piątek, 20 października 2023

KACZYZM był, czyżby pora na TUSKizm?

Jak widać kurz bardzo powoli opada po wyborach. Powoli, bo też i wydarzenia jakich jesteśmy świadkami, karzą nam wciąż pamiętać, że jednak zawieszeni jesteśmy jeszcze pomiędzy odchodzącą władzą a tą przyszłą. Na razie jest spokojnie. Środowisko polityczne po swojemu oswaja się z werdyktem wyborców, którzy ucieszeni przegraną PiS czekają, co ostatecznie postanowi zwycięski tercet. Z szoku nie wyszło bliskie otoczenie Kaczyńskiego, o czym świadczą głoszone przez partyjnych funkcjonariuszy tu i tam farmazony, zalatujące śmiesznością. Dalej demonizują Tuska i dalej odgrażają się, że to nie koniec. Przyznam, że żałośnie to wygląda. 

A to dopiero początek batalii o władzę. Po odchodzących należy spodziewać się coraz gorszych zachowań na granicy Prawa, by tylko utrudnić jak tylko się da przejęcie władzy przez następców. Możemy się spodziewać, że będzie jeszcze gorąco, że Kaczyński z PiSem i Dudą pokażą na co ich stać. Nie powiedzieli ostatniego słowa. Ich cały repertuar, mimo że mający znamiona odgrzewanego kotleta, wciąż trafia do wyznawców i zwolenników niedoszłego zbawcy narodu. Niesiony na fali takiego żelaznego poparcia, Kaczyński nie złoży broni, dalej będzie przekonywał jaki to z Tuska diabeł wcielony. 

Jaki to z niego dobry wujek gwarantujący swoim utrzymanie wcześniej zdobytych wpływów, a w nowej kadencji jeszcze bardziej ich zwielokrotnienie i umocnienie (i kto to mówi?). Będzie straszył i malował przed wyznawcami jaką będzie Polska Tuska, że na pewno będzie to państwo im nieprzyjazne, jakby "przedłużonym ogonem postkomunizmu”, jakkolwiek śmiesznie to brzmi. Robił to w przeszłości, będzie to robił teraz, by przedstawić Donalda Tuska w jak najgorszym świetle. Już zaczął kusić liderów Trzeciej Drogi obietnicami nie z tej ziemi, by tylko Tusk został osamotniony.

Że też Kaczyński nie chce widzieć tego, że oskarżał i oskarża rzeczonego o coś, czego sam się dopuszczał, właściwie przez całą swoją polityczną karierę.

To co teraz robią i co jeszcze będą robili żołnierze PiSu, można określić jednym słowem - desperacja. Będą w Tuska rzucali wszystkim, co będą mieli pod ręką, by jak najwięcej błota przykleiło się do niego. Ma to utrzymać przy PiS poparcie i ma jeszcze bardziej mobilizować partyjnych polityków. Słowem, złe emocje, zła atmosfera, kłody rzucane pod opozycyjne nogi przez Dudę, to wszystko ma zakłócić porządek tworzenia nowego rządu. Niestety czar wziął i prysł, zasłona z pisowskich oczu z hukiem opadła, powoli zaczyna objawiać się nam rzeczywiste i jakże obrzydliwe oblicze Kaczyńskiego i jego pomocników. Bez skrępowania i bez żadnego oporu.

Stawiam tezę, że przegrany obóz nie będzie udawał empatii, nie będzie się zasłaniał merytoryką, czy poprawnością polityczną (czym PiS nigdy się nie skalał).  Chociażby dlatego, że sam Kaczyński nie potrafi już inaczej postępować, tak bardzo zaślepia go nienawiść do Tuska i do demokratycznej opozycji. Czemu Tusk wcale biernie się nie przyglądał. Okrzepły wieloletnim politycznym doświadczeniem pokazał wyborcom, że nie jest chłopcem do bicia, że potrafi skutecznie i boleśnie odwinąć się cynicznym Kaczyńskiemu, Morawieckiemu, Ziobro i innym ich współpracownikom. Odpowiedź zawsze była celna i miażdżąca.

W czasie kampanii wyborczej było widać, że jest bardzo trudnym graczem, że na każdy atak odpowiadał z podniesionym czołem nie kryjąc się za szeregami ochroniarzy tak, jak jego żałosny dzisiaj oponent, dla którego konflikt jest jedynym politycznym pokarmem. Nie żal mi tego spleśniałego kapiszona jakim to kapiszonem okazała się partia jeszcze rządząca i jej wódz. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że swoją ośmioletnią działalnością doprowadzili do tego, że nie stanowią już dla Polski (oprócz wyznawców) i politycznego świata żadnej wartości. Sami własnymi rękami podcięli gałąź na której siedzieli osiem lat. Już się o tym mówi. 

Prezesowi zostało wspominanie własnej potęgi, którą dała mu część narodu, a którą tak głupio stracił. Zostało mu śnienie jak to budował na podobieństwo własnej moralności, system, wg zasad którego Polacy mieliby żyć po wsze czasy. 

No dobrze, wiemy, że z polityki nie pozbędziemy się PiSu (przejdzie do opozycji), i że przez pewien czas jeszcze Kaczyńskiego, którego na emeryturę poślą niebawem rozzłoszczeni współpracownicy, którym coraz bardziej ciąży postać skompromitowanego prezesa, i o którym na pewno będzie się pisało, że sam zakiwał się na polityczną śmierć, kończąc tym samym erę nazwaną przez Polaków kaczyzmem. A jeszcze tuż za jego plecami stoi Ziobro i czeka na dogodną okazję. Jednak zanim to nastąpi, prawdopodobnie do końca roku będziemy obserwować ruchy na politycznej szachownicy. Kto z kim i na jakich warunkach się dogada. 

Mimo, że jestem twardo stąpającą po ziemi optymistką, mam jednak obawy, żeby próby tworzenia nowego rządu nie okazały się czarną komedią okraszoną przepychankami ideologicznymi. Zatem podpowiadam, że nauka z tych ośmioletnich rządów PiS nie powinna pójść na marne. Opozycyjni liderzy powinni sfinalizować rozmowy z korzyścią dla Polaków, tak jak obiecali. Oby ich wcześniejsza chwiejność polityczna nie zdominowała potrzeb narodu. Oby Donald Tusk niekwestionowany polityczny lider z nadania wyborcy i przyszły premier, zapomniał o swoim mieszczańskim liberalizmie. Wszak czeka go podejmowanie niepopularnych decyzji.

Gra tym razem idzie o zbyt wysoką stawkę. Wiadomo, że przejęcie władzy po PiSie i Kaczyńskim nie będzie łatwe. Zbyt długo trzęśli Polską, zbyt długo aparatczycy i partyjna oligarchia podburzała "ciemny lud" i rozkradała państwo. Wiadomo, że nową ekipę czeka wielkie sprzątanie, w czasie którego z pisowskich sejfów i szaf wysypie się wiele trupów. Wiadomo, że jeżeli tym razem Polacy zawiodą się na rządzących, gremialnie i znowu pokażą swój gniew, kara będzie nie mniej dotkliwa. Opłaca się zatem być uczciwym w stosunku do własnego suwerena, szanować go i nie lekceważyć. Polacy na to zasługują.

Ale to jeszcze przed nami. Tak czy siak, teraz mamy za sobą lata wmawiania nam, jaki to skrajnie prawicowy uzurpator jest silny i że jest nie do pokonania. Będzie nam wmawiane, że nikt im nie zagrozi i nikt  nie jest w stanie ich rozliczyć za to, co zrobili z państwem. Ale... czy to się podoba odchodzącym czy nie, wybory jednak ktoś wygrał. I uważam, że ten ktoś powinien udowodnić, że rozliczenie poprzedników jest możliwe. Jest możliwe politycznie, ale zgodne z prawem i sprawiedliwe, a cała akcja powinna być publicznie przedstawiana, na oczach każdego obywatela. Ot tak dla przykładu, by na przyszłość nikogo nie kusiło.

W przyszłym tygodniu wiele się okaże, np. jak zachowa się prezydent. Będziemy świadkami ostatnich zagrywek pisowców, ostatnich ruchów zawłaszczania się na choćby publicznych finansach jak to robi Ziobro (15 mln.), będziemy krok po kroku dowiadywać się, w jakim stanie zostawiają nam państwo. Kiedyś Szydło mając w tle obraz podupadłej fabryki oznajmiała Polakom, że PiS przejmuje po rządach PO-PSL państwo w ruinie. To co TERAZ mamy? Jak mamy nazwać stan państwa w jakim po ośmiu latach zostawia nam jej ekipa? Z miliardami deficytu i bez przyjaciół? Słowo ruina to mało powiedzieć. To jakby nic nie powiedzieć.

Przez osiem lat niszczyli, grabili i rujnowali państwo w myśl - a po nas choćby potop. Udało im się.

My Polacy mamy niedobre doświadczenia. Niedobre na każdym polu. Nie potrafimy działać we własnych sprawach. Kłócimy się, nienawidzimy. Jeden Polak życzy źle drugiemu, zazdrości mu. Zawsze tak było. Pozwoliliśmy skutecznie się podzielić. Wybory roku 2023 na tym tle, szczególnie frekwencja wyborcza świadczy, że nie jesteśmy jeszcze straceni. Że jednak coś się w nas dobrego tli. Może zatem idzie nowe? Może dzięki temu, że więcej kobiet poszło do urn i że wreszcie młode pokolenie zauważyło że idzie o ich przyszłość, mamy szansę na zmiany? 

Oby nowy rząd miał to na uwadze. Oby liderzy polityczni, rządząc w naszym imieniu nie zagubili po drodze wartości, którymi nas obsypywali w czasie kampanii wyborczej. Oby sam Donald Tusk nie poszedł drogą poprzednika. Wiadomo jak działa władza. Kaczyzm ciężko przeżyliśmy, ale przeżyliśmy. Stawiam więc nieśmiało pytanie - czy stać nas na kolejny ...yzm? Panowie Tusk, Hołownia i Kosiniak-Kamysz za jakiś czas nam na nie odpowiedzą. Pokochają władzę jak poprzednicy i dadzą się tak jak oni do niej przyspawać, czy nie dadzą?

Obrazy: *Radio ZET *YouTube *Edukacja 

4 komentarze:

  1. Tuskizm już w najlepsze trwa w tvn24. Coraz bardziej brzydzi mnie ta polskojęzyczna telewizja z ich jedynie słuszną propagandą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, mamy różne opinie. Od dawna mam też takie wrażenie, że zwolennicy obu stron "darzą" się taką samą "estymą". Ważne, by umieć ze sobą rozmawiać. Mało kto to potrafi. Owszem, każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ale nie zapominajmy, że chodzi o nasze wspólne przyszłe dobro. To nadrzędna sprawa.:)

      Usuń
  2. I bardzo dobrze że ludzie mają różne opinie. Gdyby wszyscy myśleli tak samo byłoby nudno. We wspólne dobro w wykonaniu PO nie wierzę. Prędzej czy później ta egzotyczna koalicja zacznie pękać. Nie da się pogodzić przeciwstawnych programów na dłuższą metę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, obawiam się, że gdy po utworzeniu rządu, po rozdaniu stanowisk i gdy trochę na nich okrzepną, Hołownia może zacząć brykać. Widzi mi się on jako niezwykle ambitny człowiek, który upodobał sobie politykę na robienie kariery. Podejrzewam, że marszałek Sejmu mu nie wystarczy, jak tylko będzie okazja będzie sięgał wyżej choćby po prezydenturę. Polityka zmienia bardzo człowieka, co widzimy od lat, apetyty rosną... każdemu kto lubi mieć więcej niż może mieć. Bez wyjątku.:)

      Usuń