Tuska rzucali wszystkim, co będą mieli pod ręką, by jak najwięcej błota przykleiło się do niego. Ma to utrzymać przy PiS poparcie i ma jeszcze bardziej mobilizować partyjnych polityków. Słowem, złe emocje, zła atmosfera, kłody rzucane pod opozycyjne nogi przez Dudę, to wszystko ma zakłócić porządek tworzenia nowego rządu. Niestety czar wziął i prysł, zasłona z pisowskich oczu z hukiem opadła, powoli zaczyna objawiać się nam rzeczywiste i jakże obrzydliwe oblicze Kaczyńskiego i jego pomocników. Bez skrępowania i bez żadnego oporu.

Stawiam tezę, że przegrany obóz nie będzie udawał empatii, nie będzie się zasłaniał merytoryką, czy poprawnością polityczną (czym PiS nigdy się nie skalał).  Chociażby dlatego, że sam Kaczyński nie potrafi już inaczej postępować, tak bardzo zaślepia go nienawiść do Tuska i do demokratycznej opozycji. Czemu Tusk wcale biernie się nie przyglądał. Okrzepły wieloletnim politycznym doświadczeniem pokazał wyborcom, że nie jest chłopcem do bicia, że potrafi skutecznie i boleśnie odwinąć się cynicznym Kaczyńskiemu, Morawieckiemu, Ziobro i innym ich współpracownikom. Odpowiedź zawsze była celna i miażdżąca.

W czasie kampanii wyborczej było widać, że jest bardzo trudnym graczem, że na każdy atak odpowiadał z podniesionym czołem nie kryjąc się za szeregami ochroniarzy tak, jak jego żałosny dzisiaj oponent, dla którego konflikt jest jedynym politycznym pokarmem. Nie żal mi tego spleśniałego kapiszona jakim to kapiszonem okazała się partia jeszcze rządząca i jej wódz. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że swoją ośmioletnią działalnością doprowadzili do tego, że nie stanowią już dla Polski (oprócz wyznawców) i politycznego świata żadnej wartości. Sami własnymi rękami podcięli gałąź na której siedzieli osiem lat. Już się o tym mówi. 

Prezesowi zostało wspominanie własnej potęgi, którą dała mu część narodu, a którą tak głupio stracił. Zostało mu śnienie jak to budował na podobieństwo własnej moralności, system, wg zasad którego Polacy mieliby żyć po wsze czasy. 

No dobrze, wiemy, że z polityki nie pozbędziemy się PiSu (przejdzie do opozycji), i że przez pewien czas jeszcze Kaczyńskiego, którego na emeryturę poślą niebawem rozzłoszczeni współpracownicy, którym coraz bardziej ciąży postać skompromitowanego prezesa, i o którym na pewno będzie się pisało, że sam zakiwał się na polityczną śmierć, kończąc tym samym erę nazwaną przez Polaków kaczyzmem. A jeszcze tuż za jego plecami stoi Ziobro i czeka na dogodną okazję. Jednak zanim to nastąpi, prawdopodobnie do końca roku będziemy obserwować ruchy na politycznej szachownicy. Kto z kim i na jakich warunkach się dogada. 

Mimo, że jestem twardo stąpającą po ziemi optymistką, mam jednak obawy, żeby próby tworzenia nowego rządu nie okazały się czarną komedią okraszoną przepychankami ideologicznymi. Zatem podpowiadam, że nauka z tych ośmioletnich rządów PiS nie powinna pójść na marne. Opozycyjni liderzy powinni sfinalizować rozmowy z korzyścią dla Polaków, tak jak obiecali. Oby ich wcześniejsza chwiejność polityczna nie zdominowała potrzeb narodu. Oby Donald Tusk niekwestionowany polityczny lider z nadania wyborcy i przyszły premier, zapomniał o swoim mieszczańskim liberalizmie. Wszak czeka go podejmowanie niepopularnych decyzji.

Gra tym razem idzie o zbyt wysoką stawkę. Wiadomo, że przejęcie władzy po PiSie i Kaczyńskim nie będzie łatwe. Zbyt długo trzęśli Polską, zbyt długo aparatczycy i partyjna oligarchia podburzała "ciemny lud" i rozkradała państwo. Wiadomo, że nową ekipę czeka wielkie sprzątanie, w czasie którego z pisowskich sejfów i szaf wysypie się wiele trupów. Wiadomo, że jeżeli tym razem Polacy zawiodą się na rządzących, gremialnie i znowu pokażą swój gniew, kara będzie nie mniej dotkliwa. Opłaca się zatem być uczciwym w stosunku do własnego suwerena, szanować go i nie lekceważyć. Polacy na to zasługują.

Ale to jeszcze przed nami. Tak czy siak, teraz mamy za sobą lata wmawiania nam, jaki to skrajnie prawicowy uzurpator jest silny i że jest nie do pokonania. Będzie nam wmawiane, że nikt im nie zagrozi i nikt  nie jest w stanie ich rozliczyć za to, co zrobili z państwem. Ale... czy to się podoba odchodzącym czy nie, wybory jednak ktoś wygrał. I uważam, że ten ktoś powinien udowodnić, że rozliczenie poprzedników jest możliwe. Jest możliwe politycznie, ale zgodne z prawem i sprawiedliwe, a cała akcja powinna być publicznie przedstawiana, na oczach każdego obywatela. Ot tak dla przykładu, by na przyszłość nikogo nie kusiło.

W przyszłym tygodniu wiele się okaże, np. jak zachowa się prezydent. Będziemy świadkami ostatnich zagrywek pisowców, ostatnich ruchów zawłaszczania się na choćby publicznych finansach jak to robi Ziobro (15 mln.), będziemy krok po kroku dowiadywać się, w jakim stanie zostawiają nam państwo. Kiedyś Szydło mając w tle obraz podupadłej fabryki oznajmiała Polakom, że PiS przejmuje po rządach PO-PSL państwo w ruinie. To co TERAZ mamy? Jak mamy nazwać stan państwa w jakim po ośmiu latach zostawia nam jej ekipa? Z miliardami deficytu i bez przyjaciół? Słowo ruina to mało powiedzieć. To jakby nic nie powiedzieć.

Przez osiem lat niszczyli, grabili i rujnowali państwo w myśl - a po nas choćby potop. Udało im się.

My Polacy mamy niedobre doświadczenia. Niedobre na każdym polu. Nie potrafimy działać we własnych sprawach. Kłócimy się, nienawidzimy. Jeden Polak życzy źle drugiemu, zazdrości mu. Zawsze tak było. Pozwoliliśmy skutecznie się podzielić. Wybory roku 2023 na tym tle, szczególnie frekwencja wyborcza świadczy, że nie jesteśmy jeszcze straceni. Że jednak coś się w nas dobrego tli. Może zatem idzie nowe? Może dzięki temu, że więcej kobiet poszło do urn i że wreszcie młode pokolenie zauważyło że idzie o ich przyszłość, mamy szansę na zmiany? 

Oby nowy rząd miał to na uwadze. Oby liderzy polityczni, rządząc w naszym imieniu nie zagubili po drodze wartości, którymi nas obsypywali w czasie kampanii wyborczej. Oby sam Donald Tusk nie poszedł drogą poprzednika. Wiadomo jak działa władza. Kaczyzm ciężko przeżyliśmy, ale przeżyliśmy. Stawiam więc nieśmiało pytanie - czy stać nas na kolejny ...yzm? Panowie Tusk, Hołownia i Kosiniak-Kamysz za jakiś czas nam na nie odpowiedzą. Pokochają władzę jak poprzednicy i dadzą się tak jak oni do niej przyspawać, czy nie dadzą?

Obrazy: *Radio ZET *YouTube *Edukacja 

wtorek, 17 października 2023

"MIAŁEŚ chamie ZŁOTY RÓG..."



 "Chciałem wam zagrać na rogu złotym,

Lecz się upiłem, zgubiłem go

To nie ja, to wiatr go skradł

I z głowy czapkę zdarł


Miałeś, chamie, złoty róg,

miałeś, chamie, czapkę z piór:

czapkę wicher niesie,

róg huka po lesie,

ostał ci się ino sznur,

ostał ci się ino sznur!


Wiatr zaśmiał mi się prosto w twarz,

Poczułem nagle wielki żal

Nie szkoda pięknych piór,

Gdy przepadł złoty róg

Jak ja teraz będę grał,

Kiedy nie ma na czym grać

Wokół tylko straszy bór,

Został mi się sznur!"

Powyżej fragment "Wesela" St. Wyspiańskiego, jakże ponadczasowy, symboliczny i jak trafnie odnosi się do słusznie minionej politycznej epoki Kaczyńskiego. Człowieka, który przez osiem lat miał w swoich rękach władzę absolutną i którego ta władza absolutnie zniszczyła. Miał wszystko i to stracił. Dlaczego? Bo zachłysnął się władzą i tym, że mógł wszystko. Karać i nagradzać, niszczyć politycznego przeciwnika, dzielić i rozdawać na lewo i prawo nie swoje pieniądze, dyskredytować i kłócić się z sąsiadami, i tak dalej. Cokolwiek napisze się o tym człowieku, będzie pasowało. Błoto przylgnęło na lata. Nikomu tego nie zawdzięcza, tylko sobie.


Mówi się, żeby nie kopać leżącego, jednak tego akurat człowieka nie żal, temu człowiekowi należy teraz zwrócić to, co nam sam dawał przez osiem lat swoich rządów, i to z nawiązką. Niebyt polityczny, oto jego oczywista rzeczywistość. Akurat jego nie czeka już powrót na szczyt polskiej polityki. Za stary. Obejdzie się bez niego. Polska będzie bez niego szczęśliwsza. Siedząc teraz w ławach opozycyjnych będzie próbował swoim zwyczajem pokrzykiwać, przeciwstawiać się nieuchronnym zmianom jakie zapowiedziała zwycięska koalicja. 

Cokolwiek będzie się starał robić, na nikim nie zrobi to już wrażenia, nikogo nie przestraszy, ani nikomu nie zaszkodzi. Kaczyński i jego partia bez względu na osiągnięty wynik wyborczy, są przegrani. To fakt. Dlatego świadomie i z radością stwierdzam, że 16 października 2023 roku obudziłam się w innej Polsce. Tego dnia z ręką w nocniku obudzili się jeszcze rządzący, pozostał im tylko rachunek sumienia (sumienia, którego nie mają), by dniami i nocami zastanawiać się, co poszło nie tak. Ja wiem, co poszło nie tak. Po prostu przedobrzyli. Nadużywali władzy w pełnym tego słowa znaczeniu. Przegięli. 

Po prostu władza jako taka przesłoniła im rzeczywistość, w której zostawili Polaków.

A zostawili Polaków samych sobie choćby w czasie pandemii, wykorzystując ten czas na robienie interesów życia, wydając krocie na zepsute respiratory i wadliwe maseczki, pozwalając, by umarło zbyt wielu Polaków. Tego się nie wybacza. To się długo pamięta. Teraz, nawet gdy będą próbować ingerować w rządzenie państwem wykorzystując swoich ludzi, osadzonych wcześniej w ważnych Instytucjach państwowych (np. TK, Sądy, KRS, KRiT, Orlen i innych), nie uda im się, mogą tylko obgryzać paznokcie.  Polska przeczekała rządy PiSu, przeczeka spokojnie też ich ludzi, których kadencje prędzej czy później się skończą.


 Cierpliwość drogo Polaków kosztowała, ale została wynagrodzona. Wyniki wyborcze mówią same za siebie. Zryw Polaków udowodnił, że nie jest im obojętna ich własna przyszłość i przyszłość Polski. Polacy nie chcą wychodzić z Unii Europejskiej, chcą czuć się bezpiecznie w granicach NATO, chcą bezpieczeństwa swoich dzieci i patrzeć na ich szczęśliwe życia. Polacy chcą uczestniczyć w rozwoju Kultury, Edukacji, chcą stabilności i spokoju. Polacy żądają szacunku, liczenia się z ich oczekiwaniami, słuchania ich głosów, nie chcą być spychani do geopolitycznego kąta, nie chcą być manipulowani. Nie chcą tego wszystkiego, bo to im uwłacza. 

To, jak Polacy zagłosowali udowadnia, że mieli już serdecznie dość rządów Kaczyńskiego, który nie szanował i nie szanuje nikogo, z nikim się nigdy nie liczył, zawsze raczej łamał moralne kręgosłupy, a jeżeli kogoś potrzebował, wykorzystywał, wycisnął jak cytrynę a potem wyrzucał, czego dowodem liczne złamane kariery partyjnych aparatczyków. Mamy za sobą czarną kartę rządów PiS. Oby nic podobnego nigdy się nie powtórzyło. Ten okres ostatnich ośmiu lat powinien być przestrogą dla każdego, kto kiedykolwiek pomyśli o szkodzeniu w jakikolwiek sposób Polsce i Polakom. Mamy być piątym liczącym się krajem w Europie, a nie jej marginesem. 

Kolejny śmiertelny grzech polityków PiSu to pozbawienie Polaków należnych im pieniędzy z K P O.

Powiał wiatr dobrej przyszłości, w której nie ma miejsca na czarne charaktery. Ci, co się na własne życzenie publicznie w polityce zbłaźnili, ci co chcieli za dużo niż mogli dostać, dostali zapłatę za swoje poczynania, niektórzy z nich np. nie dostając się do Sejmu i Senatu, której to zapłaty na pewno nie spodziewali się. I dobrze. Ci, co jednak będą nadal posłami i senatorami, a dopuścili się czynów niezgodnych z polską Literą Prawa, doczekają się rozliczenia. I dobrze. Nie zazdroszczę. Raczej się cieszę, bardzo się cieszę, że zostaną ukarani zgodnie z nomen atque omen - prawem i sprawiedliwością. 



Prawda nierychliwa, ale sprawiedliwa. Tak właśnie zażyczył sobie Naród. Tak się jednak złożyło, Zgodnie z Konstytucją RP, że ostatni ruch należy do człowieka PiSu, prezydenta A. Dudy. Co zrobi, tego można się spodziewać. Jestem pewna, że przekaże swoim możliwość utworzenia rządu. Co za lojalność! I pytanie w związku z tym - co mu da takie postępowanie? Niedaleka przyszłość pokaże. Jeżeli postawi lojalność dla partii nad lojalnością dla Narodu, Polacy i Historia mu tego nie zapomną. Do swoich licznych i niechlubnych prezydenckich błędów, dopisze kolejny. Będzie to jednak tylko i wyłącznie jego wybór. Ha... i to przeżyjemy.

Muszę jednak do całości dolać szczyptę dziegciu, ponieważ czuję niedosyt jeżeli chodzi o procentowy udział kobiet w wyborach. Uważam, że za mało Polek poszło do urn. Tylko niewielką różnicą przeważają nad Polakami. A miał być niby babski pogrom. Dziwię się kobietom, które swoje polityczne kariery związały z PiSem. I dalej - patrząc teraz z perspektywy czasu na rządy PiSu wierzyć mi się nie chce, że Polacy pozwolili na tak długie i tak w efekcie makabryczne dla Polski rządy. Mamy już za sobą te osiem lat, aż osiem lat wyjęte z naszego życia. Dziwię się, że wytrzymaliśmy dwie pełne kadencje, by wreszcie zrozumieć, jaką tragedią dla nas one były. 

Dziwię się, że ktoś taki jak Mejza, symbol cwaniactwa i nieuczciwości, zyskał poparcie i dostał się do Sejmu.

Tak doświadczony przez Historię Naród, tyle cierpienia i poświęcenia zniósł, a jednak po latach wciąż powtarzamy te same błędy. Od II wojny światowej minęło 80 lat, a my tkwimy w fazie gonienia króliczka. Wciąż walczymy o niepodległość i wolność, jakbyśmy tego nie mieli. Wciąż głęboko tkwi w nas niezrozumiała zaściankowa mentalność, wciąż wolimy rolę chłopaka do bicia, niż wreszcie wyzwolić się spod tego głupiego myślenia. Kiedyś dostawaliśmy baty od zewnętrznego wroga, przez ostatnie osiem lat dostawaliśmy baty od swojego. Pozwalaliśmy się stłamsić do cna, skłócić do cna, i znienawidzić wszystko, co jest do znienawidzenia. Należy zrobić wszystko, by to się zmieniło.


Gdyby nie przebudzenie z tego pisowskiego "chocholego tańca", kto wie jakbyśmy niebawem skończyli jako społeczeństwo i Naród. Kaczyński gdyby wygrał III kadencję, nie miałby oporów, by wyprowadzić nas z Unii, by całkowicie doprowadzić nas do ruiny pozbawiając unijnych dotacji. Nie miałby oporów przed dalszym zniechęcaniem świata do nas. Nie miałby oporów, by nam ten świat zohydzić. I tego potworka, którego sam by stworzył, nazywałby suwerenną, wolną i niezależną Polską. On byłby zadowolony ze swojego dzieła, a Polacy żyliby za miskę ryżu, mieliby gorzej niż za komuny. Tak myślę. Właśnie tak. 

Stało się na szczęście inaczej. Wiele osób w Polsce starało się, by tak się stało. By wreszcie dotarło do Polaków, czym może grozić choćby brak wyobraźni. Życzę wszystkim Polakom, bez względu na polityczne proweniencje, by nowy koalicyjny rząd spełnił nasze oczekiwania.

KOCHANI  -  SZCZĘŚLIWEJ  POLSKI  JUŻ  NAJWYŻSZY  C Z A S.

niedziela, 8 października 2023

IDŹCIE NA W Y B O R Y!

 Ponieważ aktualna władza doprowadziła do mistrzostwa wyolbrzymianie mało znaczących spraw, umykają naszej uwadze żywotnie bardzo ważne sprawy, decydujące o naszej przyszłości. Mówię tak o wewnętrznych jak i o zewnętrznych naszych problemach wygenerowanych przez aktualną władzę, które nikną pod parasolem bzdur, którymi się ta władza zajmuje. Te wszystkie przepychanki nie tylko przedwyborcze, ten militarny i jakże arogancki język wszechobecny tak na politycznej górze jak i na dole społecznym, albo nieudolność mediów, które wprowadzają coraz więcej bałaganu w swoich przekazach a zapominają co to jest prawdziwe rzetelne dziennikarstwo, wszystko co się dzieje, jest wodą na młyn rządzącej partii.

Chaos ten skutecznie robi nam mętlik w głowach. Chaos ten skutecznie oddala połowę społeczeństwa od nie tylko politycznie ważnych polskich spraw. Chaos ten skutecznie utrwala podział społeczeństwa i skutecznie hołduje tak zwanej wojnie polsko - polskiej na każdym gruncie. Ostatnie osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy zmieniło wszystko, co jeszcze do niedawna było nam znane z innej strony. Postawiono na głowie znaczenie Litery Prawa i nadal gmera się niemal w każdym przepisie, który ma nadzwyczajną wręcz szansę zmienić nasze życie. Na trwałe. Wszystko za naszym przyzwoleniem. Biernym i czynnym. 

Cokolwiek się dzieje od ośmiu lat na scenie politycznej, prowadzi do osamotnienia Polski na mapie Europy i niestety na mapie świata. Prowadzi to do osłabienia Polski pod każdym względem. Pod każdym. Prowadzi to do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej, co wiąże się z bardzo dużymi konsekwencjami, nad czym nie chcemy się zastanawiać. Zachowujemy się, jakby to co wokół nas się dzieje, nas nie dotyczyło. To ucieczka przed nawarstwiającymi się kłopotami których nie da się ominąć, a które będą nam towarzyszyły jeszcze przez dziesięciolecia. Wnioskuję, że Polacy tego właśnie chcą.

Dlaczego tego chcą? Myślę, że m.in. wolimy wieczne kłopoty, ponieważ są one nam znane. Od lat się z nimi borykamy, już się ich nie boimy, oswoiliśmy się z nimi, bardziej boimy się czegoś nieznanego. A tym nieznanym okazuje się być przyszłość pozbawiona "darów", jakimi zasypuje nas aktualna władza. Złośliwie sparafrazuję powiedzenie klasyka - jak dalej żyć bez ochłapów rzucanych nam pod nogi przez tak "życzliwą" nam władzę? Nie da się. Więc niech będzie to, co jest. Część Polaków woli ochłapy, niż ich brak. A tak, według wyznawców PiS, jawi się najbliższa powyborcza przyszłość, gdy do władzy dojdzie opozycja. Która to opozycja już rządziła. 

Mamy jeszcze tydzień na to, by obiektywnie dokonać rachunku sumienia i zdecydować, na kogo głosować. Musi tego dokonać każdy Polak. Bez wyjątku. Polak, którego obywatelskim obowiązkiem zgodnym z naszą Konstytucją, jest głosować. Kobiety mają się nad czym zastanowić, ponieważ szczególnie one doświadczyły ostatnio, czym pachnie wtrącanie się władzy w ich życie. Bolesne wtrącanie się. A młode pokolenie ma moim zdaniem prosty wybór - idzie o ich przyszłość jaką przeżyją w świecie ograniczanym przez tę władzę pod każdym względem, od edukacji po ekologię. Akurat te wybory dotyczą młodych jak najbardziej żywotnie. Tak, że bardziej się już nie da. 

Moje pokolenie pamięta czasy swojej młodości, pamięta czasy brudnej i szarej rzeczywistości, jaką zgotowała nam ówczesna komunistyczna władza, pamięta Żelazną Kurtynę spoza której nie było widać reszty świata, nie było widać jak szybko cywilizacja posuwa się do przodu. Wegetowaliśmy w tej szarzyźnie nie wiedząc nawet, że można żyć inaczej. Teraz, gdy od lat świat stoi przed nami otworem, widzimy różnicę. JA widzę różnicę i nie chcę zrezygnować ze świata który widzę. Młodzi znają tylko ten właśnie świat. Mogą go chłonąć wszystkimi zmysłami i mogą korzystać z czego tylko chcą. W tych wyborach o to idzie gra.

O to, by nie pozbawiono nas dostępu do tego świata. O to, by granice nadal były dla wszystkich otwarte, by edukacja była dostępna w każdym kraju dla każdego Polaka, by kultura innych nacji była w zasięgu ręki jak teraz. Gra idzie o to, by współczesny mieszkaniec Polski miał wybór gdzie i jak chce żyć. Gra idzie o to, by nic nie było narzucone nam siłą w imię wyimaginowanej ideologii jednego człowieka, który to człowiek ma w sercu wojnę zamiast pokoju. O to właśnie idzie gra. Tego dotyczą W Y B O R Y 2023 roku! Chodzi o nasze życie, o życie naszych dzieci i wnuków, chodzi o przyszłość Polski!

Moim apelem jest, by właśnie w tej jakże ważnej chwili, wszyscy Polacy poszli w niedzielę 15 października do urn wyborczych i oddali swoje głosy. Ważne głosy, bo to one zdecydują, w jakiej Polsce będziemy żyć. Te głosy postawią, albo na destrukcję państwa i społeczeństwa, albo na rozwój, swobodę obyczajów, wolność i demokrację z prawdziwego zdarzenia. Wszystko w szerokim tego słowa znaczeniu. Co to znaczy? To znaczy, że musimy zagrać o przyszłość jak jedna drużyna. 

                      Choć raz zachowajmy się jak jeden NARÓD! 

Bez żadnych zadr, bez wzajemnej niechęci. Zakopmy topór nas dzielący/różniący, pretensje schowajmy głęboko, są niczym w porównaniu z pisowską przyszłością.

Władza niech się bawi sama w swoje brudne gierki. Niech sama ponosi konsekwencje swoich działań. Niech doświadczy na własnej skórze efekty decyzji, jakie podejmowała przez ostatnie osiem lat. Władza, która mówi jedno a robi drugie, niech odejdzie w zapomnienie. Dajmy jej bilet w jedną stronę, niech zobaczy na własne oczy co się dzieje, gdy Naród zgodnie mówi - NIE! Jedna drużyna mówiąca jednym głosem, jednym językiem. O to proszę: 


                                                            IDŹCIE NA W Y B O R Y!


Obrazy: *Allegro *Internet

wtorek, 3 października 2023

"Tylko ŚWINIE siedzą w KINIE"

A co, gdybym powyższe prezydentowe powiedzenie sparafrazowała i "zadedykowała" polskiej polityce? Po pierwsze, nie zrymowałoby się. A po kolejne, bardziej pasuje. Do kin chodzą ludzie lubiący Kulturę, do polityki w większości pchają się cwaniacy, którym pod wieloma względami nie wyszło w życiu. Można rzec, że takim indywiduom polityka życie uratowała. Zasiadając w Sejmie czy w Senacie usiłują nadrobić to, czego pozbawiono ich tam na dole, czego nie dano im tam na dole, w szarych i anonimowych społecznych szeregach. Ponieważ posłem i senatorem może w Polsce zostać każdy, pcha się więc drzwiami i oknami ciżba wątpliwej mentalności.

Przy okazji używania władzy ile wlezie, ingerując bezkrytycznie w każdy sektor gospodarczy i w każdą dziedzinę społecznego życia, zagarniają bezwstydnie złotówki do własnych kieszeni nie licząc się z konsekwencjami. Jakimikolwiek bądź. Tak teraz jest w polskiej polityce. Dla wyłącznie swojego dobra złamano wszelkie reguły i zasady. Ciemny lud ma to zaakceptować bez szemrania. Takie jest życzenie aktualnej władzy. Władzy, która na swoich sztandarach od ośmiu lat niesie hasło "dobrej zmiany". Że kupy się to wszystko nie trzyma, nikogo z nich nie obchodzi.

Do tego dochodzi "promocja" na cały świat głupoty polskiej polityki, niskich pobudek i najniższej jakości inteligencja tych tak zwanych polityków. Krew się burzy, gdy to widzę. Jest to nie tylko niezgodne z oczekiwaniami polskiej społeczności, ale i bardzo niebezpieczne na przyszłość dla samej Polski. A że jest niebezpiecznie, to "widać, słychać i czuć". Jesteśmy skłóceni ze wszystkimi sojusznikami, przez co z dnia na dzień stajemy się łatwiejszym łupem/celem dla politycznie sprytniejszych od nas. Rozkradanie państwa i rozbieranie go na czynniki pierwsze, cofa nas i dystansuje w stosunku do reszty świata. 

Jaki to obciach nie muszę wspominać i jaki wstyd, że jako XXI wieczny ciemnogród tak właśnie jesteśmy postrzegani przez inne kraje. Świat pędzi do przodu, a my cofamy się. Oj... lubimy ten "sport", lubimy. A niektórzy z nas jeszcze się z tego cieszą. Gdy obecna władza zdobędzie III kadencję rządów, będzie tylko gorzej. Tego właśnie się spodziewam, ponieważ tę władzę na nic innego nie stać, jak tylko psuć, jak tylko zepsuć do ostatniej cegły to, co zostało jeszcze do zepsucia. Tym kieruje się władza. Tym, bo inaczej nie potrafi. Przez takie działanie chce zdobyć i utrzymać swoje rządy na kolejne lata.

Koszt jaki za to ponosi polskie społeczeństwo i Polska Racja Stanu, a mówię tu o bezpieczeństwie w jak najszerszym tego słowa znaczeniu, będzie nie do odrobienia. Czy tego nikt nie widzi??? Czy nikt nie widzi, że teraz mamy politykę jak najgorszego sortu? Która to polityka destrukcyjnie doprowadza kraj do ruiny? Do rzeczywistej ruiny? Czy nikt nie widzi, jak bardzo jako Naród jesteśmy podzieleni? Naprawdę? Wierzyć mi się nie chce, że tak durni jesteśmy, że nie obchodzi nas własny los. Oczy przecieram ze zdumienia. Przecieram aż do bólu.

A na dowód zwracam uwagę na niektóre wyniki ostatnich sondaży, z których jasno wynika, że część z jednej połowy narodu popiera co robi PiS z przystawkami , że druga część z tej samej połowy popiera PO, a cała reszta czyli 50% Polaków siedzi potulnie w domach i milczy. Nie ma zdania, ani też nie ma ochoty na uczestniczenie w tej politycznej piaskownicy. Z sondaży wynika, że ok. 46% polskich kobiet chce zmian dotyczących szczególnie ich życia, a 49% kobiet (tych samych) nie pójdzie na wybory. Głupie? Leniwe? Kosmitki jakieś, czy co? 

Sprawdza się oczywista prawda, że Polacy dla siebie nic nie zrobią. Nie chcą się "brudzić". Najlepiej gdy dla Polaków ktokolwiek inny coś robi. Wtedy jest OK. Jakie to polskie. I jeszcze jedna oczywistość - skoro ty sam Polaku się nie szanujesz, to nikt inny nie będzie cię szanował. Wniosek - zmierzamy z uporem maniaka w dół. Od zmian wolimy wzajemnie taplać się w błocie. Od lat tak się zachowujemy. Od lat nie wyciągamy wniosków. Nie uczymy się na własnych błędach. Od lat lansujemy szczególnie te złe cechy narodowego charakteru. Taką właśnie mamy "misję".

A po nas choćby potop. Zbrudziliśmy do cna Boga, Honor i Ojczyznę. Tymi słowami wycieramy podłogę jak szmatą. Nie wiemy dzisiaj co one dla nas znaczą, tak nam powszedniały. Jedno się tylko liczy - mamona, dla której gotowi jesteśmy poświęcić wywalczone wcześniej wartości. Dzisiaj bliższy sercu Polaka jest egoizm, prymitywizm w każdej postaci, homofobia, bylejakość, nieróbstwo i inne takie, niż zwyczajna PRZYZWOITOŚĆ. Za niecałe dwa tygodnie jest niedziela, 15 października 2023 roku, dzień Wyborów czyli święto demokracji. Nic z tego dnia dla nas nie wyniknie. NIC. 

Jestem przerażona i piszę tak, ponieważ nie spodziewam się po Polakach żadnego zrywu na wzór tego z 1980 roku, kiedy to pierwsza Solidarność porwała miliony. Jeżeli tego dnia frekwencja będzie marna, PiS wygra III kadencję, a niektórzy z nas obudzą się z ręką w nocniku. Strach się bać. Co dalej będzie? Co nas jeszcze będzie czekało pod rządami kato-prawicy, jak niektórzy określają te władzę. Co Kaczyński takiego jeszcze wymyśli, by jeszcze bardziej uprzykrzyć nam życie? Strach się bać, że powtórzę. Niektórzy zejdą chyba do podziemia i będą młodzież nauczać na tajnych fakultetach. Skądś to znamy, prawda?

Kultura upadnie, w kinach nawet świnie nie będą siedziały, a na pocieszenie i obowiązkowo zostanie tylko nauka kościoła katolickiego, prowadzona wg rydzykowych przykazań. Będzie czarniej od Czarnka. Jeżeli tego dnia zawiodą polskie kobiety i część z nich zostanie w domach, na przyszłość nic dobrego nas nie czeka. Lepiej się na nią przygotować, by nie było zaskoczenia. Bo może powtórzyć się kolejny raz znane nam dobrze przysłowie - że Polak mądry po szkodzie. Zresztą biorąc pod uwagę kondycję inteligencji dzisiejszej polskiej społeczności, zauważę, że Polak tak przed jak i po szkodzie, głupi jak Bolka trampek.

Jakie społeczeństwo, taka władza. "O to to..." - jakby powiedziała moja Babcia.


Obrazy: *You Tube *Polityka.pl