poniedziałek, 29 kwietnia 2024

GORĄCZKA t r w a

Nie wiem czy tylko mnie sen z powiek spędza temat czerwcowych wyborów do europarlamentu. Spędza choćby z tego powodu, że nie mogę pogodzić się z faktem, iż z jednego rządu kandydatów na europosła jest czterech ministrów i dwoje wiceministrów. Są to: B. Sienkiewicz od Kultury, B. Budka od resortu Aktywów Państwowych, M. Kierwiński od MSWiA, K. Hetman z Ministerstwa Rozwoju i Technologii, J. Scheuring-Wielgus wice Kultury i Dziedzictwa narodowego i A. Szejna wice Spraw Zagranicznych. Podobno jest to jeszcze nieoficjalna lista, bo lider każdej partii ma prawo, nawet w ostatniej chwili wprowadzić zmiany. 

Czy to się wyborcom podoba czy nie, do liderów właśnie należy ostatnie słowo.  Pierwszym z nich, który na tę okoliczność JUŻ podał się do dymisji jest B. Sienkiewicz. Politycy tłumaczą, że takie podejście do tych wyborów jest konieczne z tej racji, że "to będzie najważniejsza kadencja Parlamentu Europejskiego w historii". Rozumiem, że chodzi o to, by tym razem nie doszło do opanowania EU przez przeciwników Unii i różnej maści eurosceptyków, mogących zdominować tamtejsze ławy poselskie. OK, jest to jakiś argument, jednak nawet z tego powodu nie powinno się tych wyborów traktować instrumentalnie.

Tak to odbieram, ponieważ ci ministrowie w jawny sposób pokazują jak instrumentalnie traktują swoje ministerstwa. Dla mnie jest to sprzeniewierzenie się własnym obietnicom danym wyborcom 15 października 2023 roku. Dla mnie jest to porzucenie miejsca pracy, na które to miejsce zostali oni oddelegowani i wyrazili na nie swoją zgodę. Wiedzieli doskonale, że przed Polską wybory do Unii Europejskiej. A mimo to przyjęli awans, wydawałoby się w sposób odpowiedzialny. Nie wiadomo, czy w przypadku pana Sienkiewicza chodziło jedynie o rozbicie TVPisowskiego u k ł a d u  budowanego w latach 2015 - 2023, co udało mu się wykonać. 

Nie wiadomo, czy z góry wiedział, iż będzie powołany na swoje stanowisko tylko na kilka miesięcy. Tak czy siak, pewien etap czystki po PiS zamknął. Zatem domyślać się możemy, że następny minister będzie kontynuował dzieło. Jednak dziwi, że tak doświadczony polityk dał się wciągnąć w takie gierki. Nie zapomnę mu tego, że coś takiego jak jego lojalność wobec Polski i wobec Polaków przegrywa z potencjalną zagraniczną karierą. Sprzedał ją za kilka srebrników, inaczej zwanych "ojro". Tak jak akceptowałam faceta w polskiej polityce, tak teraz stałam się jego przeciwniczką, będącą bacznie śledzić dalsze jego losy na europejskiej niwie.

Doceniam co zrobił z tak zwanymi publicznymi mediami w domyśle TVPiS. Trzeba było zrobić z nimi porządek i ktoś tego musiał się podjąć. Padło na niego, za co przyjął na klatę krytykę, szczególnie ze strony opozycyjnych ław, za styl w jakim to zrobił. Tym się akurat nie przejmuję, ponieważ nie zapominam, z kim mamy do czynienia. Nie zapomniałam co PiS rękami Kurskiego i innych sługusów partii, wyczyniał z tymi mediami. Dlatego uważam, że dostali to, na co zasłużyli. Dostali może nie w takim samym stylu w jakim działali, ale przynajmniej w podobnym. To trzeba Bartłomiejowi Sienkiewiczowi uczciwie oddać.

To, jak działała Zachęta, jak kontrowersyjnym dorobkiem chwalił się Zamek Ujazdowski pod komendą dyrektora J. Janowskiego, zasadność istnienia Instytutu Dmowskiego, jak prosperował Instytut Literatury i inne ośrodki kultury za czasów PiS, można by o tym książki pisać. I tu zastanawiam się, czy nie szkoda by było papieru na to przedsięwzięcie (to tak złośliwie zaznaczam). To co z powyższymi instytucjami zrobił minister Sienkiewicz, zmieniając choćby kadry tych placówek, wywołuje uznanie i zaufanie co do trafności w obsadzie personalnej. Nie czepiam się jego niemal półrocznych dokonań, ponieważ były one oczekiwane.

Jednak widoczną i jego osobistą porażką jako ministra są publiczne media. Porażką dlatego, że dotychczasowi zwolennicy/odbiorcy pisowskiej propagandy, znaleźli sobie inne miejsce medialnej uciechy (TVRepublika), za to w ich miejsce nowa wersja TVP nie zdołała pozyskać nowej widowni. Dlaczego tak się stało? Myślę, że dlatego, że nowa ekipa wzięła się za pracę zbyt wolno i starymi metodami, co dzisiaj się nie sprawdza. Niestety!  Nie da się bowiem budować nowej telewizji, czy w ogóle kultury, kierując się starym wzorcem. Nie da się, ponieważ przez ostatnią dekadę dużo się zmieniło w kulturalnej kwestii, nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Odnoszę wrażenie, że minister Sienkiewicz wiedząc że będzie startował do Brukseli, dla własnej wygody zaniechał konkretnych działań w swoim resorcie. Konkretem nazywam choćby zastanowienie się, czy Polsce potrzebna jest taka ilość zdublowanych Instytucji zajmujących się tym samym. Po co nam Instytut Dmowskiego, skoro tą samą tematyką mogą zajmować się liczne w Polsce placówki akademickie? Od strony "kuchni" nic nie zostało ruszone, choć na finansowej szali wciąż do przegadania pozostaje los ludzi kultury. Pozostaje też temat, czy środowiska kulturalne powinny być całkowicie zależne od polityków, tak jak do tej pory są, o co postarała się poprzednia ekipa.

Wychodzi na to, że wciąż w kwestii Kultury pozostajemy w marazmie. Jeżeli następca po Sienkiewiczu (podobno chodzi o posła P.Kowala) obejmie ten resort, to zacznie swoją działalność od rozejrzenia się, a potem w ruch pójdą koła kolejnej już debaty o tym, jaka ma być ta nasza Kultura i co do niej będzie miało państwo. Kolejna stara dobra debata na wciąż ten sam temat. Lata mijają, rządy i ministrowie się zmieniają, a Kultura leży podobnie jak inne resorty, żywotnie dla nas ważne. Ile jeszcze lat będziemy tak dyskutować przy kawie i ciasteczkach? Pamiętajmy, że każdy minister uważa swoje ministerstwo za rządowy priorytet, więc chce większej uwagi szefa rządu, większej dotacji, innymi słowy żąda realnego wsparcia, a nie tylko obietnic.

Kolejka jest długa, kasa państwowa pusta, premier Donald Tusk jest tylko jeden. W związku z tym ciekawi mnie, jak z tego kłopotu sensownie wybrnie. Niestety, kolejną dyskusją tego nie załatwi. Potrzebne są konkretne i szybkie decyzje na tu i teraz, mimo rozpętanej personalnej karuzeli czerwcowych wyborów. W świecie medialnym krąży info, że ławka kandydatów do UE jest krótka, że dobre nazwiska kandydujące do Rady Ministrów się kończą. Nie ma więc czasu na dalsze czcze dyskusje. 

Zatem, czy na miejsce byłego ministra, znajdzie się ktoś zdolny wziąć się za ten resort tak, jak należy? Ktoś rozumiejący potrzebę zmian i odważny na tyle, by śmiało i nowatorsko poprowadzić resort Kultury. Życzyłabym sobie, by ta rządowa ciamciaramcia w końcu się obudziła. Jeśli tego nie zrobi, wyborcza frekwencja stanie pod dużym znakiem zapytania. Jej mierność może naprawdę dużo zmienić.


Obrazy: *Internet 

6 komentarzy:

  1. Tez bylabym zniesmaczona na Twoim miejscu, tak nie powinno sie postepowac, ale do tego trzeba by miec w sobie jakas odrobine honoru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poszukaj, prosze w smietniku, bo komentowalam, a nie widze mojego komentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaleziony...
      Ha... wiesz, wiele wartości za sprawą PiS zostało zniszczonych i wyrzuconych z naszej przestrzeni życiowej. Na czele z HONOREM, którego ci ludzie nie mieli i nie mają. Wycierają sobie gęby tym słowem i innymi bez cienia żenady. A ten głupi ciemny polski lud dał sobie to wyrwać i do łbów im nie przyszło, że są pod butem rodzimego najeźdźcy/uzurpatora. Chyba lubią ten "sport". Tfu... Oglądamy na własne oczy "nową jakość" politycznej rzeczywistości i też mnie wkurza, że mało kogo to obchodzi. :)

      Usuń
    2. Nie chce takiej "jakosci", wolalam te klasyczna. Coraz wiecej moich, naszych rowiesnikow skarzy sie, ze ten swiat juz nie jest dla nas/dla nich. Nasza etyka tego nie ogarnia.

      Usuń
    3. Tak rzeczywiście jest z naszym pokoleniem. Nie raz i nie dwa myślę sobie, jakim ludzkość jest szkodnikiem i dla planety i dla siebie. Nie zazdroszczę przyszłym pokoleniom ich świata.
      Mimo przykrego tematu życzę Ci spokojnej majówki...

      Usuń