sobota, 18 maja 2024

RZECZY nazwane po imieniu

"Gdy wieje wiatr historii,

Ludziom jak pięknym ptakom

Rosną skrzydła, natomiast

Trzęsą się portki pętakom" - K. I. Gałczyński


                                       "PŁATNI ZDRAJCY PACHOŁKI ROSJI"

Te słowa wypowiedziane prosto w twarz Kaczyńskiemu i ludziom PiS przez premiera Donalda T u s k a, to strzał z grubej rury, to wreszcie rzecz nazwana po imieniu. Należało się im. Należało jak psu zupa, chociażby za "dziadka z Wehrmachtu".


Czego od lat jesteśmy świadkami? Tego, że nasze polityczne pętaki (PiS) na myśl o Unii Europejskiej z obrzydzeniem trzęsą portkami. Dyżurnym ich straszakiem regularnie kierowanym do swoich wyznawców i wyborców, jest utrata suwerenności i niepodległości. Ta od lat lansowana śpiewka ma wciąż trzymać w ryzach elektorat, jak trzyma się psa przy nodze, któremu za wierność, lojalność i dobre sprawowanie obiecuje się kość. A co ma być tą kością w razie opuszczenia Unii? Ano wolność Tomku w swoim domku, cokolwiek to znaczy dla Kaczyńskiego. Ano możliwość bycia znowu w polskim wywrotowym żywiole, którym na nowo należy się zachłysnąć.  

W razie polexitu Kaczyński dałby możliwość pokazania swoim wyznawcom, jak Polak potrafi "bohatersko" walczyć z Putinem, na wzór choćby warszawskich powstańców. Wzór bohaterstwa ale i głupoty, i... porażki, pojmowanych naturalnie po swojemu. Wszak rzeczone powstanie skończyło się porażką. Dla niektórych, jak np. dla Kaczyńskiego, nie to jest jednak ważne. Ważne jest, że od dziesiątków lat o tym zrywie wciąż się mówi, że powstały filmy, że napisano o tym książki, że Historia to uwieczniła. Tego Polakom nikt już nie zabierze. To jest ten żywioł właśnie. Żywioł stawiania sobie własnymi rękami pomników własnej głupoty. 

Poprzez jej wielowiekowe wielbienie, poprzez ciągłe kolekcjonowanie katastrof i porażek, jesteśmy jedyni w swoim rodzaju. Drugiego takiego narodu chyba nie ma. Polityka polska przepełniona jest złymi emocjami po brzegi. Świat przepełniony jest złymi emocjami, co jest wodą na pisowski młyn. Gdy dzieje się źle, tacy ludzie jak Kaczyński i mu podobni są w swoim żywiole. Mają wtedy po co żyć. Smutne to i straszne zarazem. Gdy mamy względny spokój, normalny człowiek cieszy się swoim normalnym życiem, nienormalny próbuje wszelkimi sposobami ten spokój zakłócić. Znamy powiedzenie, że "dla Polaków można zrobić wszystko, z Polakami nic". Dobrze nas ono określa.

Dowodzi bardzo ważnej rzeczy, że nie potrafimy i właściwie nie chcemy grać jak jedna drużyna. Za nic mamy jakiekolwiek regulaminy, za to słyniemy z umiłowania wolności. Jest tak wszędzie, jak Polska długa i szeroka. Od najmniejszej wsi po największe miasto. Od małej firemki po wielkie korporacje i instytucje państwowe. Charakterny z nas naród i wcale się z tym nie kryjemy. Spośród siebie wybieramy podobnych i czynimy z nich reprezentację parlamentarną, a potem patrzymy jak wymieniają między sobą ciosy w walce o władzę. Pozwoliliśmy na polaryzację, tolerujemy polityczne igrzyska i staliśmy się obojętni na rozkradanie państwa. 


Lubimy patrzeć na potyczki Donald Tusk - Jarosław Kaczyński. Podniecamy się ich wzajemnymi ciosami i nie jest inaczej w przypadku komisji ds. wpływów rosyjskich, którą do życia powołała poprzednia władza, a którą reaktywował D. Tusk w celu konkretnego uderzenia prosto w oczy Kaczyńskiego tzw. “rosyjskim śladem”. I tematu nie odpuści. Będzie "torturował" Kaczyńskiego starymi  wątkami tak długo, aż przekaz dotrze tam, gdzie ma dotrzeć. Dodajmy do tego rosyjsko-białoruskie wątki głośnej sprawy byłego sędziego Schmydta (hejtera i zdrajcy), mające celnie uderzyć w PiS jako partię. Które mają obnażyć prawdziwe prorosyjskie oblicze tej partii. 

Partii niby antyrosyjskiej, która jednak nie brzydzi się działać zgodnie z rosyjskimi oczekiwaniami. A które to działania widocznie podobają się i wyznawcom i zwolennikom, skoro poparcie tej partii wciąż utrzymuje się na poziomie plus - minus 30 procent. Do niedawna spokojny premier, zmienił taktykę i ostro sobie poczyna. Wykorzystuje niemal każdą okazję by pokazać, że też potrafi dowalić. Stawia na nogi służby, zwołuje kolegia, organizuje konferencje. Wszędzie nie zostawia suchej nitki na Kaczyńskim i PiS i zapewnia ich, że: 

-"Skończyła się bezradność polskiego państwa. Skończyła się bezkarność, jeśli chodzi o kompletny brak reakcji, złą wolę, albo agenturę, jeśli chodzi o działania waszych ludzi w relacji ze wschodnimi służbami".(...) "Chcę was poinformować, że służby zbadają tę sprawę bardzo precyzyjnie. Wpływy rosyjskie i białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy. One nie podlegają dyskusji, tylko kwestia ich skali".

Wywołuje zapomniane słynne spotkania J. Kaczyńskiego z funkcjonariuszem KGB w 1989 r. I pyta:

-"O czym Jarosław Kaczyński rozmawiał przez długie miesiące z agentem KGB panem Wasinem 30 lat temu, do czego sam się przyznał? Czy wy kiedykolwiek zadaliście pytanie, co wy byście zrobili z informacją, że ja spotkałem się z agentem KGB. Wyobraźcie sobie, czy bylibyście sobie w stanie wyobrazić taką sytuację". I dalej przypomina sprawę Falenty z 2014 roku. Nie może tego przeboleć, wszak sprawa podsłuchów zakończyła rządy PO-PSL. A specjalna "kapturowa" komisja do zbadania rosyjskich wpływów powołana przez PiS w 2023 r. nazwana potem "Lex Tusk", miała całkowicie wyeliminować D. Tuska z życia politycznego.



Nie udało się. Bo Duda stchórzył. A ostatecznie wybrani członkowie komisji na czele z S. Cenckiewiczem zostali pokazowo odwołani przez Koalicję 15 października tuż po wyborach do parlamentu. Sama komisja się ostała i... została reaktywowana. Ma działać niejawnie, szybko i skutecznie. Ma “ocenić, jak wysocy funkcjonariusze państwa doprowadzili do sytuacji, w której polskie państwo jest infiltrowane przez służby rosyjskie”. Wszystko dzieje się tuż przed wyborami do UE 9 czerwca, zatem w kontekście agresji na Ukrainę, sprawa ma wymiar czysto polityczny, nie tylko wewnętrzną polską rozgrywką. 

                                 WERSALU  JUŻ  TU  NIE  MA

Pętaki i pachołki, zdrajcy i hejterzy, malwersanci, oszuści i złodzieje - takie słowa padają na polskiej scenie politycznej, a polska opinia publiczna tym żyje. Polityczni przeciwnicy już się nie szczypią, stają się coraz bardziej agresywni i tylko patrzeć kiedy skoczą sobie do oczu. Nawet gdyby tak się stało, nie zmieni to nic w samej polityce. Polaryzacja ma się dzisiaj dobrze, a wraz z zaognieniem atmosfery, może stać się jeszcze bardziej niebezpieczna dla Polaków (patrz: Słowacja). Wystarczy iskra i dalej będziemy mieć swoje igrzyska. Z tą różnicą, że na o wiele niebezpieczniejszym poziomie. Granice pękły. Co widać, słychać i czuć.


Obrazy: *Wyborcza.pl *Demotywatory.pl *YouTube 

4 komentarze:

  1. Polityka według mnie stała się szaleńczą kolejką górską, którą jedziemy po paru torach, krajowych, europejskich i międzynarodowych. Trzeba niezwykłej delikatności, aby te tory się nie krzyżowały w niebezpieczny sposób. Niestety w Polsce jest tak jak piszesz, wszystko kieruje się w stronę ,,igrzysk" i właśnie takiego groźnego krzyżowania się torów.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie porównałeś naszą nieładną politykę do "szaleńczej górskiej kolejki". Ciekawa jestem, kiedy przyjdzie opamiętanie?
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
    2. Tak mi się skojarzyło. Na kolejce górskiej niby jest bezpiecznie, a jednak chwila nieuwagi przy przeglądzie na przykład czy użytkowaniu i po nas.

      Pozdrawiam!
      https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

      Usuń
    3. Oczywista oczywistość. :)
      PS - Twój komentarz zawieruszył się, albo to wina awarii komputera. Jeszcze jestem w trakcie jego reanimacji, dlatego dopiero teraz Ci odpowiadam. Sorki...

      Usuń