czwartek, 30 października 2025

PRAWO i SPRAWIEDLIWOŚĆ

                          Tych dwóch to dzisiaj polityczne trupy
 

Naprawdę nie sądziłam, że tego doczekam. Że doczekam chwili, kiedy za Ziobrę weźmie się prawdziwe PRAWO i prawdziwa SPRAWIEDLIWOŚĆ w osobie pana Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, Waldemara ŻURKA. Akurat ta sprawa zawsze wydawała mi się niemożliwa do zrealizowania. Jednak piekło zamarzło. Doszło do tego, że nawet sami pisowcy kibicują ministrowi Żurkowi, by ten posadził tego znienawidzonego człowieka nawet przez swoich, do więzienia. Piszę znienawidzonych, ponieważ Ziobro znany był z tego tak jak Kaczyński, że zbierał na każdego haki. Na każdego. Na swojego też. Jak Kaczyński. Zabawiali się obaj w J.Edgara Hoovera, w ubiegłym wieku dyrektora Federalnego Biura Śledczego, który przez lata zbudował system gromadzenia akt i inwigilacji i dzięki temu miał ogromną władzę.

Z tego też powodu obaj trzymali w garści władzę niemal nad każdym. Dzisiaj, szczególnie dzięki mediom społecznym i niezależnym dziennikarskim kanałom, wychodzi na jaw ich przestępcza działalność. Dzisiaj wielu funkcjonariuszy PiS i dawnej Suwerennej Polski, wielu dziennikarzy, sędziów, prawników, prokuratorów i wielu najbogatszych Polaków dowiaduje się, że byli inwigilowani przy pomocy Pegasusa i nie tylko tego urządzenia. Dzisiaj wielu dowiedziało się, jaką rolę w tej inwigilacji odgrywali Kamiński z Wąsikiem, szczególnie Wąsik, jakże niesławni szefowie CBA za czasów władzy PiS. Czarne charaktery to zbyt słabe określenie na to, kim wówczas byli. Tak więc wszyscy oni mają sporo na sumieniu i za to chociażby minister Żurek jest popierany.

Wyraźnie zatem widać, po medialnych doniesieniach, jak kruszy się ta niby betonowa pisowska masa. Jak jest słaba lojalnie w stosunku do partyjnych oficjeli. W obliczu sypiących się jak z rękawa dowodów przeciwko Kaczyńskiemu, Ziobro, Kamińskiemu i Wąsikowi, coś takiego jak lojalność, wierność i posłuszeństwo wodzowi, partii, liczącym się liderom, przestaje istnieć. W ich miejsce wciska się nienawiść, złość i zawód pod adresem partyjnych mafiozów. Podobno wielu z pisowskich posłów cieszy się i bez skrępowania okazuje radość na wieść o złożeniu wniosku o tymczasowe aresztowanie Ziobry i o pozbawienie go immunitetu poselskiego. Właśnie na naszych oczach dzieje się chyba historyczna chwila.

Bo oto były minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednym, Zbigniew Ziobro, za swoje niecne czyny ma mieć przedstawione zarzuty, których jest aż 26. Akurat teraz tj. 30 października 2025 r. przebywa na Węgrzech i właściwie nie wiadomo czy wróci do Polski. Wszak to tchórz. Ogólnopolski rozgłos tej sprawy przyczynia się do tego, że nawet najtwardszy elektorat PiS i żelazna grupa wyznawców Kaczyńskiego, dowiedzą się prawdy o ich ulubieńcach, która to prawda przewierci na wylot ich mózgi wyprane pisowską ideologią. "Smacznej zupy w więzieniu" życzył Ziobrze na łamach Newsweeka anonimowy pisowiec. Poszło w świat. Tego się nie wygumkuje. Jak znalazł się jeden odważny, znajdzie się i drugi, i trzeci, i kolejny.

Ziobro dowie się teraz ilu tzw. swoich i ilu przeciwników życzy mu "wszystkiego najlepszego". Dobrze wiemy jak ciężko sobie na to zapracował. Staje się wrogiem publicznym, zostanie politycznym banitą, albo banitą w ogóle. Jak nie trafi jakimś cudem do więzienia, to i tak nigdy już nie będzie wolny w pełnym tego słowa znaczeniu. Powtórzę - zasłużył sobie na to. Jednak oficjalnie wszyscy w PiS bronią Ziobry, nawet nie znoszący go Morawiecki. Widać tam ogromny strach przed ministrem Żurkiem, bo gdy rozprawi się z Ziobrą, przyjdzie i po nich. Przyjdzie po wodza, który na razie nadrabia miną i działania ministra Żurka określa jednym słowem - "bzdura". Według mnie to sam Kaczyński wygląda jak jedna wielka b z d u r a.

Oliwy do ognia dolewa sam premier Donald Tusk, który nie szczypiąc się w język rozszyfrowuje skrót CPK - CAŁY PiS KRADNIE. Strzał w dziesiątkę. Kropka. Jeżeli rozliczanie pisowców będzie rozkręcało się w dobrym kierunku i w stosownym tempie, jeżeli temu rozliczaniu nic nie stanie na przeszkodzie, będzie to miało wpływ na całą polską scenę polityczną. Układ sił już nie będzie taki jaki jest teraz. Każda z partii i pomniejszych partyjek będzie miała inny cel niż ma teraz. Polacy nauczeni już i z większą wiedzą będą każdemu politykowi patrzyli na ręce. I słusznie. Dlatego, że w Polskim Parlamencie nie ma miejsca dla politycznych bandytów i złodziei. 

Polski Parlament winien być reprezentacją uczciwości.

A co mamy:

1. Kaczyński z zawodu prezes i wódz - sprawa dwóch wież, trzydziestoletnia lista afer i przestępstw 

2. mafiozo ZIOBRO - 26 zarzutów, 26 przestępstw, 25 lat kary więzienia

3. łajdak Mejza - 11 zarzutów za 11 przestępstw

4. hejter Matecki (Lasy Państwowe), który przyczynił się do samobójstwa dziecka posłanki - 6 zarzutów

5. uciekinier Romanowski - 11 zarzutów prokuratorskich

6. cwaniak Woś - wylądował z aktem oskarżenia dot. sprawy zakupu Pegasusa i nie tylko

7. "sędzia" zdrajca Szmydt - zbiegły na Białoruś

8. "sędzia" Piebiak - i inni jego koleżkowie z afery hejterskiej

9. kolejny cwaniak Telus - i sprawa CPK

10."premier" Morawiecki - działki, afery, współudział, defraudacja miliardów, sprawstwo kierownicze.

Nie zapominajmy - Szumowski i Cieszyński (afera covidowa, maseczki, respiratory), Kuczmierowski, Majewski (afera RARS), Obajtek (Orlen 1,6 mld Olechiny), Bielan (NCBiR), Macierewicz (WSI MON), Sasin (wybory kopertowe) i wielu innych przyjaciół królika.  

Nazwiska można wymieniać bez końca, aż wyczerpie się lista posłów, senatorów, działaczy partyjnych i terenowych, funkcjonariuszy, prezesów, dyrektorów, sędziów, prokuratorów z PiS i innych współpracujących z nimi. Lista ta to nieszczęsny obraz i świadectwo rzeczywistego stanu polskiej polityki. Za ten stan odpowiedzialność ponosi cały świat polityczny bez wyjątku. Część za to że dopuszczała się przestępstw, a reszta, że na to patrzyła i nie reagowała. Winni są Polacy/wyborcy, że przez lata dokonywali takich decyzji i wyborów jakich dokonywali. I ci, co siedzieli w domach w dniu wyborów, bo udawali, że polityka ich nie dotyczy. Jednak polityka upomniała się i o nich. Wszyscy jesteśmy winni.

Wyhodowaliśmy sobie jadowitą hydrę na własnym łonie. Pozwoliliśmy, by przez lata zorganizowała się w grupę przestępczą z zachowaniem odpowiedniej hierarchii, od wodza, przez mafiozów, aż po posłusznych funkcjonariuszy. Pierwsza liga (Kaczyński Ziobro Morawiecki Kamiński) pokazała jak bezkarnie uwłaszczać się na państwie i poszło. Bez hamulców rozkradali państwo na miliardy. Z upływem lat apetyt ich rósł, aż przybrał niezwykle ciężką postać patologii do tego stopnia, że nie mogli przestać kraść. Przestali się na tyle bać, że zaczęli kraść jawnie głosząc, że wszystko co robią, robią wyłącznie dla Polski. Tacy to byli gorliwi, bogoojczyźniani i jakże patriotyczni urzędnicy. Taka była i jest ich prawdziwa twarz.

Już zaczęli się między sobą żreć, zwalać jeden na drugiego winę, kłócić się nie hamując agresji wzajemnej nienawiści. Każdy z nich walczy teraz w pojedynkę o przetrwanie. Każdy z nich bezczelnie umniejsza własną winę. Boją się tak, że nawet tego nie kryją. Patrzy na to bezradny Kaczyński i nic nie może zrobić. Nie może. Powrót do władzy oddala się od niego w tempie szybszym od światła. A tymczasem powolutku, krok po kroku, nieubłaganie zbliża się PRAWO i SPRAWIEDLIWOŚĆ. Te prawdziwe. W postaci ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Waldemara Żurka. Który jak walec rozwala przestępcze układy Kaczyńskiego i Ziobry. Rozwala z sukcesem i oby tak dalej.

Prawo i Sprawiedliwość powinno skutecznie dopaść również samego szefa szefów, J. Kaczyńskiego. Ponieważ jako szef szefów miał wiedzę o tym, co wyczyniają jego podwładni. Ma na swoim koncie osobistym liczne przestępstwa (np. dwie wieże) i odpowiada za wszystko, dosłownie za wszystko, nad czym parasol ochronny trzymała partia i on sam. Jest szefem brudnego interesu, jaki zrobił z polskiej polityki. Brudny interes. To nie jest biedny nieporadny dziadunio. To cwaniak kuty na cztery nogi, który pozwalał kraść każdemu, w zamian za wierność, lojalność i posłuszeństwo, co pomagało mu przez lata utrzymywać władzę w partii i władzę nad Polską, w latach 2005-2007 a potem w latach 2015-2023.

Zdążył zabetonować swoimi ludźmi wiele ważnych i wiele najważniejszych instytucji państwa. Co teraz musi odgruzowywać Koalicja 15X, a raczej minister Żurek. Zmarnowany czas pierwszych dwóch lat przez ministra Bodnara, jakby przyspieszył. Ale nie ma na razie czym się ekscytować. Rozliczenia PiS dopiero się zaczęły. Przed ministrem Żurkiem jeszcze wiele pracy. Należy go w tej jego misji popierać. 

A Kaczyńskim, który miał swoje pięć minut, który rządził i dzielił i był w swoim żywiole, nie należy się przejmować. Wystarczy tylko patrzeć jak kończy. Wojował politycznym mieczem, ginie od własnego politycznego miecza. Tak jak Ziobro.


Obraz: *Internet 

środa, 29 października 2025

Coś ty Wosiu sobie myślał?


1. Że te osiem lat presperity jakie wiodłeś pod okiem Ziobro za czasów władzy Zjednoczonej Prawicy będzie trwało do końca życia?

2. Że będziesz mógł niczym bóg decydować o innych i ich losach?

3. Że będziesz mógł bezkarnie ustawiać innych na swojej szachownicy pod dyktando Ziobry?

4. Że nigdy nie odpowiesz za przestępstwa pod którymi stawiałeś własną pieczątkę?

5. Że gdy jednak zostaniesz złapany, gdy przedstawią ci zarzuty, gdy oskarżą za udział w grupie przestępczej i skażą na wieloletnie więzienie, to twój patron Ziobro cię obroni?

6. Że jesteś nietykalny?

Jesteś młodym trzydziestoparoletnim człowiekiem, a już masz zababrane konto i sumienie. Inni młodzi ludzie są już zorganizowani życiowo. Robią kariery i moszczą sobie stabilne życie na przyszłość. A ty człowieku zacząłeś swoją przestępczą karierę u boku Ziobry, który i tak zawsze cię lekceważył, bo byłeś pionkiem w jego grze. Teraz zwala na ciebie winę i odwraca się plecami. Ucieka jak najdalej zostawiając ciebie samego z poczuciem wykorzystania. Wcale mi ciebie nie żal. Wcale. Bo sam sobie jesteś winien. Wiedziałeś z kim się zadajesz, wiedziałeś co robisz, wiedziałeś że to co robisz jest w najwyższym stopniu naganne, wiedziałeś, że kiedyś za to odpowiesz. Byłeś już dorosłym facetem, kiedy właziłeś w to Ziobrowe szambo.

Osiem lat szybko minęło. Odpłynęło w siną dal. Te osiem lat już nie wróci. Za to dopadną cię teraz konsekwencje tych lat. Jako młody człowiek na pewno chcesz jak inni pożyć, korzystać z przyjemności życia, patrzeć z bliska jak dorastają dzieci. Jak myślisz, będzie ci to dane? Zadając się z Ziobro i uczestnicząc w jego przestępczych działaniach, postawiłeś na szali długie aktywne życie. Postawiłeś na szali przyszłość rodziny. Postawiłeś na szali własny wizerunek uczciwego człowieka, którym mogłeś zostać. Tak wiele życia jeszcze przed tobą, a ty napisałeś sam sobie więzienny scenariusz. Nie szkoda tego życia Wosiu? Naprawdę aż tak się zachłysnąłeś władzą, że nie brałeś pod uwagę tego, jak jest niebezpieczna?

Oczywistą oczywistością jest, że absolutnie każdy ma nad sobą jakiegoś szefa. Ty miałeś Ziobro, a ten miał nad sobą Kaczyńskiego. Miałeś do czynienia z dwoma cwaniakami, których wzajemna gra wciągała pobocznych żołnierzy na jakiś czas, a potem ich wypluwała. Zostałeś Wosiu wykorzystany, wyciśnięty jak cytryna, a potem wypluty. Zrobiłeś swoje. I zobacz gdzie cię to zaprowadziło. Na ławę oskarżonych. Kaczyński z Ziobro dobrali się jak w korcu maku. Obaj dla utrzymania władzy, każdy swojej, zaryzykowali wszystkim co mieli. Spalili mosty. A po nich choćby potop. I zabierają ze sobą wszystkich, których mogą poświęcić na tej drodze własnej destrukcji. Bo, że do ich politycznej destrukcji dojdzie, nie ma wątpliwości.

Nie wierzę, że nie zdawałeś sobie z tego sprawy. Dziwne trochę, bo jak psuć Prawo to wiedziałeś i robiłeś to świadomie. Bo jak kraść i defraudować cudze pieniądze, wiedziałeś i czyniłeś to świadomie. Nie ma więc żadnego tłumaczenia ani wytłumaczenia twoich czynów. Twoje czyny Wosiu są faktem. Nie wymaże ich żadna gumka. I nie ma takiego paragrafu, który mógłby cię uratować. Swoim zachowaniem spalasz teraz swoje mosty, przekraczasz swoją granicę. Nie pyskuj więc człowieku i nie wyzywaj, nie strasz i nie gróź innym, nie wykrzykuj "wszyscy won", bo wszystko co teraz wypowiadasz, każde twoje słowo, może obrócić się przeciwko tobie. Czego bardzo serdecznie ci życzę.

PS - Wosiu, usiłujesz wypowiadać się jak autorytet, a nim nie jesteś. Usiłujesz zachowywać się jak człowiek etyczny i moralny, a sam masz przetrącony moralnie kręgosłup. 


Obraz: *Intenet

poniedziałek, 27 października 2025

"Więzień własnej opowieści"


Nie zazdroszczę prezesowi, którego ostatnia ksywka to "podżegacz z Żoliborza" autorstwa premiera Tuska, a który wciąż śni o potędze. Jego potęgą zawsze były haki i to, że pokazał jak a potem pozwalał swoim rozkradać Polskę. Jego potęgą było to, że karał Polaków różnymi decyzjami za to, że nie głosowali na PiS tak jak on chciał. Za to że nie głosowali, Kaczyński zabrał np. flotę autobusową w niektórych miasteczkach, by mieszkańcy mieli utrudnione życie. A zaczęta i nie zakończona budowa elektrowni w Ostrołęce? A sławny samochód Izera, którego do dzisiaj nie ma? A mierzeja wiślana, która miała być symbolem władzy Kaczyńskiego, a z której ostatecznie mogą najwyżej turystycznie korzystać kajaki? A CPK, port lotniczy, którym to pomysłem zajmował się Horała z PiS, a który do 2023 roku nie został nawet ruszony?

Lista pomysłów Kaczyńskiego, które miały uświetnić lata jego władzy, zaczyna bankrutować. Każdego kogo Kaczyński dotknął swoim "majestatem", począwszy od samego Ziobry, skończywszy na Nawrockim, każdy z nich brykał mu kilkakrotnie jak Ziobro, każdy z nich prędzej czy później chce przejść na "swoje". Nawrocki właśnie to robi, przechodzi na "swoje". Na oczach prezesa zmienia się więc scena polityczna i do głosu dochodzą coraz młodsi i coraz bardziej śmiali politycy. Usiłują wedrzeć się na szczyt, ale już bez niego, bez wodza. A "tyle dobrego" dla nich wszystkich zrobił. Umożliwił im nawet rozkradanie państwa, i tak mu się dzisiaj odpłacają. Z Dudy zrobił posłusznego Dudusia, a ten śmie dzisiaj go obgadywać i publicznie krytykować. 

Z Nawrockim chciał zrobić to samo, ale ten pokazał "jaja" i niemal od samego początku swojej niepoliczonej (p)rezydentury prezentuje swoją pomysłowość. Od zawsze dla Kaczyńskiego bardzo ważne jest poczucie znaczenia, na które zasadza się krok po kroku Donald Tusk. Ostatnim jego aktem rozpaczy jest rozdawanie Polakom publicznych pieniędzy na skalę śmieszności. Nie gryzie się w język, gdy przekonuje, jakich to Polska ma dzisiaj wrogów (do Niemiec dołączyła Francja). Kiedyś spokojny i opanowany polityk, dzisiaj stary człowiek, który nie panuje nad sobą i swoimi emocjami. Nie panuje bo widzi i czuje, jak z rąk wymyka mu się ostatni skrawek władzy, jaką ma jeszcze nad własną partią.

Pod jego adresem śmiało można wysnuć tezę - "miałeś chamie złoty róg", czyli miałeś chamie swoje imperium przez osiem lat i pozwoliłeś swoim zachłannym ludziom je zniszczyć. Miałeś swoją własną opowieść, którą latami częstowałeś swoje wierne i lojalne owieczki, obiecując im swoiste kaczystowskie El Dorado. Pod adresem tego zepsutego moralnie małego człowieka śmiało można używać czasu przeszłego, który to czas już nie wróci. Teraźniejszość jest również nieubłagana. Uderza w niego bardzo boleśnie w postaci sondaży. Liczby bezlitośnie powaliły go na obie łopatki. Nie chce tego widzieć ani przyjmować do wiadomości. Odczytuje to jako zdradę przeciwko niemu wszystkiego i wszystkich. 

Żyje w przekonaniu, że odzyska nad Polską i Polakami władzę. Że wdzięczni wierni mu i lojalni wyznawcy, zwrócą mu w czasie najbliższych wyborów. Wystarczy ich przecież "odpowiednio" zmotywować. Jednak już nie tędy droga mały człowieczku. Po latach prania mózgów, nawet ten wyprany z myślenia elektorat zaczyna jaśniej widzieć, o co w tej "grze" chodzi. Widzi desperację swojego "zbawcy", który resztkami sił za hasłami o suwerenności i o patriotyzmie usiłuje ukryć prawdziwe chęci i cele. Jednak jest nieostrożny. Nie zauważa, że w polityce nie jest sam. Wciąż na niej jest obecny Donald Tusk, który wykonuje ruchy zjednoczeniowe, mające utrzymać Kaczyńskiego jak najdalej od władzy i wpływu na nią.

Premier Tusk za wszelką cenę chce przywrócić odpowiedni poziom polskiej polityce. I motywuje do tego swoich koalicjantów. Kaczyński nie ma tu nic do powiedzenia, tym bardziej do kazania. Może tylko siedzieć z boku i obserwować. Może cieszyć się jeszcze swoją pozorną sprawczością, która już na nikim nie robi wrażenia. Jest po prostu stary biologicznie i politycznie. Co skwapliwie wykorzystują pod jego nosem młodsi wiekiem pisowcy z niepoliczonym (p)rezydentem na czele. Pan premier mógłby to wykorzystać w bardziej wyrafinowany sposób, tak, by bardziej Kaczyńskiego bolało. Wszak zasłużył. Określenie "więzień własnej opowieści" nie jest moje, ale ponieważ jest trafne, więc zapożyczyłam je na potrzeby tego tekstu.

Opowieść o której mowa dawno straciła polityczną wartość, to stara zdarta płyta, to odgrzewany suchy ze starości kotlet, podeszwa, która nie nakarmi zgłodniałej pisowskiej tłuszczy tak, jak kiedyś. Ten jednak z uporem maniaka wciąż i wciąż powtarza ją jak mantrę. Jego "ja" kontra "oni", kontra reszta świata, nie ma już takiego ciężaru nośności. A opowieść Kaczyńskiego z każdej strony ma konkurencję. Jak nie ten wredny Tusk, to ten "gówniarz" Mentzen, to ten pyskaty i nienasycony Braun, chcący roznieść w pył jego "dorobek". Nie pomaga Kaczyńskiemu również jego wieczny brak zdolności koalicyjnych z kimkolwiek. Zestarzał się. czasy są inne. Rzeczywistość jest inna. Dlatego nie jest już graczem nr jeden.

Dlatego też na tle zrównoważonego polityka jakim wciąż jest premier Tusk, wypada blado. Jest ogromna różnica gdy patrzy się na obu polityków. Dzieli ich przepaść nie do pokonania. Chociażby z tego powodu, że Kaczyński nigdy się nie podda. Nigdy nie zrezygnuje z politycznej wojny, która go przez lata napędzała i napędza. Wciąż próbuje upolować kolejną ofiarę, a potem obietnicami albo hakami zmuszać do działań wg jego woli (patrz: ostatnio Hołownia). Nieważne, że chodzi tu o PAŃSTWO. Dla tego starca najważniejsze jest wyłącznie spełnienie jego marzenia. Zostać emerytowanym zbawcą Polski. Cokolwiek to oznacza. 

A oznacza jedynie dzielenie Polski i Polaków. Konfliktowanie Polaków i Polski z państwami Unii. 

"Podżegacz z Żoliborza" nie ustaje w próbach podpalenia Polski. Dosłownie. Potrzebuje tego jak tlenu, bo inaczej nie potrafi żyć. Zatem oczywistą oczywistością jest fakt, że to on sam jest destruktorem, podjudzaczem i niszczycielem, który chętnie na własne oczy zobaczyłby Polskę w ruinie. Tusk budowniczy, Kaczyński grabarz. Taka jest między nimi różnica. 

PANIE KACZYŃSKI - KTO POD KIM DOŁKI KOPIE TEN SAM W NIE WPADA!


Obraz: *Internet 

wtorek, 21 października 2025

N A G A prawda



Jesteśmy podzieleni. Jesteśmy dwoma plemionami zwalczającymi się między sobą. W dalekiej przeszłości tak było i teraz w Polsce XXI wieku tak jest. Nie bijemy się o swoje. Bijemy się o cudze ideologie, pragnienia, wizje świata. A my tylko je sobie przysposobiliśmy. Te ideologie, pragnienia i wizje należą do Kaczyńskiego. Jedno plemię bałwochwalczo je popiera, drugie zwalcza. Nie zanosi się na porozumienie stron. Zbyt rządzą nami emocje. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Nie szanujemy się. Nie uznajemy autorytetów drugiej strony. Postawiliśmy na szali spokój, stabilność, dobro wspólne, dobro państwa. Szargamy świętości narodowe, licytujemy się na patriotyzm i czynimy to wszystko, tak naprawdę, nie wiadomo w imię czego.

W imię praktykowania szaleństwa? Bo musi się coś dziać? By za spokojnie nie było? Wolimy się brać za łby, niż żyć spokojnie i spokojnie pracować na lepsze życie, spokojnie wychowywać dzieci. Niestety, nie leży to w naszej naturze. Zaświadcza o tym nasza tysiącletnia Historia. Zaledwie kilka razy na przestrzeni wieków, udało się nam coś dobrego wspólnie zrobić. Ale to kropla w morzu. Nie podoba nam się gra w jednej silnej drużynie. Wolimy być rozdrobnieni i osłabieni z tego powodu. W nieodpowiedzialny sposób pozwalamy sobie na niszczący nas chaos. Dobrze się w nim czujemy. Destrukcja to nasze drugie imię. I co ciekawe, jesteśmy z siebie dumni, że właśnie tacy jesteśmy.

Zamiast pracować na sukcesy, zamiast budować sojusze wewnętrzne i zewnętrzne, zamiast podnosić poziom życia, lubujemy się i obnosimy się, wręcz tarzamy się w obchodzeniu naszych klęsk, które wynosimy do rangi świąt narodowych. Nasza Historia to kłębowisko kłamstw i zdrad, pijaństwa i rozpasania. A to, że stanowimy państwo o określonych granicach i należymy do tych średniej wielkości obszarów na mapie Europy, tak naprawdę nie sobie zawdzięczamy. O tym zawsze decydowali silniejsi od nas. Dzisiaj nie dzieje się inaczej. Dzisiaj jesteśmy tacy sami jak dawniej i o nas decydują silniejsi od nas. Mamy się tylko godzić i słuchać. Skoro do tej pory nic nas nie zmieniło, nawet straszne tragedie, to nic nas już nie zmieni.

Kaczyński przy pomocy podobnych do siebie, zbudował własny wewnętrzny UKŁAD.

Generujemy spór dla samego sporu. Podnosimy go na wyższy poziom w sytuacji, gdy nie robi wrażenia na przeciwnikach. Radykalizujemy się i odmawiamy człowieczeństwa "wrogom". Z bogoojczyźnianym sznytem. W imię tego, że "jak nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam". A ten co przeciwko, to "zdradziecka morda". Narasta eskalacja pogardy kierowana na rodaka. To niepojęte, jak dobrze kaczyści opanowali język agresji. Stosowane są koktajle Mołotowa, zrzucane są staruszki z kościelnych schodów, lansowana jest chęć (Bąkiewicz) wyrywania chwastów i rzucania napalmu, by nie odrosły. Dosłownie. Złość, wściekłość, mord w oczach, przemoc politycznie symboliczna i społecznie przez PiS dozwolona.

Wygląda na to, że całe nasze polskie życie, to jedna wielka wojna domowa. Którą sami podsycamy.

Polacy są po prostu Polakami. Nacją zdecydowanie niereformowalną. Pod każdym względem. Nawet gdy dotyka nas tragedia, to tylko garstka z nas gotowa jest stawiać temu czoła. A ponieważ już od kilkudziesięciu lat nie latają nad naszymi głowami bomby, zachłysnęliśmy się konsumpcjonizmem ponad miarę. Do tego stopnia, że sądzimy, iż ten model życia dany jest nam raz na zawsze. Jednak nie. Bo obok nas gdzie indziej na świecie toczy się realne życie. Lepsze lub gorsze od naszego, jednak to ignorujemy. Jesteśmy bowiem skupieni tylko na sobie. Nie chcemy widzieć dalej niż czubek własnego nosa. Taplamy się we własnym sosie nienawiści, przez co stwarzamy własne nienormalne igrzyska. To nasz ulubiony sport.

Wiemy doskonale jacy jesteśmy. Znamy prawdę o samych sobie. I nie przeszkadza to nam. Nie przeszkadza, bo żyjemy tak od dziada pradziada. Próżno niektórzy z nas oczekują, że kolejne pokolenia będą lepsze od nas. Próżno, ponieważ nie kto inny, a my wychowujemy te pokolenia. Odpłacą nam z nawiązką i jeszcze w bardziej gorszym stylu. Mamy to jak w banku. Zasługujemy na to. Dlatego, że zostawiamy własnym dzieciom poharatany świat wg ideologii jednego człowieka, którego zgniły umysł tak bardzo wbił się w nasze umysły. Pozwolono temu człowiekowi całkowicie wpłynąć na nasze życie. Całkowicie zmienić sposób naszego myślenia. Co ośmieliło go do czynienia bezkarnie jeszcze gorszych rzeczy.

Kaczyński przytulał latami i wciąż przytula do partyjnej piersi złodziei, malwersantów, cwaniaków, alkoholików, piratów drogowych. Brakuje mu jeszcze tylko mordercy w tej menażerii. A tacy, np. prawnicy, prokuratorzy i sędziowie ze skazą PiS uwielbiają swoją "robotę", bo w swoich rękach mają losy ludzi. Mają możliwość bezlitośnie wykorzystywać swoje stanowiska w swojej grze. Za pozwoleniem Kaczyńskiego. Czynią to w imię sprawiedliwości i prawa, z imieniem Boga na ustach. Są skorumpowani i najbardziej żądni pieniędzy i władzy, większych niż mają. A jak już to osiągną, chcą więcej i więcej. Są nienasyceni. Są żądni i roszczeniowi. A Kaczyński nie swoimi pieniędzmi obsypywał ich w nagrodę wiadrami mamony. 

Ciemny lud (a jest go 50% społeczeństwa, skoro na prezydenta wybrali Batyra) to widzi i kupuje jak ciepłe bułeczki. Ciemny lud ma swoje igrzyska. Ciemnego ludu nie obchodzi co dzieje się za progiem jego domu. Wystarcza mu to co daje kochana władza, czyli ochłapy z pańskiego stołu i kilka srebrników. Polski ciemny lud uwielbia być ciemnym ludem. Zaiste, zjawisko niespotykane w naszej galaktyce. Skoro więc polscy politycy mają tak podatny grunt, korzystają z wszystkiego co mają pod ręką ile wlezie i póki mogą. A mają przywileje i okazje do robienia osobistych interesów. Prawo i sprawiedliwość mając za nic. Bo kto jak nie oni wiedzą najlepiej, jak korzystać z dobra podanego im na talerzu.

DEGRADUJĄ W TEN SPOSÓB I TAK JUŻ MARNĄ POZYCJĘ POLSKI W GEOPOLITYCE.

A jak powinno być? Prokuratorzy i wszyscy inni przedstawiciele Prawa, politycy z każdej strony sceny, powinni być tego Prawa strażnikami. Prokuratorzy nie powinni słuchać polityków ani nikogo innego. Mają być NIEZALEŻNI (co nie znaczy że nietykalni), a nie są. Wielu z nich skupia się raczej na robieniu karier i powiększaniu własnych majątków. Wielu z nich uważa, że ich ranga stoi ponad Prawem, a pieniądze ponad rangą. A przecież to oczywiste, że Prawo jest silniejsze wtedy, gdy politycy, sędziowie, prawnicy i prokuratorzy postępują uczciwie. Niby podskórnie wszyscy to wiemy. Jednak sami mówimy, że po to jest Prawo, by je łamać. Takimi między innymi, ukutymi przez siebie formułkami kierujemy się w życiu. 

Pytanie więc brzmi następująco:

 - Czy SPRAWIEDLIWOŚĆ i PRAWO, czy PRAWORZĄDNOŚĆ znaczą jeszcze cokolwiek w naszej OJCZYŹNIE?


Obraz: *Internet 

sobota, 18 października 2025

(NIE)ubłagalność czasu...


 Nie było i póki co nie ma na świecie takiego mocnego, by zatrzymał czas lub go zawrócił. Kaczyński też tego nie potrafi, a jak mniemam, chciałby ten czas i zawrócić i zatrzymać. Jak wehikuł czasu. Chciałby to zrobić, by choć trochę odmłodnieć i dać po nosie Mentzenom, Bosakom i kilku swoim co pod nim dołki kopią, przede wszystkim swojemu śmiertelnemu wrogowi Donaldowi Tuskowi. Skoro nie może wpływać na czas, już jako niemal osiemdziesięciolatek robi co może, by uprzykrzyć życie Koalicji 15X, jej współpracownikom i jej zwolennikom. Pozwala na karczemne pijackie awantury w Sejmie. Zakłamuje Historię i daje innym zgodę na jej fałszowanie. I choćby nie wiem co jeszcze wymyślił, nie spowoduje zniknięcia Konfederacji ze sceny politycznej.

Czas, który płynie nieubłaganie i w swoim tempie, odarł Kaczyńskiego ze wszystkiego. Z młodości, sił fizycznych i intelektualnych, z wpływu osobistego i politycznego na losy Polski. Jest dzisiaj dziadkiem, z którego śmieją się nawet jego właśni ludzie. Jest słabej ogólnej kondycji i wszyscy to widzą. Byłby głupcem do kwadratu, gdyby tego nie zauważał. Przyjmijmy, że zauważa. A jak zauważa, to znaczy, że już od dwóch lat jego niedawny spokój podpierany władzą absolutną jaką miał, jest zakłócany z każdej strony sceny politycznej. Tego doczekał, że nie jest już jedynym rozgrywającym na boisku. Co z tego, że udało mu się skutecznie skompromitować Sz. Hołownię, że wciąż wypuszcza swoje szczekające "psy".

Co z tego, że wciąż grozi, pomstuje i wyzywa, wykorzystując słabość Koalicji rządzącej, skoro wychodzi na mównicę taki Mentzen i śmieje mu się prosto w twarz. Kaczyński na to nie może nic poradzić. Nie może, bo jego czas w polityce mija. Teraz następuje czas Mentzena, Bosaka, Brauna, konfederatów, którzy są do kości antyestablishmentowi. Jak miecz Damoklesa wisi nad nim groźba utraty władzy, tego, co wyrąbywał sobie osobiście przez ponad trzydzieści lat. Za sprawą młokosów ma to wszystko teraz stracić? Co śmieszne, te młokosy w porównaniu do niego, nie mają żadnej ideologii, a jedno co im przyświeca, to możliwość korzystania z "koryta", tak jak przez lata korzystał on sam. Bez umiaru i żadnej kontroli.

Do niedawna jeszcze był wygranym. Jednak czas spowodował, że jego ideologia już nie działa jak kiedyś. Zdewaluowała się. Wyszczerbiła. Zarosła rdzą. Znudziła się. Ciemny lud chce dzisiaj czego innego i udowadnia to Kaczyńskiemu na każdym kroku. Udowadnia poprzez coraz wyższe procenty poparcia kierowane na Konfederację. PiS jest wprawdzie w sytuacji stałego poparcia swojego żelaznego elektoratu, jednak ten wykrusza się z powodu biologii i z powodu nudy właśnie. Lud woli popierać nierobów od Mentzena niż szczekające "pieski" spod znaku Nowogrodzkiej. Wszystko kiedyś mija panie Kaczyński. Nawet pan i pańska władza. I dobrze, bo to zgodne z prawami życia i śmierci. Lepsi od pana dawno już odeszli. Wspomina się o nich tylko przy okazji. Z panem będzie podobnie.

Jeżeli będzie panu dane siedzieć jeszcze w ławach sejmowych, albo będzie pan miał siłę siedzieć we własnym domowym fotelu, będzie pan patrzył w mały ekran na scenę polityczną, którą będą modelować inni, ale bez pana. Nieważne jaki los polityczny czeka Konfederację, która aż przebiera nóżkami by wejść w pańskie buty, ważne, że pana już tam nie będzie. Że pana, największego szkodnika i wrednego człowieka, już tam nie będzie. Zasługuje pan tylko na OBOJĘTNOŚĆ, na nic więcej. To dobra kara dla kogoś, kto uwielbiał bez żenady taplać się we władzy absolutnej. Kosztem Polski i Polaków. Strasznym kosztem. Jedyne czym może się pan pocieszać, to widok następców, którzy w chęci niszczenia idą po władzę dla siebie pańskimi śladami.

Idąc po tę władzę obedrą pana z własnego żelaznego elektoratu, który chętnie podda się nowemu panu. I to też będzie pan oglądał. Taka jest kolej rzeczy. Mentzen mówi panu teraz między wierszami, dobitnie - "Murzyn zrobił swoje, Murzyn musi odejść". I bezceremonialnie odwraca się do pana plecami. Gdy widzę, jak prawica żre się między sobą o fructa, cieszę się, że pan tego doczekał. Perwersja z mojej strony? Tak, ale jest pan jedyny, który na taką karę zasłużył. Nie szkodzi, że nie wyląduje pan w więzieniu, torturą najgorszą dla pana jest odsunięcie od polityki w pełnym tego słowa znaczeniu. To mi wystarczy. Kaczyński i niebyt polityczny. To bardzo ładny zestaw słów. Tego panu serdecznie życzę.

"Pięknie" przeżył pan swoje życie. Patrząc z pańskiej perspektywy. Pozostawia pan po sobie zniszczoną ideologicznie, mentalnie i politycznie Polskę i część ogłupiałego społeczeństwa. Dokonał pan w pojedynkę niemożliwego. Podzielił Polskę na pół. Stworzył pan nową definicję patriotyzmu, nie mieszczącego się w żadnym słowniku. Nie zapomnimy tego panu. Swego czasu obiecywał pan, że będzie rządził do dziewięćdziesiątki. I to cierpliwie przeczekamy. Póki my żyjemy, Polska nie zginie, choćby nie wiem jak bardzo pan tego chciał zły człowieku.

PS - tymczasem pana śmiertelny wróg, premier Donald TUSK, ma szacunek, zaufanie i wsparcie Unii Europejskiej i jej liderów, ma poparcie i wsparcie wielu Polaków, a Polska postrzegana jest jako partner. I mimo, że jeszcze nie jest idealnie, to krok po kroku przywracana jest wiara Polaków w powrót normalności i praworządności. To wszystko na pańskich oczach. Oj musi boleć, prawda ?


Obraz: *Internet

czwartek, 16 października 2025

HEJ, ZWOLENNICY PiS!

                               Wydarzenie sprzed czterech dni

1. Czy naprawdę chcecie powrotu do władzy chamstwa, kłamliwej propagandy, skrajnej i nacjonalistycznej do bólu prawicy?

2. Czy naprawdę i do tego stopnia podobała wam się władza Kaczyńskiego, człowieka mściwego i zepsutego do szpiku kości, że patrzycie tak agresywnie na działania aktualnej władzy?

3. Czy naprawdę wolicie być dalej okradani i patrzeć jak prawicowi politycy nadal niszczą PAŃSTWO? Też wasze PAŃSTWO?

4. Czy naprawdę podobają się wam agresywne wystąpienia takiego Brauna w język się nie szczypiącego czy chuligana Bąkiewicza z jego kosami, chwastami i napalmem i im podobnych gwałtowników?

5. Czy naprawdę chcecie, by dziaders Kaczyński razem z Braunem, Bąkiewiczem, Mentzenem i Bosakiem, nieodwracalnie i wręcz totalnie, z krzyżem i różańcem w łapach, znapalmowali nam naszą wspólną OJCZYZNĘ?

6. Czy naprawdę dalej chcecie byśmy byli podzieleni na dwa zwalczające się szczepy?

7. Czy naprawdę chcecie nadal słuchać księży popierających pisowską przemoc i propagandę?

8. Czy naprawdę chcecie dalej przyklaskiwać tej prawicowej schizmie, zaprzaństwu i rozdzieraniu państwa na strzępy?

9. Czy naprawdę wolicie żyć w radykalnym niszczącym chaosie niż w demokratycznym spokoju i pokoju?

10.Wierzyć mi się nie chce, że tak bardzo źle życzycie POLSCE! 

Skoro tak, to może znajdźcie sobie inne miejsce we wszechświecie, kupcie bilet w jedną stronę, załóżcie swoje państwo PiS i wzajemnie taplajcie się tam we własnym błocie. Nikt wam nie będzie przeszkadzał.

A OTO CYTAT PRAWDY:

"Polska Kaczyńskiego…

Kaczyński już wygrał, choć sam nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Wygrał, bo stworzył swoją Polskę, Polskę chamów, złodziei, szmat i kurestwa. Polskę patologii, która klaszcze, kiedy kłamie, i bije brawo, gdy depcze prawdę.

To nie jest naród niewinnych ofiar, to są świadomi wyznawcy sekty, która zamieniła rozum na lojalność wobec małego tyrana. Nie odejmuję im polskości, bo niestety są Polakami. Mówią tym samym językiem, chodzą po tych samych ulicach, modlą się w tych samych kościołach, ale ich akcent jest dla mnie obcy. To polskość zhańbiona, sprofanowana, wykrzywiona w plugawym zwierciadle propagandy. Kaczyński jest postacią tragiczną i zarazem ohydną. To wstyd na miarę Hitlera dla Niemców.

To groteskowy bohater, jak Lenin czy Stalin dla tych, którzy dali się ogłupić. Wszystko zależy od propagandy, bo ona potrafi zrobić z kata zbawcę, a z prawdy wroga. Dziś w Polsce oddychamy smrodem manipulacji, zdrady i obłudy. To powietrze nie jest neutralne to gaz, który ma otumaniać, osłabiać i dzielić. To duchowe zatrucie narodu, które sprawia, że wielu nie odróżnia dobra od zła, a zło wydaje się atrakcyjniejsze, bo podane w opakowaniu patriotyzmu i wiary.

Boli mnie, że zdziadziały polityk, człowiek mały, słaby i napędzany tylko urażonym ego, potrafi napuścić naród na naród. Brat staje przeciwko bratu, sąsiad przeciwko sąsiadowi, rodzina przeciwko rodzinie. I to wszystko dla zaspokojenia mściwej potrzeby zemsty.

To nie jest polityka to choroba, która niszczy tkankę społeczną, jak rak zjadający zdrowe ciało. Czym różni się Kaczyński od Hitlera? Niczym. To ta sama sprofanowana postać, ten sam duch nienawiści ubrany w inne dekoracje i inne hasła. To ten sam karzeł, który próbuje grać rolę wielkiego wodza. To człowiek, którego misją jest destrukcja, którego pasją jest upokarzanie, a którego polityką jest mentalne ludobójstwo.

Tylko ślepiec nie dostrzega, że tu nie chodzi o żadną wizję Polski, żadną reformę, żadne dobro wspólne. Chodzi wyłącznie o żądzę władzy, o mściwe karmienie własnego ego, o taniec starca, który wciąga w swoje kompleksy cały naród. Polska w tej wersji jest trupem oklejonym sztandarami. Jest cmentarzem, na którym tańczą propagandyści, a tłum krzyczy, że to święto. I jeśli myślimy, że milczenie jest bezpieczniejsze, że lepiej nie mówić, że lepiej nie drażnić, to znaczy, że on już zwyciężył. Bo zwycięstwo tyrana zaczyna się zawsze od milczenia ludzi, którzy widzą i rozumieją. Dlatego mówię wprost: Kaczyński to nie polityk. To rak. To przekleństwo.

To skarlały demon, który wepchnął Polskę w bagno, a ludzi w nieustanny stan wojny. I jeśli ktoś jeszcze uważa, że można go usprawiedliwiać, że można znaleźć w tym sens, że to tylko „taki styl”, to znaczy, że już się poddał.

A ja się nie poddam.

Marek Woźniak"

Czytając charakterystykę Kaczyńskiego, to tak, jak czytalibyście własną charakterystykę. Skoro popieracie takiego człowieka, jesteście tacy sami jak on.


JEST JEDNAK JESZCZE CZAS BY OPRZYTOMNIEĆ!

JEST JESZCZE CZAS NA ZWYKŁĄ LUDZKĄ PRZYZWOITOŚĆ!

 

Obraz: *Internet 

wtorek, 14 października 2025

"Trzeci Oddech Kaczuchy"



 "Wódz"


Witali wołali wołali witali

Kwiaty krawaty pompa i puc

Lakierki szpalerki miliony ton stali

Wrzaski oklaski Pan Prezes Pan Wódz


Tu telewizja a tam radary

Mieszkanie ubranie technika i cud

Bankiety zalety brygady, sztandary

Wrzaski oklaski Pan Prezes Pan Wódz


Kwiaty dla niego przemowy dla czerni

Wódz a za Wodzem wierni

Kwiaty dla niego przemowy dla czerni

Wódz a za Wodzem wierni


Radio on wielki przemysł i socha

Socha w muzeum on i dzieci

Wiadomo on tę dzieciarnię tak kocha

On pośród chłopów w codziennej gazecie


On między swymi w górniczej siermiędze

Oni w strumieniu lejącej się łaski

Sny o potędze sny o potędze

Kamera oklaski oklaski oklaski


Oklaski dla niego uśmiechy dla czerni

Wódz a za wodzem wierni

Oklaski dla niego uśmiechy dla czerni

Wódz a za wodzem wierni


On właśnie on wyśpiewane z pietyzmem

On druga Polska i polska sprawa

On znaczy naród jego ojczyznę

On to Police Łańsk i Warszawa


Ojczyzna ojczyźnie ojczyzną ojczyznę

Reklama i patos patriotyzm i biznes

Krawaty i kwiaty niech nastrój nie pryska

Chleba i igrzysk

Igrzyska igrzyska


Chleba dla niego igrzyska dla czerni

Wódz a za Wodzem wierni

Chleba dla niego igrzyska dla czerni

Wódz a za Wodzem wierni


Co jeszcze co jeszcze co jeszcze

Zza węgła


Śmierdząca kaszanka nie jego dosięgła

Podchody i kłótnie i broń bratobójcza

Prezencik od Wodza od Wujcia od Wujcia

Kto winien

On milczy


Kto winien

Nie on

On wzrusza się nagle w tym ciepłym lokalu

On biedny on chory on biedny on chory

On biedny on chory on leży w szpitalu


On wzrusza ramieniem jak gdyby nic

Wódz a za Wodzem pic

On wzrusza ramieniem jak gdyby nic

Wódz a za Wodzem nic.

Powyższy utwór kabaretowy został nagrany i udostępniony publicznie w 1981 roku, a sam zespół dzięki niemu zyskał jeszcze większość popularność. Gdyby tak dzisiaj wczytać się w słowa, od razu można się zorientować, jaki jest ponadczasowy. Od razu też wiadome jest, kogo te słowa charakteryzują i opisują. Bohater tego utworu, tytułowy wódz, jeśli diagnoza jest trafna, jest dzisiaj politycznym dziadersem, który wg wielu ekspertów przeżywa swój schyłek kariery politycznej. I przeżywa go bardzo źle, w bardzo złym stylu, a przy tym nie waha się manifestować publicznie swego końca. Owszem, wiele razy już kładziono na politycznych marach pisowskiego wodza, ten jednak wciąż trwa na stanowisku i jak Lenin jest wiecznie żywy.

Jest człowiekiem dobrze po siedemdziesiątce, a wciąż chce mu się być na świeczniku. Choć ten świecznik jest już mocno zardzewiały. Czas odcisnął na nim (Kaczyńskim) swoje piętno, jak odciska na każdym z nas, jednak nie każdy z nas jest wcielonym politycznym diabłem jak Kaczyński. Nie każdy z nas tak jak on źle życzy własnej Ojczyźnie. Nie każdy z nas tak jak on nienawidzi wszystkiego i wszystkich. Nie każdy z nas tak jak on gotowy jest sprzedać dla władzy kraj wraz z obywatelami. A po mnie choćby potop. Takie motto jak aureola wisi nad jego głową. To człowiek, którego wciąż napędza złość, nienawiść, chęć zemsty i mściwość, chęć niszczenia, skłócania, pęd do destrukcji, które wylewają mu się uszami.

I tego co od kilkudziesięciu lat robi, nie robi dla poklasku, dla popularności. Robi to wszystko z jednej przyczyny - zdobycia raz na zawsze i utrzymania w swoich rękach władzy. Bo przy jej pomocy zniszczy wreszcie wszystkich których nienawidzi i wszystko, co mu o tej nienawiści przypomina. W latach 2015-2023 miał już namiastkę władzy absolutnej. Dowiedział się, jak to jest ją mieć. Osiem lat to długi okres, w czasie którego można przyzwyczaić się do takiej sytuacji i można zacząć myśleć, że ten stan będzie trwał po wsze czasy, po kres życia. Tym bardziej, gdy już tej władzy nie ma, a nie ma, bo wyśliznęła mu się z rąk, żądza jej posiadania wzrosła. Po tym jak się dzisiaj zachowuje widać, że się nie poddaje.

Nie poddaje się, bo wciąż i z uporem maniaka wierzy, że dzięki swoim wciąż licznym wyznawcom i zwolennikom, ma niewyczerpalną moc do ponownego zdobycia politycznej absolutnej przewagi. To, co jednak widzi opinia publiczna, wcale o tym nie świadczy. W pobliżu Kaczyńskiego tłum maleje. Dziesiątkuje się z powodu malejącego znaczenia samego Kaczyńskiego, którego najbliżsi niegdyś współpracownicy z chęcią złożyliby dzisiaj do politycznego grobu. Kaczyński tak jak nie miał, nie ma nadal zdolności koalicyjnej. Nikt z nim nie chce współpracować. Swoje zainteresowania własną przyszłością w polityce kierunkują albo na Nawrockiego, albo na stworzenie własnych ośrodków. Wszystko, aby tylko przetrwać.

Wódz nie ma dzisiaj z kim gadać. Nawet jego najwierniejszy wydawałoby się przyjaciel i współpracownik - Błaszczak, patrzy nieśmiało w innym kierunku. Wódz zestarzał się. Wódz już nie orientuje się, co w politycznej trawie piszczy, nie orientuje się nawet w życiu własnej partii. Nie panuje nad nią niepodzielnie. Te czasy odchodzą do lamusa. Wódz zużył się i wszyscy to widzą. Wszyscy, oprócz niego samego. Ten moment w jego życiu nie jest tytułowym "trzecim" jego oddechem, jest kolejnym z wielu, ale ten różni się od poprzednich tym, że tym razem może rzeczywiście już nie podnieść się. Nie tylko bowiem przygniata go wiek, ale też zmieniający się w zawrotnym tempie wektor polityki. 

Tej wewnętrznej i tej geopolitycznej, na której Kaczyński w ogóle się nie zna. Nigdy się zresztą nie znał. A nie znał, bo nie chciał się znać. Ograniczał swoje zainteresowanie na własnej partii i jej jak najdłuższym utrzymaniu się w polityce. Dzisiaj czuje na własnej skórze konsekwencje własnej ignorancji. Dzisiaj widzi skutki własnej kaczystowskiej polityki. Dzisiaj słyszy własnych niegdyś popleczników jątrzących/knujących za jego plecami. Widzi i słyszy jak biją się o przyszłe stołki. Jest świadomy, że tak jak świat idzie do przodu, tak przynajmniej wewnętrzna polityka gna w pościgu za tą światową na złamanie karku, ale już bez niego. Na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że nie dokończył życiowego dzieła.

Na pewno już wie, że nie zostawi po sobie "dziedzictwa", którym jego następcy mieliby się kierować. Zresztą oni zupełnie inaczej patrzą na realizowanie się w polityce. A Kaczyński ma jedno pewne jak w banku, to, że już zapisał się na kartach współczesnej polskiej Historii. NEGATYWNIE. Negatywnie, bo przecież ciężko to sobie wypracował. Sam. Świadomie założył sobie tę pętlę na szyję. Z nieukrywaną przyjemnością więc patrzę na początek końca tego człowieka. I mówię to otwartym tekstem. Ostatni jego plan zorganizowania wielkiego marszu, który skończył jako niewielki frekwencyjny wiec w Warszawie, nie wiadomo przeciwko czemu tak naprawdę, świadczy o wszystkich powyższych słowach.

MIECZEM POLITYCZNYM WOJOWAŁEŚ PANIE KACZYŃSKI, A TERAZ OD TEGO MIECZA GINIESZ. 

A słowa piosenki "Wódz" zespołu "Trzeci Oddech Kaczuchy" z 1981 roku są jakże trafnym i aktualnym gwoździem do politycznej trumny tego zgniłego moralnie małego człowieczka.

PS - Dla Nawrockiego, Mentzena, Morawieckiego, Czarnka i kilku innych kolesi pan jeszcze prezes jest jak ten przysłowiowy Murzyn, który zrobił swoje, a teraz po prostu musi odejść. Tak prezesie, musisz odejść. KARMA WRACA.


Obraz: *Internet

piątek, 10 października 2025

POLITYCZNI o s z u ś c i


Polską polityką i polskimi politykami interesuję się od lat. Były trzy momenty, kiedy składałam swoje zaufanie w ręce wybranej formacji wierząc, że akurat ta spełni oczekiwania moje i wyborców. Trzeci, ostatni raz miał miejsce w październiku 2023 roku. Dzisiaj jesteśmy dwa lata po tamtych wyborczych wydarzeniach i w 100 procentach nie mogę powiedzieć, że była to trafna decyzja. Nie mogę, ponieważ aktualnie rządzący z premierem D. Tuskiem na czele rozczarowują. Będąc naocznym świadkiem ich wysiłków sądzę, że Koalicja 15X, zwana dalej przypadkową zbieraniną różnych koniunkturalistów (żeby nie powiedzieć gorzej), od samego początku nie była odpowiednim przeciwnikiem dla J. Kaczyńskiego i jego ludzi.

Dlaczego? 

Dlatego, że Koalicji 15X nie chce się tak, jak chce się J. Kaczyńskiemu.

A Kaczyńskiemu chciało się od zawsze. Marzył o władzy dniem i nocą. Przez lata cierpliwie przerabiał  wszystkie scenariusze, przez lata osobiście dobierał odpowiednich ludzi, aż nastąpił moment, kiedy najlepszy scenariusz wcielił w życie. Prapremiera miała miejsce w 2005 roku i trwała dwa lata, a główna akcja nastąpiła w 2015 roku i trwała dwie sejmowe kadencje. Nie marnując czasu stosował wszystkie chwyty i sposoby jakie przychodziły mu do głowy. Kłamał, ingerował we współczesną Historię, jak guru sekty wtłaczał do głów wyznawców swoją własną ideologię, stosował najgorszego gatunku propagandę, a jego ludzie pomagali mu w wywróceniu Polski do góry nogami.

Osiem lat trwała przemiana, tak zwana "dobra zmiana". W jej wyniku Prawo i Praworządność stały się potworkami. Na drodze tych "przemian" Kaczyński otworzył drzwi do polskiego Parlamentu najgorszym łajdakom, cwaniakom, przestępcom, ludziom do cna zmanierowanym. Dając im stanowiska i dostęp do wielkich pieniędzy, pozwalając na rozkradanie Polski, szantażując hakami co ważniejszych, zmuszał ich do posłuszeństwa, czym ugruntował swoją polityczną i osobistą pozycję. Stał się na tamten moment najważniejszą osobą w państwie. Wśród skorumpowanych osób są nawet sędziowie. SĘDZIOWIE, że powtórzę. Polacy w oczach Kaczyńskiego i jego ludzi byli tylko ciemną masą, mającą potulnie słuchać rozkazów.

I niestety tak się stało. Połowa Polaków poddała się dyktatowi jednego człowieka. Mało tego, część z nich stała się bałwochwalczo mu oddana. I tak jest do dzisiaj.  

Od czasu Kaczyńskiego chętnych do wejścia w polską politykę nie brakowało. Co nie oznaczało, że zaraz zostaną politykami. Większości z tych chętnych polityka niejednokrotnie ratowała życie. Dosłownie. Udawało się im wejść do polskiego Parlamentu i zostawać w szeregach polskich posłów przez kilka kadencji, a nawet dłużej. Są i tacy, którym się nie udało. Zaliczali jedną, najwyżej dwie kadencje, a potem słuch po nich ginął. Kołem ratunkowym dla takich było odejście z tej polityki bezboleśnie, bez ciężaru afer, które mogłyby zwichnąć im dalsze życia po ich "przygodach" z polityką. Bywali tacy, którzy zostawali posłami wyłącznie po to, by się dorobić, i to dorobić tak, by po wyjściu z polityki móc żyć luksusowo. 

Dzisiaj nie mówimy o incydentach, bo do Sejmu całymi watahami wchodzą najgorsze "łajzy" z myślą o przyszłym luksusie i o swoim kawałku władzy. 

Każdy z nich gotowy wejść w naganne układy, grożące poniesieniem kary, niesławą i odsunięciem w niebyt. Nie zraża ich to wcale. Przykładem partia PiS, która najprawdopodobniej składa się z samych tego typu osobników. Odkąd sięgam pamięcią, bez skrupułów taki jeden z drugim korzysta z przywileju immunitetu i w przestępczy sposób powiększa swój majątek. Od lat zjawisko to nabiera tempa. Tak zwani politycy z coraz bardziej otwartą przyłbicą i coraz bardziej bezczelnie rozkradają narodowy, czyli NASZ wspólny majątek, a wyborcy zamiast piętnować to zjawisko, uodporniali i nadal uodporniają się na nie. Bo najlepiej nie widzieć i nie wiedzieć, że jest się okradanym. A Kaczyńskiemu w to graj.

Lepiej siedzieć cicho i karmić się propagandą, lepiej pocieszać się, że wprawdzie "polityk" to złodziej, ale swój złodziej. 

A to przecież nic nie kosztuje. Czyżby??? Czy aby na pewno nic nie kosztuje??? To odważę się zapytać - DLACZEGO odkąd pamiętam, Polska wciąż jest na dorobku? Dlaczego wciąż uskuteczniamy pogoń za lepszymi państwami od siebie, by im dorównać? Dlaczego wciąż nie siedzimy przy głównym europejskim stole? Wciąż nie jesteśmy liczącym się partnerem, a zależymy od nich? Dlaczego wciąż nie uczymy się i nie wyciągamy wniosków? Wciąż... wciąż... i wciąż. Pytań jest za dużo. W zasadzie są tylko same pytania. Przecież błędy popełniane przez polityków, nawet tych najlepszych naszym zdaniem, nie są naprawiane. U nas jest tak, że gdy do władzy dojdzie kolejna ekipa, wszystko zaczyna od nowa.

Nie docenia dobrych i sprawdzających się decyzji, nie kontynuuje ich, tylko wprowadza swoje skutecznie psując porządek. Każda władza ma ten grzech na sumieniu.

Każda też władza, z mniejszym lub większym poparciem, bardziej dba o siebie i swoich ludzi, niż o obywateli i ich sprawy. To stara prawda jak świat. Mimo że ją znamy, jako społeczeństwo nie robimy nic w kierunku zmian. Dla świętego spokoju wolimy akceptować nawet najgorsze świństwa, najgorsze przekręty i przestępstwa. Godzimy się na taki model władzy nie biorąc pod uwagę faktu, że działa ona nie tylko na niekorzyść przeciwników, ale i na niekorzyść wyznawców danej władzy. Jest tak, że zamiast potępiać zachowania przestępcze swoich wybrańców, akceptujemy je, bo tak jest nam wygodnie. I dzieje się to na każdym społecznym szczeblu, od przysłowiowej sprzątaczki po pana prezesa firmy. 

Szczególnie odkąd władzę zdobył Kaczyński ze swoją partią PiS, odtąd w polityce i w kraju dzieją się same złe rzeczy. Pisowscy słabogłowi temu przyklaskują, a reszta siedzi cicho.

Wiemy wszyscy bardzo dobrze, że akurat do tej partii garną się wszelkiego kalibru cwaniaczkowie, nawet (o zgrozo) ci z tytułami naukowymi, których bardzo chętnie ta partia przygarniała i nadal przygarnia. Fructa jakie od partii otrzymują, są zapłatą za wykonywanie rozkazów prezesa. To też jest wszem wiadome. Wielu się w ten sposób okrutnie dorobiło, oszukując swoich wyborców i ogólnie Polaków. Wielu z nich, tych ze świecznika, decydowało bardzo niekorzystnie dla państwa o sprawach państwa. Nie ponieśli za to odpowiedzialności. Żadnej. Przynajmniej do teraz. Ośmieleni bezkarnością dalej robią "swoje" przynosząc Polsce wstyd. W żaden sposób nie są zatrzymywani przez Prawo, które przecież od czegoś jest.

Tak, jest od karania, ale zauważyć należy, że to nie kto inny, a prawnicy z wykształcenia i zawodowi sędziowie zasiadają w ławach poselskich i piastują, było nie było, zaszczytne funkcje.

A tacy wiedzą najlepiej jak łamać Prawo. Zamiast zaszczytnie te funkcje piastować, wykorzystują je do swoich celów i dla partii. Są partii posłuszni, bo wyciągają z tego posłuszeństwa wielkie osobiste korzyści. By jak najdłużej czerpać "z koryta" uciekają się do najgorszego modelu czynów i propagandy, wynoszą tę propagandę na coraz wyższe poziomy, by zapewnić "ciemnemu ludowi" rozrywkę, jakiej ten oczekuje. Zadowolony lud nagradza "swoich" dokonując za każdym razem odpowiedniego wyboru. Tym samym przedłuża politycznym cwaniakom i oszustom życie. Ręka rękę myje. Czy zatem można powiedzieć, że opisywanemu zjawisku nic nie grozi w przyszłości? Można. 

Bo tak długo, jak długo "ciemny lud" będzie tolerował przekręty na najwyższych szczeblach władzy, a Rząd będzie udawał, że nic się nie dzieje, Polska dalej będzie niszczona i rozkradana na naszych oczach. 

Prawo zostanie zniszczone na naszych oczach. Praworządność przestanie istnieć. To co je zastąpi, to anarchia, zamordyzm, dyktatura. To co nastąpi, to państwo PiS. Staniemy się niewolnikami i zakładnikami władzy, którą sami sobie hodujemy na własnym łonie. Chcemy tego? Naprawdę? A zanosi się na to. Widzę to, słyszę i czuję w którąkolwiek stronę nie spojrzę. Aktualnej władzy opornie (żeby nie użyć gorszych słów) idzie rozliczenie poprzedniej. Nie za bardzo chyba im zależy, by ten obiecany wyborcom akt dokonał się dosłownie. Widzę to po zachowaniu samej władzy. Słyszę to wszędzie, bo wszędzie o tym się mówi. Czuję to podskórnie, bo znam dobrze polską mentalność, która z uporem maniaka nie chce wyjść ze swej zgniłej skorupy. 

Mamy XXI wiek, po naszych ulicach jeżdżą nowoczesne samochody, jesteśmy dobrzy w technologii i kilku innych dziedzinach, a mimo to pozwalamy swojej zdegenerowanej mentalności nami rządzić.

Psuje to szyki zdrowego rozsądku, tłamszonego już w zarodku. Nie dopuszcza do głosu rozumu, inteligentnego myślenia, wyobraźni. Nie doceniamy korzyści jakie płyną z lepszej strony życia, nie szanujemy siebie. Niszczymy rodzime autorytety, bo mają odwagę stanąć na drodze głupocie i tej naszej zaściankowej mentalności właśnie. Nie ma co myśleć o lepszej i mądrzejszej Polsce, o lepszych i mądrzejszych Polakach, ponieważ wciąż skutecznie rządzi nami ta ciemna strona naszej polskiej natury. Wciąż ta natura utrzymuje nas na drodze destrukcji. Co z nas za naród, że dewastujemy własny dom. Nie lubi nas z tego powodu świat i sami wzajemnie się nie lubimy. 

Co z nas za POLSKA!!!

Gdyby nie wstąpienie do Unii Europejskiej, nadal chyba bylibyśmy na poziomie jak przed wstąpieniem do niej. 

Ciekawe zatem, czy jeszcze za swojego życia doczekam kardynalnej zmiany w polskim myśleniu. Powód jest aż nadto dobry. 


Obraz: *Internet 

środa, 1 października 2025

KARIERA rodem z Barei


W mediach aż huczy od plotek i informacji na temat odejścia Sz. Hołowni z polskiej polityki. To dopiero gorący temat. Człowiek, któremu któregoś dnia zachciało się zostać politykiem, ledwie po paru latach, chce z niej odejść. I to jak. Z hukiem, którego on sam pewnie się nie spodziewał. Nie może pochwalić się za bardzo osiągnięciami politycznymi i osobistymi, nie może, bo jak na rasowego Polaka przystało, co zdobył jeszcze szybciej stracił. Przykładem niech będzie dwukrotna spektakularna wręcz przegrana prezydentury, której ostateczny wynik przebił nawet wyniki kandydatów mało branych pod uwagę. Na domiar złego, musi w listopadzie oddać fotel marszałka Czarzastemu, bo tak stanowi umowa koalicyjna.

Po drodze popełnił kilka tak kardynalnych błędów, że do końca jego życia nikt mu ich nie wybaczy. Noc (podobno noce) spędzona na knowaniu z Bielanem i Kaczyńskim przeciwko premierowi RP D. Tuskowi. Zdradził w ten sposób zaufanie Koalicji 15X, zdradził swoją partię i swoich wyborców. Zmuszony został również do oddania szefostwa partii, czyli został ze stanowiska wyrzucony, bo partii nie podobało się jego postępowanie. To się w głowie nie mieści, że człowiek głoszący hasła Trzeciej Drogi, wmawiający ludziom, że to on jest w stanie zmienić polską politykę, że jest ich nadzieją, nagle zmienia front i zadaje się z najbardziej znienawidzonym człowiekiem polskiej polityki.

I po tym jak narozrabiał, zamierza zwyczajnie uciec z Polski. Dodajmy, do tego w bardzo złym stylu. Tchórz to mało powiedziane. I to, że nie ma zamiaru wziąć odpowiedzialności za swoje czyny, na zawsze wykreśla go z jakichkolwiek list wyborczych do czegokolwiek. Na swój nowy pomysł na przyszłą karierę już ma poparcie prezydenta Nawrockiego, ba, ma nawet poparcie ministra Sikorskiego i premiera Tuska. Widocznie jest to ich sposób na pozbycie się Hołowni z podwórka. Nie dziwię się po tym chociażby, jak Hołownia oskarżył Koalicję o próby zmuszania go do "zamachu stanu" i po tym, jak nagle otwarcie zaczął popierać pomysły obozu prezydenckiego i działania przeciwników politycznych premiera D. Tuska (czytaj: PiS).

Słowem, Sz. Hołownia (nie tytułuję go marszałkiem, bo mi przez klawisze to słowo nie przechodzi) świadomie gra rolę szkodnika we własnej Koalicji, pewnie myśląc, że takie zachowanie wyróżni go na tle starych i zgranych wyjadaczy. Jako świeża krew w polityce ZAWIÓDŁ. Wchodząc do polskiej polityki nie spodziewał się, że ta tak szybko go wykorzysta i wypluje. Nie zdawał sobie sprawy, z jakimi graczami ma do czynienia. Nie zdawał sobie na początku sprawy, jak cienkim i jak bardzo niedoświadczonym zawodnikiem jest. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak niebezpiecznym środowiskiem jest polityka, szczególnie dla kogoś z zewnątrz. Lecz to go nie usprawiedliwia. Teraz, gdy przekonał się o tym, gdy namacalnie tego doświadczył, jakby nigdy nic chce odejść.

Jednak widać, że nie nauczył się niczego. Nie wyciągnął żadnych wniosków. Decyzją wejścia na podwórko ONZ, by objąć fotel Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców do tego niezwykle hojnie opłacanego udowodnił, że na pierwszym miejscu postawił swoją karierę. Zapomniał co obiecywał swoim wyborcom, kiedy prosił ich o poparcie wejścia swojej partii Polska 2050 do Sejmu. Jak napisałam, jest rasowym Polakiem, niosącym na plecach "ciężar" wszystkich negatywnych cech naszego charakteru narodowego. Tak już u nas w Polsce jest, żeby ktoś był najbardziej uczciwym człowiekiem na świecie, z chwilą wejścia do polskiej polityki, staje się najczarniejszym jej charakterem, antybohaterem. 

"Mówiąc uczciwie: szanse na dziś nie są wielkie, ONZ to skomplikowany, nieprzewidywalny świat. Jednak tydzień temu, gdy zaczynaliśmy ten proces, nie było ich wcale. A mi - przyznam - po całym tym szambie, przez które przeszedłem, radość daje myśl, że mógłbym znów znaleźć się tam, gdzie można znów skupić się na języku, który znam z mojego »poprzedniego« życia, a który rozumie każdy człowiek, niezależnie od poglądów, wyznania, języka, czy koloru skóry: języka chleba, opatrunku, przytulenia, nadziei. Proszę, byście mi kibicowali" - śmiał w ten sposób zwrócić się do Polaków.  Kolejny raz śmiał prosić o poparcie. No bez takich. On mówi o szambie? On? A kto go w te szambo wpakował? Wszedł w nie sam jak w masło, dobrowolnie.

Porzucił swoje poprzednie życie dla jeszcze większej popularności i dla jeszcze większego znaczenia w życiu innych. Dla czego? Dla polityki, która od dawna określana jest jednym słowem - prostytutka. Zaprawdę, głupich nie sieją, sami się rodzą. Gdy pierwszy raz o tym pomyśle usłyszałam, nie uwierzyłam. Nie uwierzyłam, że ten człowiek z takim kontem grzechów na swoim sumieniu stara się o nagrodę, która akurat dla niego powinna być nieosiągalna. NIEOSIĄGALNA. Już nie tylko, że nie ma stosownego wykształcenia ani doświadczenia polityczno - dyplomatycznego. Bo wszem wiadomo, że na takie stanowisko potrzeba i wytrawnego/zręcznego polityka i doświadczonego dyplomaty. Wytrawnego, zręcznego i doświadczonego.

A kim jest Sz. Hołownia? Byłym średnich lotów showmenem, telewizyjnym klownem, nadmiernie uduchowionym kolesiem, któremu wydawało się, że jest pępkiem świata. Nawet księdzem nie udało mu się zostać. Też dwukrotnie startował. Cała ta groteskowa postać budzi we mnie wstręt. I budzi we mnie sprzeciw to, że tak mierne postaci garną się do polityki. Jak musiała upaść polska polityka, jak bardzo szoruje już po dnie, że musi posiłkować się takimi osobnikami jak Hołownia i jemu podobnymi. A miał być przecież twarzą "nowej jakości" w polityce. Został jej czarnym charakterem. Bez wykształcenia, bez jakichkolwiek kwalifikacji, z obciążeniem historią z Collegium Humanum, z mianem politycznego zdrajcy, ma czelność aplikować do ONZ.

W jak głębokie UKŁADY wszedł, by móc zrealizować taki plan? By móc realizować się w ONZ jako Wysoki Komisarz ds. Uchodźców, musiałby być przeciwieństwem samego siebie. Bo, by reprezentować ONZ na stanowisku komisarza, musiałby być wiarygodny, mieć ukończone renomowane uczelnie, posiadać bardzo obszerną wiedzę i cieszyć się ogromnym doświadczeniem w sprawach humanitarnych. Hołownia takim kandydatem nie jest. Wprawdzie otarł się o działalność humanitarną, napisał parę książek językiem katolickim, który najlepiej rozumie, ale to wszystko za mało, by zwyciężyć swoich konkurentów. Hołownia nie ma nic, z czym mógłby pójść do ONZ i przebić oferty rywali. Do tego jest miękiszonem, który pierwszy zwiewa z tonącego okrętu.

Hołownia nie jest pierwszym i niestety nie jest ostatnim, któremu wydaje się, że politycznie zbawi Polskę. Nie zbawi, bo to miejsce jest już zajęte. Kaczyński przejął dożywotnio tę rolę, zbawia Polskę od trzydziestu lat i jakoś zbawić nie może. Hołowni również się nie udało. Nie zdążył, bo zbyt szybko i zbyt krętą drogą parł do celu. Przed nim byli inni i po nim będą inni. Takich "odważnych" i myślących, że im to na pewno się uda, u nas nie brakuje. No cóż, kochamy być byle jacy, zaściankowi, leniwi, z mentalnością nieporównywalną do innych mentalności, za to z ambicjami i pragnieniami/marzeniami wyższymi niż Himalaje. Nie robimy nic, by zmienić swój wizerunek. Nie robimy z obawy, by się czasem nie przepracować.

Dlaczego Polacy wciąż z uporem maniaka dokonują nieudanych wyborów? Bo nie mają już z czego wybierać. Polska polityka została ostatnimi laty doszczętnie zniszczona. By ją odbudować potrzeba kolejnych lat i pokoleń. Ośmioletnie rządy PiS (a właściwie to dziesięcioletnie) ze zdziadziałym prezesem na czele dokonały dzieła zniszczenia, przybiły ostatni gwóźdź do trumny. Zatem polityka jaka w Polsce jest, każdy widzi. Widzi też cały polityczny świat. I dopiero ja się zdziwię, gdy ten polityczny świat zgodzi się przyjąć kandydaturę Sz. Hołowni na komisarza ONZ. 


Obraz: *Internet