środa, 30 listopada 2022

Loża szyderców... jak u Mappetów?

Na wzór stetryczałych i jakże zgryźliwych malkontentów z "The Mappet Show" mam potrzebę na gorąco zareagować tym tekstem na wiadomość dnia, o czym poniżej.

"Im bardziej władza zaciska nad nami swoją pięść, tym mniej władzy się w niej mieści" - to między innymi powiedział sędzia Igor Tuleya, po przywróceniu Go po dwóch latach (741 dni) do orzekania. Przez te dwa lata cały czas czuł niezwykłe wręcz poparcie swojego środowiska i części opinii publicznej. Przez te dwa lata media (nie wszystkie) informowały, co u sędziego słychać i jednocześnie co robił resort Z. Ziobro, jakich kruczków prawnych dopuszczali się prokuratorzy, by zniszczyć sędziego, który im się postawił. Co będzie dalej? 

Czy ten dziwny dualizm prawny, nieprawnie powołany do życia tylko dlatego, by poprawić kondycję >ego< i samopoczucie ministra i prokuratora generalnego w jednej osobie i jego pomagierów, nawróci się? Cokolwiek to ma oznaczać? Nie ma nadziei przynajmniej przy tym rządzie i przy takiej obsadzie Ministerstwa Sprawiedliwości. Sprawa sędziego Tulei to tylko kropla w morzu podobnych spraw, w których główną jakby cechą było i jest nękanie i upokarzanie sędziów spoza pisowskiej ligi, spoza strefy zainteresowania samego ministra Z. Ziobro. 

To jego prawo ma być nadrzędne nad czymś, co było przed nim. Tak te sprawy mamy odczytywać.

Sędzia Igor Tuleya wraca po dwóch latach i jest to według mediów dobra wiadomość. Jednak sporu z Brukselą ten powrót nie załatwi. Za daleko zaszedł. Ale... to wydarzenie ma swoją rangę, choćby symboliczną, ponieważ wyjątkowo symbolicznie postać sędziego Tulei została wmanewrowana w spór o polską praworządność trwający od 6. lat, spór w pełnym tego słowa znaczeniu i z wszelkimi jego konsekwencjami. Zatem twarz sędziego jako najważniejsza i najbardziej rozpoznawalna, stała się twarzą protestu Jego macierzystego środowiska.

Spór w samym środowisku na pewno się tak szybko nie skończy. Jest bowiem tak, jak i w innych sporach, z jednej strony stoi PiS, a z drugiej... reszta świata. Z jednej strony blamaż jednego nad ambitnego urzędnika państwowego, z drugiej... prawna racja. Spór nie skończy się tak łatwo, bo tak łatwo nie podda się Ziobro. Decyzja Sądu to nic innego jak chwilowe poluzowanie środowisku sędziów, stojącym w poprzek "ziobrowym" zmianom. Chyba kiedyś musiało do tego dojść, ze względu na wcześniejsze wydarzenia dotyczące wymuszenia przez UE likwidacji Izby Dyscyplinarnej... ,

... która to Izba była batem na sędziów i ukochaną zabawką w rękach Ziobro i jego pomocników.

Unia Europejska mając na uwadze wypłatę Polsce ze środków KPO, wyraźnie zaznaczyła zależność od nich istnienia Izby Dyscyplinarnej. Wyraźnie zażyczyła sobie  powołanie w jej miejsce nowego Sądu, którego priorytetem ma być m.in. "weryfikowanie wcześniejszych decyzji i przywracanie do orzekania zawieszonych sędziów". Przez to wymuszenie i przez szanse otrzymania wreszcie rzeczonych środków, politycy zjednoczonej prawicy, jeden przez drugiego, usiłują teraz jak najszybciej zgasić wywołany przez siebie samych, ten brukselski pożar. 

Przywrócenie sędziego Igora Tulei do orzekania, który i dla Brukseli jest symbolem sprzeciwu wobec polskiej władzy, jak na ironię, ma być batem na pisowski rząd. Co się teraz stanie? Trzeba poczekać na otrzeźwienie władzy po sądowym wyroku. Na pewno coś wymyślą. A sędzia Igor Tuleya niestety, nie może jeszcze spać spokojnie. Są wątpliwości choćby z powodu powyższego sporu, który nie jest taki łatwy do załagodzenia, a nie jest zważywszy na brudne niepolityczne metody stosowane przez polski rząd, że o braku jakiejkolwiek dyplomacji nie wspomnę. Unia zdążyła się nauczyć pojedynkować z polskim rządem. Ma za sobą lata praktyki. 

Ponieważ od samego początku obu stronom chodziło tylko i wyłącznie o praworządność, kwestii żywotnie dla Polski fundamentalnej, nie ma mowy o jakimkolwiek ustąpieniu kogokolwiek. O uspokojeniu sytuacji możemy zapomnieć, póki państwo kontrolowane jest przez PiS. Mamy na szali podzielony Sąd Najwyższy, mamy zapełniony harcownikami Trybunał Konstytucyjny, mamy KRS z co najmniej dyskusyjnymi decyzjami, dotyczącymi starych i kolejnych nowych nominacji sędziowskich.

Jak się ma do tego sprawa sędziego Tulei? Nijak. Na talerzu mamy tylko nie do końca wyjaśnioną wieloletnią wewnętrzną i zewnętrzną konfrontację. Mamy "naszych" i "waszych" sędziów, którzy bez oporu i na oczach opinii publicznej, wzajemnie podważają własne statusy. W tym chaosie sam diabeł się nie połapie. Trzecia władza, czyli Sądownictwo została zachwiana w posadach. Kto wie na ile lat. Kto wie, kto w tym sporze ma rację? Sędzia Tuleya represjonowany i szykanowany dochodzący swoich praw, czy Ziobro, nieustępliwy, agresywny, arogancki, zachłanny na władzę typ.

Sędzia jest pokaleczony przez władzę, zatem długo swojej "przygody" nie zapomni. Będzie pamiętał czym dzisiaj grozi walka przedstawicieli trzeciej władzy z  politykami partii rządzącej. Nie jest ostatnim, tuż za Nim stoją w kolejce następni sędziowie, którzy ośmielili się podnieść czoła... ciut za wysoko. Jestem ciekawa Jego dalszych losów. Jakim będzie sędzią? Sprawiedliwym? Bezstronnym? Jak na jego osobiste standardy przystało? Mimo wszystko? Tak czy siak, Jego przykład, to obraz rzeczywistości w jakiej znalazł się polski wymiar sprawiedliwości. Ta rzeczywistość to polityczne ciągoty do przewrócenia do góry nogami polskiego Prawa. 

Do tego co widzę, póki co, za grosz nie mam zaufania. Choćby dlatego, że dla pieniędzy TEN rząd, gotowy jest złamać nawet najświętsze swoje przekonania.


Obrazy: *Prawo.pl *Wiadomości *eGospodarka.pl 

2 komentarze:

  1. Statler i Waldorf. Wiecznie niezadowoleni moi ulubieńcy z dziecięcych lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi też. Coś ja też ostatnio jestem niezadowolona. W prawdziwym życiu to kłopot, a z takim show i z takimi bohaterami, to niezła zabawa. :)

      Usuń