Polską polityką i polskimi politykami interesuję się od lat. Były trzy momenty, kiedy składałam swoje zaufanie w ręce wybranej formacji wierząc, że akurat ta spełni oczekiwania moje i wyborców. Trzeci, ostatni raz miał miejsce w październiku 2023 roku. Dzisiaj jesteśmy dwa lata po tamtych wyborczych wydarzeniach i w 100 procentach nie mogę powiedzieć, że była to trafna decyzja. Nie mogę, ponieważ aktualnie rządzący z premierem D. Tuskiem na czele rozczarowują. Będąc naocznym świadkiem ich wysiłków sądzę, że Koalicja 15X, zwana dalej przypadkową zbieraniną różnych koniunkturalistów (żeby nie powiedzieć gorzej), od samego początku nie była odpowiednim przeciwnikiem dla J. Kaczyńskiego i jego ludzi.
Dlaczego?
Dlatego, że Koalicji 15X nie chce się tak, jak chce się J. Kaczyńskiemu.
A Kaczyńskiemu chciało się od zawsze. Marzył o władzy dniem i nocą. Przez lata cierpliwie przerabiał wszystkie scenariusze, przez lata osobiście dobierał odpowiednich ludzi, aż nastąpił moment, kiedy najlepszy scenariusz wcielił w życie. Prapremiera miała miejsce w 2005 roku i trwała dwa lata, a główna akcja nastąpiła w 2015 roku i trwała dwie sejmowe kadencje. Nie marnując czasu stosował wszystkie chwyty i sposoby jakie przychodziły mu do głowy. Kłamał, ingerował we współczesną Historię, jak guru sekty wtłaczał do głów wyznawców swoją własną ideologię, stosował najgorszego gatunku propagandę, a jego ludzie pomagali mu w wywróceniu Polski do góry nogami.
Osiem lat trwała przemiana, tak zwana "dobra zmiana". W jej wyniku Prawo i Praworządność stały się potworkami. Na drodze tych "przemian" Kaczyński otworzył drzwi do polskiego Parlamentu najgorszym łajdakom, cwaniakom, przestępcom, ludziom do cna zmanierowanym. Dając im stanowiska i dostęp do wielkich pieniędzy, pozwalając na rozkradanie Polski, szantażując hakami co ważniejszych, zmuszał ich do posłuszeństwa, czym ugruntował swoją polityczną i osobistą pozycję. Stał się na tamten moment najważniejszą osobą w państwie. Wśród skorumpowanych osób są nawet sędziowie. SĘDZIOWIE, że powtórzę. Polacy w oczach Kaczyńskiego i jego ludzi byli tylko ciemną masą, mającą potulnie słuchać rozkazów.
I niestety tak się stało. Połowa Polaków poddała się dyktatowi jednego człowieka. Mało tego, część z nich stała się bałwochwalczo mu oddana. I tak jest do dzisiaj.
Od czasu Kaczyńskiego chętnych do wejścia w polską politykę nie brakowało. Co nie oznaczało, że zaraz zostaną politykami. Większości z tych chętnych polityka niejednokrotnie ratowała życie. Dosłownie. Udawało się im wejść do polskiego Parlamentu i zostawać w szeregach polskich posłów przez kilka kadencji, a nawet dłużej. Są i tacy, którym się nie udało. Zaliczali jedną, najwyżej dwie kadencje, a potem słuch po nich ginął. Kołem ratunkowym dla takich było odejście z tej polityki bezboleśnie, bez ciężaru afer, które mogłyby zwichnąć im dalsze życia po ich "przygodach" z polityką. Bywali tacy, którzy zostawali posłami wyłącznie po to, by się dorobić, i to dorobić tak, by po wyjściu z polityki móc żyć luksusowo.
Dzisiaj nie mówimy o incydentach, bo do Sejmu całymi watahami wchodzą najgorsze "łajzy" z myślą o przyszłym luksusie i o swoim kawałku władzy.
Każdy z nich gotowy wejść w naganne układy, grożące poniesieniem kary, niesławą i odsunięciem w niebyt. Nie zraża ich to wcale. Przykładem partia PiS, która najprawdopodobniej składa się z samych tego typu osobników. Odkąd sięgam pamięcią, bez skrupułów taki jeden z drugim korzysta z przywileju immunitetu i w przestępczy sposób powiększa swój majątek. Od lat zjawisko to nabiera tempa. Tak zwani politycy z coraz bardziej otwartą przyłbicą i coraz bardziej bezczelnie rozkradają narodowy, czyli NASZ wspólny majątek, a wyborcy zamiast piętnować to zjawisko, uodporniali i nadal uodporniają się na nie. Bo najlepiej nie widzieć i nie wiedzieć, że jest się okradanym. A Kaczyńskiemu w to graj.
Lepiej siedzieć cicho i karmić się propagandą, lepiej pocieszać się, że wprawdzie "polityk" to złodziej, ale swój złodziej.
A to przecież nic nie kosztuje. Czyżby??? Czy aby na pewno nic nie kosztuje??? To odważę się zapytać - DLACZEGO odkąd pamiętam, Polska wciąż jest na dorobku? Dlaczego wciąż uskuteczniamy pogoń za lepszymi państwami od siebie, by im dorównać? Dlaczego wciąż nie siedzimy przy głównym europejskim stole? Wciąż nie jesteśmy liczącym się partnerem, a zależymy od nich? Dlaczego wciąż nie uczymy się i nie wyciągamy wniosków? Wciąż... wciąż... i wciąż. Pytań jest za dużo. W zasadzie są tylko same pytania. Przecież błędy popełniane przez polityków, nawet tych najlepszych naszym zdaniem, nie są naprawiane. U nas jest tak, że gdy do władzy dojdzie kolejna ekipa, wszystko zaczyna od nowa.
Nie docenia dobrych i sprawdzających się decyzji, nie kontynuuje ich, tylko wprowadza swoje skutecznie psując porządek. Każda władza ma ten grzech na sumieniu.
Każda też władza, z mniejszym lub większym poparciem, bardziej dba o siebie i swoich ludzi, niż o obywateli i ich sprawy. To stara prawda jak świat. Mimo że ją znamy, jako społeczeństwo nie robimy nic w kierunku zmian. Dla świętego spokoju wolimy akceptować nawet najgorsze świństwa, najgorsze przekręty i przestępstwa. Godzimy się na taki model władzy nie biorąc pod uwagę faktu, że działa ona nie tylko na niekorzyść przeciwników, ale i na niekorzyść wyznawców danej władzy. Jest tak, że zamiast potępiać zachowania przestępcze swoich wybrańców, akceptujemy je, bo tak jest nam wygodnie. I dzieje się to na każdym społecznym szczeblu, od przysłowiowej sprzątaczki po pana prezesa firmy.
Szczególnie odkąd władzę zdobył Kaczyński ze swoją partią PiS, odtąd w polityce i w kraju dzieją się same złe rzeczy. Pisowscy słabogłowi temu przyklaskują, a reszta siedzi cicho.
Wiemy wszyscy bardzo dobrze, że akurat do tej partii garną się wszelkiego kalibru cwaniaczkowie, nawet (o zgrozo) ci z tytułami naukowymi, których bardzo chętnie ta partia przygarniała i nadal przygarnia. Fructa jakie od partii otrzymują, są zapłatą za wykonywanie rozkazów prezesa. To też jest wszem wiadome. Wielu się w ten sposób okrutnie dorobiło, oszukując swoich wyborców i ogólnie Polaków. Wielu z nich, tych ze świecznika, decydowało bardzo niekorzystnie dla państwa o sprawach państwa. Nie ponieśli za to odpowiedzialności. Żadnej. Przynajmniej do teraz. Ośmieleni bezkarnością dalej robią "swoje" przynosząc Polsce wstyd. W żaden sposób nie są zatrzymywani przez Prawo, które przecież od czegoś jest.
Tak, jest od karania, ale zauważyć należy, że to nie kto inny, a prawnicy z wykształcenia i zawodowi sędziowie zasiadają w ławach poselskich i piastują, było nie było, zaszczytne funkcje.
A tacy wiedzą najlepiej jak łamać Prawo. Zamiast zaszczytnie te funkcje piastować, wykorzystują je do swoich celów i dla partii. Są partii posłuszni, bo wyciągają z tego posłuszeństwa wielkie osobiste korzyści. By jak najdłużej czerpać "z koryta" uciekają się do najgorszego modelu czynów i propagandy, wynoszą tę propagandę na coraz wyższe poziomy, by zapewnić "ciemnemu ludowi" rozrywkę, jakiej ten oczekuje. Zadowolony lud nagradza "swoich" dokonując za każdym razem odpowiedniego wyboru. Tym samym przedłuża politycznym cwaniakom i oszustom życie. Ręka rękę myje. Czy zatem można powiedzieć, że opisywanemu zjawisku nic nie grozi w przyszłości? Można.
Bo tak długo, jak długo "ciemny lud" będzie tolerował przekręty na najwyższych szczeblach władzy, a Rząd będzie udawał, że nic się nie dzieje, Polska dalej będzie niszczona i rozkradana na naszych oczach.
Prawo zostanie zniszczone na naszych oczach. Praworządność przestanie istnieć. To co je zastąpi, to anarchia, zamordyzm, dyktatura. To co nastąpi, to państwo PiS. Staniemy się niewolnikami i zakładnikami władzy, którą sami sobie hodujemy na własnym łonie. Chcemy tego? Naprawdę? A zanosi się na to. Widzę to, słyszę i czuję w którąkolwiek stronę nie spojrzę. Aktualnej władzy opornie (żeby nie użyć gorszych słów) idzie rozliczenie poprzedniej. Nie za bardzo chyba im zależy, by ten obiecany wyborcom akt dokonał się dosłownie. Widzę to po zachowaniu samej władzy. Słyszę to wszędzie, bo wszędzie o tym się mówi. Czuję to podskórnie, bo znam dobrze polską mentalność, która z uporem maniaka nie chce wyjść ze swej zgniłej skorupy.
Mamy XXI wiek, po naszych ulicach jeżdżą nowoczesne samochody, jesteśmy dobrzy w technologii i kilku innych dziedzinach, a mimo to pozwalamy swojej zdegenerowanej mentalności nami rządzić.
Psuje to szyki zdrowego rozsądku, tłamszonego już w zarodku. Nie dopuszcza do głosu rozumu, inteligentnego myślenia, wyobraźni. Nie doceniamy korzyści jakie płyną z lepszej strony życia, nie szanujemy siebie. Niszczymy rodzime autorytety, bo mają odwagę stanąć na drodze głupocie i tej naszej zaściankowej mentalności właśnie. Nie ma co myśleć o lepszej i mądrzejszej Polsce, o lepszych i mądrzejszych Polakach, ponieważ wciąż skutecznie rządzi nami ta ciemna strona naszej polskiej natury. Wciąż ta natura utrzymuje nas na drodze destrukcji. Co z nas za naród, że dewastujemy własny dom. Nie lubi nas z tego powodu świat i sami wzajemnie się nie lubimy.
Co z nas za POLSKA!!!
Gdyby nie wstąpienie do Unii Europejskiej, nadal chyba bylibyśmy na poziomie jak przed wstąpieniem do niej.
Ciekawe zatem, czy jeszcze za swojego życia doczekam kardynalnej zmiany w polskim myśleniu. Powód jest aż nadto dobry.
Obraz: *Internet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz