Jestem bardzo żywo zainteresowana światową geopolityką, ponieważ obserwując nieskuteczne "zmagania" rozhuśtanego emocjonalne D.Trumpa ze swoim przeciwieństwem prezydentem Rosji W.Putinem, nie oczekiwałam dobrych wieści. A dobrymi wieściami byłoby zakończenie wojny Rosji z Ukrainą. Obserwuję również zmagania europejskich przywódców z tak ciężkim politycznie (i nie tylko) tematem. Jestem tylko obywatelką, ale i ja widzę wyraźnie, że Europa jest słaba. Wydawanie pieniędzy na uzbrojenie własnych krajów i na wspomaganie zbrojeniowe Ukrainy, nie zatrzyma tej strasznej wojennej zawieruchy. Nie zatrzyma, bo to wszystko co robi Europa, to o wiele za mało.
Żeby nie wiem jak przywódcy się starali, prezydent USA Trump z uśmiechem na twarzy, albo rozwala co do tej pory poczynione zostało, albo z jakichś nieznanych powodów zmienia i nagle popiera Ukrainę, albo na oczach całego świata rozwija na Alasce czerwony dywan przed Putinem, ściska mu rękę i bije brawo. Mamy do czynienia z przerażającym spektaklem politycznym. Z mojej perspektywy, żadna z zainteresowanych stron nie ma pomysłu na Putina. Dla światowej opinii publicznej to polityczna szopka prowadzona nie wiadomo w jakim celu. A tak naprawdę to wiadomo. Każdy z aktorów na tej scenie ma swoje interesy, do których chce jak najszybciej wrócić. A Ukraina to tylko żywa karta przetargowa.
Z boku tej zawieruchy stoją Chiny czekając na swoje pięć minut. Są chętne capnąć Rosję za cojones i wytrącić Trumpowi z ręki kilka atutów. Przywódcy europejscy nie są głupi. Orientują się w sytuacji, również nie chcą wpływu Chin na Rosję, dlatego znoszą zachowania Trumpa i udają, że nic się nie dzieje. Tak naprawdę nikogo nie obchodzi los stosunkowo młodego państwa, jakim jest Ukraina. Nie obchodzi, bo traktują tę wojnę jako wewnętrzny konflikt w regionie. Nie obchodzi ich czyj ostatecznie będzie Donieck. Są przeciwni jedynie temu, że Rosja usiłuje dochodzić swoich "granicznych praw" przy użyciu siły militarnej. Czyli światowa polityka chce, by ta wojna skończyła się.
Chce tylko z tego jedynego powodu. Chce tak bardzo, że gotowa jest wymusić na Ukrainie, by ta zrezygnowała z utraconych podbitych przez Rosję terenów, by oficjalnie zaakceptowała tę stratę. Nieważne, na jakich warunkach miałoby dojść do porozumienia, ważne, by wreszcie ta wojna się skończyła. Przywódcy nie biorą pod uwagę ważnego faktu, że Rosja zaraz ogłosiłaby światu swoje zwycięstwo. Jednakże powrót do "normalności" byłby ułudą. Rosja może nie militarnie, ale w inny sposób dążyłaby do zagarnięcia całej Ukrainy. Znana bowiem jest z tego, że gdziekolwiek i na czymkolwiek położy swoją łapę, to jej. Ale... Rosji na rękę byłoby zatrzymanie wojennej zawieruchy i to pod każdym żywotnym względem.
Po cichu działałaby dalej, tak długo, aż osiągnęłaby cel. A celem jest opanowanie całej Ukrainy. Celem jest dominacja. Pokazanie kto tu rządzi. Zatem czas byłby sprzymierzeńcem Putina. Zadowolona Europa i USA robiłyby dalej swoje interesy, nawet z Rosją (bo dlaczego nie), a tymczasem świat zapomniałby o zbrodniach Putina, o jego ofiarach i o tym, jakim naprawdę straszliwym zagrożeniem jest ten kraj i jego władca. Trump się śmieje, bije brawo, uśmiecha się do Putina całym swoim garniturem zębów, rozwija przed nim czerwony dywan, a Europa na to patrzy i nie reaguje. Mało tego, bierze w tej szopce udział. Bo interesy ważniejsze od życia Ukraińców.
Być może ta wojna skończy się. Być może w odbudowie Ukrainy będą pomagać ci, co patrzyli na kroczącego Putina po czerwonym dywanie.
Może nawet dobry car zwróci Ukrainie porwane dzieci. Świat by odetchnął. Tak. Tylko że Ukraina będzie dziwnym terytorium, ani zachodnim, ani wschodnim. Jak kilka innych krajów. Za to Rosja, jako wygrana, wróci dumnie na światowe polityczne salony. Przywódcy będą ściskać Putinowi rękę, będą z nim rozmawiać o interesach, jakby nic się nie stało. A światowy duet polityczny Trump - Putin, w zaciszu gabinetu przy szklaneczce dobrej whisky będą sobie gratulować, jak to ograli świat, a przede wszystkim Chiny. Polityka to gra. Liczą się wyłącznie zwycięzcy. Mali mają się podporządkować.
Życie ma toczyć się dalej, na warunkach silnych graczy, którzy jeszcze nie raz będą przed kimś rozwijać swoje czerwone dywany, jeżeli ich interes będzie tego wymagał.
Obraz: *Internet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz