środa, 24 kwietnia 2024

S Z A C U N E K do wyborców

Wiemy dobrze co znaczy przestrzeganie wartości moralnych. Wiemy również, co znaczy wzajemne okazywanie sobie szacunku. Wartości te są niezbywalną gwarancją dobrego samopoczucia i lepszej jakości życia całej ludzkiej populacji. Każdy człowiek chce być traktowany z szacunkiem. Każdy człowiek wyczuwa bezbłędnie traktowanie kogoś drugiego z szacunkiem lub bez. Dzieje się tak, ponieważ kierujemy się uczuciami. Gdy ktoś nas lekceważy, krytykuje lub poniża, pogarsza się nasze samopoczucie. Taka postawa wyzwala w nas złość, gniew i smutek. Bywa też, że takie traktowanie długo pamiętamy. Z tego powodu długo nosimy w sobie urazę do osoby, z którą mieliśmy kontakt.

Szacunek jest wartością moralną, która pokazuje jak należy traktować siebie samego i innych. Bez tej wartości, zachowując się karygodnie wobec innych, naruszamy swoją i cudzą godność. Wspominam o tym na okoliczność rozpoczynającej się kampanii wyborczej do Europarlamentu. Jeszcze kurz nie opadł po wyborach samorządowych, a zaczęły się następne. Jest gorąco na scenie politycznej, bowiem sprawy bieżące przeplatają się z działalnością trzech gorących tematycznie komisji sejmowych i z ruchem robaczkowym polityków, chętnych zostawić polską politykę na rzecz tej europejskiej.

Ledwo poznajemy nazwiska posłów i senatorów dopiero co rozpoczętej kadencji Sejmu, gdy część z nich bez zmrużenia okiem zostawia mandaty krajowe, by wziąć udział w kolejnej kampanii. Tak jest odkąd pamiętam. Uznajemy to za rzecz normalną, akceptujemy mimo, że głosowaliśmy na te właśnie nazwiska. W czasie kampanii kandydaci na posłów i senatorów obiecują nam gruszki na wierzbie i za sprawa naszych głosów dostają się do Sejmu i Senatu. Po czym zapominają o minionej kampanii, bo już biorą udział w kolejnej. Nie ma w Polsce prawnych ograniczeń na takie zachowania. Szkoda.

Kto nie dostanie się do unijnego parlamentu, spokojnie wraca, odwiesza mandat i zachowuje się przed swoimi wyborcami tak, jakby nic się nie stało. Komu udaje się walka o miejsce w Brukseli, ten zwalnia mandat w Polsce, a na jego miejsce wchodzi następny z wyborczej listy kandydatów. Rotacja całą gębą. Legalna, ale czy tak powinno być? Nie tylko w Polsce tak się dzieje. W innych krajach Europy jest podobnie z tą różnicą, że tam zachowywana jest podobno kultura polityczna, polegająca na okazywaniu szacunku swoim wyborcom poprzez zachowanie odpowiedzialności za złożone obietnice. 

W samej Polsce już tak nie jest. U nas każdy kandydat do europarlamentu, podejmując decyzję kieruje się własną kalkulacją polityczno - finansową. Chodzi o karierę, bo to przecież prestiż być europosłem i chodzi o większą kasę unijną, która nawet zatwardziałemu pisowcowi nie śmierdzi. Gdy jest okazja do takiego awansu, żaden z kandydatów nie ogląda się na swojego wyborcę. Dla własnej i tylko własnej korzyści decyduje się na taki krok. Bo tam jest jeszcze mniej pracy za to za dużo większą mamonę. Starają się więc jak mogą, bo dobra propozycja trafia się zazwyczaj tylko raz. Polski wyborca zostaje sam na lodzie.

A kandydat na parlamentarzystę kolejny raz bez wstydu i zażenowania, bezczelnie prosi kolejny raz o kredyt zaufania, bezczelnie prezentuje swój (ten sam) program, dumnie obiecując, że w Brukseli z jeszcze większym poświęceniem i determinacją będzie dbał o sprawy wyborców. A przecież dopiero niedawno obiecywał dokładnie to samo w krajowej kampanii parlamentarnej czy samorządowej. Czynią to nie tylko zwykli posłowie i senatorowie, ale i ministrowie dopiero co utworzonego rządu. Czynią to, bo tam w Brukseli czeka na nich jeszcze większa władza i jeszcze większe pieniądze.

Mimo, że proces ten jest prawnie dozwolony, to budzi mój niesmak i gorący sprzeciw. Przecież taki świeżo upieczony poseł, senator czy minister, z pozycji swej funkcji wykonuje pracę na rzecz państwa i obywateli, biorąc udział w kolejnej kampanii wyborczej odkłada na bok tę pracę, do której został wybrany w demokratycznych wyborach. Ludzie! Gdzie tu lojalność w stosunku do wyborcy, w stosunku do Instytucji i samego państwa? Czy kogokolwiek ten fakt interesuje? Że mój wybraniec ma mnie i nasze państwo głęboko w d...e? Co z tego, że jest na to przyzwolenie? Co z tego, pytam się. Mnie się to bardzo, ale to bardzo nie podoba!!!

Mam prawo być niezadowolona, ponieważ taki jeden z drugim cwaniak, robi sobie kolejne kampanie na mój koszt! Na koszt ministerstw w których jeden z drugim pracuje! Na koszt Funduszy miejskich! A nawet na koszt unijnych dotacji! Bezczelność i tyle! Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że jest kolejne przyzwolenie np. na umieszczanie na billboardach obietnicy o budowie nowej drogi w mieście, nowego jakiegoś budynku, lub jakiegoś mostu. Jest to bardzo sprytne zagranie, które jednocześnie jest podkładką pod darmowy kampanijny wydatek. Pan poseł się bawi w posłowanie, a podatnik za te zabawy płaci.

To nie jest normalne! TO JEST PATOLOGIA!!! I dziwię się, że przez każdą rządzącą ekipę jest tolerowana. Gdybym jako pracownik, odwalała takie numery swojemu pracodawcy, dawno by mnie zwolnił. Jest ogromna różnica między mną a takim panem posłem. Ja muszę słuchać pracodawcy i podporządkować się narzuconemu regulaminowi. Za to pan poseł za publiczne pieniądze bawi się w posłowanie w nieskończoność. Bawi się tak długo, jak mu się żywnie podoba. I jeszcze śmie mi zarzucać, że z frekwencją jest coś nie tak, bo jest stanowczo za słaba. Śmie mi wytykać, że należę do społeczeństwa, które nie dojrzało do demokracji.

To ja się pytam tych wszystkich "szanownych" posłów i senatorów startujących do Parlamentu Europejskiego: 

                Czy państwo w ogóle wiedzą, co znaczy d e m o k r a c j a? 

Niebawem mają być ogłoszone listy kandydatów do PE. Zobaczymy, którzy z nich i ilu z nich połasiło się na większą władzę i większe pieniądze, które otrzymają praktycznie za nic. Za nic, bo przyciskać guzik na TAK lub na NIE, każdy głupi potrafi. 

Żeby było jasne - jestem za tym, by Polska była członkiem Unii Europejskiej nawet po wsze czasy. Protestuję przeciwko temu, by do Europarlamentu startowali wybrani przeze mnie posłowie czy senatorowie.


Hasłem wyborczym skierowanym do polskich polityków niech będzie takie hasło: 

                                 S Z A C U N E K  głupcze!!!


Obrazy: *Internet 

4 komentarze:

  1. Na europoslow startuja rozne popluczyny, nie tylko w Polsce zagrozeni wiezieniem lub co najmniej dochodzeniem dotyczacym naduzyc. Niejaka Ursula von der Layn jako minister obrony narodowej w Niemczech dopuscila sie naduzyc na gigantyczna skale. Merkel, zeby ratowac jej tylek, wyslala babsko do Brukseli, gdzie bedzie dotad siedziec na cieplej i tlusto platnej posadce, az jej przestepstwa sie przedawnia. Polscy przestepcy maja nadzieje na to samo. Wszedzie naduzycia i kolesiostwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz... nie wiedziałam tego o pani Ursuli von der Layn. Uważam, że polityczne przestępstwa powinny nigdy nie ulec przedawnieniu, żeby polityk prędzej czy później odpowiedział za nie. A naszym życzę z całego serca, by Prawo wreszcie ich dopadło i bardzo boleśnie ukarało. Nie mogę się już tego doczekać.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
  2. Pamiętam jak parę lat temu pan Biedroń obiecywał zwrócić mandat europosła. Przemilczał tylko, że tak się nie da raczej (chyba, że byłby chory bardzo, skazany prawomocnie, albo jakby zmarł). Można uznać, że jest to inna forma braku szacunku dla wyborców.

    Książkę czytało mi się w miarę dobrze, chociaż początkowo trochę sporo było opisów. Nie mniej dzięki nim mniej więcej zobaczyłem to, co założyła sobie autorka (przynajmniej tak czuję).

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, każdy polski poseł/senator i europarlamentarzysta bardzo dobrze zna zasady członkowskie polskich i unijnych instytucji. Pan Biedroń palił wtedy głupa tak się zachowując. I tak, to ewidentny brak szacunku.

      Może i ja skuszę się na jej przeczytanie. Opisów się nie boję, czytając je trenuję wyobraźnię. Lubię to robić. A po drugie, opisy to dla autora/autorki niezły trening językowy. Uważam też, że każdy autor/autorka swoich książek, pisząc je, zostawia w nich cząstkę samych siebie.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń