wtorek, 29 listopada 2022

KONTREdans po... polsku

Tytułowe słowo jak wiadomo, oznacza zbiorowy, figurowy taniec towarzyski. Przypomina politykę, która też jest zbiorowa, figurowa i towarzyska. Kiedyś dotyczyła tylko salonów, a dzisiaj to również "rozrywka" uprawiana przez gawiedź. Różnica między tym tańcem a polityką polega na tym, że kontredans (później kadryla) tańczy się wyłącznie w parach, politykę zaś uprawia się w dowolnej konfiguracji i w dowolnym układzie. A skoro o nim mowa, właśnie w polityce czegoś takiego nie brakuje. Układy są różne, ale z jednego powodu tworzone, z powodu zdobycia władzy i jej jak najdłuższego utrzymania. 

Zawsze i wszędzie tworzone są układy. To dla nas nic nowego, że na politycznych "salonach" zawiązują się koterie i inne takie relacje między ludźmi uprawiającymi politykę, o zbliżonych proweniencjach i powiązaniach. Ludzi, dla których na pierwszym miejscu leży dobro... ich własne. Podobna synergia łączy ze sobą państwa. Polityków na całym świecie kręci dążenie do władzy, wywieranie wpływu wewnątrz swojego państwa lub poza nim. Jednostka taka lub grupa o rzeczywistych wpływach ma moc sprawczą nad społeczeństwem. Pod każdym względem.

Słowem - jak oni nam zagrają, tak my tańczymy.

Niczym nowym nie jest również fakt, że to politycy mają monopol na wiedzę, czego obywatelom potrzeba. Nie jest tajemnicą, że wiedzą najlepiej czego nam potrzeba, i że nasze potrzeby rozumieją wg własnego wyobrażenia. Jakoś dziwnie się składa, że pod tak nośnymi hasłami - warunków życia, społecznych stosunków, bezpieczeństwa, zaspokajania potrzeb wyższego rzędu i ogólnie pojętego ładu i dobra, politycy i lud rozumieją zupełnie co innego. Zważywszy fakt, że zgodnie z Konstytucją Rzeczpospolitej każdy może zostać politykiem, ta różnica stanowisk jest tak drastyczna.

Wszak wśród rządzących wielu ma wykształcenie na poziomie średniej szkoły. Wielu z nich charakteryzuje mniej niż średni poziom inteligencji. Wielu z nich nie potrafi poprawnie mówić w ojczystym języku. Zatem są to ludzie bez kompetencji, bez doświadczenia, bez odpowiedniego specjalistycznego przygotowania, by zarządzać resortami którymi kierują. Jednym słowem, do władzy od zawsze garną się w jakimś procencie ci, którym w życiu się nie powiodło i którzy nie za bardzo mogą się pochwalić lotnością umysłu. 

Wszyscy są częścią licznych układów rządzących Polską. Gdyby tak sięgnąć pamięcią, wywodzą się z zakamarków PRL-u, można je ocenić jako organiczny składnik o zabarwieniu komunistycznym ówczesnego państwa . Jednak swój "czar" układy rozwinęły z początkiem III RP w sposób wcześniej niespotykany. Politycy nauczyli się stwarzać pozory prawdziwego państwa, z hasłami demokracji i wolności na sztandarach. Z premedytacją i z uporem "godnym lepszej sprawy", przemienili państwo w jakąś bliżej niezidentyfikowaną atrapę, w jakieś państwo z tektury.

Słowo >układ< jak pamiętamy, to ulubione i bardzo obrazowe wyrażenie Kaczyńskiego o patologiach, którego z małymi przerwami używał przez całą karierę polityczną. Ta jego "walka" ze słynnym układem wyróżniała go wśród innych środowisk. Układ miał "powstrzymywać integracje z NATO i UE i rozwój gospodarki rynkowej". Miał odpowiadać "za brutalny model transformacji i pogorszenie poziomu życia". I to >układ< jest winny uległości wobec „dyktatów brukselskich” i „ataków skrajnej lewicy”.

"Gdy prezes PiS wskazuje wrogi układ, możemy mieć pewność, że wcześniej czy później stworzy układ własny"

Polska była i jest przesiąknięta układami, które zmieniały oblicza zależnie od zawieranych sojuszy politycznych. Środowisko J. Kaczyńskiego, jego własny prywatny układ, nigdy nie był gorszy od tych ściganych przez niego.  Co nie przeszkadzało mu przez lata snuć teorie zdobywające zwolenników. Co nigdy nie przeszkadzało mu snuć wizji o nowym silnym państwie. By stworzyć takie państwo uciekł się do przejęcia sądów, do totalnej czystki w instytucjach publicznych i obsadzenia ich "swoimi" ludźmi.  Próbował zmierzyć się z mediami prywatnymi. Zagarnął Trybunał Konstytucyjny. 

Wszystko celem osiągnięcia tego co zamierzał, czyli stworzenia państwa nad którym dla jego dobra, ma być prowadzony nadzór i kontrola przez partię rządzącą, oczywiście jego partię. Inaczej groziłby nam wewnętrzny chaos i osłabienie kraju. I nie zająknął się nawet mówiąc na drugim wdechu, że... 

..."w Polsce demokracja z całą pewnością nie jest zagrożona. Nie jest zagrożona także praworządność. Jest zagrożony układ. I my z tym układem będziemy walczyć.  My go chcemy zniszczyć. My go chcemy zniszczyć metodami prawnymi, dopuszczalnymi w państwie praworządnym. My go chcemy przede wszystkim zniszczyć moralnie. My go chcemy pokazać. My chcemy pokazać także jego obecnych obrońców. I mamy do tego prawo.  Mają do tego prawo polscy obywatele". Tak było 15 lat temu.

Teraz Kaczyński mając władzę jakiej nikt po 1989 roku nie miał, prowadzi swój kontredans, będąc w tym politycznym tańcu, prowadzącym. Dalej zapewnia o istnieniu >układu< w polskich sądach, innych nie mniej ważnych instytucjach, a nawet w kulturze i nauce. Wszędzie wg niego jest >układ<, który za wszelką cenę należy zniszczyć, jak powiedział lata temu. Kiedy tylko ma okazję zapewnia swoich wyznawców, że znowu wygrał z układem i chwali się jaki jest sprawczy. Przemilcza jednocześnie fakt, że tuż pod naszym nosem tworzy się za jego zgodą tzw. "nowa oligarchia".

Przykład - Daniel Obajtek wg prezesa wzór młodego menadżera godny do naśladowania, który szasta na prawo i lewo kondycją firm strategicznych dla Polski, transferując przy okazji publiczne pieniądze do prywatnych rąk. Kaczyński na to pozwala, bo musi mieć przy sobie kordon zaufanych i lojalnych. Układy zalały całą Polskę, od centrum po najdalsze jej obrzeża. Rządzą w nich ci, co pokazali, że wszystko "mogą". Nie uświadczysz tam znawców i ekspertów, są tylko wybrańcy z mniejszymi kompetencjami albo bez nich.

"Państwo polskie wreszcie stało się „sprawcze”, silne i ma podstawy w partii rządzącej, w ludziach z partyjnego układu obsadzonych w spółkach skarbu państwa i w prokuraturze kontrolowanej przez ministra sprawiedliwości. Rządy partii i ludzi w stylu Obajtka rozrastają się na kolejne przestrzenie życia społecznego i eliminują wszelkie układy, poza PiSowskim".

Ostatnie 7 lat z życia prezesa PiS pokazuje, jak bardzo dążył on do ochrony polskiej demokracji przed układem. Tak dążył, że aż sam go stworzył. Stworzył ośmiornicę, „bezideową sieć powiązań wzajemnej korzyści” jak dawniej mawiał. Taka sieć powiązań jest jak karaluch, przetrwa wszystkie rządy. Tak było zawsze. Jednak nigdy wcześniej układy nie miały takich jak dzisiaj możliwości, środków finansowych i przyzwolenia na tak szeroki zakres działania. Jest to tylko i wyłącznie zasługa Kaczyńskiego, wieloletniego łowcy układów.

Dużo złego ten rząd zrobił i jeszcze zdąży zrobić. Można mu przypisać wszystko co na myśl przyjdzie. Gdy odejdzie, zostanie po nim smród w postaci bardzo dobrze umocowanego układu, zasilanego tysiącami usłużnych "czynowników", wdzięcznych partii za wszelkie awanse, związanych z PiS lojalnością. Współczuję następnym rządom, nie będzie bowiem łatwo odkręcić to, co namotał PiS. Nie ma szans w najbliższym czasie na coś, co można by nazwać przejrzystością państwa. To tylko ułuda. Ładnie brzmiące słowa. 

Kontredans w wykonaniu lidera partii rządzącej jeszcze się nie skończył. Nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa. A jednak już przegrał. Mając takie środki do własnej dyspozycji i całkowitą władzę w rękach, stary człowiek sam się zakiwał. Poniósł sromotną klęskę i to wtedy, kiedy w zasadzie nic i nikt nie ogranicza jego władzy.


"Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli" - Jarosław Kaczyński, marzec 1992 roku


Źródła: *A.Kondzińska I. Szpala - "Prezes i Spółki" *polityka.pl *newsweek.pl *wPolityce.pl

Rysunki/obrazy: *cieszy.pl *Sadurski.com 

6 komentarzy:

  1. Bo o to chodzi. Znasz partię nie tylko w Polsce ale w ogóle na świecie która nie obsadza stanowisk swoimi ludźmi? Gdybym był członkiem jakiegoś ugrupowania to też bym chciał mieć z tego jakieś zyski a nie tylko legitymację. Niestety nie jestem i dlatego kariery nie robię. W sumie po co mi ta prostytucja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nazwałeś rzecz po imieniu. Porządny człowiek, że się wyrażę, nie pcha się tam, gdzie cokolwiek brzydko pachnie. Woli siedzieć w domu i robić swoje. Można sobie tylko pogdybać. Dla mnie zawsze ważne było i jest czyste sumienie i życie w zgodzie z własnymi przepracowanymi przekonaniami. Jest i spokojnie i wygodnie. :)

      Usuń
  2. Dla mnie też. Polityka jest tak brudna ze uczciwy człowiek się do niej nie pcha. I dlatego nie cenię i nie lubię polityków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, a ja jeszcze ich opisuję. Ale przyznaję, że lubię sobie trochę pokrytykować i powiedzieć co o nich myślę. :)

      Usuń
  3. Co innego pisać a co innego należeć do partii i brać czynnie udział w tych szachrajstwach. Umrę jako bezpartyjny bo raczej nigdzie się nie zapisze. Nie ma szans.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Mam tak samo i mimo że się na nich wściekam, z uporem maniaka będę pisać. Zostanie na wieczną pamiątkę i ku pamięci. :)

      Usuń