W każdej szerokości geograficznej jest wiele paskud. Okazuje się, że jedna groźniejsza od drugiej. Im bardziej doświadczona paskuda, im więcej ma kasy i wrednych zabawek do wykorzystania, tym bardziej jest niebezpieczna dla otoczenia. Tym bardziej, że taka paskuda całe swoje życie skupia się na jednym, na niszczeniu wszystkiego co staje jej na drodze. Bezwzględnie przeszkodę pokonuje, albo wykorzystuje. Paskuda nie ogląda się za siebie, prze do przodu zdobywając cel po celu. Jak czegoś nie może zdobyć, robi wszystko, by to zniszczyć. Ideologią i myślą przewodnią paskudy jest walka.
Potrafi przyszłościowo myśleć i planować, po mistrzowsku prowokować, a jak trafi się jej jakieś bezmyślne draństwo, potrafi nim pokierować tak, by draństwo posłusznie wykonywało polecenia, nawet te najgorszego rodzaju. Pakuda ma zdolność przyciągania podobnych charakterem do siebie poczwar różnorakiej płci. Jednakże pod warunkiem, żeby taka jedna z drugą poczwara, była głupsza od paskudy, bo paskuda nie znosi mądrzejszych od siebie. Gdy paskuda nazbiera tego tałatajstwa odpowiednią ilość, zarządza nim na modłę mafijną.
Jest więc tatulo chrzestny, który twardą brudną łapą rządzi do bólu wiernymi, posłusznymi, lojalnymi , koniecznie/najlepiej z niedoborem umysłowym, poczwarami/żołnierzami, przeznaczonymi do brudnej roboty. Paskuda rządzi nimi metodą kija i marchewki. Sprawdza się za każdym razem, żadna poczwara nie podskoczy, a nagradzana macha ogonem zadowolona. Paskuda, jak każda szanująca się paskuda, broni zajadle swojego terytorium i do krwi ostatniej swoich żołnierzy. Nawet jak jakaś bitwa bywa przegrywana, znajduje się poczwara, która poświęca życie dla dobra paskudy.
Bezczelność okazywana wobec poddanych/wyznawców przychodzi paskudzie z łatwością, ponieważ paskuda nie zna czegoś takiego, jak sprawiedliwość czy prawo. Dla paskudy to obce określenia, które powinny być na zawsze wykreślone ze słownika. Gdy jakaś poczwara wyjątkowo zasłuży się paskudzie i "niechcący" trafia do paki, w nagrodę obwoływana jest krystalicznie uczciwą poczwarą i ułaskawiona przez paskudowego domowego pieska, dostaje dodatkowy bonus, robotę na salonach za granicami rodzimego grajdoła. Ale nie tylko chadza tam po korytarzach w garniturach, ma obserwować i nadstawiać ucha.
Bo paskuda ma o wszystkim wiedzieć. I wie o wszystkim, jak na szanowaną paskudę przystało. Wie o korupcjach jakie szerzą się wśród poczwar ciut niższego hierarchicznego rzędu. Wie o machlojkach i innych przewałach jakie dokonują poczwary szlachetniejszego pochodzenia. Paskudowe zezwolenie na powiększanie swojego bajora ma każda poczwara, pod warunkiem, że będzie się dzieliła zyskiem. Takie są wymagania w każdej organizacji mafijnej. Więc żadna poczwara nie podskakuje. Płaci aż miło. Sielanka bez znaczących przeszkód trwa latami.
Paskuda poszerza swoje włości, poczwary się bogacą, drobne robactwo na nich pracuje i podszyte strachem udaje, że nie widzi bezczelnego wyzysku. Udaje też, że nie widzi, jak paskuda z poczwarami, praworządny niegdyś grajdoł przemieniła w "błotne cudo" na wzór i podobieństwo wyimaginowanej paskudowej idei. Część poddanego drobnego robactwa przystała na nowe warunki bez szemrania, a część zbuntowała się i przeszła w głębsze warstwy podziemia, gdzie przygotowywała bunt, pragnąc powrotu starego porządku.
Z czasem potworzyły się mniejsze frakcje robactwa, ale dalej wspólnie marzono o świetlanej przyszłości. I wreszcie nastał oczekiwany dzień. Siły zjednoczonego drobnego robactwa natarły na wojsko paskudy z siłą wodospadu. Ochotników było co niemiara. Frekwencja przeszła oczekiwania i za pomocą pokojowego ruszenia, drobne zjednoczone robactwo przejęło znakomitą większość grajdoła. Paskuda i jej poczwary zmuszone do oddania władzy, podkuliły ogony i schowały się w nowogrodzkim schronie, do którego drobne robactwo nigdy nie miało wstępu.
Tam w oddaleniu licho jednak nie spało. Wściekła paskuda nie chce dać za wygraną i już snuje wredne plany przeciwko buntownikom. A wśród buntowników praca wre. Realizują swój wymarzony powrót do starego porządku. W ich świecie zaczęła się żmudna, wieloletnia praca u podstaw umiłowanej praworządności. Mędrcy, którzy na grajdołowych potyczkach zęby zjedli doradzają, by broń boże nie lekceważyć paskudy. Ponieważ ma rzesze swoich wiernych wyznawców i lojalnych żołnierzy, liczących na lepsze czasy. Czyli ma wciąż liczące się poparcie.
Skoro jednak udało się przejąć władzę bez rozlewu krwi, może udałoby się przekonać i przekabacić na swoją stronę, choćby część paskudowych lojalsów. W jaki sposób? Mędrcy doradzają, że do lojalsów przemówiłoby pokazanie wszystkich przekrętów finansowych jeden po drugim, jakich dopuściły się przyboczne poczwary paskudy. A uzbierało się tego nie mało. Ponieważ kasa zawsze stanowiła największą wartość dla biednego robactwa, może udałoby się jakimś cudem uszczuplić paskudowe zastępy wyznawców.
A idąc dalej w tych odważnych w istocie rozważaniach, może udałoby się doprowadzić nie tylko do całkowitej delegalizacji paskudowej mafii, ale do wywiezienia taczką na daleki poza grajdołowy śmietnik samą paskudę? Tak czy siak, nasza przegrana paskuda kisi się na razie we własnym przegranym sosie. A tak chciała dorównać innym światowym paskudom, bardziej wredniejszym i bardziej rządnym władzy. Nie udało się. Tym razem.
Jak myślicie Drodzy Czytelnicy, jakie będzie zakończenie tej sobotniej opowieści, która dopiero co się zaczęła? I czy w ogóle, jak to w ekstremalnych fantastycznych opowieściach, jakieś będzie?
Obraz: *Pixabay
Od razu skojarzył mi się Zdzisław Beksiński, który podobno na łososia mówił ,,różowy paskud". :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co może być następne z takim paskudem (nie różowym). Zawsze może przyjść jeszcze inny, też niekoniecznie różowy i będzie gorzej i gorzej.
Co do wyrzucania żywności do ręce opadają. Zwłaszcza jak patrzy się, że 150 metrów od śmietnika jest jadłodzielnia, gdzie można było zostawić tę bułkę napoczętą nawet (oczywiście nieco wcześniej, żeby była zdatna do zjedzenia). Japonia według niektórych żyje już w XXII wieku co najmniej.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
No popatrz... tego nie wiedziałam. Ot... ciekawostka.
UsuńEch... nikt nie ma póki co pojęcia, co będzie dalej. Nie jesteśmy jasnowidzami, niestety. To prawda, "zawsze może przyjść jeszcze inny".
W sprawie wyrzucania śmieci i jedzenia, jesteśmy w ogonie przynajmniej Europy. Lekceważymy dobre zasady. I zastanawiam się, dlaczego tak się zachowujemy, po co? A jedzenie wyrzucane jest już w dziesiątkach, jak nie w setkach ton.
Pozdrawiam przy sobocie...
Bo przyznam się, że życie i twórczość Beksińskiego bardzo mnie interesują. Przeczytałem niemal wszystko co jest o nim. Widziałem parę filmów, w tym ,,Ostatnią rodzinę".
UsuńNikt nic nie przewidzi w tej sprawie. Może być i tak, że nikt się nie pojawi po nim.
Patrząc po ilości śmieci wszelakich jest coraz to gorzej. U mnie śmieci trzeba odbierać chyba dwa razy w miesiącu już, mimo chyba ośmiu czy dziewięciu kontenerów na różne ich typy. A to tylko dla jednej czy dwóch klatek. @_@
A ja przyznam, że wprawdzie wiem kto to jest, ale tego rodzaju twórczość, ten fantastyczny bajkowy styl malowania obrazów (mówię szczerze), nie to że mnie nie pociąga, ale gustuję w innym malarstwie. Jednak doceniam Jego wszechstronność zainteresowań.
UsuńMoże i tak być jak mówisz.
To prawda. Ta ich ilość powala. I zobacz, mimo to nasz gatunek nie ma zamiaru na tym poprzestać. Wytwarzamy ogromne ilości śmieci, można by rzec, że toniemy w nich, a jednak nie mamy umiaru. :)
OK. Szanuję to. Nie mniej Beksiński zadziwia mnie o tyle, że mając wykształcenie techniczne (pracował jako inżynier w Autosanie, zaprojektował kilka autobusów, które jednak nie weszły do szerokiej produkcji) sam nauczył się malować metodą prób i błędów właściwie. Owszem znał pewnie rysunek techniczny i tego typu rzeczy, jednak daleko im do malarstwa.
UsuńWystarczy spojrzeć na wyspy plastiku na oceanach, można na nic mieszkać chyba już.
Wychodzi zatem, że to niezwykle utalentowany człowiek był. Muszę poczytać o Nim. A obrazy jakie malował świadczą o najwyższym poziomie sztuki, moim zdaniem.
UsuńOglądałam kiedyś film dokumentalny pokazujący, jak wygląda świat z górnej perspektywy. Strasznie. No i weź pod uwagę, że Ziemia nie tylko na powierzchni jest zaśmiecona, a oceany? i inne wodne akweny?
Człowiek to największy szkodnik i pod tym względem. :)
Choc nadzieja jest matka glupich, ja jej nie trace, ze w miare szybko i bezbolesnie da sie pozbierac, oskarzyc i skazac przestepcow na dlugie odsiadki, wlacznie z tym zaniedbanym dyktatorkiem.
OdpowiedzUsuńZe strony rządzących wygląda mi na to, że determinacji im nie brakuje. Sekunduję ich działaniom z nadzieją, że rzeczywiście uda im się doprowadzić do skazania wszystkich winnych. Do wyłapania, postawienia wyroków i skutecznego skazania, że powtórzę. Żebyś wiedziała, na długie odsiadki.
UsuńPozdrawiam Pantero...