wtorek, 22 listopada 2022

ZŁAPAŁ Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn...

... pokazuje mu środkowy palec. Na potrzeby tekstu przytoczyłam znane nam staropolskie nieco zmienione przysłowie, a chodzi o jakże szorstką przyjaźń między Z. Ziobro a M. Morawieckim. Dwie gorące głowy, chcące uchodzić za samca Alpha z powodu ambicji, która dawno już ich obu przerosła. Od dłuższego czasu nie kryją się ze swoimi wzajemnymi "awansami", które to awanse przestały być nawet śmieszne. Nie są, ponieważ gra idzie o bardzo duże pieniądze i o bardzo dużą władzę. A to poważna sprawa. Mamy więc i Kozaka i Tatarzyna, dwóch czupurnych jegomości, póki co jednak nie zanosi się na rozstrzygnięcie tego konfliktu.

Nie ma na dzisiaj w Polsce tzw. nie wtajemniczonych. Wszyscy wiedzą, wszyscy chcą czy nie chcą śledzą, wszyscy też z niecierpliwością na pewno, czekają końca tego destrukcyjnego pojedynku. Nie wnosi on nic dobrego do naszego życia. Nie wnosi nic dobrego a propos pomyślności Polski. Mamy niesłychanie niestabilną sytuację, której niestety przyklaskuje jeden człowiek, i który niczym cezar trzyma nad swoimi bulterierami zaciśniętą pięść z kciukiem, jeszcze jakby w neutralnej pozycji. Czeka. Do którego z nich los ma się uśmiechnąć? On zdecyduje w ostatniej chwili. 

Obaj marzą o wygranej. Obaj nie ustępują o krok. Obaj postawili na szali dobro społeczeństwa i przyszłość kraju. Obaj zdolni są do wszystkiego i jednocześnie do niczego. Obaj są dla partii matki problemem. Jednak mimo to, obaj mają dostęp do ucha prezesa. Jeszcze. Jednak jest coś, co skłania szalę zwycięstwa na korzyść Z. Ziobro. To pierworodny polityczny syn prezesa, o którym swego czasu mówiono "delfin", a który nie zmarnował czasu będąc tak blisko swojego mocodawcy. Przez te lata wiele się od niego nauczył i wiele od niego dostał. 

Ziobro stał się niemal drugim Kaczyńskim. Niemal, bo jednak różnice między nimi są. Ale to drobne szczegóły. Dzisiaj gdy na niego patrzę, widzę oczywistą oczywistość - uczeń chce za wszelką cenę przerosnąć mistrza. Z tego powodu zastawił w politycznym "lombardzie" swoją przyszłość. Z tego powodu pokazuje, że JUŻ jest bardziej radykalny i bardziej skłonny do rozwijania swojej autorytarnej cechy, jaką gładko przejął od prezesa. Wszystko po to, by niebawem przejąć po nim schedę. Całą schedę, łącznie z dobrodziejstwem inwentarza. 

Te same metody działania czynią z nich "braci" na syjamski wzór. Tak to widzę. Ziobro nie jest już wypielęgnowanym młodzieniaszkiem, jest dzisiaj wypielęgnowanym materiałem na wodza. Myślę, że poradziłby sobie z partią matką, najwyżej kilka głów by poleciało. Ma swoich 19. wiernych pretorian, którzy pójdą za nim w polityczny ogień, co już nie raz udowodnili. To jest siła Z. Ziobro. Zawsze mnie zastanawiało, kiedy podopieczny skoczy do gardła opiekunowi. Myślę, że może się to okazać szybciej niż sądzimy, jeszcze przed wyborami 2023 roku. Chyba, że mistrz spodziewa się tego i... ?

A jaką siłą dysponuje M. Morawiecki? Jego siłą jest język. Włada nim biegle nawet wtedy, kiedy kłamie patrząc nam prosto w oczy. Nawet się nie zająknie. Wygląda, jakby był przekonany o swojej racji i wybitnej wręcz zdolności przewidywania. Przez prezesa swego czasu określany jako najzdolniejszy i najinteligentniejszy polityk z jakim pracował. To komplement i docenienie starań. A M. Morawiecki wybitnie się stara. Też jak Z. Ziobro, postawił wszystko na szali. Ale niestety, między wierszami wygląda mi jednak na "miękiszona". 

To zupełnie inny typ. To przykład wpatrzonego w siebie karierowicza, ale było nie było, w stylu banksterskim agresywnego. Też czasami potrafi się odwinąć w kierunku Z. Ziobro. Ma posłuch u prezesa, ma jego poparcie póki co, ale nie ma moim zdaniem jego błogosławieństwa. Za Z. Ziobro przemawia jeszcze fundamentalny fakt, że obaj z prezesem mają wrażliwą wiedzę o sobie samych. Dużo ich łączy. Polityka. Decyzyjność. Sprawczość. Wspólna za pewne sprawy bezdyskusyjna odpowiedzialność. Sprawa Barbary Blidy, że na marginesie wspomnę. I wiele innych, z powodu których jeden kryje drugiego.

Wszystkie sprawy są umarzane przez ludzi Z. Ziobro i jego samego. Korzysta na tym M. Morawiecki. I to nie on gra pierwsze skrzypce. Jest tylko lojalnym póki co wykonawcą. To Z. Ziobro trzyma wszystkie asy w rękawie. Mimo wielu wpadek i zdrad, zostało mu wybaczone. Mało tego, czy to się podoba Morawieckiemu czy nie, dostał taką władzę, że zagrozić może wszystkim, nawet samemu dobroczyńcy. Gdyby chciał. Może i Morawiecki jest tym Kozakiem, ale to Ziobro trzymając go za łeb, łączy wszystkie kropki, realizując wszystko, czego życzy sobie Kaczyński.  

Nie powiem, wygodny z prezesa człowiek. Ma na swoje usługi dwóch gniewnych ludzi, na uciechę gawiedzi ochoczo skaczących sobie do gardeł, pod tytułem, że niby wszystko dzieje się jakby poza jego wiedzą. Acha... panie prezesie... bujać to my, ale nie nas. Każdy Polak zdolny politycznie myśleć, dawno rozkminił te gierki. Kaczyński kupuje sobie czas, wymyśla i stosuje jakieś zastępcze zagrywki, by pospólstwo nie dostrzegło co naprawdę dzieje się za kulisami. By opozycja nie miała czasu zareagować na skutki ich cichego i pośpiesznego gmerania w Prawie.

Wbrew pozorom, panowie Z. Ziobro i J. Kaczyński, mają ze sobą bardzo poprawne relacje. Po cichu wciąż ściśle ze sobą współpracują, by gdy w razie "W" stracą władzę, nowy rząd nie będzie mógł nic zrobić z Prokuraturą i z kilkoma innymi Instytucjami, ponieważ jeszcze przez jakiś czas będą mieli swojego człowieka w pałacu prezydenckim, który bez mrugnięcia podpisze wszystko. Albo i nie podpisze. To właśnie się dzieje. Póki co, prezes przymyka oko na grzeszki Z. Ziobro. Chodzi m.in. o Fundusz Sprawiedliwości i bezprawne szastanie funduszową kasą. A to nie wszystko, prawda?

Tego starcia nie może wygrać M. Morawiecki, ponieważ wszem i wobec wiadomo, że aby zasłużyć się w oczach swojego pracodawcy, musiał/musi grać do jednej bramki ze Z. Ziobro. Dlaczego? Już to wcześniej napisałam - bo Ziobro i Kaczyński politycznie, są jak syjamscy bracia, są dla siebie nawzajem tym samym odbiciem jednego lustra. 

Kosztem tej ich więzi, szczególnie dla jednego z nich, jest tak niebezpieczny dla Polski balans na pograniczu Polexitu, polityczna przyszłość i tożsamość, ewentualne sondażowe straty, wielokrotnie sprawdzona wojna ideologiczna i możliwość zdobycia radykalnego elektoratu. Wszystko w razie, gdyby trzeba było iść swoją polityczną drogą. Bez PiS.

Podsumowując - cokolwiek wydarzyło się do tej pory, na wszystko dał zgodę Kaczyński licząc po cichu na swoje zyski. I jeżeli się tego wypiera, to staruszek nie docenia inteligencji opinii publicznej. 

Czuję po kościach, że nie będzie zwycięzców. Może być tylko jakieś tam pyrrusowe zwycięstwo, co nie przełoży się na oczekiwania, jakie dzisiaj mają główni aktorzy tej sceny. Ale... jak to w polskiej polityce bywa, mogą nas jeszcze czymś zaskoczyć.


Rysunki/obrazy: *Termedia *OKO.press

*Książka Renaty Grochal dziennikarki, publicystki, red. tygodnika Newsweek

6 komentarzy:

  1. Ziobro to zwyczajny szkodnik ale na jego kilku głosach opiera się cała koalicja więc nikt go do wyborów nie ruszy ze strachu o utratę władzy. Ja tam czekam aż całe to pokolenie byłych komuchów z lewicy i solidaruchów zwyczajnie wymrze. Moze nowe pokolenie coś zmieni. Innego wyjscia niz pogrzeby nie ma. Problem w tym ze tez mam swoje lata i mogę tego nie doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam go za szkodnika i też uważam, że nikt go nie ruszy, nawet prezes. Czy z czystego strachu, by nie wyszło szydło z worka i by nie utracić tak ukochanej władzy? Wszystko możliwe. Skłaniam się ku takiemu myśleniu. I masz rację, gorzką niestety rację. Wszystko co stare musi odejść w taki, czy inny sposób. Co do młodego pokolenia, to zauważ, ma od kogo się uczyć. Oby nie okazało się gorsze. Po takiej Czarnkowej edukacji, czego tu się spodziewać? Ale zobaczymy. Może oboje doczekamy czegoś, co się nam spodoba. Trochę mało czasu, nie?
      Pozdrawiam Jarku... i jestem mile zaskoczona, że zechciałeś wpaść... jak zechcesz trochę pogadamy... zapraszam... mam plan pisać przynajmniej raz w tygodniu...

      Usuń
  2. Czarnek jest nawiedzonym świrem ale ja mam w domu nauczycielkę więc pamiętam tez innych ministrów edukacji wcale nie mądrzejszych. Szumilas, Wiatr, Giertych, Piontkowski i najgłupsza Hall. Nic sie tam nie zmienia na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to Cię zapytam - czy pamiętasz kogokolwiek, partię czy pojedynczego polityka, kto w jakichś sposób choć raz przysłużył się Polakom? Pytam, bo sama mam kłopoty z pamięcią. Tak lekko przychodzi im zajmowanie stołków, w produkowaniu pożytecznych ustaw, tej lekkości jakoś nie widzę. I popatrz, już drugi raz hakerzy z Rosji dopadli Dudę. Przecież to groteska, z której wcale nie chce mi się śmiać. :)

      Usuń
  3. I dlatego śmieszą mnie zatwardziali i ograniczeni umysłowo antypisowcy którzy myślą ze akurat ta partia jest jedyną złą a jak przyjdą inne to będzie lepiej. Nie będzie. Inne też już rządziły i nie mam sklerozy więc pamiętam ich bzdurne pomysły. Wyrosłem z naiwności. Pokolenie tych skompromitowanych od 1989 polityków musi wymrzeć. I niestety ja pewnie razem z nimi i nie doczekam lepszych czasów. W sumie przeżyłem stan wojenny więc i teraz dam sobie radę. Człowiek sie przyzwyczaja nawet do złego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie widzą belki w swoim oku. Bo szybko zapominają jak oni sami rządzili. Spójrz na inne rządy w innych krajach. Świat normalnie zwariował. Nie tylko politycy, ale i obywatele, którzy głosują na coś takiego. Jak dobrze opisywał to Piłsudski. Jeden z cytatów obok. Populizm rozlewa się niebezpiecznie po świecie. Dlatego naiwność należy głęboko schować. Trzeba szerzej otwierać oczy i nauczyć się wreszcie czytać między wierszami. Wiem, to sztuka, ale nie ma wyjścia. Tak jak naiwnych, tak i gamoni nigdy nie brakowało i nadal nie brakuje. Jedna kompromitacja goni następną i broń boże nie przyzwyczajaj się do tego. Zrób to choćby dla siebie. Ja wciąż nie mogę i może dlatego mnie nosi. :)

      Usuń