Polityczna polska prawica nie poddaje się. Wciąż jako sprawdzonej broni, używa formuły "odwracania kota ogonem", pracując na najwyższych emocjonalnych obrotach. Sprzedają pisowską propagandę jak ciepłe bułeczki, siejąc wszędzie nieprzyzwoicie rozbuchane kłamstwo, że niby to PiS zawsze broniło i broni Konstytucji RP, a aktualna władza z premierem Tuskiem i ministrem Żurkiem "mordują" praworządność i tę Konstytucję właśnie w najgorszy możliwy sposób. Że nigdy nie było takich złych polityków jak Tusk i Żurek. Cynizm, chamstwo i ordynarne kłamstwa wylewają się przy okazji z ich gardeł bez skrupułów i bez przerwy. Jako jedna z bardzo wielu Polaków obserwuję poczynania Zjednoczonej Prawicy, obserwuję w jak wielkim zakresie tak zwani politycy ZP dokonali skoku na Polskę, na Jej praworządność i na stabilność państwa, usiłując wprowadzić rządy wg idee fix Kaczyńskiego.
Ziobro, który dzisiaj gra rolę niewinnego uczciwego człowieka i polityka, zawłaszczył sobie prawo do przebudowy Prawa i Praworządności pod swoje skrzywione e g o. Broni z całych swych wątłych sił tego, co zbudował i tak naprawdę nie potrafi logicznie wytłumaczyć, po co to wszystko było. Po co, skoro miało być tak dobrze? Tylko dobrze dla kogo? Dla Polaków, czy dla niego? Na początku zapewniał, że zlikwiduje układy, jednak zbudował swój własny układ, przestępczy układ, pod płaszczykiem Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratorii Generalnej. Hejtem, hakami, kłamstwami i obiecankami przywiązywał do siebie tych, którzy na ochotnika zgłaszali się do niego licząc na osobiste korzyści. Tylko na osobiste korzyści.
Pozwalali moralnie łamać sobie kręgosłupy, dopuszczali się przestępstw przeciwko państwu i obywatelom, by tylko przypodobać się Ziobrze, szefowi Suwerennej Polski zwanej dalej przez krytyków/przeciwników, mafią. Pamiętam jak Ziobro zaczynał karierę polityczną u boku braci Kaczyńskich. Był bardzo blisko nich. Bardzo. Został zauważony przez Lecha Kaczyńskiego i skorzystał na tym. Jednak zmieniał się mu charakter z upływem lat i bliskiego kontaktu z braćmi. Był wpływowy, uległy, podatny na obietnice, ale również uczył się jak wyciągać korzyści dla siebie i na przyszłość, tak w razie konieczności. Jarosław Kaczyński był dla niego "ojcem chrzestnym" w polityce. Uczył i wymagał.
Zaczęły łączyć ich wspólne przedsięwzięcia i wydarzenia, na które obaj mieli wpływ. To zacieśniało tak mocno ich "związek", że zaczęto w pewnym momencie mówić o Ziobrze, jako o "infancie", następcy Kaczyńskiego. Budowało to go jak diabli. Na tyle, że zaczął przed kamerami prezentować już inny swój wizerunek. Wtedy jeszcze opinia publiczna nie wiedziała, jaki potwór rodzi się w tym człowieku. Lawinę wydarzeń nieprzychylnych dla Ziobry i Kaczyńskiego rozpoczęła sprawa zagadkowej śmierci posłanki Barbary Blidy, po której to sprawie Ziobro myślał, że już się nie podniesie. Zawsze chciał uchodzić za silnego człowieka i ciąg wielu nieprzewidzianych okoliczności pomógł mu w tym.
Przypomnienie wszystkich spraw wiążących Ziobrę z polityką w pisowskim wydaniu, to jak napisanie grubej księgi o przestępstwach i zbrodniach, jakie były udziałem tego człowieka. Dość wspomnieć o zamachu na Trybunał Konstytucyjny, kiedy to PiS w Sejmie uchyliło wybranie legalne sędziów do tegoż Trybunału. Tym samym PiS pokazało, że nie mając większości konstytucyjnej, może wywalić stolik. Bezkarnie. Ziobrze zaimponowało to ogromnie. Chyba wtedy poczuł się może pierwszy raz jak ktoś wszechmocny. Poczuł, że polityka to właściwe dla niego miejsce. I wykorzystał to do kości. Prawo, Kodeks Karny, Ministerstwo, podległe mu Fundusze potraktował jak prywatną własność wzorując się na Kaczyńskim, który Polskę dokładnie tak traktował. Jak prywatną własność.
Ziobro z Kaczyńskim, rozochoceni tym, jak łatwo wszystko układało się po ich myśli, każdy na swoim kawałku władzy, dokonywali najgorszego w Historii współczesnej, zamachu i zawłaszczenia się na państwie. W głowie się nie mieściło wielu Polakom, że do tego doszło. Że tak szybko zdołali zmienić niemal wszystko i wszędzie gdzie się dało. Na domiar złego, dzisiaj próbują oni wmawiać Polakom, że to obecna władza jest wszystkiemu winna. Odwracanie kota ogonem. Perfidne. Mieli osiem lat, by zaczadzić polskie umysły propagandową ideologią, by przez to wymusić posłuszeństwo, uległość, lojalność, wiernopoddańczość. Udało się to zrobić z 1/3 społeczeństwa, które jak te barany dały sobie wyprać mózgi.
Nastąpiło swego rodzaju zjednoczenie idiotów, którzy "ciężko pracowali" nad ostatecznym zniszczeniem Polski przy współudziale zidiociałych wyznawców PiSu, ślepo dreptających po wytyczonej drodze. Ziobro i Kaczyński przechodzili samych siebie. Znieczuleni na odpowiedzialność, jeden żądał władzy absolutnej, drugi absolutnego poddania się Prawu, jego Prawu. Jesteśmy pod tym względem ANOMALIĄ WE WSZECHŚWIECIE. Głupszych od Polaków chyba nie ma nigdzie na tym globie. Dlaczego tak mówię? Bo chyba nigdzie nie pozwolono w takim zakresie na zachwianie równowagą władzy. Nigdzie w takim zakresie nie poddano w wątpliwość istnienia czegoś takiego, jak trójpodział władzy. A zrobiono to w Polsce.
I pozwolili na to Polacy. Jedni, bo wiernopoddańczo poparli te dzikie pomysły Kaczyńskiego i Ziobry, drudzy, bo nie reagowali, a jeżeli już to bardzo słabo. Że powtórzę - pozwolono w Polsce na ten eksperyment. Pozwolono nie patrząc na konsekwencje. I o mały włos doszłoby do tego, gdyby nie powrót D. Tuska do Polski, że przejmując Sejm na trzecią kadencję, PiS rozwaliłoby państwo doszczętnie, skutecznie m.in. izolując nas od reszty świata, lub co gorsze, dobrowolnie oddając nas w łapy Putina. Przytoczyłam przykład Trybunału Konstytucyjnego, ale nie zapominajmy o innych instytucjach państwa zawłaszczonych przez ludzi PiS. Gdzie nie spojrzeć, wszędzie ludzie PiS. Odgruzować to, to tytaniczna praca na lata.
Odgruzować polskie umysły, zaczadzone propagandą i ideologią Kaczyńskiego, to druga tytaniczna praca pod warunkiem, że w ogóle da się to zrobić. Patrząc teraz, że tuż obok rozrasta się Konfederacja i inne pomniejsze kanapowe partyjki, które z ochotą idą z prawicą pod rękę, należy uważać, by jeszcze gorsze zło nie rozlało się na naszym podwórku. Obawiam się tego obserwując, jak coraz lepiej ma się populizm. Demokracja dzisiaj to zagrożona mniejszość patrząc na temat geopolitycznie. Widać wyraźnie, jak jedno państwo małpuje od drugiego. Jak jedno społeczeństwo staje się głupsze od drugiego. Choroba ta staje się coraz groźniejsza dla przyszłości ludzkości. I nikt na razie właściwie na to nie reaguje.
To alarm. Dlatego, że hydra w Polsce znowu śmiało podnosi łeb. Taki Kaczyński, taki Ziobro i im podobni wciąż dochodzą do głosu. Bezkarnie. Bez skrupułów. Bez żadnego opamiętania. Po prostu masakra. A wszystko dla władzy i pieniędzy. DLA WŁADZY I PIENIĘDZY. I taki Ziobro usiłuje wmówić, że wszystko co teraz wokół niego się dzieje, dzieje się z zemsty. Bidulek. Chodzi od TV Republika do węgierskiej TV, a nawet do UE i skarży się na niesprawiedliwość i niepraworządność. Na siłę lansuje siebie jako uczciwego człowieka. Że wstydu nie ma, to nic nie powiedzieć. Tchórz chowający się za immunitetem, za plecami Orbana. Boi się, że tak jak traktował ministra Żurka, jak zniszczył mu życie, ten może mu odpłacić podobnie.
Zjednoczone zidiocenie wciąż ma się dobrze za sprawą np. Ziobry i jego pomagierów. Dlaczego tylu ludzi wciąż nabiera się na te kłamstwa. Nie rozumiem i chyba już nie zrozumiem.
Obraz: *Newsweek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz