sobota, 17 grudnia 2022

NIESTABILNOŚĆ nasze drugie imię


Jako laik zadam to fundamentalne  pytanie:

Czy można jeszcze zapobiec nadchodzącej wojnie światowej? 

Nie myślałam wcześniej, że doczekam tej sytuacji. Nie dopuszczałam myśli, że kolejna wojna światowa jest możliwa. Niestety jest możliwa. Punktów zapalnych na naszym Globie jest już tyle, że całkiem prawdopodobne, że ktoś w którymś momencie nie wytrzyma i naciśnie guzik. Świat jaki znamy, zmienia się, niebezpiecznie się zmienia. Ludzkość wszystko już przeżyła.  Z wieku na wiek wymyślano kolejne ustroje państw, które pod ich naporem padały rujnując to, co zbudowano. I jak Feniks z popiołów, na gruzach jednego ustroju powstawał drugi, trzeci i czwarty, aż doszliśmy do demokracji.

I ona niestety kończy się na naszych oczach. Coś, co kiedyś ojcom założycielom wydawało się czym najlepszym dla ludzkości i uniwersalnym, bankrutuje. Nastąpił przesyt/nadmiar w każdej dziedzinie, ludzkość się tym zachłysnęła i właściwie nie wie co dalej. Tworzą się dyktatury, powstają zbrodnicze systemy, dochodzi do lokalnych wojen, niejednokrotnie o przysłowiową pietruszkę. Trzeba więc się zdecydować, bronić demokracji i jej rozwiązań, czy poddać się? Złożyć ofiarę z praw człowieka i społecznej sprawiedliwości, czy jednak trzymać się pazurami przy sprawdzonych międzynarodowych procedurach?

Opowiedzieć się za pokojem na świecie, czy pozwolić na zniszczenie świata jaki znamy? Ludzkość wiele już przeszła tragicznych chwil. Wiemy czym pachnie wojna światowa. Widzimy jej namiastkę w Ukrainie. I wiemy, że zazwyczaj nie ma zwycięzców. Mimo to liderzy niektórych państw otwarcie prą do konfrontacji mimo, że swego czasu wielu z nich podpisało pakt o rozbrojeniu. Nie zanosi się, że oprzytomnieją. Wręcz odwrotnie, ich roszczenia stają się coraz bardziej czytelne i coraz bardziej agresywne. 

Wielu komentatorów na podstawie zachowań Putina zapewnia, że istnieją podstawy do złagodzenia konfliktu, a nawet do jego wstrzymania.

Nie znam się na wojnach, nie wiem co siedzi w głowie Putina, ale czarno to widzę. Nie tylko z jego powodu, ale z powodu Chin, które również aplikują do mocarstwa mającego dyktować warunki reszcie świata. Jest jeszcze Korea Płn. i jej regularne atomowe strachy. Są Bałkany, na terenie których stary konflikt tylko się zaczaił, pulsuje i wybucha jak wulkan przy byle okazji, w który to konflikt wtrąca się Putin jakby mu było mało. Pokój na świecie stoi na glinianych nogach, trzęsie się w posadach tym bardziej, że Putin i Xi Jinping ręka w rękę oświadczają światu, że mają ochotę zakłócić dotychczasowy porządek oparty na międzynarodowych zasadach.

Według nich ma przestać działać definicja demokracji, mówiąca o wolności i prawach człowieka. Co chcą dać w zamian? Dominację Chin i Rosji nad światem, na ich warunkach i bez możliwości żadnych zmian. To Chiny i Rosja mają decydować czym ma być wolność i demokracja. Poddając w wątpliwość obowiązujące do tej pory normy, propagandowo stając w poprzek nich pokazują, że dobrze (jakkolwiek to brzmi) to już było, że teraz nadchodzi ich czas, a wraz z nimi kłopoty. Mają zwolenników i przeciwników. Zatem nie będzie łatwo.

Tak już jest z dyktatorami, nie patrzą jakim kosztem mają osiągnąć cel. Mają go osiągnąć i tyle. Jeżeli w imię tych celów mają rozwalić świat, to go rozwalą. Fachowe opinie zwracają uwagę otwartym tekstem na już dziejącą się zapaść globalną gospodarek świata. Na gwałt poszukuje się surowców i energii. Rosja manipuluje swoimi dostawami ropy i gazu, biorąc kierunek na Chiny. USA rozmawia z Wielką Brytanią i Niemcami o zawarciu umów energetycznych mających zapewnić przyszłość. Trwa wyścig Stanów z Chinami o zdominowanie produkcji półprzewodników. Rosja podkrada zboże Ukrainie.

Te i inne konflikty podważają wszystko, podważają dotychczasowy porządek na jakim jeszcze opiera się świat. Stany ze swoją kruchą demokracją opartą na zasadach kapitalizmu i od niego zależną, stoją twarzą w twarz z Chinami, którym nie przeszkadza wykorzystywanie mas i pozbawianie ich wszelkich praw dzięki czemu żyją chińskie elity. Brak poszanowania zdrowia i życia, rasizm, wyzysk i nierówność. Z tym ponownie ma zmierzyć się świat. To propozycja mająca wkrótce zastąpić demokrację. Propozycja, tylko i wyłącznie na modłę chińską i rosyjską.

Ludzkość już to przerabiała, a w niektórych krajach nadal przerabia. Żaden z tych modeli nie okazał się idealny i uniwersalny. Żaden na dłuższą metę nie jest w stanie przetrwać z powodu wiecznych konfliktów. Wobec tego co się dzieje, sama ludzkość nie ma pozycji negocjacyjnej. Rządzi "góra". Od dłuższego czasu wpływ ma na nas amerykański system, którego wartości jednym się podobają, innym nie. Sąsiadujemy z Rosją, która ma nieustanną potrzebę nękania tych, na których zagina parol. I Chiny, które za wszelką cenę chcą udowodnić USA, że ma prężniejsze muskuły. Każdej ze stron nie jest obce używanie siły. Każda ze stron uważa, że tylko za pomocą siły dopnie swego.

Co ostatecznie mamy? USA nie doceniają determinacji Rosji i Chin. Rosja nie doceniła determinacji Ukraińców w stawianiu oporu. Chiny zdaje się, że nie doceniają determinacji Tajwanu. Jemen jest polem walki dla Iranu i Arabii Saudyjskiej. Afganistan to teraz jeden wielki chaos i bezprawie. A ile jeszcze jest na świecie gorących punktów, gdzie iskra może wywołać kataklizm? Nie ma kontynentu, gdzie coś by się nie działo. Gdy dojdzie do najgorszego, nie będzie się gdzie schować. W świetle tego co się dzieje, nie łudźmy się, że wróci spokój. Nie wróci, bo wszystko za daleko już zaszło.

Nie wróci z jeszcze jednego powodu - międzynarodowa dyskusja nie dorosła do realnych zagrożeń. Dla mnie to wymiana pobożnych życzeń, zaklinanie rzeczywistości i wręcz nieprzyzwoite pocieszanie się, po drodze generując poważne skandale. Gadają, gadają i gadają, a Putin i Xi Jinping, nie oglądając się na resztę świata, robią tymczasem swoje. Kraje europejskie mają u władzy ludzi, którzy nie mają pojęcia jak rozegrać sprawy Ukrainy, a przy okazji swoje. Nie mają pojęcia, ponieważ osobiście nie doświadczyli w swoich życiach tragedii wojny i zapaści gospodarczych. Dla nich to nowa sytuacja.

Teraz stoją przed wielkimi wyzwaniami. Prowadzić pomoc Ukrainie tak, i rozgrywać Putina tak, by nie dopuścić do kolejnej wojny światowej. Wszelkie polityczne rozwiązania, muszą być kształtowane przez pryzmat tych kwestii. Zadaniem jest obrona demokracji, praw człowieka, sprawiedliwości społecznej, wolności jednostki  i praworządności, utrzymanie pokoju, to realne priorytety. Własną wiarygodność potwierdzą poprzez osobistą moralność i skuteczną dyplomację.

Nikt nie wie, co jeszcze się zdarzy i kiedy się zdarzy. Światowa polityczna szachownica to jedna wielka niewiadoma. 

Kto wygra następną prezydenturę w Stanach? W jakim kierunku w związku z tym podąży Ameryka? Co zrobią Chiny? Jak daleko jeszcze posunie się Rosja ze swoją wojenną agresją, którą prowadzi na niespotykaną skalę? Przyszłość świata nie zapowiada się dobrze, a zatem i przyszłość Polski. Czy mowa o budowaniu bezpieczeństwa wszelkimi sposobami, jak choćby karkołomne kompromisy z dyktaturami, to tylko teoria, to puste słowa, to droga na skróty? 

Od 24 lutego tego roku nieustająco trwa pomoc Ukrainie. Udowodniła, że ta pomoc jej się należy. Udowodniła bohaterstwem swoich obywateli. Pokazała całej postępowej części Europy, jak bronić swojej ojczyzny. My, stojący z boku, możemy się tylko tego uczyć. W razie czego. I jeżeli nie będziemy w stanie zapobiec rozprzestrzenieniu się tej wojny, to chociaż... , no właśnie... co... chociaż?


Obrazy: *Newsmaps.pl *Forsal *Polityka 

14 komentarzy:

  1. Spokojnie. Putin moze i jest zbrodniarzem ale Polski nie zaatakuje bo jesteśmy w NATO a taki konflikt nie jest mu potrzebny. Miałby przeciwko sobie wiele krajów a one tylko jeden. Rosję. Mamy o sobie wysokie mniemanie ale nasz kraj nie jest tak istotny i nigdy nie był częścią ZSRR. W przeciwieństwie do Litwy czy Estonii. Tam moze być gorsza sytuacja. Ukraincom nie pomagam z powodów rodzinnych więc ich los jest mi obojętny. Polscy politycy zbijają kapitał na podsycaniu fobii antyrosyjskich ale to do niczego nie prowadzi. Podobnie jak kupowanie złomu i udawanie ze to modernizacja polskiej armii. We wrześniu 1939 krótko się broniliśmy. Dziś gdyby Rosja zaatakowała to podejrzewam ze nasze wojsko jeszcze szybciej by się bez pomocy poddało. Bez NATO jesteśmy zerem. Sami jako kraj jesteśmy słabo wyszkoleni, mamy przestarzały sprzęt i niskie morale bo nasi zołnierze wojny nie widzieli na oczy. Znaja tylko teorie z książek. Co prawda jeżdżą na misje pokojowe ale to bardziej kwestia finansowa niż udział w bezposredniej walce. Nie mamy doświadczenia od 1945 na polu walki. A nasze czołgi pamiętają jeszcze Układ Warszawski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I całe nasze szczęście, że jesteśmy w NATO. Nieszczęście polega na tym, co już w komentarzu wymieniłeś. Nie pomaga głupia brawura, a tym bardziej nie pomaga nie docenienie własnych możliwości, o które przy pomocy strategicznych przyjaciół, jeszcze możemy zadbać. Myślenie, że sami damy radę, to nie tylko szczyt głupoty, to utopia. A tak właśnie myślą rządzący, na czele ze swoim "strategiem" od siedmiu boleści. Nie lubię tego mówić, bo nic nie biorę na wiarę, ale zakładam, że zmądrzeją. Jak nie ci, to ich następcy, ktokolwiek to będzie. Masz rację, bez NATO jesteśmy z e r e m. Tak się politycy zachłysnęli pokojem i spokojem, że nawet zlikwidowali powołania do wojska. Nikt nie umie obchodzić się z bronią. I to żelastwo. Kupa śmiechu. Lepiej by wstydu oszczędzili. :)

      Usuń
  2. Też jestem Polakiem ale uważam że mamy naturę głośno szczekajacego kundelka który myśli że ma szansę z rottwailerem. Rosja nas pokona w kilka dni. Choć sama pierwsza nie zaatakuje. Nie wierzę w to. Putin nie jest samobójcą. Ale może polski nierozsądny polityk ją zmusić i sprowokować. A to juz inna bajka. Chocby idiota Macierewicz i jego brednie. W NATO też do końca nie wierzę. W 1939 też mieliśmy umowy a nikt nam nie pomagał. Teraz też mogą nas poświęcić dla własnego spokoju. Kto raz zdradził zrobi to ponownie. Nie ufam w sojusze na papierze. Napisać można wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze porównałeś. Co do pokonania nas w kilka dni, przeczytałam kiedyś coś podobnego. Brzmi to strasznie i mało optymistycznie. I tak, wszystko zależy od zachowania polskich polityków, jak choćby od Macierewicza, który w wojsku nigdy nie był, ale za to harcerzem pełną gębą. Mimo to udało mu się osłabić i ośmieszyć wojsko tak, że chyba sam się tego nie spodziewał. Co do NATO i 1939 roku - czasy są teraz inne, ale kto wie jak zachowają się teraz. Ktoś kto zdradził raz, zrobi to i drugi. Popatrz na Niemcy i podrygi tego Sholza, któremu przydarzyło się federalne kanclerstwo. Przecież to jakaś pomyłka. A popatrz na Francję i jej Emanuela. Dzieciak, który na siłę chce rozmawiać z dorosłymi. W ogóle teraz patrząc na inne państwa Europy tylko, rządzą tam dyletanci. Nie dziwię się zatem, że Chiny i Rosja podnoszą łeb. Nie ufasz sojuszom powiadasz. Ja myślę, że dzisiaj to tylko zasłona dymna. Tak to widzę. Ale przecież mogę się mylić. :)

      Usuń
  3. Rosja nam nie zagraża. Nie obawiam się ataku. Przynajmniej w najblizszym czasie. Na razie w tej wojnie to Ukraińcy zabili Polaków w Przewodowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, chciałabym mieć Twój optymizm, ale jakoś wciąż z tyłu głowy mam myśl, że Putin to skrajnie nieodpowiedzialny, nieprzewidywalny i zdeterminowany człowiek. On potrzebuje sukcesu jak kania dżdżu. Co do Przewodowa nie zabieram głosu, bo za mało wiem na ten temat. Czy ta sprawa w ogóle została wyjaśniona? :)

      Usuń
  4. Trudno. Stało się. Na wojnie różnie bywa blisko granicy. Ukraińcy powinni przeprosić i wypłacić rodzinom ofiar odszkodowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... ktoś na pewno powinien zadośćuczynić...

      Usuń
  5. O ile jestem pesymistą i czarno widzę przyszłość gospodarczą to w wojnę światową nie bardzo wierzę. W sumie przy użyciu broni atomowej nikt by jej nie wygrał więc nie ma sensu. A tradycyjna walka jak na Ukrainie to by trwała latami. Prędzej już będzie nowa zimna wojna między Rosją a Zachodem i wzajemne pogróżki. Poprzednia trwała pół wieku więc i ta też potrwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ od dwóch dni mam kłopot z komputerem, nie wiem czy moja odpowiedź wyjdzie. Więc w ciemno piszę. Nie wiem jak odczytywać to wszystko, co się u nas dzieje. Za dużo tych złych wieści, jak na jedną Polskę. A zimna wojna? Tym razem może się obejść bez niej. Takie mam przemyślenia. :)

      Usuń
  6. Poza tym Putin nie jest już najmłodszy więc siłą biologii prędzej czy później na Kremlu i tak nastąpią zmiany. Moze ich doczekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz wyszedł, przynajmniej mogę Ci odpisywać. Putin - czytałam co powiedziała pewna dziewczynka na jego temat, że najlepiej jakby umarł. Nawet dzieci uczestniczą w tym bałaganie. Podejrzewam go, że gdyby musiał naturalnie (czy inaczej) odejść z tego świata, pociągnąłby ten świat za sobą. Ten typ tak ma. :)

      Usuń
  7. Od wiosny systematycznie słyszę w mediach brednie że Putin ma raka bo nie tak poruszył ręką podczas wywiadu. Zabawne. Pseudolekarze widzą go w tv i juz stawiają diagnozę. A ludzie wierzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jesteśmy wprost zalewani tymi "ciekawostkami". Zastanawia, skąd ci dziennikarze z mediów społecznościowych zdobywają taką wiedzę. Jest tak nam przedstawiana, że właściwie nie wiemy, co tak naprawdę jest na rzeczy. Wprawdzie "koleś" jest już po 70., więc na coś chyba narzeka. Sądzę, że prawda jest tajemnicą, jak w przypadku "naszego" Kaczyńskiego. Mówią tylko o jego kolanach, aż wierzyć się nie chce, że tylko kolana mu dokuczają. Jednym słowem O K A Z zdrowia. Tylko pozazdrościć. :)

      Usuń