wtorek, 30 stycznia 2024

Byleby... mówił...

Razem z bratem najpierw powołali do życia partię o nazwie Porozumienie Centrum, którą po czasie przemianowali na Prawo i Sprawiedliwość. Potem w pojedynkę z wiadomego powodu, latami budował ją, wzmacniał, kształtował wg własnej ideologii i powiększał, zdobywając coraz więcej zwolenników. Trwało to całymi dekadami. Po drodze starzał się i mimo, że świat pędził do przodu, on stał w miejscu ze swoimi poglądami i ze swoją wieczną walką, jak książkowy Don Kichot, błędny rycerz walczący z wiatrakami. Książkowy bohater niestety ciężko pobity w trakcie odbywania trzeciej i ostatniej wyprawy życia, umiera. 

Nasz "bohater", w trzeciej i ostatniej z racji wieku swojej politycznej wyprawie po odbicie umiłowanej władzy, jeszcze politycznie nie umiera, jednak wszystko wskazuje na to, że po ciężkich powyborczych ranach, nie jest w stanie wrócić do równowagi. Jego wystąpienia na sejmowej mównicy, jego odpowiedzi na korytarzach Sejmu, jego wywiady i konferencje prasowe, świadczą o słabości nie tylko fizycznej. Do tego brak szczelnej ochrony, której został pozbawiony po przegranych wyborach, jakby ośmiela go do wygłaszania przed dziennikarzami swoich osobistych rewelacji z przekonaniem, wartym niby lepszej sprawy.

Te narracyjne próby budzą już śmiech i politowanie nie tylko dziennikarzy mających z nim bezpośredni kontakt, ale i opinii publicznej. Jeszcze gorzej jest podobno w szeregach PiS, gdzie najbardziej zaufani i ci z dalszych rzędów ław poselskich załamują ręce z bezsilności, widząc niekontrolowaną radosną twórczość szefa. A on wydaje się być nie do opanowania. Zachowuje się jakby po latach spuszczono go wreszcie ze smyczy. Wreszcie, bez oporu i zażenowania, może powiedzieć wszystko, co mu ślina na język przyniesie. Nie wygląda to dobrze, patrząc z perspektywy członków partii i wiernych jego wyznawców.

Na własne oczy Polska widzi schyłek polityka, który mając w swoich rękach wszystko o czym marzył przez całe swoje dorosłe życie, zmarnował to. Marnuje też dziedzictwo brata, na które latami się powoływał. Marnuje swój dorobek jaki by on nie był. Zmarnował okazję do zachowania szacunku i dobrej pamięci o sobie przynajmniej niektórych. Nie może ogarnąć przegranej i przez ten pryzmat, dalej odbiera rzeczywistość jako mu wrogą. Słyszymy słowa wypowiadane w akcie rozpaczy, że doszło do zamachu stanu, że nie ma Państwa i Sejmu. Stanął na pozycji - on i reszta świata z Tuskiem na czele. Tak to wygląda.

Czym takie zachowanie mamy tłumaczyć? Przegraną? Strachem przed rozliczeniem? Obawą przed najbliższą i dalszą przyszłością? W tej swojej obawie przybiera postać nad wyraz tragiczną, ale też i śmieszną. Bliżej mu do skansenu niż nowoczesnego Państwa. Niedobrze, że wciąż ma zwolenników, ślepo w niego wpatrzonych. I jeszcze coś - nie uwierzę i nikt mi nie wmówi, że o wszystkim co działo się przez ostatnie osiem lat w Polsce, Kaczyński nie wiedział, że działo się to za jego plecami. Jak by to nim świadczyło? O nim, wielkim strategu, politycznym mędrcu, zbawcy, naczelniku, w końcu samozwańczym władcy Polski?

Wiedział o wszystkim co działo się w partii, wiedział co do szczegółu o poczynaniach rządu, wiedział o szalonym szastaniu przez swoich ludzi kasą publiczną i o innych grzechach śmiertelnych. Sam nie był lepszy, a przykładem niech będzie niezrealizowany na szczęście pomysł/przekręt o dwóch wieżach "bliźniakami" nazwanych. Albo nocne włamanie do siedziby Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, pamiętacie? Dziennikarze śledczy donosili, że zrobiono to podobno dorobionym kluczem. Dorobionym kluczem!!! A sprawa LOTOSU? Zatem co? Nie wiedział co Obajtek i Macierewicz wyprawiali? Bujdy na resorach! 

Wiedział o wszystkim, że powtórzę, bo wyrażał na to zgodę. Jeszcze raz - bez jego zgody nic się nie działo, nigdzie, ani w partii, ani w rządzie, ani w Polsce. Biorąc pod uwagę cały jego życiorys, jestem o tym święcie przekonana. Teraz, przechadzając się po Sejmie wygaduje te swoje bzdury. To nie jest nawet dziwne, to jest s t r a s z n e. Uchodząc w oczach swoich wyznawców niemal za boga, politycznie wciąż jest żywotny, wciąż, czując na plecach poparcie choćby garstki podobnie myślących, może jeszcze narobić niezłego bigosu. Skoro to on nie jest u władzy, po prostu ma być źle, ma być jak najgorzej. Mówi więc to, co mówi.

Dzisiaj słowo >zemsta< jest jego drugim imieniem. A ma się zemścić za wszystko, za brata, za matkę, za utratę władzy, za to że nikt go nie lubi. Rusza w ostatni bój rzucać swoje fantasmagorie w tłumy zmanierowanych mentalnie, wiernych i poddanych, zaniepokojonych wielce polityczną zmianą. I im bardziej nowy rząd będzie się starał ich rozliczyć, tym bardziej Kaczyński z pomocnikami będzie lał wodę na swój kłamliwy populistyczny młyn. To już od dawna nie jest polityka. To potwornie zniekształcona przez PiS >p r a w d a< o demokracji, która bezczelnie i bez oporu rozniosła w pył kulturę polityczną i to, co sobą znaczyła.

Kiedyś B. Szydło powoływała się na hasło "Polska w ruinie". Nie wiedziała biedna, że ta ruina będzie dokonywana ich rękami? Dokładnie wiedziała, jak i inni członkowie partii. Bowiem będąc w opozycji za pierwszych rządów D. Tuska mieli czas, całe osiem lat, na przygotowanie planu na przejęcie władzy i Polski. Byli przygotowani do zadania jak mało kto przed nimi. To trzeba im przyznać. Zmiany następowały bardzo szybko, nawet nocą w Sali Kolumnowej. Nawet zarządzaniem wielokrotnym reasumpcji głosowań. Nawet za pomocą bezprawnego dyskryminowania przeciwników politycznych. 

Ówczesna opozycja popełniła grzech lekceważenia i nie docenienia przeciwnika jakim był Kaczyński. Czas wyciągnąć naukę z przeszłości i pamiętać, że prezes największej partii opozycyjnej mimo że starszy człowiek, może pokazać pazury. Niech sobie gada bzdury, niech sobie roi prawo do populizmów, niech... mówi, byleby mówić. Tak go mamy odbierać? Niech sobie mówi? Nie! Należy mieć kontrolę nad wydarzeniami jakie zechce jeszcze kreować. Rząd robiąc swoje, musi mieć na oku poczynania tego człowieka, który nie zauważa, jak sam sobie szkodzi. Nie może też zapominać o zapleczu, z którego zakamarków wyłaniają się tu i tam chętni do objęcia po nim kierownictwa w partii.

Zbliża się moment oddania władzy w PiS. To pewne. Mówi się, że następna miotła bywa jeszcze gorsza od poprzedniej. Tak więc to nie koniec politycznych zapasów. Dalej w Polsce będzie się działo, ponieważ żadna ze stron nie chce oddawać pola. Każda ze stron będzie walczyć do krwi ostatniej. Musimy więc wiedzieć, że lepiej to już było. Władza robi z człowiekiem okropne rzeczy. W grę wchodzą najgorsze nasze cechy. A Polscy politycy nie są pierwszymi w dziedzinie naginania norm i wszelkich innych zasad, gdy chodzi o zdobywanie i utrzymywanie jak najdłużej władzy. Przykłady tuż za rogiem.

To właśnie będzie spuścizna po upadłym szalonym starcu. Czy o to nam chodzi?

Pytam więc: 

- Czy w taki sposób jaki proponuje nam J. Kaczyński okazuje się miłość do Ojczyzny? 

- Czy w taki sposób wyraża się szacunek do współobywateli? 

Zastanówmy się. Mamy nad czym pomyśleć.


Obrazy: *YouTube *Allegro 

12 komentarzy:

  1. Tu nie ma co dywagowac, domyslac sie czy denerwowac, ten czlowiek powinien zostac zbadany przez komisje psychiatryczna i na zawsze odsuniety od polityki, poniewaz jest umyslowo chory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo osób sobie tego życzy, ale wątpię, by stałe odsunięcie go od polityki stało się faktem. Załatwi to za nas Matka natura. :)

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że ceniłem Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta Polski. Miał w miarę wyrobione cechy, które są potrzebne na tym stanowisku. Umiał też hamować swojego brata w jego zapędach. Po śmierci Lecha Kaczyńskiego zaczął się ten cały problem, powodowany wymyśloną winą Donalda Tuska za katastrofę w Smoleńsku. Jarosław Kaczyński niestety nie kieruje się już rozsądkiem, a jedynie emocjami. Widziałem urywek z wywiadu, gdzie zapowiedział, że odejdzie na emeryturę niedługo. A chwilę później zapowiedział, że będzie chciał rządzić w partii (i pewnie w Polsce) do 90 roku życia co najmniej. Ciekawe skąd wie, że akurat tyle będzie dane mu żyć. Ciekawy jestem też jego kondycji psychofizycznej w tym wieku. Bo dziś, w porównaniu nawet do starszych od niego znanych osób (profesor Łętowska, profesor Strzembosz itp.) wypada bardzo blado. Nie potrafi doprowadzić wątku do końca, gubi go, przekręca słowa albo używa je w nieodpowiednim kontekście. Wszystko wiąże się chyba z tym, że w PiS nie ma już tak zwanych spin doktorów, którzy zatrzymaliby tę ,,karuzelę" poprzez zmianę na szczytach partii. Przekłada się to na gwałtowne spadki notowań, w ostatnim czasie partia straciła sześć punktów procentowych.

    Co do popierania PiS-u, to znam też osoby wykształcone, z Warszawy, których nie sposób przekonać do szkodliwości działań tej partii. Łączy się to z czerpaniem wiedzy o Polsce i świecie m.in. z Tv Republika. Jak dla mnie jest to niezrozumiałe, bo chyba nie trzeba wiedzy profesora akademickiego, by zauważyć niski poziom tych przekazów.

    Głosowanie to ważna sprawa, patriotyczna można powiedzieć. Jestem zwolennikiem ,,lewicowego" patriotyzmu, jakby niektórzy złośliwie to nazwali. Czyli udział w wyborach/referendach, segregowanie śmieci, płacenie podatków, postępowanie zgodnie z przepisami prawa i tego typu sprawy. Owszem można iść z flagą, można wywieszać ją na balkonie chociażby, nie mniej spora część tego co proponują niby patrioci z prawej strony sceny politycznej mnie odrzuca. Przecież nie trzeba chyba robić wielkich rzeczy, aby mówić o sobie, że jest się patriotą.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź pod uwagę jeden tylko fakt - nie wiemy nic o jego stanie zdrowia. Nie wiemy co mu dolega i w jakim stopniu. Oceniamy jego ogólną kondycję przez pryzmat tego, co widzimy. A widzimy staruszka, wolno się poruszającego, czasami kulejącego, wolno mówiącego, o gestykulacji mocno ograniczonej. Porównując z nim starszych od niego ludzi, których widuję na ulicach, widzę młode i energiczne osoby. Kaczyński jest taki, bo całe życie unikał zbędnego ruchu, był wszędzie dowożony, zostało mu tylko chodzenie po sejmowych schodach, co czyni z wysiłkiem. Jeżeli do tego co widzimy, porównać mamy teraz jego kondycję psychiczną, to jak myślisz, jaki jest wynik tego porównania? Każdy niech osądza sam wg własnego kryterium. Po mojemu wypada blado, jak piszesz. A w PiS nie ma już nikogo odważnego, kto wziąłby sprawę w swoje ręce, ponieważ każdy teraz pilnuje własnego nosa. Prezes został sam jak palec, mimo otaczającego go tłumu.
      Wiesz, dawno już doszłam do wniosku, że w Polsce wykształcenie nie ma nic do rzeczy. Niejeden przykład idzie z Sejmu.
      Głosowanie tak, to odznaka patriotyzmu. I mam podobnie, również zwracam uwagę na szczegóły życia codziennego. przestrzegam to, co należy przestrzegać, po to w końcu są normy, zasady i przepisy. I masz rację, do patriotyzmu nie potrzeba wielkich rzeczy. W czasach pokoju patriotyzm to życie codzienne zgodne z zasadami, empatia, chęć pomocy, zwracanie uwagi na zło, nawet ten papierek wyrzucany do kosza, a nie obok, i.t.d. Gdy jest wojna, patriotyzm przybiera inną formę, wiadomo jaką. Obrona Ojczyzny choćby, traktowana jako obowiązek każdego obywatela. Dzisiaj jest z tym krucho. Przeprowadzono w ubiegłym roku sondaż, ilu Polaków broniłoby kraju, odpowiedź totalnie zaskakuje - tylko ok. 40%. Wyobrażasz to sobie? Tacy są właśnie Polacy. Poprzewracało się towarzystwu w doopach od tego dobrobytu. I jeszcze narzekają. Ech...
      Pozdrawiam Piotrze... miłego wieczoru...

      Usuń
    2. Jarosław Kaczyński żyje w pewnym stopniu jak w bańce. Wszędzie dowożony, bez kontaktu z ludźmi, wśród których są jego przeciwnicy. O tym jak jest oderwany od rzeczywistości świadczy chociażby telefon do prezesa TVP z pytaniem dlaczego nie ma obrazu (chodziło o brak dekodera).

      Coś w tym jest. Teraz w partii mają dużo ważniejsze sprawy, jakieś ukrywanie swoich grzeszków, nadużyć. Nikt nie będzie próbował teraz siłą usunąć prezesa z przewodzenia. Dopiero jak sam dojdzie do wniosku, że z jakiegoś powodu już nie chce być na szczycie odejdzie. Ciekawe tylko kogo zostawi jako tak zwanego delfina, jak to od pewnego czasu mówię z pewną dozą sarkazmu.

      Fakt w kwestii wykształcenia jest różnie, też w Sejmie. Nie mniej dziwię się dlaczego osoby z dużego miasta (z Warszawy), z wykształceniem, zamykają się kompletnie na inne niż prawicowe podejście do świata, brak obiektywizmu wobec PiS itp.

      W tym właśnie jest cała rzecz. W czasach pokoju nie trzeba wielkich czynów wobec ojczyzny. W czasie wojny sytuacja staje się bardziej złożona. Ciekawy jestem ilu z tych dość napakowanych osobników chodzących na manifestacje ONR i podobnych grup broniliby Polski. Sam nie umiem odpowiedzieć jak bym się zachował. Za dużo jest zmiennych moim zdaniem, aby móc w czasie względnego pokoju mówić o wielkich czynach. Możliwe jest tak jak w czasie II Wojny, że osoby najmniej o to podejrzewane mogą czynić najwięcej dla ojczyzny i innych.

      Usuń
    3. Ostatnio to słowo >bańka< jest modne. Ale tak, można ten jego stan tak właśnie określić. Niech mu będzie.
      Z powodu działania komisji śledczych i zapowiedzi kolejnych, a oprócz tego działań prokuratorskich, PiS nie ma spokojnych ani nocy ani dni. Atmosfera u nich napięta do granic. Jestem pewna, że się boją.

      A delfin - może prezes wie kto nim zostanie, ale swoim zwyczajem nie powie. Nie musi. Sądzę, że ma problem, bo kandydatów wielu, ale żaden z nich na razie nie spełnia wymogów. Im dalej w las pod tym względem, tym bardziej poprzeczka rośnie.
      Rzeczywiście, ci z Warszawy tak ostatnio mają. Może dlatego wybierają prawicę, bo jest w przekazie najbardziej agresywna? Bo inne strony nie są takie nośne, a w ogóle to są nudne? Złośliwa jestem.

      No widzisz... widzisz... chłopcy z ONR, jakby wybuchła wojna pierwsi by się ewakuowali gdzie pieprz rośnie. To taka ich tania odwaga gdy bomby im na łby nie spadają, pochodzić po ulicach, pokrzyczeć sobie hasełka, ponosić flagi, porzucać racami, narobić bałaganu i hałasu. To tylko potrafią, nie zagraża to ich życiu, no i żadnego wysiłku. Nie interesuje ich uczciwa praca dla dobra kraju, wolą lansować tani fałszywy patriotyzm. Szkoda gadać. Gdyby wybuchła wojna, a chcieliby mnie, poszłabym bronić Ojczyzny tak, jak najlepiej potrafię. Bez zastanowienia. Wiem to już dzisiaj. :)

      Usuń
    4. Bańka w tym kontekście według mnie to taki wehikuł swoisty. Prezes wsiada do auta w garażu zapewne swojego domu, ciemne szyby, to nic po drodze nie widzi. Potem auto wjeżdża na parking jakiejś hali, gdzie zwiezieni są już zwolennicy partii. Nawet jakby zacząć się przyglądać można znaleźć na nagraniach z różnych miejsc te same osoby (wyłączając działaczy, którzy właściwie się nie zmieniają w kolejnych miejscach odwiedzanych przez prezesa).

      Cóż, gdyby rządzili w sposób demokratyczny, przejrzysty, to nawet mógłbym spojrzeć przychylnym okiem na nich. Ale sposób rządzenia przypominający jakieś oligarchie czy kliki znane z Ameryki Południowej w żadnej mierze do mnie nie przemówią. Prawo za paręnaście miesięcy, gdy nie będzie już prezydenta gotowego ułaskawiać każdego powinno być naprawdę równe wobec wszystkich. Wtedy nie będzie przebacz dla nikogo, kto złamał prawo.

      Coś czuję, że jak kiedyś prezes odsunie się na jeszcze dalsze tylne siedzenie, by kontrolować losy partii to te delfiny się wzajemnie wykończą.

      Nie wiem i nigdy pewnie się nie dowiem dlaczego te osoby głosują tak, a nie inaczej. Ja na pewno mogę powiedzieć, że głosuję na osoby czy partie demokratyczne i raczej na lewo sceny politycznej ze względu na swoje wewnętrzne zapatrywania polityczne. Część wyborców PiS reaguje alergicznie na pytania dlaczego na nich głosują czy co widzą w nich dobrego.

      Ostatnio pan Bąkiewicz zaczął mieć złą passę, nabazgrał graffiti na budynku zabytkowym (siedziba ministerstwa środowiska), które w jego mniemaniu ma oznaczać walkę z ,,nowym najeźdźcą". Nie przewidział tylko, że nagrywając wszystko ukręci bat na swoją końcówkę pleców. Pomijam już głupotę używania symboliki Polski Walczącej w kontekście oporu wobec usuwania tablic pamiątkowych z ministerstwa. Do tego jego kotwica przypominała zupełnie coś innego niż ten ważny dla Polaków symbol walki z wrogiem. Dołożyć do tego parę zarzutów za przytulenie paru milionów od rządu ówczesnego i mamy rozwiązany problem tych panów (zapewne wykończą się w walce o władzę po Bąkiewiczu).

      Masz mój szacunek za taką postawę, bez wahań.

      Usuń
    5. Wiem... wiem co miałeś na myśli pisząc słowo >bańka<, napisałam że jest modne, bo przyznasz, że nadużywane bez opamiętania. A wożenie prezesa za ciemnymi szybami odczytuję też jako pewnego rodzaju odgradzanie się od świata zewnętrznego.
      Rządzenie demokratyczne nie dotyczy PiS. Od początku było to wiadome. Owszem, można sobie pogdybać, ale to nie ten adres.
      I ja mam od dawna podobne myśli, a niech się pozagryzają, jest mi to obojętne. Przyjemność będzie dla mnie, bo zobaczę to na własne oczy.
      Wiesz że niektóre osoby "głosują" zwyczajnie, ot tak dla jaj? Znam taką jedną, chwali się tym bez wstydu.
      Kiedyś bliżej mi było do Lewicy, ale ostatnio jestem pomiędzy Lewicą a Tuskiem, ze wskazaniem na Tuska.
      A Bąkiewicz, ulubieniec prezesunia ostatnio wyraził wolę bycia ułaskawionym przed skazaniem, tak w razie "W". Chce się załapać u Dudy i chce być jak Kamiński i Wąsik. Głupi zarozumiały + odpowiednia ilość odpowiednich gwiazdek. Nie będę się wyrażać, szkoda klawiszy na tego chuligana. Też niech się tam pozagryzają. Nie życzę im niczego dobrego. A te miliony jeszcze gardłem mu wyjdą.

      Dziękuję Ci bardzo, że szanujesz takie postawy. Mało kto mówi o tym otwartym tekstem. A powinno to być oczywistą oczywistością. Ech... chociaż my sobie pogadamy. :)

      Usuń
    6. Chciałem po prostu uściślić co mam na myśli mówiąc o bańce. Bo to bańka taka trochę dwojakiego rodzaju, odgradzająca od codziennych spraw (prezes jak poszedł kiedyś na zakupy przed kamerami przepłacił podobno nieźle w jakimś sklepie osiedlowym). a z drugiej od przeciwników politycznych. Teraz bańka nieco się zmniejszyła i Jarosław Kaczyński ma problem z tym, co widać po wywiadach czy konferencjach z jego udziałem.

      Ja wiem, jakoś nie będę chętny do oglądania wewnętrznych rozgrywek w PiS, gdy dojdzie do walk o władze i wpływy.

      Nie znam takich osób. Jednak jak patrzy się na niektórych posłów, którzy dostali się do Sejmu to można zadać pytanie kto ich wybrał. Zwłaszcza z Konfederacji są tacy, że głowa mała. Nie mówiąc o ich podejściu do współrządzenia, rozdają ciosy, że jedni są warci drugich, a sami nic nie proponują w zamian.

      Lewica i PO w pewnych kwestiach są zbliżone. Na pewno mniejszy jest dylemat przy głosowaniu na nich niż na przykład na PSL czy Trzecią Drogę. Nie mniej wszyscy (mimo krzyków z prawej strony sceny politycznej) próbują sprzątać to bagno pozostawione przez poprzedników.

      Bąkiewicz chce ułaskawienia w sprawie z Babcią Kasią, gdzie doszło do naruszenia nietykalności cielesnej paru kobiet ze Strajku Kobiet. Teraz ma problem z namazaniem graffiti na gmachu ministerstwa środowiska. Moim zdaniem powinien mieć jeszcze jedną sprawę za stanowcze odrzucanie wyroku sądu, napisał w mediach społecznościowych, że nie będzie ani minuty pracował społecznie w ramach kary, a wszyscy mogą go pocałować (cytat niemal dokładny).

      Wydaje mi się, że pewne postawy należy pochwalać, nawet jeśli to tylko w formie komentarza. :)

      Usuń
    7. Wiem, domyśliłam się.
      A ja przeciwnie, mogłabym oglądać te ich "zmagania".
      Wiele razy zastanawiało mnie, skąd tacy się biorą, i wiesz, jedno jest tylko wytłumaczenie - swoi wybierają swoich.
      Tak, po Lewicy i po PO widać, że chcą coś zrobić, ale moim zdaniem Lewica za mało jest w tym swoim działaniu widoczna (o tym następny post), a Bąkiewiczowi dajmy spokój, nie zasługuje na nasze rozmowy o nim.
      Z ostatnim zdaniem - pełna zgoda.
      Pozdrawiam...

      Usuń
    8. No ok. Jak to mówią każdy lubi coś innego, też w polityce widać obowiązuje ta zasada.

      Pewnie tak. Jeśli Grzegorz Braun był w Sejmie, to oznacza, że zapewne ludzie myślący podobnie głosowali na niego.

      Lewica według mnie jawi się chwilami jako już niemal przybudówka PO. Czasem trudno rozróżnić już te partie. Z drugiej strony umiejętnie wykorzystanie np. mediów społecznościowych może spowodować, że nawet jako rzekoma przybudówka PO mogą dla siebie coś ugrać. Ważne jest na pewno to, że idą razem i decydują razem o różnych ważnych sprawach.

      Jeszcze ostatnia rzecz o panu B. Jakby się przyłożyć jeszcze można oskarżyć go o marnowanie pieniędzy publicznych, przyjął parę milionów od rządu PiS, rzekomo na nagłośnienie jego wydarzeń, a czy naprawdę wszystko na to poszło, to też można sprawdzić. Czyli w sumie będzie miał tyle spraw, że nawet Andrzej Duda go nie uratuje.

      Usuń
    9. Chciałabym, by Bąkiewicz odpowiedział za swoje wybryki i przekręty. Co do pieniędzy, to nie tylko on korzystał całą gębą z tych nienależnych mu darowizn. Wszyscy przyjaciele PiS i nie tylko, można rzec od sasa i lasa, mają na sumieniu korzystanie z publicznych pieniędzy i ich marnotrawienie, w większości przypadków na prywatne cele. Czyli po mojemu, złodziej złodzieja złodziejem poganiał. Tyle w temacie.
      Co do Lewicy, wyżej następny o niej post.
      Pozdrawiam...

      Usuń