sobota, 25 listopada 2023

KONSEKWENCJE politycznie...

Co trzeba mieć w głowie, by mówić to co publicznie mówią, by zachowywać się  w świetle kamer tak, jak zachowują się przedstawiciele odchodzącej władzy? Przecież to dorośli wykształceni ludzie. Co takiego kieruje Morawieckim, że z takim niezrozumiałym zacietrzewieniem, z takim bezprzykładnym zaparciem i z uporem maniaka niegodnym dobrej sprawy przekonuje Polaków o tym, że w obecnym czasie najlepszym rządem dla Polski będzie tylko i wyłącznie jego rząd? Przecież to dorosły i wykształcony człowiek. Na co i na ile prezydent Duda pozwala Mastalerkowi, że ten tak bezkarnie wypowiada się, jakby sam był prezydentem? Ośmiesza to ich obu, a przecież obaj są dorośli i wykształceni.

Wszystkich ludzi PiSu charakteryzuje zachowanie i postępowanie wbrew logice i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Wiedzą o tym, a jednak bezkrytycznie angażują się w przegraną sprawę. Wiedzą o tym, a jednak utrwalają negatywny wzorzec uprawiania władzy, co godzi w Rację Stanu Rzeczpospolitej. To, co jest żywotnie ważne dla Polski i Polaków, niekoniecznie jest żywotnie ważne dla ludzi PiSu. Im samym wiadome jest, że ich sposób rządzenia zbankrutował na oczach wszystkich, szczególnie na oczach ich wyborców. Jednak nie chcą tego przyjąć do wiadomości łącznie z ich przywódcą, Jarosławem Kaczyńskim.

Wszystko to sprawia, że Polacy mają prawo twierdzić, że pisowska władza nie tylko straciła władzę, ale bezpowrotnie straciła kontakt z rzeczywistością. Na własne życzenie.  To jest właśnie polityczna konsekwencja. Konsekwencja, której po ośmiu latach należało się spodziewać. Konsekwencje prawne dopiero przed nimi. Ale zanim ich dopadną, zamiast z klasą oddać władzę, wolą zostawić po sobie choćby potop. Dowodem wciąż lansowany wzór władztwa prowadzonego poprzez kłamstwa, manipulację i zaklinanie rzeczywistości. Robią to w stylu i na taką skalę, w jakim to stylu i skali nikt przed nimi tego nie robił.

Zdewastowali przez to wszelkie znane nam jeszcze do niedawna definicje dobrego obyczaju, zasady kultury. W teorii i w praktyce doprowadzili do ruiny najlepsze cechy ludzkiego charakteru, a człowieczeństwo zrównali z błotem. Z własnej partii uczynili przechowalnię dla tych wszystkich, którym miłe było i jest niegodne zachowanie, którym z łatwością przychodziło i nadal przychodzi poddawanie w wątpliwość cudzej wiarygodności. Można by rzec, że do celu szli po trupach politycznych przeciwników. Bezpardonowo - bo nie mają sumienia, bezkarnie - bo prawo mieli po swojej stronie, bezkrytycznie - bo czuli się panami świata.

Jakież jest ich zdumienie, gdy 15 października br. ponad 74 procent polskiego społeczeństwa walnęło pięścią w wyborczy stół i tym samym pozbawiło ich władzy. Dalej nie mogą się z tej porażki otrząsnąć. Wygadują głupoty, obrażają przeciwników politycznych i co najgorsze, ubliżają wyborcom. Swoim zachowaniem dają świadectwo, jaką władzą nie powinna być żadna ze stron. Nie powinna, bo jak wiadomo każda władza kiedyś się kończy i grzechy każdej władzy wyjdą na jaw. Wiadomo też, że każdej władzy prędzej czy później grozi twarde rozliczenie, o czym mówi się i pisze otwartym tekstem. Polacy na to czekają.

Prawo i Sprawiedliwość jako partię władzy ostatnich ośmiu lat, czekają konsekwencje - polityczne i prawne. Bolesne. W jakim stopniu? Ta kadencja Sejmu da na to pytanie odpowiedź. Na razie pierwszą bolesną konsekwencją jest utrata władzy i wpływów, dosłownie i namacalnie. Bowiem już od 15 grudnia 2023 roku wszyscy ludzie Kaczyńskiego włącznie z nim samym, będą z nawiązką odbierać to, czym darzyli nas przez osiem długich lat. Dodatkową konsekwencją dla samego Kaczyńskiego będzie patrzenie własnymi oczami na to, co będzie robiła nowa demokratyczna władza z nadanym jej silnym 74 - procentowym społecznym mandatem.

Widzieć to wszystko na własne oczy i nie mieć na to wpływu, to dla prezesa PiS najgorsza tortura. Nie zazdroszczę. Poseł Łukasz Schreiber, gdy zwrócił się ostatnio w Sejmie do marszałka Hołowni, że ten "przyniósł do Sejmu kulturę" i publicznie mu za to podziękował, wywołał na obliczu prezesa święte oburzenie. Ptaszki ćwierkają, że do dzisiaj ze swoich słów tłumaczy się przed prezesem i w środowisku. Wychodzi, że kulturalne zachowania wychodzą poza pisowski horyzont wartości. Ktoś, kto na kulturę odpowiada kulturą, wychodzi przed pisowski szereg, łamie pisowską tradycję, traci w oczach założyciela partii.

W najlepszym razie konsekwencją jest reprymenda, w najgorszym  pozbawienie fructów, zsyłka na margines partii. Wspomnianą wyżej tradycją pisowskiego środowiska są kłamstwa, bezczelne i wypowiadane prosto w oczy. To jeden ze sposobów działania partii Kaczyńskiego i jego samego, to jedna z metod na zdobywanie głosów. Oni nie potrafią już inaczej. Kłamstwo i manipulacja to ich nabyta polityczna rzeczywistość. Kto wie, czy nie mająca ścisłego związku z ich negatywną stroną osobistego charakteru. Jedno jeszcze dziwi, że aż 30 procent  polskiego społeczeństwa kupuje takie zachowania. 

Społeczeństwu nie ma się co dziwić, bo reprezentuje sobą różne stopnie i poziomy wykształcenia, a co za tym idzie i polityczne preferencje. Wyznawcy PiS (72%) to ludzie raczej o niskim wykształceniu, czego dowodzą liczne sondaże (sondaż IPSOS z 2019r.). Sondaż z 2023 r. wykazuje coraz mniejszy procent poparcia. Wniosek - Kaczyńskiemu i Narodowi ostatnimi czasy nie jest po drodze. Im ten pierwszy bardziej zaciskał katolicko - narodową pętlę, tym bardziej Naród spoglądał w przeciwną stronę, tym bardziej interesował się tolerancją, otwartością, liberalną stroną życia i poszanowaniem prawa do bycia sobą. 

Tak jak dla społeczeństwa mam wytłumaczenie, bo społeczeństwo nie musi się znać na rządzeniu, tak dla polityków władzy nie mam. Politycy, wydawałoby się, że są dorośli, wykształceni i mają świadomość po co zasiadają w ławach Sejmu i Senatu. Przypomnę - po to, by służyć narodowi, by nie sprzeniewierzać się Racji Stanu, by pracować na pomyślność Państwa, by dbać o bezpieczeństwo i Państwa i jego obywateli. Tak w skrócie. Czy odchodząca władza zrozumiała i rozumiała rolę, jaką przyszło jej pełnić? N I E! Odchodząca władza zachłysnęła się władzą i przerobiła ją na maszynkę radośnie produkującą ich rzeczywistość.

W której to rzeczywistości nie było miejsca dla szarego obywatela. Nawet dla własnego wyznawcy i zwolennika. Zapytam jeszcze raz - co trzeba mieć w głowie, by w imię walki o wyimaginowaną niepodległość i suwerenność szytą tylko i wyłącznie na pisowską miarę, do bankructwa doprowadzić własny kraj? Skłócić własny naród? Zniechęcić strategicznych przyjaciół i partnerów? Doprowadzić do osamotnienia na mapie Europy? Co trzeba mieć w głowie, by własnymi grzechami obciążać przeciwników politycznych? 

Wiadomo wszem i wobec, że każda władza deprawuje. 

Władza absolutna deprawuje absolutnie. 

Teraz nie zanosi się na to, bowiem do władzy dochodzi koalicja kilku partii. Ciekawe co z tego mariażu się urodzi? 


Obrazy: *WP.pl *Polityka.pl *Gazeta.pl