"Megalomania w znaczeniu patologicznym nazywana jest też manią wielkości i jest zaburzeniem mentalności, w którym świadomość lub zachowanie osoby jest poważnie zakłócone. Megalomanię można zdefiniować również jako stan urojeniowy, w którym człowiek wierzy, że jest lepszy od innych".
Co musi zrobić nadambitny człowiek, by cały świat zwrócił na niego uwagę? By nie tylko go dostrzegł, ale by realnie zaczął się go bać? Najpierw musiałby udowodnić samemu sobie, że nie cofnie się przed nikim i przed niczym, by osiągnąć cel. Gdy to sobie udowodni, gdy sam siebie przekona, że nie będzie, a że JEST twardym i bezwzględnym człowiekiem gotowym poświęcić wszystko i wszystkich w imię tegoż celu, powinien zacząć działać. Musi postarać się wszelkimi dostępnymi środkami, by stać się numerem jeden nie tylko we własnym kraju, ale kimś, kto całemu światu dyktuje warunki. W takim przypadku nie chodzi tylko o ambicje. One nie wystarczą, gdy chce się być władcą świata.
Potrzebna jest jeszcze chorobliwa wręcz obsesja na własnym punkcie, mania na tle własnej wielkości, chorobliwie wyolbrzymione poczucie własnej wartości pod każdym względem i bóg jeden wie, co jeszcze. Mając do tego władzę absolutną nad swoim państwem, mając do dyspozycji własny i jedyny głos ostatecznie decydujący o czymkolwiek co żywotnie dotyczy państwa, mając posłusznych (czytaj: zastraszonych) wykonawców poleceń i rozkazów, mając uległe i skażone nadambicją mocarstwową społeczeństwo ze znikomym procentem opozycyjnym, mając na najszerszą skalę i najlepszą z możliwych zorganizowaną ochronę własnej osoby i najbliższych (jeśli ich ma), taki ktoś jest nie do ruszenia.
Przez nikogo. A skoro tak, może robić wszystko na co ma ochotę, ponieważ ma nieograniczoną władzę. Może zatem w swoim kraju wprowadzić jednoosobową i pełnowymiarową dyktaturę. Może niszczyć przeciwników kimkolwiek by nie byli, może igrać z ludzkim życiem, może okradać własnych obywateli i mieć wpływ na ich życie, w końcu kiedy zechce, może wywoływać wojny i prowadzić je na własnych warunkach. Może stać się diabłem wcielonym. O takich osobnikach można pisać dużo, pisało się i nadal pisze się dużo. Tacy osobnicy lubiący przede wszystkim przemocą sprawować władzę byli, są i będą. Nazywa się ich królami, władcami, cesarzami, tyranami, dyktatorami, zbrodniarzami wojennymi.
Myślę, że dla kogoś, kto sprawuje władzę absolutną zbyt długo, władza ta może z czasem nudzić się i nie spełniać już wciąż rosnących oczekiwań w takim stopniu, jak to było na początku. Taka władza z czasem powszednieje, dlatego łaknący krwi szczególnie podstarzali dyktatorzy, by nakarmić swoje niczym niepowstrzymywane starcze e g o, by pokazać poddanym kto tu jeszcze rządzi, stosują coraz to wymyślniejsze sposoby, utrudniając społeczeństwu już i tak niezwykle trudne życie. Chce tym biednym ludziom pokazać, jaki jest twardy i bezwzględny, bo być takim tylko w swoim mniemaniu, to dla niego za mało. Wszak im bardziej dyktator się starzeje, tym bardziej ma nieposkromiony apetyt.
Z końcówką życia może taki porwać się nawet na totalitarny styl rządzenia. Hamulców nie ma żadnych. No i w końcu kto mu zabroni? Niestety, współcześnie mamy do czynienia z kilkoma przypadkami ostrej/niebezpiecznej dyktatury. Patrząc tylko na sytuację, jaka rozgrywa się tuż za naszą wschodnią granicą, mamy obraz tego, co może zrobić człowiek mający pełnię władzy w swoich rękach. Na naszych oczach prezydent Rosji W. Putin, właśnie spełnia swoje marzenia o reaktywacji wielkiej Rosji. Chce również rozszerzyć swoje wpływy poprzez podbijanie sąsiednich państw, chce by Rosja stała się znowu mocarstwem. Groźnym i niezwyciężonym. Chce tego dokonać każdym kosztem.
Jest na tyle zdeterminowany, że jakiekolwiek koszty finansowe i hekatomba ofiar złożona z własnych żołnierzy na ołtarzu jego chciejstwa, w żaden sposób nie są w stanie go powstrzymać. Przynajmniej na to wygląda. Nie powinno być to dla nas nowością, ponieważ lata temu (2007 r. Monachium) Putin otwartym tekstem w swoim przemówieniu uprzedzał, że "Rosja odrzuca nie tylko „dyktat Ameryki”, ale także europejski system bezpieczeństwa i wraca do polityki imperialnej". Ale wtedy nikt nic sobie z tego nie robił. Nikt na pogardzanym przez W. Putina Zachodzie, nie uwierzył w jego słowa. Mijały kolejne lata, Zachód pławił się w wolności, demokracji i wynikającym z nich spokojnym i dostatnim życiu.
Putina, jak wielu przywódców przed nim, dopadła choroba d y k t a t o r ó w.
W tym samym czasie Putin robił swoje. Budował sojusze, budował rurociągi, budował nowe trasy przepływu paliw, podporządkowywał sobie mniejsze państewka, inne od siebie uzależniał w tym Zachód od ropy i nie tylko. Nie marnował czasu tak, jak uśpiony Zachód. Słowem, Putin zwiększał swoje wpływy tak, jak tego chciał. W jego bajania o odbudowie wielkości Rosji chwatko uwierzyli sami Rosjanie, którzy uwierzyli również i w to, że wojna z Ukrainą to żadna wojna, to tylko "specjalna operacja wojskowa". Jednak wystarczyły ostatnie dwa lata, by przekonać się, że nie trudno jest rozpętać wojnę na cudzym terenie, trudniej jest potem nad nią zapanować, tak jest nieobliczalna w skutkach.
Mało tego, ten kto ją rozpętuje, nabiera większego apetytu. Zawsze. Teraz nie chodzi już tylko o Ukrainę, a o rozpętanie konfliktu z NATO. Putin doskonale wie co robi. Wie też, że lepszej okazji dla niego chyba nie będzie. Weźmy pod uwagę również fakt, że najważniejsi światowi liderzy, to starzy ludzie. Starsi od Putina. Kwestia wieku tych przywódców jest bardzo ważna, bo w grę wchodzi ich zdolność fizyczna, kto wie, czy nie ważniejsza od zdolności intelektualnej. Porównując 81-letniego prezydenta USA Joe Bidena do 71-letniego prezydenta Rosji Władimira Putina, mamy niekorzystny obrazek ograniczonej fizyczności tego pierwszego i pewność siebie i jakże widoczną determinację tego drugiego.
Przegrana Bidena z Trumpem nie polepszy sytuacji USA ani geopolitycznej sytuacji na świecie, bo Trump po prostu nie sprosta zadaniu. Nie widzi przyszłości świata jak prezydent, ale jak biznesmen cwaniak, do tego średniego kalibru. To za mało, by wygrać z Putinem, nawet jeśli by chciał. Każdy to potwierdzi. Nie pomagają też już trwające wojny (Ukraina, Strefa Gazy). Inne regiony czekają, aż ich konflikty nabiorą wojennego wymiaru. Żyjemy w bardzo trudnych i bardzo bardzo niebezpiecznych czasach. Punktów zapalnych jest zbyt dużo. Nikomu tego nie trzeba mówić. Kto ma na tym skorzystać, już korzysta. Bez względu na sytuację w Europie i na świecie, niezadowoleni pokazują rogi.
W Polsce wykorzystał to Kaczyński, W USA wykorzystuje to Trump, który nie ma bladego pojęcia na czym polega sojusz państw NATO. To nie przyszły prezydent, a pierwszy ignorant i psuj , jak nasz Kaczyński. W innych krajach Europy jeszcze się mocują, ale wyraźnie tam widać nie tylko rosnące znaczenie wściekłego populizmu, ale i wzrostową tendencję ku twardemu prorosyjskiemu myśleniu. Czyżby ze strachu? Obowiązkowo musimy wziąć pod uwagę niezwykle ważny fakt, taki, że USA nie są dzisiaj już tymi samymi USA co kiedyś, że zapatrzonej w przeszłość Rosji nie jest po drodze ze współczesnością, że Chiny to dzisiaj potęga na miarę numeru jeden na świecie, że gdzieś z boku wierzga Korea Północna.
A to wcale nie mało. Świat MUSI zdawać sobie z tego sprawę.
Sytuację wykorzystują więc nadambitni lokalni populiści, którym zbyt wiele się wydaje, którym e g o uszami wyłazi. Na to wszystko znawcy tematu alarmują, że jesteśmy świadkami załamania się demokracji. I mają rację, bo na świecie już jest niebezpiecznie, Rosja już jest skrajnie agresywna i nieprzewidywalna. Nie wiemy, co zrobią Chiny, które nie mniej od Rosji są groźne. Zamiast ciągle gadać i wypominać sobie 2% na zbrojenia, jest natychmiastowa potrzeba, by się zbroić. Tego od przywódców wymaga dobro naszego Globu. Nie ma czasu zastanawiać się, czy Rosja zaatakuje za 3, 5, 10 lat. Trzeba zachowywać się tak, jakby miała zaatakować już jutro. To rozumie już dziecko w przedszkolu. Dlaczego sytuację lekceważą przywódcy?
Rosja przez ostatnie lata dała światu wystarczająco dużo dowodów (choćby najechanie Gruzji, lub bezczelna aneksja Krymu), że nie będzie się oglądać, co dla kogo jest wygodne, czy co komu dzisiaj pasuje. Proszę zobaczyć, Rosja nastawiła całą swoją gospodarkę na zbrojenie, które idzie pełną parą, dniem i nocą, o czym wróbelki donoszą. Co w tym czasie robi Europa i USA? Gadają... gadają... i gadają. Konferencja goni następną Konferencję, a Amerykańska Izba Reprezentantów wyjeżdża na dwutygodniowy urlop. No ręce opadają. Czy ci ludzie, od których zależy przyszłość świata, mają nas w głębokim poważaniu? Chyba tak, skoro urlop ważniejszy dla nich od utrzymania pokoju na świecie.
Wcale nie lepsi od nich są nasi "milusińscy". Dudzie nie przeszkadzają głupoty mówione przez Trumpa. Mastalerkowi wyłażącemu z "vice prezydenckiej" skóry nie przeszkadzają głupoty mówione przez Dudę, nawet je całym sercem popiera. Opozycja korzysta z sytuacji, by ugrać swoje ile może. Kaczyńskiemu nie zależy na tym, czy wybuchnie wojna czy nie, bo jest w swoim opozycyjnym żywiole, bo toczy swoje małe wojenki. Rząd zajęty sprzątaniem po PiSie jest jakby niewidoczny, a jedna komisja śledcza goni drugą i trzecią, czyli jak zawsze zajęci jesteśmy swoimi wewnętrznymi sprawami. Jest tak, jakby zewnętrzny świat dla Polski nie istniał. Czysta paranoja. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Jeżeli się mylę, to mnie poprawcie.Jedno dzisiaj jest pewne, to, że Putin ze swoją manią wielkości nie odpuści nam.
Drugie też jest pewne, to, że jeżeli będzie się opóźniać przyjęcie Ukrainy, Szwecji, czy Mołdawii do NATO, Putin bez skrupułów rzuci swoje siły i na interesujące go regiony Wschodu i Zachodu. W dowolnej kolejności.
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski doradza: "Trzeba mieć sprawną armię, przygotowane systemy dowodzenia, systemy organizowania ludności cywilnej. Nastały takie czasy, że lekkość bezpiecznego bytu została naruszona, nie mówię, że całkiem nam odebrana, ale poważnie naruszona".
Ja mu wierzę. Tak powinno być. Jednak na dzisiaj nie odczuwam, by państwo było zainteresowane takimi działaniami, choćby w przypadku angażowania społeczeństwa polskiego w utrzymanie bezpieczeństwa kraju w razie ataku. Osobiście chciałabym nauczyć się tego i owego w razie "W".
PYTANIE: - Jak długo jeszcze państwa Europy będą dorastać do podjęcia decyzji o realizowaniu zadań dot. naszego bezpieczeństwa i przyszłości naszej Planety?
Obrazy: *Forsal *Euractiv.pl *People *Wieści24.pl
Rozdete ego jest jak balon, duzy i okazaly, ale mogacy w kazdej chwili peknac. Pamietaj o koncu roznych dyktatorow, o Causescu, Saddamie, Kadafim, bin Ladenie, Stalinie, Hitlerze i wielu wielu innych. Skonczyli zalosnie. Tylko narod musi miec szczerze dosc dyktatorow, od tego punktu krotka droga do wyeliminowania wrzoda na tkance spoleczenstwa.
OdpowiedzUsuńPamiętam o innych dyktatorach, pamiętam jak skończyli, ale pamiętam ile złego uczynili zanim odeszli w taki czy inny sposób. Żeby o tym nie zapomnieć, należy pisać, pisać i pisać. Narody muszą zrozumieć, że wojny to śmierć... koniec... pustka... zniszczenie... Dlatego obowiązkowy jest o p ó r. Zobacz co robią Rosjanie. Nic nie robią. Wytłumacz mi, jak to jest, że miliony słuchają jednego człowieka. Mnie się to w głowie nie mieści. :)
UsuńStalin w przeciwienstwie do Ceausescu czy Husajna akurat umarł na wylew w naturalny sposób po 70ce więc nie ma w tym nic zaskakującego jezeli wziąć pod uwagę alkohol, papierosy i niezdrowy tryb życia jaki prowadził. Za swoje zbrodnie nigdy nie został osądzony i ukarany. Do dziś ma pomniki i muzeum w Gruzji. Byłem i zwiedzałem. Jest tam bohaterem nawet dziś.
OdpowiedzUsuńTaka jest właśnie Rosja. Jest inna od reszty świata. Rosja nie chce zrozumieć świata, a świat nie chce zrozumieć Rosji. Gdy dodać do tego jej ambicje i zapędy mocarstwowe, gdy dodać do tego ignorowanie i lekceważenie Rosji przez świat, nie widać na horyzoncie choćby chęci porozumienia. Proszę zauważyć, że Rosjanie o swoim kraju mówią Matuszka Rosja. W którym innym kraju jego mieszkańcy tak traktują ojczyznę? To bardzo dużo nam mówi o nas samych. To bardzo dużo mówi, jak nie wszystko o samej Rosji i jej mieszkańcach. Różnic jest cała lista. Mijały wieki, a Rosja się nie zmieniła, ani o jotę i podejrzewam, że się nie zmieni. Natomiast świat popędził do przodu. To, co zakorzenione w rosyjskich sercach, nie zmieni żaden postęp cywilizacyjny. Sprytny przywódca to wykorzysta. Taka jest prawda.
UsuńTo, w jaki sposób odeszli z tego świata Stalin, Ceausescu czy Husajn, to najmniej istotne. Ważne, ile zła po sobie zostawili. Tego żadne pokolenia długo nie zapomną. Tak myślę.
Pozdrawiam...
Trzeba pamiętać że Stalin czy Ceausescu nie byli sami. W mordowaniu pomagały im tłumy posłusznych sadystów w mundurach i urzędasów w garniturach. W Polsce też jeszcze spokojnie żyją ubecy z powojennych katowni i mało który siedzi w więzieniu bo jest stary, chory i nie podlega karze. Więc nie tylko Rosja nie rozliczyła się z przeszłością. U nas komuchom też włos z głowy nie spadł i niektórzy są w polityce do dziś tylko mają już legitymację innego koloru. Nie czerwone. Towarzysz Miller choćby. Wczoraj czerwony komunista a dziś wzór demokracji. Jako społeczeństwo nie rozliczyliśmy własnych zbrodniarzy więc nie uważajmy się za lepszych od Rosjan. U mnie w miescie nadal stoi na cmentarzu komunalnym wielki pomnik Armii Czerwonej.
OdpowiedzUsuńTo prawda, taka, że aż boli. Mnie też będzie zawsze dziwiło, że unikanie kary za zbrodnie jest podyktowane wiekiem czy chorobą kogoś takiego. Jak widać ta karna kategoria ma się dobrze. To niesprawiedliwe. Nie tylko towarzysz Miller się ostał. Wielu takich udziela się dzisiaj w polityce i gdzie indziej. Jak widać jesteśmy miłosierni. Polacy słyną też z niepamięci, jak wszem wiadomo. Nie porównuję nas do Rosjan, nie śmiałabym. Nadmienię tylko, że należymy do tej samej słowiańskiej grupy, a więc mamy podobne charaktery. Wiele nas łączy, ale też wiele nas dzieli. I zwrócę uwagę na jeszcze jeden fakt, jak bardzo jako naród jesteśmy podzieleni. Wystarczy popatrzeć na nasz Sejm. Na 460 posłów, ilu z nich ma prorosyjskie ciągoty? Proszę to przełożyć na ilość polskich obywateli. Zatem nie dziwi mnie, że są jeszcze w Polsce miejsca, gdzie stoją wymienione przez Pana pomniki. :)
UsuńBrak kary to trend w wielu krajach. W Niemczech do dziś żyją staruszki gestapowcy i ostracyzm społeczny ich nie spotyka. Umierają naturalnie jako szanowani nestorzy rodu. Ciekawe czy wnuki wiedzą co dziadek robił na wojnie. Wątpię zeby się chwalił wnukom jak mordował Zydów i Polaków. I nic dziwnego że świat jest coraz gorszy jezeli za zło nie ma kary.
OdpowiedzUsuńCóż, wygląda, że jeden kraj papuguje po drugim, jakby nie miał własnego rozumu. Ciekawe w czyim interesie jest utrzymywanie takiego trendu? A że zło nie jest karane, świadczy o upadku dobrego obyczaju w jak najszerszym tego słowa znaczeniu. Ludzkość się nudzi, gnuśnieje, z nadmiaru wszystkiego przewróciło się nam w głowach. Tracimy zdolność logicznego myślenia. :)
UsuńU mnie w mieście kilka lat temu była głośna afera bo kuracjusze w sanatorium na basenie zauważyli że staruszek Niemiec ma tatuaż SS. I wyobraź sobie że ludzie zaprotestowali że nie będą pływać że zbrodniarzem. Bardzo honorowo się zachowali i obsługa chcąc nie chcąc musiała Niemca wyprosić z wody do szatni bo zrobił się wręcz strajk. Pewnie wyjechał obrażony na wrednych Polaków.
OdpowiedzUsuńPewnie w głowie tego Niemca wciąż siedzi/siedziało przekonanie, że jako nadczłowiekowi wszystko mu się należy/należało. Na miejscu użytkowników basenu też tak samo bym się zachowała. :)
Usuń