niedziela, 15 stycznia 2023

DETERMINACJA

Czas ma to do siebie, że... nie stoi w miejscu. Nie obejrzymy się, jak trzeba będzie iść do wyborów. Niestety, by podjąć decyzję na kogo się zagłosuje, trzeba mieć kandydata, a ja go nie mam. Nie mam i jestem coraz bardziej tym faktem wkurzona, ponieważ to co widzę, nie rokuje dobrze opozycji. A nie rokuje, bo opozycja to wciąż "ciamciaramcia". Tak, jak obecną władzę charakteryzuje niczym nie poskramiana determinacja by utrzymać władzę za wszelką cenę, tak tej determinacji, przynajmniej porównywalnej do tej pisowskiej,  by tę władzę PiSowi odbić, brakuje wciąż śpiącej opozycji. 

Do wyborów mamy 10 miesięcy. Pracownie sondażowe, jedna przez drugą, bez przerwy zalewają nas wynikami, z których wynika jedno, że niby szanse przejęcia władzy są wyrównane dla obu stron. Nie jestem jasnowidzem, ale sądzę, że tym razem wygrana może rozbić się o kilka punktów procentowych. Na czyją to korzyść przechyli się szala zwycięstwa? Kaczyńskiego czy Tuska? Bo przecież cały czas chodzi o wojenkę między nimi. Reszta to kwiatki do kożucha. PiSowi raz spada, raz rośnie. Przyjmują to na klatę, ale dobrze wiedzą, że ich żelazny elektorat nie zawiedzie.

Gdy opozycji rośnie, cieszą się tak jak dzieci, jakby to JUŻ była wygrana, jakby JUŻ właśnie zdobyli władzę, a to tylko kolejne sondaże. Gdy im spada, nie potrafią tego przyjąć na klatę, nie potrafią się jeszcze bardziej zmobilizować, raczej zachowują się jak dzieci w piaskownicy, a nawet gorzej. Jak zwykle zresztą. Gdy PiSowi spada, zwierają szeregi i pokazują, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Ponieważ mają władzę, szastają pieniędzmi i obietnicami ile wlezie i bez opamiętania, by jeszcze bardziej przyspawać do siebie elektorat, a może jeszcze go powiększyć.

Tym sposobem kolejne sondaże pokazują wzrost procentowy i szansę na wygraną. Linia poparcia skacze jak sinusoida, ale wciąż oscyluje wokół PiS-u. Odwrotnie jest z opozycją. Gdy jej spada, nie zwierają swoich szeregów jak PiS. Nie mają też pomysłu jak powiedzieć wyborcom, że też jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. A ponieważ nie mają tylu pieniędzy i narzędzi co władza, nie mają widocznych i namacalnych argumentów, by przekonać do siebie wyborców, szczególnie tych siedzących w domach. Uważam, że opozycja jest niezaradna politycznie. I taka pozostanie.

A skoro tak, to nawet jeśli dojdzie do skali 30%-owego poparcia, nie będzie w stanie go utrzymać, o co od dawna walczy D. Tusk. Różnica między obu liderami polega na tym, że za Kaczyńskim wszyscy jego ludzie bez wyjątku skoczyliby w ogień. Pytanie - czy ludzie Tuska zrobiliby to samo? Nie zrobiliby tego mimo, że na szali, niemal w zasięgu ręki, leży wygrana i władza. Dlaczego by tego nie zrobili? Dlaczego nie skoczą za Tuskiem w ogień? Bo każdemu z nich z osobna, jego własna ambicja przesłoniła obraz pola. Ci ludzie są i z uporem maniaka chcą być krótkowzroczni. 

Ich własna determinacja nie jest skierowana na grę zespołową, a na siebie samych. Wyłącznie na siebie samych. Donald Tusk w pojedynkę sam nic nie zrobi, żeby nie wiem jak wyłaził ze skóry. Nie pomagają nad ambitni Hołownia i Kosiniak-Kamysz. Obaj widzą czubek własnych karierowiczowskich nosów i mimo pięknych słówek, mimo zdolności krasomówczych, też grają tylko na siebie. Nie interesuje ich gra zespołowa. Nie interesuje ich zjednoczenie całej opozycji, nawet w imię wygranej. Determinacja tych dwóch kolesi, skierowana jest gdzie indziej. Oni już zachorowali na władzę.

Tak jak Kaczyński wciąż może być pewien swoich ludzi, tak Tusk tej pewności nie ma. Taki mamy obraz na scenie politycznej tuż przed wyborami. A przecież nie wiemy, co jeszcze może się wydarzyć. Nie wiemy, do czego jeszcze popchnie Kaczyńskiego jego własna determinacja. Ponieważ ma władzę absolutną, może absolutnie wszystko. Co musi zrozumieć opozycja, która mimo ambicji, ślepa przecież nie jest. Większe pieniądze na TVP, te wszystkie daniny członków spółek Skarbu Państwa na PiS, próby zmian w prawie wyborczym, pomysły z komisją weryfikacyjną, a to nie wszystko.

Zdobycie trzeciej kadencji przez PiS to absolutny priorytet. To być albo nie być. Nie ma nic ważniejszego na teraz. Nieważna inflacja, drożyzna, czy pieniądze z KPO których wciąż nie mamy. Nic nie jest ważniejsze od władzy, dla której poświęci się wszystko. Wszystko, łącznie z kondycją państwa. Nie ma więc miejsca na sentymenty. Utrzymanie się u władzy przez III kadencję to pisowskie Waterloo, bitwa na opowieści która z nich będzie skuteczniejsza, zapełni ten rok aż do wyborczej niedzieli. Będzie więc co oglądać na polskiej arenie igrzysk politycznych. Oj będzie, bo determinacja PiS nie ma granic.

A ponieważ partia ta wychowała nas sobie na własnej arogancji i bezczelności, które przekroczyły wszelkie granice, można się spodziewać, że w imię zdobycia trzeciej kadencji i utrwalenia swojej władzy, Kaczyński zezwoli na przesunięcie tych granic nawet do samego piekła. Na to wygląda. A Polacy nic z tym nie zrobią, bo jak widać ta "walka" jest im obojętna. Opozycja też nic z tym nie zrobi jeżeli się nie zjednoczy. A zanosi się, że się nie zjednoczy. Jeżeli ja o tym wiem, to tym bardziej dobrze o tym wie partia władzy. Tym bardziej o tym wiedzą ludzie PiSu, od szeregowego posła po prezydenta.

Determinacją ludzi PiS są ich małe i duże fortuny zbudowane przez ostatnie siedem lat, a które trzeba przecież obronić, utrzymać i jeszcze pomnożyć. To fortuny, o których może tylko śnić przeciętny polski zjadacz chleba. To fortuny, których nigdy i nigdzie indziej działacz partyjny PiSu by nie zdobył. A za to warto złamać własny kręgosłup moralny. Warto poświęcić własny dorobek zawodowy, ten jeszcze sprzed wejścia do polityki. Warto się zeszmacić do cna, byleby być u żłoba, gwarantującego o czym wyżej mowa, plus immunitet bezpieczeństwa. Za to wszystko warto grzeszyć.

"PiS jest krwią z krwi i kością z kości swojego elektoratu, łącznie ze złodziejstwem, nachalstwem, nepotyzmem i załatwianiem wszystkiego swojakom” - według prof. Andrzeja Ledera.

Dlatego trzeba walczyć o utrzymanie lojalności twardego, żelaznego elektoratu, który bez mrugnięcia okiem toleruje każdą podłość ludzi PiS, na czele z ich prezesem. Ponieważ jednak sondaże szaleją i nic na razie pewnego nie ma, zadaniem aktualnej władzy jest ciągłe zdobywanie wyborców. Co czyni metodą prób i błędów. Których to prób i błędów opozycja nie potrafi przekuć na swoją korzyść. Mam wrażenie, że opozycja jest doskonale i świadomie rozgrywana przez Kaczyńskiego, który nie szczędzi środków i sposobności na pokazanie gawiedzi niekompetencji ludzi Tuska i przystawek.

Jaki z tego wypływa wniosek? Taki, że PiS w każdych swoich działaniach jest skuteczne, a opozycja nie. Wszystko co negatywne można przypisać partii rządzącej, ale nie można jej odmówić konsekwencji i skuteczności. Co już nie raz zostało udowodnione. I im większa jest pisowska konsekwencja i skuteczność, tym bardziej nieudaczna jest opozycja, która wciąż nie docenia politycznego przeciwnika. Tkwi w swojej bańce i boi się zrobić choćby krok do przodu. Po stronie władzy, Kaczyński i jego ludzie jeżdżą po Polsce i wkładają ludziom do głów swoje racje.

Po stronie opozycji, po Polsce jeździ tylko D. Tusk, reszta natomiast siedzi w zaciszu ciepłych gabinecików i żwawo wychyla głowy tylko ku kamerom, by znowu krytykować władzę i grozić jej więzieniem. Tylko to potrafi opozycja - grozić rozliczeniem. Nie lepsi są wyborcy, przeciwnicy PiS.  Dostają podane na tacy wszystkie afery władzy, koszmarnego Kaczyńskiego jeżdżącego po Polsce, obecnego wciąż w  przestrzeni publicznej, tak wielokrotnie już skompromitowanego Macierewicza, wciąż uchwalane ustawowe buble przez zawłaszczony przez PiS Sejm, nawet nie zareagują.

Dodajmy kolejne sprawy - uciekający z Polski kapitał zagraniczny, rządowe plany coraz większej i coraz śmielszej inwigilacji obywateli, łamane prawo podatkowe, inflacja i galopujące ceny, poczynania obywatela Rydzyka, afery pedofilskie wspierającego PiS kościoła katolickiego i wiele innych grzechów śmiertelnych tej władzy. Wyborca jest nieprzemakalny i odporny na to wszystko. Nie wiem co jeszcze musi się zdarzyć, by opozycja i ten wyborca właśnie, ruszyli głowami. Na ten moment, ani opozycja ani wyborca nie czują potrzeby reagowania. Jakiegokolwiek. 

Każdy z opozycyjnych liderów zapewnia, że trzeba działać razem, że nie jest wskazana kłótnia o głupoty, że najlepiej wspólnie jest stawić czoła przeciwnikowi politycznemu, nie podważając jednocześnie swoich autorytetów. Polityka polega na nadawaniu tonu debacie publicznej, na wrzucaniu tematów, o których jest długo głośno. Mówią, mówią i... mówią. Tylko mówią i nic z tym nie robią o czym mówią. Takie bezpłciowe nawijanie. Dlatego to PiS korzysta i jak tak dalej pójdzie, skorzysta i wygra kolejną kadencję.

Czy jest coś, co mogłoby wyrwać opozycję z tego jej błogiego letargu? Pytam, bo jak widzimy, groźba kolejnej wygranej przez PiS tego nie uczyni. Opozycja jest do... bani, żeby nie użyć bardziej dosadnego słowa. Wcale nie jest zdeterminowana wygraniem wyborów. Jeżeli tak mówi, to mija się z prawdą. Opozycja w tej konstelacji jaką nam prezentuje, nie jest gotowa na władzę. Moim zdaniem, to tylko zabawa w politykę. Bezpieczna i dobrze opłacana. A Polacy? Polakom chyba jest obojętne kto będzie nimi i ich życiem rządził. 

Polacy są dzisiaj tak samo niemrawi, jak niemrawi byli za poprzednich czasów. Znamy bardzo dobrze ten nasz stan z Historii. Niczego się nie nauczyliśmy. Niczego nie chcemy się nauczyć. Byle miska i kieszeń były pełne. Jak zwykle.

Ciekawe co zrobią, gdy nagle granice zostaną zamknięte? Gdy telewizja będzie tylko rządowa, a telefony i piloty już będą kontrolowane? Gdy komputery już będą zakazane? Gdy wolność jaką Polacy znają, już zostanie im odebrana przez ich własny wybrany rząd, który to rząd zrobi wszystko, by mieć wpływ na nasze umysły. Gdzie wtedy będzie opozycja? O czym wtedy będzie myślał ten wyborca, który wcześniej zamiast iść do urny, latami siedział w domu?


Rysunki/obrazy: *Polityka * Cytaty * Internet 

3 komentarze:

  1. A ja się czuję jak klasyczny schizofrenik. Chciałbym żeby pisowcy odeszli i wygrał ktoś z opozycji ale za cholerę nie chcę powrotu Tuska. I jestem w rozkroku. I tak źle i tak niedobrze. Nie cierpię Donalda tak samo jak Kaczora a moze nawet bardziej. Na PO na pewno nie zagłosuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim samym rozkroku jak Ty, jest całkiem sporo obywateli. Tym razem, mamy naprawdę niezły orzech do zgryzienia. :)

      Usuń
  2. Nie wiem, co zrobię, jeśli ta banda zostanie na kolejne lata. Po raz pierwszy w życiu mam ochotę uciekać z tego kraju z durnym narodem i bezczelną władzą, tylko dokąd? i chyba już za późno. :(((
    Pozdrawia Cię serdecznie, Polonko.

    OdpowiedzUsuń