niedziela, 8 stycznia 2023

NA SŁOWO

O ile pamiętam, to afera zatrucia Odry nie została do końca wyjaśniona. W mediach było mnóstwo wystąpień oficjeli niemal każdego szczebla w drabinie polskiej polityki i różnych nie mniej ważnych oficjeli z różnych państwowych instytucji. Wszyscy zapewniali opinię publiczną, że sprawa jest wyjaśniona, że już można łowić ryby, że można się kąpać i odpoczywać nad brzegami rzeki. Nadal jest cisza w temacie. Jakby wszystko było w porządku, a nie jest. Pozostało nam wierzyć na słowo polityków, które to słowo zostało wielokrotnie już złamane. Przestało być wiarygodne.

Rzeka umiera i nikt z tym nic nie robi. Tak samo dzieje się w innych sektorach zarządzających państwem, z kolei którymi to sektorami zarządzają działacze partyjni, a nie fachowcy. Ich nonszalancki sposób podejścia do każdej sprawy jest co najmniej dyskusyjny, ponieważ nie tylko traktują sprawy i Polaków lekceważąco czy pogardliwie. Za każdym razem politycy i wszelka dyrektorska maść Polaków uważa za głupków, którym można wciskać każdy dowolny kit. Jakakolwiek reakcja mediów czy opinii publicznej, traktowana jest ciszą albo stekiem kłamstw.

Tak jak przez kilka tygodni nie zdołano ustalić przyczyny śnięcia ryb i nie zrobiono nic, by powstrzymać katastrofę na odrze, tak w innych sprawach nie robi się nic, by powstrzymać skutki rządzenia wiadomej partii. Wszyscy, łącznie z samymi politykami, patrzymy na pogrążającą się w aferach Polskę, na pogłębiający się chaos informacyjny i merytoryczny i nikt nie reaguje. Widać tylko jedno - jak bardzo król jest nagi. I jak Polska nie dysponuje jakimkolwiek "systemem wczesnego ostrzegania i monitoringu wód powierzchniowych", tak przekłada się to na ułomność systemu rządzenia.

Jeden precedens goni drugi. Ekipa rządząca dla wyłącznie własnych celów łamie każdy przepis, każdy kodeks, każdy punkt polskiego Prawa na czele z prawem Konstytucji Rzeczpospolitej. Nie ma dla nich żadnej świętości. A my mamy tylko ich słowo, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ich porządku wg kodeksu PiS. Prezes partii rządzącej i prezes NBP urządzają sobie stand-upy i na każdym z nich wmawiają nam, że Polska jest krainą mlekiem i miodem płynącą. Czy to prawda? Raczej nie. Bardziej jest to zgniła wyobraźnia obu niedowartościowanych wciąż prezesów, mówiących każdy swoje, bez porozumienia.

Gołym okiem widać, że nie ma żadnej współpracy między politykami tej samej partii. Nawet nie starają się już ustalić między sobą przyczyn zaistniałych wydarzeń nękających Polskę. Każdy z nich mówi swoje, co mu ślina na język przyniesie. I tak jak fala trucizny wciąż zalewa bez przeszkód Odrę, tak fala kłamstw zalewa bez przeszkód polską przestrzeń. Zero wstydu z ich strony. Zero refleksji. Zero czegokolwiek. Słowa. Słowa. Słowa. I co przecinek to kłamstwo. Przeżywamy wręcz desant kłamstwa. Uważam, że tak jak rząd PiS traktuje Polaków, tak samo Polacy powinni potraktować rząd PiS. Zbliżają się wybory, powinniśmy zdecydować o własnej przyszłości, nie o przyszłości polityków.

Dzisiaj już nikt nie wspomina o niedawnej tragedii ekologicznej na Odrze, która właściwie wciąż trwa. Nie wspomina, ponieważ wychodzą na jaw następne, będące kolejnym elementem aferalnej układanki, dobitnie pokazującej upadek moralny aktualnej władzy. Który to upadek od razu przekłada się na stopień społecznej obojętności. A obojętniejemy, bo tych afer jest za dużo. Jakby znieczulamy się na nie. Teraz jest tak, że to, co jeszcze do niedawna oburzało nas, dzisiaj przechodzi do porządku dziennego. Nie zajmują się nimi ani media społecznościowe, ani czołowe gazety. 

Właściwie to przeżywamy klasyczny przykład pełzającej dyktatury. To znaczy, że tracimy wolność w pełni tego słowa znaczeniu, kroczek po kroczku. To powolny proces, zazwyczaj trwający latami. Więc niezauważalny na pierwszy rzut oka. Jest tak jak z degradacją przyrody. Odra tak długo była zatruwana ściekami i różnymi wyciekami, aż ryby tonami nie zaczęły ginąć. Że alarmowano w każdy możliwy sposób, dla rządu nie miało to znaczenia. Przyroda ginie za sprawą człowieka, polityka gnije za sprawą człowieka, a my udajemy, że Polska dalej płynie mlekiem i miodem.

Lasy podmokłe kiedyś, dzisiaj za sprawą człowieka są suche. Ptaki już tu nie przylatują, więc śmiało można te tereny zagospodarować pod pola golfowe. Teren jako rezerwat przyrody chroniony, przestaje być chroniony. Obok pola golfowego wybuduje się luksusowe osiedla i nikt nie będzie protestował. Nie będzie, bo wszystkim stało się obojętne, co urzędnicy wyprawiają z bogactwem naturalnym naszej ziemi. Szerzy się kolesiostwo, nepotyzm, partyjniactwo i bezprawie. Na naszych oczach władza pogrzebała wszelkie standardy moralne. Nic już nas nie rusza.

Mamy do czynienia z pokazem arogancji i teatrem władzy.

Według specjalistów Odra już umarła, nie nadaje się pod nowe zarybianie. Jej poziom zasolenia przekracza każdą dostępną dzisiaj skalę.

LEGENDA:

Przemysław Daca, były już prezes Wód Polskich, na ten moment jest właśnie wicedyrektorem w Instytucie Ochrony Środowiska, który to Instytut miał badać przyczyny katastrofy w Odrze. Bezpośrednim podwładnym P. Dacy w Wodach Polskich był mąż pani minister  od klimatu i Środowiska, Anny Moskwy.  Przypadek to, czy raczej nepotyzm? 

Przemysław Daca ignorował katastrofę ekologiczną. Wyśmiewał "aktywistów, ludzi znad rzeki i wędkarzy alarmujących o katastrofie. Jest odpowiedzialny za forsowanie przestarzałej koncepcji regulowania i „utrzymywania” rzek czy też tworzenia dróg wodnych i betonowych zbiorników retencyjnych". Szkodnik na stanowisku. I nikogo to nie dziwi.

Jak można nie widzieć tego, że upadają wszelkie standardy uczciwości i elementarnej moralności w życiu publicznym? W normalnym demokratycznym kraju taki Daca dawno straciłby stołek i poniósł dotkliwą karę. Ale my nie jesteśmy demokracją. U nas takich jak Daca nagradza się kolejnymi stanowiskami za grubą publiczną kasę. Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że opinia publiczna milczy jak zaklęta. Widzi, ale nie reaguje. A jak wiadomo, milczenie jest zgodą na taki stan rzeczy. 


Milczeliśmy, gdy podczas pandemii tysiącami umierali ludzie.

Milczeliśmy, gdy ustawy Trybunału Przyłębskiej i klauzula sumienia lekarzy powodowały, że umierały młode kobiety.

Milczymy, gdy wciąż nie ma widoku na pieniądze z KPO.

Milczymy, gdy rząd zamienia gospodarkę i państwo w ruinę.

Milczymy i nic nie robimy. A ten rząd jeszcze z nami nie skończył.


TAK, JAK ZATRUWANA JEST ODRA, TAK ZATRUWANA JEST SPOŁECZNA WRAŻLIWOŚĆ.


Jesteśmy jak ten rezerwat przyrody. Na własne życzenie chroniony tak długo, jak długo spodoba się tej władzy nas chronić. Czyli póki co istniejemy tylko... na słowo.


Obrazy: *YouTube *Internet  

8 komentarzy:

  1. To prawda. Sam po sobie widzę że jestem coraz bardziej obojętny. Nie jest to powód do dumy ale do tego doprowadzili politycy i media. Za dużo afer i bodźców i człowiek przestaje zwracać uwagę na gadające głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Doszło do tego, że rzeczy ważne osiągnęły status małej wagi. Stały się szarą codziennością. To zasługa jak mówisz polityków i mediów, ale i nas samych. Brak konkretnej reakcji, ale takiej na miarę spektakularnego wydarzenia. Gdyby miliony zamiast siedzieć cicho w domach, wyszły na ulicę pokazując swoje oburzenie, ich głos brany byłby przez polityków pod uwagę i nawet szanowany. Ale tak nie jest. Dlatego są bezkarni i robią co chcą, a Polacy chowają głowę w piasek. Jeżeli tym razem frekwencja wyborcza będzie tylko lekko ponad 50%, całkiem zwątpię w Polaków jako naród i społeczność. :)

      Usuń
  2. To jeszcze do tej pory nie zwatpilas? Optymistka z Ciebie. Ja straciłem wiarę że coś się zmieni gdy trzy lata po upadku komuny rodacy znowu dopuścili postkomunistów spod znaku SLD do władzy w 1993.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, starałam się trzymać mimo wszystko. Ale pomału już pękam. Chyba nawet już pękłam. I coraz częściej zadaję sobie pytanie - czy pójść do wyborów? A z drugiej strony mam z tyłu głowy, że to będzie tylko woda na pisowski młyn. I jesteśmy pod ścianą. Straszne, że politycy wiedząc, jaką robią nam i sobie krzywdę, brną dalej jak ślepcy. A ludzie wciąż są tacy durni, że aż boli. :)

      Usuń
  3. Nie będzie dobrze zbyt szybko. Stare pokolenie kiedyś odejdzie ale nowe takie jak Jachira i jej podobni wcale mi się nie podoba więc nie spodziewam się dobrej zmiany pokoleń w polityce. Nie mam na kogo głosować. Jestem pod ścianą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie dobrze, bo młode pokolenie w większości naśladuje starych. Młodzi widzą te wszystkie bezkarne przekręty i widzą jak nieudolne jest Prawo. Widzą, jakie łatwe jest życie bez jakiejkolwiek odpowiedzialności. Chcą tak samo. Więc my chyba nie doczekamy się zmian takich, jakich oczekujemy. I tak, jesteśmy pod ścianą. :)

      Usuń
  4. A jakby mało było pegazusa to rząd chce jeszcze większej inwigilacji w sieci. Już nie tylko telefony jak dotychczas ale i pocztę, komunikatory i czaty. Normalnie zbliżamy się do standardów białoruskich. Niech już szybciej te wybory bo mam dosyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to wszystko co próbują zrobić, nie zapowiada się dobrze. Jeżeli Polacy to zignorują nie idąc na wybory, będziemy mieli jak w dawnej komunie, sami odgrodzimy się od świata. Zapowiada się powtórka z "rozrywki". :)

      Usuń