wtorek, 4 czerwca 2024

ŻĄDAM R O Z L I C Z E Ń


Artykuł Renaty Grochal (Newsweek), 04.06.2024


        "FUNDUSZ SPRAWIEDLIWOŚCI


Ziobro chciał być jak amerykański agent. “Co poszło nie tak, Panie Zbyszku?”

Jest jakaś ironia w tym, że Zbigniew Ziobro, który od dziecka był zafascynowany Eliotem Nessem, legendarnym amerykańskim agentem, który wsadził za kratki Ala Capone, może skończyć polityczny żywot jako przywódca zorganizowanej grupy przestępczej. Gdy Ziobro zaczynał polityczną karierę, chciał być jak Ness, czyli tropić mafie i wsadzać ich członków na długie lata do więzienia. To u Nessa podpatrzył charakterystyczny szeroki chód, który miał pomóc mu budować wizerunek twardego szeryfa. Gdy Ziobro doszedł na szczyt, sam stworzył grupę przypominającą charakterem mafijne struktury.

Co poszło nie tak, Panie Zbyszku? Czy jednego z najbardziej ambitnych polityków na polskiej prawicy zgubiła pycha albo chciwość i nieumiarkowanie w czerpaniu z państwowego mieszka? A może to Jarosław Kaczyński pchnął Ziobrę do skoku na kasę z Funduszu Sprawiedliwości, bo nie podzielił się z koalicjantami pieniędzmi z partyjnej subwencji? W PiS od 2016 r. nie było tajemnicą, że ludzie Ziobry drenują Fundusz Sprawiedliwości, robiąc z niego partyjną skarbonkę Solidarnej, a później Suwerennej Polski. Było na to ciche przyzwolenie.

"Czy jednego z najbardziej ambitnych polityków na polskiej prawicy zgubiła pycha albo chciwość i nieumiarkowanie w czerpaniu z państwowego mieszka?"

Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że Ziobro od początku zachowywał się jak capo di tutti capi. Dobrał sobie ludzi, którzy wszystko zawdzięczali tylko jemu. Wyciągnął ich z politycznego niebytu, jak Michała Wosia, który zostając wiceministrem sprawiedliwości, miał zaledwie 26 lat i był najmłodszym członkiem rządu. To Woś wziął na siebie przekazanie milionów z Funduszu Sprawiedliwości na zakup Pegasusa, co było niezgodne z prawem. To on podpisywał wszystkie kwity. W zamian w czasie kampanii do jego regionu szły miliony z Funduszu Sprawiedliwości. 

Podobnie było z innym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Warchołem. To on wziął na siebie przygotowanie ustaw łamiących praworządność. Kiedy Warchoł ubiegał się o prezydenturę Rzeszowa, Ziobro sypnął groszem z Funduszu na szpital w tym mieście. Takie przykłady można mnożyć. Młodzi posłowie bywali u Ziobry i jego żony Patrycji w domu na kolacjach. Wszystko po to, by zacieśniać więzy i budować rodzinną atmosferę. W zamian jak w mafijnej rodzinie miała obowiązywać omerta, czyli zmowa milczenia. 

Jeśli przyjąć, że Tomasz Mraz, były dyrektor w ministerstwie Ziobry, który sam zgłosił się do organów ścigania i zaczął sypać, mówi prawdę, to obraz, jaki się wyłania z jego zeznań, jest przerażający. Otóż, jak w mafii, żeby wejść do zaufanego kręgu, trzeba było dać się umoczyć. W przypadku Mraza było to sfałszowanie wyników konkursu i doliczenie punktów dla księdza egzorcysty, który dostał z Funduszu Sprawiedliwości 66 mln zł. Pieniądze miały pójść na “nowe rydzykowo”, czyli centrum medialne, które miało być konkurencją dla mediów Tadeusza Rydzyka. 

Gdyby Ziobrze udało się doprowadzić do jego powstania, byłby gościem na prawicy. Nie musiałby liczyć się z kapryśnym redemptorystą, który koniec końców zawsze jednak stawia na Kaczyńskiego. Gdy Mraz dał się złamać, został dyrektorem od Funduszu Sprawiedliwości. Czy nie tak działa mafia? Dziś Mraz zeznaje, że wszystkim sterował Ziobro, to on ustawiał konkursy i decydował o tym, kto ma wygrać. W PiS zeznania Mraza wywołały popłoch, już trwają kalkulacje, ile to partię może kosztować w eurowyborach. Ale najbardziej przestraszył się sam Ziobro, który mimo ciężkiej choroby przystąpił do kontrataku. 

Na platformie X napisał: Polska ma prawdziwą rodzinę Soprano – to Tusk i jego koledzy, podejrzani o łapówki, m.in. Sławomir Nowak, Stanisław Gawłowski i Włodzimierz Karpiński. Tyle że jakoś trudno mi uwierzyć w tę wytropioną przez Ziobrę “rodzinę Soprano”. Przecież gdyby coś było na Tuska, ziobrowa prokuratura przez osiem lat by to wykopała, choćby spod ziemi. Kłopoty ziobrystów nie martwią zbytnio koalicjantów z PiS. W partii krąży nawet dowcip, że wiadomo już, dlaczego Ziobro zmienił nazwę Solidarnej Polski na Suwerenną Polskę. 

Bo solidarność skończyła się wraz z utratą władzy, a teraz zaczęła się suwerenna odpowiedzialność za przekręty i zapanowała zasada: ratuj się, kto może. Zdaje się, że Jarosław Kaczyński spisał już Ziobrę na straty. Gdy dziennikarze wytknęli prezesowi, że to on był ojcem chrzestnym Ziobry, ten jął nerwowo zapewniać, że “nie jest żadnym ojcem”, a już na pewno nie ojcem chrzestnym Ziobry. W końcu prezes marzył o tym, żeby być emerytowanym zbawcą narodu, a nie ojcem chrzestnym politycznej mafii.

Ziobro (Grochal), 04.06.2024"

***

Mam nieodparte wrażenie, graniczące z pewnością, że Z. Ziobro to politycznie nieodrodny "syn" prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Im jego działalności przyglądam się  bliżej, tym bardziej widzę ogromną zbieżność zachowań Ziobro z zachowaniami Kaczyńskiego. Tak jak ten drugi prowadził interesy swojej prywatnej partii, tak ten pierwszy krok po kroku go naśladował. Również z partii zwanej najpierw Solidarna a potem Suwerenna Polska, zrobił partię prywatną tak samo jak PiS czerpiącą całymi garściami z kiesy państwowej, by budować swoją potęgę. Tak jak PiS całymi dziesięcioleciami budował swoją.

Jednak to Suwerenna Polska Z. Ziobry, maleńka kanapowa partyjka, jak biblijny Dawid pokonała Goliata (PiS). Pokonała ilością afer i ilością zagrabionych pieniędzy, a końca nie widać. Gdy skończyła się władza i dostęp do pieniędzy, Ziobro stał się nikim. Nic nie znaczącym człowiekiem z przestępczą przeszłością, z historią, której mu nikt nie będzie zazdrościł. Jest NIKIM, jest ZEREM jak go arogancko i lekceważąco nazwał były premier L. Miller, podczas komisji ds. afery Rywina. Od czasów tamtej afery, która zawładnęła całą Polską, w polskiej polityce jeszcze bardziej się pogorszyło niż było.

Cierpimy na deficyt politycznych przywódców z prawdziwego zdarzenia, przywódców na miarę epoki. Państwem rządzą różne koterie, towarzystwa wzajemnej adoracji z nepotycznymi powiązaniami, wciąż finansowo nienażarte partyjne sitwy zdolne do coraz bardziej przestępczych działań. Państwem rządzili i nadal rządzą grupy cwanych i sprytnych aparatczyków i ich jeszcze bardziej cwani i sprytniejsi następcy, zdolni do utrzymywania jak najdłużej władzy, jednocześnie niezdolni i niepotrafiący w rzeczywisty sposób kierować tym państwem. Jednym słowem - degrengolada.  

Nie zanosi się, żeby było lepiej. Mamy jeden po drugim niechciane rządy, na tyle jednak silne, by ciągnąć za sobą w polityczną otchłań państwowe instytucje i urzędy. Tak jak za czasów L. Millera było źle, tak za czasów PiS było jeszcze gorzej. Ciekawe, jak ocenimy za niecałe cztery lata rządy Donalda Tuska. Od lat przeżywamy polityczny kryzys polskich elit (jeżeli jakiekolwiek w Polsce są), z każdą kadencją coraz bardziej zepsutych, zepsutych wręcz do szpiku kości. Ich cechami charakterystycznymi są: korupcja, afery, partyjniactwo i prywata polityków każdej opcji. 

Jeżeli nie dojdzie do obiecanego rozliczenia, Polska nie ma szans na powrót na cywilizacyjną ścieżkę (cokolwiek to znaczy). Zjednoczoną Prawicę powinna dosięgnąć sprawiedliwość. Powinna dosięgnąć w pokazowy i bardzo bolesny sposób. Jest szansa na to, by skazać wszystkich, którzy czynili zło. Jest, ale pod warunkiem, że młyny sprawiedliwości pod wodzą ministra Bodnara i jego prokuratorów, będą mielić szybciej niż to czynią (czego niestety nie widać). Jeżeli nie przyspieszą, przestępcy zwieją im (dosłownie) sprzed nosa. Czy o to chodzi ministrowi Bodnarowi? Dlatego jest taki powolny?

Ministrze i Prokuratorze Generalny A. Bodnar - ŻĄDAM ROZLICZEŃ! 

Żądam powrotu Polski jako państwa Prawa! 

Nie toleruję takiej polityki, jaką teraz panowie uprawiacie! 

Nie toleruję politycznych złodziei, bandytów i chuliganów, żyjących z milionów nam ukradzionych! 

Proszę się z nimi nie dogadywać, bo z bandytami się nie negocjuje! 

Miejsce takich szeryfów jest nie na ciepłych posadkach w Unii, a w polskich więzieniach!!!


Obrazy: *Internet *RMF24 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz