środa, 10 stycznia 2024

NIE DAJMY SIĘ zwariować

Jak to możliwe, żeby draby z PiS dla niepoznaki zwane dalej politykami, rozwalali na naszych oczach państwo, i nie ma nikogo, nie ma odważnego, kto zrobiłby z nimi porządek. Mimo, że mamy nową władzę, praktycznie nic się nie zmieniło w zachowaniu wyżej wymienionych. Wiadomo wszem, że każda opozycja ma swoje niepisane "zbójeckie prawo" delikatnie mówiąc, nie zgadzać się z aktualną władzą. Mówię tu o niesubordynacji. Tyle tylko, że to co widzimy, to żadna niesubordynacja, to w rozumieniu pisowskim wojna z rządem Tuska o wszystko. Chcą odbić władzę wszelkimi środkami i za wszelką cenę.

PiS swoimi ośmioletnimi rządami doprowadził do wręcz skrajnej deformy praworządności, Zdemolował umysły Polaków. Wmawia im, że to ich pisowskie prawo obowiązuje i kropka. Jednak przypomnijmy sobie, że przed ich rządami obowiązywało Prawo przez duże P i nadal ono obowiązuje, które to Prawo, PiS przemeblowało (nie do końca ale wystarczająco) na tyle, by stworzyć jak najlepsze warunki dla siebie w razie przejęcia władzy. A najlepszymi warunkami dla PiS i Kaczyńskiego to bałagan, bezprawie, zakłócenie stabilności państwa, to podważenie zasadności istnienia rządu Tuska. Właściwie, to jakiegokolwiek rządu.

Kapitalnym pretekstem do rozróby, czyli do wyprowadzenia ludzi na ulice (11 stycznia), jest uwięzienie Kamińskiego i Wąsika, krystalicznie uczciwych wg prezydenta Dudy. Celem jest doprowadzić do takiej destabilizacji w kraju, by w oparach ulicznych niepokojów wrócić do poprzedniej sytuacji. Czyli do sytuacji sprzed 15 października 2023r. Parcie PiS - u na władzę jest tak silne, że odbiera rozum, odbiera zdrowy rozsądek. Nikt z nich nie myśli o skutkach, nikogo nie obchodzi koszt ich działań, jaki może ponieść Polska z powodu ich anarchistycznych działań. 

Gotowi rozpętać piekło, byle osiągnąć swoje. A oczy ze wschodu tylko patrzą i zacierają ręce. Jakże przypomina mi to część naszej niechlubnej przeszłości. Ta cała szlachta, ta cała sarmacja, ta ich swawola i samowola, te ich obyczaje i ten ich język. W końcu ten prosty chłop. Czy coś się zmieniło? Nie. Tak więc w imię starych swobód i obyczajów PiS hula jakby piekła nie było, a gawiedź temu przyklaskuje. Tymczasem minister Sienkiewicz przegrywa bój o TVP z Sądem Rejestrowym w Warszawie, który (9.01.2024) wczoraj oddalił wniosek o wpisanie zmian we władzach TVP do Krajowego Rejestru Sądowego, marszałek Hołownia stara się przeskoczyć własną poprawność, a D. Tusk póki co siedzi cicho.

Nie ma w Rzeczypospolitej odważnego, który przeskoczyłby odwagę Kaczyńskiego, który z premedytacją przenicował Polskę na lewą stronę, mówiąc krawieckim językiem. Ten zaś korzystając z okazji usiłuje pokazać, kto tu tak naprawdę rządzi. Sianie zamętu, wieczne chodzenie na tzw. zwarcie, zakłócanie ustalonego porządku, utrzymywanie błędnego koła jak długo się da, to specjalność Kaczyńskiego, to nasza polska specjalność. Marnowany jest czas na bardzo niebezpieczne polityczne "gry i zabawy" bez zastanowienia, czym/jak te "gry i zabawy" mogą się skończyć. 

Obyśmy nie zmarnowali siły i zaangażowania społecznego w chęć zmian okazanych (15.X.2023) przy urnach wyborczych. 

To największy w ostatnich dziesięcioleciach mandat, jaki został dany nowej władzy. Mandat czytany jako społeczny sprzeciw wobec destrukcyjnych rządów PiS. Mandat, lekceważony nawet przez prezydenta, który swoje zaangażowanie woli kierować w obronę Kamińskiego i Wąsika, kolegów z partii matki, niż pokazać (na co wciąż ma szansę), że jest prezydentem wszystkich Polaków, a nie tylko tych dwóch. Ponieważ na dzień dzisiejszy nie widać na horyzoncie choć cienia reakcji rządu i jeżeli rząd dalej będzie milczał, to zanosi się na nielichy uliczny sprzeciw wobec "niepraworządnych i niekonstytucyjnych" rządów Tuska i jego ekipy.

Już przebierają nóżkami różni agresywni narodowcy Bąkiewicze, Mateckie hejtery i inni partyjni przodownicy, by w czwartek pokazać swoją liczebność i siłę w marszu "wolnych Polaków" i swoją determinację w walce niby o media publiczne. Kaczyński jest w swoim żywiole i zapowiada wielką ofensywę gromadząc na nią wszelkie siły zwolenników (czy im się to podoba czy nie), na czele z tzw. solidarnościowymi związkowcami P. Dudy. Liczy na A. Dudę, że ten swoimi działaniami doprowadzi do rozwiązania Sejmu. Ten zaś obiecuje, że nie spocznie w walce w obronie Konstytucji i państwa prawa. 

Podobno nawet niektóre parafie organizują wyjazdy do Warszawy pod hasłem, że w Sejmie siedzą złodzieje. 

Co za manipulacja! Co za bezczelna gra na polskiej mentalności. Co za bezczelne i aroganckie wbijanie kłamstw w głowy podatnemu "biednemu" ciemnemu ludowi. Ale czemu tu się dziwić skoro mamy do czynienia z czymś takim, jak zabójstwo prezydenta Gdańska Adamowicza dokonanego z powodu nienawiści podszytej skrajnie prawicowymi hasłami. Nie dziwię się więc, ponieważ widzę, jak silne jest przywiązanie do negatywnego wymiaru naszego historycznego dziedzictwa i jak silnie tkwi ono w podświadomości przynajmniej części polskiego społeczeństwa.


Czy dlatego politycy opcji rządzącej nie mają odwagi zdecydowanie przeciwstawić się narracji PiS - u? Pozwolą, by opozycja męczyła siebie i nas tym chaosem licząc, że kiedyś doprowadzi on do zmęczenia społecznego materiału i w końcu umrze śmiercią naturalną? Tak się nie stanie, ponieważ Kaczyński i jego trupa nie poddadzą się nigdy. Nigdy! Władza, to ich życiowe i polityczne credo. By ją na nowo zdobyć pójdą po przysłowiowych trupach, poświęcą wszystko, nawet spokój własnych rodzin. 

Prezydent A. Duda w swoim dzisiejszym (10.01.2024) wystąpieniu o 11:30 powiedział, że jest wstrząśnięty. Biedaczek. Wiecie, to raczej ja jestem wstrząśnięta, że Polska ma takiego prezydenta, który przez osiem lat przyklaskiwał rządom Kaczyńskiego, który przymykał oko na łamanie Prawa i Konstytucji, ba, sam je łamał, i który nie to, że nie rozumie, ale wręcz wewnętrznie wierzy we własne słowa i jest święcie przekonany o swojej racji. Co widać, słychać i czuć. Zasłużył na ksywkę DługoPiS.

Ludzie! Mamy jedną Polskę i jedno Prawo! Nie dajmy się zwariować! Wskazane opanowanie i zdrowy rozsądek! Inaczej PiS wróci i już nie będzie brał jeńców! Tego chcecie?


Obrazy: *YouTube *Press *Gov.pl 

10 komentarzy:

  1. Adamowicz też miał swoje za uszami i nie był taki święty. Poza tym zabójstwa były także w drugą stronę. O Marku Rosiaku już nikt nie pamięta? Też zginął z powodu nienawiści z peowskiej strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, pamięć ludzka jest ulotna. Jest też tak, że pamięta się to, co chce się pamiętać. Fajnie zatem, że mamy internet, z którego możemy sobie wyszukać to, co nas interesuje. I wyszukałam, słowa Kaczyńskiego stojącego nad grobem i wygłoszone na okoliczność tragicznej śmierci Marka Rosiaka, które były apelem o odrzucenie socjotechniki nienawiści. Fragment z całości: - (...) "I jeśli można dziś o coś apelować, prosić, to o to, by ta socjotechnika, by ten sposób rządzenia został odrzucony, z całym zdecydowaniem, jednoznacznie, bez żadnych uników". I drugi fragment: - (...)"Ale jeśli ma być w tej śmierci jakiś sens głębszy, to powinniśmy wyciągnąć z niej wnioski". Mówił to, myśląc wtedy o rządach Tuska. Jarku, nie zarzucaj mi braku pamięci, raczej swoje słowa powinieneś adresować do Kaczyńskiego, który zapomniał, że jest coś winien Markowi Rosiakowi, choćby pamięć o Nim, bo zginął On z ręki Cyby za Kaczyńskiego właśnie. To zdarzenie niczego go nie nauczyło. A Adamowicz nikogo nie zabił, jeżeli pamięć mnie nie myli. Nie wypominaj Mu proszę, co miał mieć za uszami. Wszyscy mają coś za uszami, nikt na tym świecie nie jest święty, zatem niech ten pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy. Kaczyński od kołyski, oprócz matki i brata, nienawidził reszty świata. Rozwijał swoją nienawiść długimi latami, aż przyszło jej apogeum, okazja, z której skorzystał. I nie krył się z tym. Polityka to kurtyzana, na całym świecie. To niebezpieczne pole do popisu dla takich cwaniaków. Szkoda, że muszą być ofiary, o których bardzo szybko zapomina się. Dzisiaj Kaczyński zapomniał, że żyje drugim życiem. A powinien na klęczkach co miesiąc pielgrzymować na grób M. Rosiaka. :)

      Usuń
  2. Z najwiekszym wstretem musze przyznac, ze nie docenilam sqrwielstwa wuca i jego determinacji w checi utrzymania wladzy (raz zdobytej wladzy nie oddamy nigdy), po trupach, kosztem zrujnowania panstwa, za cene kazdej nikczemnosci. Jestem tez troche rozczarowana Tuskiem i jego obawami do bardziej stanowczych dzialan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ze wstrętem i obrzydzeniem patrzę na to, co wyprawia. Że na takiego nie ma paragrafu. Robi dosłownie co chce, a władza co? Boi się go ruszyć? Tylko że wiesz, jest jeszcze takie powiedzenie - nie rusz quana bo śmierdzi. Może też się brzydzą jak my?
      Pozdrawiam serdecznie Pantero...

      Usuń
  3. Zadnych porzadnych rozliczeń nie będzie. Trochę przechwałek i planów a rzeczywistość i tak okaże się inna. PO i PiS to przecież ta sama banda obłudników. Na serio wierzy ktoś w obietnice po 30 latach politycznych kłamstw?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jarku, napisałam Ci wyżej, że polityka to kurtyzana. Sami politycy mają ograniczone zaufanie do własnych obietnic. Na serio, to tak, są w Polsce tacy co wierzą, wyznawcy PiS. :)

      Usuń
  4. Ja jestem bardziej sceptyczny bo po pierwsze primo nigdy nie głosowałem na PiS ani na PO a po drugie primo mam dobrą pamięć i wiem że od 1989 mnie wszystkie opcje oszukały mniej lub bardziej. Nie ufam więc nikomu. I w żadne obiecanki maleńki nie wierzę. Wyjdzie na moje. Za pół roku czy dwa lata też się przekonasz że porządnych rozliczeń nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK... może tak być jak mówisz. I oczywiście masz prawo być sceptyczny. Tak samo jak ja mam prawo być umiarkowaną optymistką. Nie taką w czambuł, ale umiarkowaną, ponieważ wciąż wierzę, że utrzyma się zdrowy rozsądek Polaków, przynajmniej na miarę ostatnich wyborów. Nie polityków, a Polaków, co podkreślam. :)

      Usuń