poniedziałek, 29 stycznia 2024

ZNISZCZONY e t o s polskiej polityki

Jest co odgruzowywać po rządach PiS - u. Partia ta wykonała nadludzki wysiłek, by w ciągu ośmiu lat skutecznie zawłaszczyć się na państwie i wywrócić je i wszystkie jego instytucje do góry nogami tak, by nikt nie miał prawa połapać się w tym chaosie. Skutki będą odczuwalne jeszcze przez całe lata. Bo ich prawo nie oznacza Prawa, bo ich sprawiedliwość nie oznacza Sprawiedliwości, bo ich trybunał Przyłębskiej nie ma nic wspólnego z Trybunałem Konstytucyjnym, bo ich kreatywna księgowość wcale nie kojarzy się z jawnością i uczciwością. Lista takich brudnych kwiatków jest bardzo długa. 

Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek i ktokolwiek tak bezkarnie (póki co) i na taką skalę poczynał sobie w polskiej polityce. Gdy byłam dzieckiem rządziła PZPR, a nawet jej partyjniacy nie pozwalali sobie na tego kalibru wyskoki (czytaj: przestępstwa). Gdy przekazywali władzę, cały proces odbył się w miarę spokojnie. To, co się działo i dzieje to brutalność w czystej postaci, niczym nie hamowana. Całej kampanii wyborczej, sprzed 15 października, PiS podporządkował wszystko co miał do swojej dyspozycji - reżimowe media, skompromitowane referendum, pieniądze płynące nie tylko ze spółek skarbu państwa, nawet ujawniano tajemnice wojskowe.

W trakcie tej kampanii pisowscy funkcjonariusze nie odmówili sobie nawet mówienia o Donaldzie Tusku jak o zdrajcy. Patologia tej władzy uwidoczniła się w całej swojej krasie zmieniając przy tym obyczaj polityczny, a raczej etos polityki, w coś potwornego. I jak widzieliśmy, gdy odchodzili nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Jarosław Kaczyński bardzo czytelnie i wytrwale dawał wszystkim do zrozumienia, że nie odda co jego. Czyli łatwo nie odda znienawidzonemu przeciwnikowi, tak ciężko wypracowanej i wyrwanej władzy. Widać to było i słychać codziennie w reżimowej stacji, zwanej TVPiS. 

Pracownicy tej stacji nie szczypali się w język. Szczuli i wciąż napuszczali na polityków opozycji, wciąż wskazywali i podkreślali różnice zdań wśród polityków demokratycznej opozycji mające ich skłócić, na co Kaczyński tylko czekał. Normą było straszenie o niedotrzymaniu obietnic i to, że Polsce grozić ma jakiś wyimaginowany straszny kataklizm ze strony Tuska i UE. A to nie wszystko. Należało spodziewać się wręcz tsunami wszelkich niewybrednych ataków ze strony odchodzącej partii władzy. Tak sobie myślę, że opozycja demokratyczna to był strumyczek złośliwości w porównaniu do tego, co miało nas czekać. 

Wybrańcy narodu z reguły nie zajmują się tym, czym powinni. Tak było w przypadku PiS. Wszędzie tam, gdzie funkcjonariusze tej partii zdołali położyć swoją brudną łapę, panowało kolesiostwo, nepotyzm i karmienie niepowstrzymanego apetytu na wszystko, co było w ich zasięgu. Tak wyglądała pseudo polityka w ich wydaniu. Wszyscy nominaci, wierni i do bólu lojalni, mający dług do spłacenia, obsługiwali prezesowską ideologię. Nigdy polscy wyborcy nie mieli gwarancji dobrego rządzenia, ponieważ wybory to było zawsze kupowanie kota w worku. 

W 2015 r. nie wiadomo było na co stać PiS, w 2019 r. wyborcy już wiedzieli, a jednak mimo to, zagłosowali dając tej partii drugą kadencję. Koszty tej decyzji długo jeszcze będą niewyobrażalne, co uwidacznia chociażby przeogromny deficyt finansów publicznych, czy zbankrutowany pomysł Morawieckiego zwany "Nowy Ład". Z wyborami 15 października 2023 r. nie było inaczej. W ich wyniku dowiedzieliśmy się, co znaczy prawdziwa, wściekła i totalna opozycja w wydaniu PiS. Kaczyński i jego tłuste koty już od pierwszych dni o to zadbali, nie odmówili sobie tej przyjemności. Z czeluści pisowskiej retoryki, symboliki i ideologii wyszło najbardziej plugawe ścierwo. 

By ochlapać błotem nowych rządzących. A wszystko w imię ratowania ich umiłowanej teoretycznie ojczyzny, wszak zagrożona. I tak, tak właśnie wygląda to coś, co się zwie polityką w polskim wydaniu. Plucie, szczucie, ochlapywanie błotem. To ma być rodzima polityka właśnie. Myślę, że to z czym mamy do czynienia, nawet nie leżało obok polityki. To, z czym mamy do czynienia obraża pamięć tych, co o nią walczyli i stracili za nią życie. Obraża to Konstytucję RP i Polaków. Obraża to naszą inteligencję. Te wszystkie ruchy tak zbyt szybko teraz wykonywane przez ludzi partii jeszcze niedawno rządzącej, działają przeciwko interesowi państwa. 

Zachowywali się jak właściciele Polski i bez skrupułów i na naszych oczach ludzie ci rozdawali między sobą majątek nie należący do nich, poprzez przetargi, zawieranie nowych umów i w pośpiechu dopinanie starych. Ta polska majątkowa kołdra wciąż była przez nich rozszarpywana, bez umiaru i bez jakiegokolwiek zastanowienia. Tak wyglądała i nadal wygląda polityka w wykonaniu PiS - u za przyzwoleniem prezesa. Zostało wypaczone wszystko co miało związek z kulturą polityki, co miało znamiona etosu polityki. Tego już nie ma. Zostało zniszczone przez niczym nieokiełznaną zachłanność ludzi PiS, zwanych dalej politykami. 

W zamian mieliśmy i mamy populizm w czystej postaci, który stając się swoistą ideologią utworzoną na potrzeby partii, nieźle namieszał Polakom w głowach. Doszło do głębokiego podziału społeczeństwa na tych co są ZA i na tych co są PRZECIW. Zarządzanie państwem w tym stylu stało się niestety przyjętą, ale bezprzykładną praktyką. W konsekwencji zachwiało to wartością państwa, zniszczyło jakość sztuki rządzenia, sprowadziło na samo dno zaufanie do polityków, podważyło sens istnienia instytucji państwowych, bo po co nam polityczna reprezentacja, skoro zamiast dbać o ogólny dobrostan, wszystkimi siłami go niszczy? 

Czy to co się w Polsce stało, jest jeszcze do odwrócenia? Pytanie to śmiało skierować można do aktualnie rządzących. No ale... pożyjemy zobaczymy. Rządzą dopiero od miesiąca. Ciekawe czy ich drogowskazem będą dane nam obietnice i trzeźwy umysł? 

Poprzez Etos rozumiem zbiór wzorów, zasad i wartości regulujących jakość i rolę polityki w życiu obywatela. Etos wyznacza tym samym standardy, które obowiązkowo mają być zachowywane w czasie pełnienia wyznaczonych funkcji. Tyle teoria. W praktyce już wcześniej polska polityka bywała ułomna. Nie obeszło się bez czarnych owiec w każdej partii. Ogromna liczba afer i ich ciężar gatunkowy przerósł nie raz nasze oczekiwania. Nie raz wystawiano na ciężką próbę zaufanie i cierpliwość polskiego wyborcy. Jednak to co zrobił nam PiS, przerosło grzechy wszystkich poprzednich rządów razem wziętych. Nie wolno nam o tym zapomnieć. Za żadne skarby!

Część polskich wyborców dała się przekonać do pisowskich praktyk, część ich nie aprobowała, a pozostali nie mieli zdania. Taki przekrój społeczny rysuje się nam szczególnie po ośmiu ostatnich latach. Obniżyło to bardzo wartość, znaczenie i rolę społecznego potencjału. Jakkolwiek by na temat nie spojrzeć, na dłuższą metę wciąż nie zdajemy egzaminu. Dlaczego? Bo nie jesteśmy jednolitym narodem. Bo nie potrafimy/nie chcemy rozwiązywać własnych spraw. Bo za wszystko co psujemy, winimy jakichś bliżej nieokreślonych innych. Bo nie potrafimy szanować tego, co mamy. 

Nie potrafimy doceniać osiągnięć, bo jesteśmy niedobrzy dla siebie samych. Wręcz lubimy jak ktoś za nas decyduje, tym samym odsuwamy od siebie odpowiedzialność za własne życie. Tacy jesteśmy. Zatem wybierając spośród siebie reprezentację polityczną o takich samych cechach, nie mamy prawa mieć pretensji o decyzje tej reprezentacji, które tak czy inaczej na nas bezpośrednio wpływają.

Zewsząd słychać okrzyki:          "Polska dla Polaków"! 

Pytam więc - co jako Polacy robimy dla Polski?


Obrazy: *Newsweek *Internet 

6 komentarzy:

  1. Kaczynski trafil w samo sedno katolickiej polaczkowosci, nic nie robic, modlic sie o cud i czekac az dadza, bezwarunkowo i za nic. On im dal, sprawil, ze polski cham poczul sie doceniony, pöolski ignorant lepszy od tuskowego wyksztalciucha. Nie zgodze sie z teza, ze w 2015 nikt nie wiedzial, na co pis jest stac. Ludzie myslacy pamietali o ich dwoch latach rzadow, o smierci Blidy, machlojkach z odzyskiwaniem kamienic, miernosci prezydenta-blizniaka, sobiepanstwu. Przez 8 lat kadencji Tuska zdazyli sie dobrze przygotowac na pelne przejecie wladzy, dlatego dzisiaj Tuskowi jest tak trudno realizowac program. Jedynym wyjsciem jest jak najszybsze dzialanie komisji, pozwanie i skazanie winnych, bo z wiezienia bedzie im trudniej przeszkadzac. Na jeszcze dwa lata maja swojego debila w Belwederze, on tez wykorzysta ten czas, zeby nowej wladzy utrudnic dzialanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, będzie jak piszesz. Racja co do pierwszych ich dwuletnich rządów (2005-2007). Nie to, że zapomniałam o tym napisać, ominęłam ten fakt świadomie, ponieważ chyba błędnie założyłam, że zniknął w czeluściach niepamięci. Sorry! Dobrze jest o tym pamiętać, bo była to próbka ich możliwości. Jak się okazuje, wielkich możliwości. Jestem też przekonana, że od tamtej pory, od tamtych wydarzeń, Kaczyński i Ziobro zaczęli zbierać na siebie haki, szczególnie podejrzewam o to Ziobro. Pewnie, że temu rządowi jest trudno, każdemu by było. Przeczekać ich i w tym czasie robić swoje, to chyba najlepsze rozwiązanie. :)

      Usuń
    2. Tam wszyscy na wszystkich zbieraja haki. Szum w sprawie "wiezniow politycznych" tylko potwierdza, ze W i K dali ultimatum, albo natychmiast wyjda, albo... Macierewicz tez robi co chce i to tak dlugo, bo czyms musi trzymac w szachu wuca. Tam kazdy ma asa w rekawie, stad ta ich bezkarnosc i rozpasanie.

      Usuń
    3. No tak... jednym słowem, a nawet dwoma - totalna degrengolada. :)

      Usuń
  2. Coś mi się wydaje, że znalazłem kolejne zacne miejsce w Sieci. Kiedyś śledziłem felietony na blogu pewnego ateisty o polityce, głównie o niej. Niestety już nie ma go wśród nas. A pisał na podstawie artykułów z Internetu rzeczy warte uwagi. Czasem lubię też pogłówkować pisząc komentarz. :)

    Należy najpierw zadać sobie pytanie do jakiego etosu mamy się odwołać. Każdy wskaże nieco inny okres w naszej historii. Tak naprawdę w przyszłości należałoby (przy większości konstytucyjnej) pochylić się nad naszą ustawą zasadniczą w celu lepszego jej zabezpieczenia. Może po tylu latach trzeba ją ,,unowocześnić". Może trzeba było zrobić to wcześniej, gdy widać było pewne afery czy nadużycia w polityce szeroko rozumianej. Ogólnie to temat dla specjalistów najwyższej możliwej klasy, ja się nie podejmuję, mogę tylko teoretycznie powymyślać jakieś rozwiązania.

    Zawsze dziwiłem się przy okazji każdych wyborów, które pamiętam w sposób ,,rozumny" dlaczego tyle procent osób nie wie na kogo głosować. Przecież zawsze jest tyle komitetów czy kandydatów wymienionych z imienia i nazwiska, że każdy znajdzie coś dla siebie. A potem takie osoby narzekają, jaki to zły rząd czy władze lokalne są. To nie mogli pomyśleć, że ich działanie rodzi efekt w takiej właśnie postaci. Nie widzą, że sposób sprawowania władzy łączy się z tym, że swoją biernością przykładają rękę do niszczenia państwa dajmy na to. Miałem szczęście do nauczyciela WOS-u w liceum, on przekonał większość z nas, że tylko działając, choćby przez chodzenie na wybory można coś zmienić. Nie chwaląc się odkąd skończyłem 18 lat brałem udział w każdych wyborach czy referendach jakie w Polsce były.

    Nie wiem tak naprawdę czego nam trzeba, jak rozwiązać te wszystkie nagromadzone przez 8 lat problemy. Dziwię się tylko niektórym Polakom, że widząc co działo się w czasie pierwszej kadencji PiS-u nie zaczęli myśleć. Nie mogę na pewno napisać, jednak gdyby PO lub moja ulubiona Lewica robiły takie coś jak PiS to prawdopodobnie przemyślałbym sens głosowania na nich. Ale widać, że niektórzy działają jak psy Pawłowa, jest kasa, jakieś igrzyska, to odwracają wzrok i się cieszą z tego co mają.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Piotrze, miło mi bardzo, że zacnie traktujesz mojego bloga. Doceniam. Każde dzielenie się spostrzeżeniami na temat polityki potrzebuje miejsca. Na tym blogu możemy rozmawiać bez skrępowania, byle zachowana była kultura słowa.

    Tak, ustawa zasadnicza to pięta Achillesowa polityków. Nie jest doskonała, co udowodniły rządy PiS. Nikt na nich nie był przygotowany, ojcowie pomysłodawcy/założyciele nie przewidzieli w 1997 roku, że Polsce trafi się taki rząd. Pewnie, że można ją udoskonalić, ale czy do tego w ogóle dojdzie? Jak piszesz, potrzebna większość konstytucyjna.

    I ja zastanawiałam się wiele razy nad kwestią >nie wiem na kogo zagłosować<. Na teraz myślę, że to bardzo wygodna i egoistyczna postawa dla tych, co ostatecznie nie głosują, a takie zachowanie ma ogromny wpływ na przyszłość. No... ale mogę się mylić. Ten problem miałam, ale wtedy przy wyborach kierowałam się po prostu arytmetyką parlamentarną i swoimi życzeniami. Jak chciałabym, żeby było. Mnie z kolei za każdym razem dziwi, jak można nie widzieć szkodliwości rządów PiS. Jak można pozwalać, a nawet być wyznawcą takiej partii. Gdzie rozum??? Zauważ, że tę partię popiera biedny zaścianek o sarmackiej mentalności. Ta cecha nie niknie, tylko przechodzi z pokolenia na pokolenie i Kaczyński to wykorzystał. Też chodzę na każde wybory. To mój obowiązek wobec Ojczyzny, wobec przyszłych pokoleń, tak to czuję.

    Twój ostatni akapit świadczy o rozterkach. Szczęściem, mamy jeszcze polityków, którzy twardo trzymają się swoich przekonań. To nasza kotwica. A na kasę i igrzyska zawsze znajdą się chętni i podejrzewam, że nie ma to nic wspólnego z polityką.
    Pozdrawiam serdecznie... i witam jako pierwszego obserwatora... do miłego...

    OdpowiedzUsuń