Polska scena polityczna drażni mnie od bardzo dawna. Szczególnie nie mogę zaakceptować bezczelności polityków PiS z ich prezesem na czele. Wydawało się, że gdy wreszcie stracą władzę po swoich bezwzględnych rządach, to chociażby z tego powodu spuszczą łby i przystopują. Tak było, spuścili łby i pochowali się po kątach zestrachani wiszącą nad nimi karą za grzechy jakich się dopuścili. Wszak tę karę, to ich rozliczenie, obiecał im sam Donald Tusk, który tuż przed wyborami parlamentarnymi publicznie to ogłosił. Mijały tygodnie, mijały miesiące, a rozliczenie jakiego Polacy chcieli, jakoś nie następowało. Notowaliśmy wprawdzie ruchy robaczkowe Prokuratury Adama Bodnara i jego prawej ręki Dariusza Korneluka, ale nic więcej znaczącego się nie działo.
Opinia publiczna wściekała się, a ludzie poprzedniej władzy widząc, że tak naprawdę nic im nie grozi, zaczęli być coraz śmielsi. Wróciła bezczelność, mowa nienawiści, prowokacje, wsadzanie kija w koalicyjne mrowisko. Wróciła dobrze nam znana ich czarno-biała bezczelność. I to na każdym polu. Na przykład zachowanie Z. Ziobry w kontekście komisji śledczej ds. Pegasusa (nie stawianie się na tej komisji w wyznaczonych terminach) jest tego przykładem. Oburza mnie jego zachowanie i zachowanie jego ludzi. Nie mają szacunku do nikogo i do niczego. Żadna świętość nie miała dla nich żadnego znaczenia. Ani Konstytucja, ani Prawo, przy pomocy których powinien być realizowany interes publiczny, dla których to instytucji mieli jedynie pogardę.
Bezczelność i pogardę, która przez osiem lat ich rządów była wyjątkowo widoczna. A przecież składali przysięgę. Na oczach choćby swoich własnych wyborców. Dla społeczeństwa wartości te, czyli przestrzeganie praw Konstytucji i polskiego Prawa było i jest ważne, dla Ziobry i jego pomagierów nie były ważne. Łamali prawa i ustawy nawet te, tworzone przez siebie. Kolejnym tego przykładem niech będzie postawa J. Kaczyńskiego, który w bezczelny sposób lansował swój ból, dając Polakom do zrozumienia, że jego ból jest większy od naszego. To się wtedy w głowie nie mieściło, i nie mieści się teraz. Nie mieści, bo znowu wracają do swoich dawnych bezczelnych zachowań.
To wydarzenie z Kaczyńskim miało miejsce w czasie pandemii, gdy nikomu nie można było wejść na cmentarze. Polakom nie można było, a Kaczyński wszedł. Okazało się, że jest od nas równiejszy. Normy i zasady określone dla wszystkich obywateli, nie obowiązywały tych równiejszych. Kaczyński marzył o zmianie Konstytucji, Ziobro marzył o zmianie polskiego Kodeksu prawnego. Według własnych reguł. Chcieli obaj płynnie przejść z III Rzeczpospolitej do IV Rzeczpospolitej. Nie udało się. Ich wizja nowego państwa przestraszyła Polaków na tyle, że przy najbliższych wyborach nie dali im mandatu. NIE DALI IM MANDATU, że powtórzę. Nie dali pozwolenia na tę hucpę.
Zauważam bardzo dużą zmianę. Dzisiaj nikt nie traktuje tak sędziów, jak traktowała ich poprzednia władza. Dzisiejsza władza nie grozi sędziom i nie straszy dyscyplinarkami za wyroki jakie wydają. Nikt nie wysyła sędziów na odległe delegacje. Nikt ich nie degraduje za to, że ośmielają się mieć inne zdanie niż władza. Donald Tusk jako premier wyjątkowo tego pilnuje. Jednak Ziobro i ludzie PiS znowu grożą. Znowu próbują Polakom wcisnąć swoje propagandowe racje. Komisja śledcza ds. Pegasusa stała się głośna za sprawą zachowania Z. Ziobry. Nie stawia się na wezwania komisji, ale pędzi do TV Republika, by tam bezczelnie atakować politycznego wroga. Tak pokazuje swoją pogardę, tak kpi z państwa polskiego.
Pierwsze nieobecności na komisji usprawiedliwiał, ostatnie już nie, ponieważ uważa, że ta komisja jest nielegalna. A jest nielegalna, bo tak postanowił Trybunał J. Przyłębskiej. Nie miał racji oczywiście, ale kogo to obchodziło? Jego na pewno nie. Posunął się nawet do grożenia sędzi. Robiąc z całej sprawy kabaret, próbował ugrać swój interes. Ugrać go bezprawnymi metodami. Bombardując opinię publiczną kłamstwami i wymyślonymi tezami, próbował ograniczyć perspektywę, przy pomocy której patrzy się na wszelkie sprawy. Te jego wystąpienia były i są tylko jednostronnym komunikowaniem się z opinią. Sam coś powie, a potem nie dopuszcza do szerszej dyskusji, do zadawania pytań. Ucieka.
Wolał pójść do telewizji niż otwarcie i uczciwie podyskutować z opinią publiczną. Tak okazywał brak szacunku. Tak okazywał i nadal okazuje swoją wyższość. Jego e g o chyba prześcignęło już Himalaje. Te pretensje do komisji śledczej, że nie poczekała na niego, że zakończyła obrady. Przecież się spóźnił, tak? Od razu poszedł do dziennikarzy i skupił uwagę na sobie samym. Nie na tym, co ważne. A ważne przecież było, że to Ziobro traktuje komisję bez szacunku i że ją lekceważy, a nie odwrotnie. Jednak przekaz już poszedł. I taką konkluzję właśnie miała przyjąć opinia publiczna. Jej (konkluzji) skrzywiony nieprawdziwy obraz. Obraz przedstawiający Ziobro jako ofiarę. Ojojoj... .
Co ciekawe część odbiorców przyjęła tę interpretację wydarzeń. Co, myśleć się nie chciało? Zapamiętajmy raz na zawsze - to Pegasus został zakupiony przez Ziobro i jego ludzi po to, by inwigilować nim przeciwników politycznych, co zostało udowodnione. Kropka. To inwigilowani i opinia publiczna są ofiarami całej afery, a nie biedaczek Ziobro. Czy dzisiaj ktoś jeszcze o tym rozmawia? Mało kto, bo to odgrzewany kotlet. Ostała się tylko jedna myśl, że Ziobro jest atakowany przez komisję i rząd Tuska. Tyle. Wiele brzydkich afer poprzedniej władzy ujrzało światło dzienne i boleśnie dotknęło Polskę, ale czy ten fakt jest akurat najważniejszy dla Polaków?
Chyba nie jest, ponieważ mało kto patrzy na to wszystko z szerszego punktu widzenia. Polski obywatel, z reguły, lubi igrzyska, lubi chaos, lubi jak coś się dzieje. Nie chce mu się zastanawiać, kto ma rację, po czyjej stronie leży prawda. Co stało się z naszą wrażliwością? Co stało się z naszym poczuciem sprawiedliwości? Co z nami jest nie tak? Ano dotknęło nas uwstecznienie. Pod niemal każdym względem. Nie potrafimy już myśleć bardziej ogólnymi kategoriami. Nasze umysły karłowacieją. Stały się ociężałe, rozleniwione. Jeżeli niechlujnie podchodzimy do spraw codziennych, to nie dziwi brak właściwego/trzeźwego podejścia do polityki. Nie dziwi brak zdolności do wyciągania właściwych wniosków.
A skoro tak, to i nasza percepcja jak nie upadła, to przynajmniej zubożała. To konsekwencja bezwarunkowego poddania się mediom społecznościowym. Doprowadziło to nas do tolerowania i hołubienia polityków lekceważących władzę i Literę Prawa. Doprowadziło to nas do odbierania polityki i polityków przez krzywe zwierciadło. Do diaska, w jakim my kraju żyjemy? Nie rozumiem, dlaczego społeczeństwo nie jest oburzone. Dlaczego nie reaguje. Przykład Ziobry, przykład pisowskiej władzy, to odciśnięte piętno na żywej społecznej tkance Polski. To co widzę, to obraz nierzeczywisty. To jakaś szalona rzeczywistość, w której nie tylko polityczna szajba, odbija już chyba każdemu.
To rzeczywistość, gdzie nie spotkasz szacunku, uprzejmości, kultury. A o kindersztubie to już zapomnij. Pamiętacie jak sam Ziobro mówił, że "w Polsce nie ma świętych krów"? Zapomniał jak to mówił i każe się traktować wyjątkowo, jakby był tą świętą krową. A faktem jest przecież to, że czy jesteś przeciętnym zjadaczem chleba, czy byłym ministrem sprawiedliwości, masz się stawić na komisji. I już! Doszło do absurdu, bo nierówność w Polsce okazała się być normą. Cała ta sytuacja to wina ośmioletnich rządów PiS. Niestety. Każdy obywatel będący posłem na Sejm powinien świecić przykładem w oddawaniu szacunku władzy. Każdy. Bez wyjątku. Jednak to, czego jesteśmy świadkami, to sytuacja nienormalna. Nienormalna.
Nie chcę takiej sytuacji. Nie chcę mieć we własnym kraju takich bezczelnych polityków. Nie chcę, żeby Polacy byli tacy jacy są. Nie tylko gdy chodzi o politykę. W życiu codziennym też. Szkoda, że propagandowe media są w Polsce tolerowane. Szkoda, że Polacy są tak mało odporni na nie. Że nie mają własnego zdania. Że nie bronią własnego interesu. Ziobro to nie jedyny naganny przykład. Takich osobników jest bardzo dużo. Skoro ryba śmierdzi od głowy, ten niczym nie skrępowany smród przelewa się na niższe poziomy. Jest tam adoptowany i hołubiony. Doszło do tego, że pogarda i bezczelność mają się u nas dobrze. Mowa o szacunku i kulturze raczej nie jest mile widziana.
W dzisiejszym świecie bardzo łatwo kierować się emocjami. Bardzo łatwo zwracać uwagę na sprawy będące problemem. To podbija niezdrową atmosferę i utrzymuje nas w niezdrowym stresie. Jednym słowem, mamy do czynienia z szaleństwem, nad którym chyba już nikt nie panuje. To mamy. A mamy jak koń, klapki na oczach. Ułatwia to wszelkiej maści manipulantom prowadzenie nas na swojej propagandowej smyczy. Mamy Ziobro, który daje do zrozumienia, że jest ważniejszy od polskiego Prawa i chce, żeby to bezdyskusyjnie zaakceptować. Hola panie Ziobro, że zakrzyknę, póki co mamy jeszcze w Polsce demokrację, i chociażby z tego powodu mamy prawo do własnego zdania. Nie ma, że twoja prawda jest twojsza od mojej.
Na szczęście nie jestem zatruta pisowską/ziobrową propagandą. Mam swój rozum i potrafię zadawać pytania, potrafię wyciągać wnioski. Tuż przed wyborami prezydenckimi, chciałam to dobitnie powiedzieć.
"PRAWDA JEST RZECZĄ ŚWIETNĄ. PRAWDA JEST RZECZĄ WIELKĄ, ALE JESZCZE ŚWIETNIEJSZĄ, JESZCZE WIĘKSZĄ Z PRAKTYCZNEGO PUNKTU WIDZENIA RZECZĄ, JEST MILCZENIE O PRAWDZIE" - A. Huxley "Nowy wspaniały świat"
Obraz: *Internet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz