środa, 4 września 2024

Jaką przyszłość szykuje nam Donald Tusk?


 To, co dzieje się w otoczeniu premiera D. Tuska nie budzi mojego entuzjazmu. Ponieważ za pomocą sondaży dowiadujemy się jaką skalę ten brak entuzjazmu osiąga w Polsce, sądzić można, że ta sytuacja spędza sen z powiek liderów Koalicji 15X. I słusznie zresztą. Tym bardziej, że nieubłaganie zbliża się arcyważny moment, wybory prezydenckie, które dadzą ostateczną odpowiedź na wiele pytań. Nie do pozazdroszczenia sytuacja PiS i wielu tej partii czołowych nazwisk, powolne rozliczanie poprzedniej władzy, błędy popełniane przez aktualną władzę i zadziwiająca niemoc w skuteczności, co tylko powiększa niezadowolenie wyborców Koalicji rządzącej, wszystko to ma ogromny wpływ na samego premiera. Tak mniemam.

Czy w takiej sytuacji Donald Tusk powinien postawić na szybsze działania? Na pewno tak. Czy tak właśnie zrobi? Tego nikt nie wie. Przyszłość pokaże i bezlitośnie zweryfikuje Jego kompetencje, w które społeczność polska tak zawierzyła. A zawierzyła, bo nie miała innego wyjścia. A nie miała innego wyjścia, ponieważ na ten moment jest tylko JEDEN Donald Tusk. Jest On i... polityczna reszta polskiego świata. Koalicjanci nie kwapią się do współpracy, jaką obiecali sobie w czasie kampanii wyborczej. Dzisiejsza opozycja a dawna władza, nie ma interesu w naprawie tego, co sama zdemolowała. Donald Tusk jest sam. Na ile zdeterminowany, by zrealizować plan naprawczy, tylko On sam wie najlepiej. 

Słyszymy wiele słów od Niego na prasowych konferencjach, na których występuje jako premier i jako rzecznik własnego rządu jednocześnie. Stara się. Opowiada o organizacji letnich igrzysk w Polsce, zapowiada jesienne zmiany w legislacji, kolejny raz zapewnia o zaufaniu do ministra Bodnara i zręcznie odpowiada nawet na te niezręczne pytania, ciurkiem płynące ze strony dziennikarzy i innych pracowników medialnych. Na tej podstawie budujemy sobie sami obraz polskiej polityki. Wyrabiamy sobie własne opinie. Nie zapominajmy, że niebawem 15 października tego roku minie rok od wygranych wyborów. Będzie to okazja do podsumowania działań tego rządu i zweryfikowania złożonych obietnic.

Niezadowolenie społeczne, coraz głośniejsze pomruki tu i tam, coraz częstsza negatywna ocena liderów Koalicji 15X, to zwiastun zbliżającej się czarnej chmury nad głowy niedogadanych ze sobą rządzących. Tyle było obietnic, tyle zapewnień, tyle było nadziei, determinacji i chęci. Co dzisiaj z tego zostało? Ponad 60% Polaków jest niezadowolonych, bo nie widzi efektów, nie widzi skuteczności. Widzi za to rozlazłe towarzystwo zasłaniające się procedurami. Wielu komentatorów wieszczy, że jeżeli się ta sytuacja nie zmieni, to Koalicja 15X przerżnie prezydenckie wybory. Z czego skorzysta pisowska opozycja. Właściwie, to już zaciera ręce. Zatem Donald Tusk MUSI zareagować.

To, co do tej pory udało się rządzącym, to tylko kropla w morzu. Dobrze że to zrobiono, jednak to za mało. Stanowczo za mało. Te załatwione sprawy nie są sprawami ciężkiego kalibru, są normalne, takie, które należą się każdemu obywatelowi jak codzienna zupa psu. Każda z tych spraw (in vitro, babciowe, podwyżki dla nauczycieli, prawo autorskie czy Prawo i praworządność w ogóle) to sprawy oczywiste. Za ich załatwienie nie należy się politykom żadna nagroda, podziw czy uznanie, bo wobec nas mają psi obowiązek tego dopilnować. Ze wszystkich obietnic tylko przywrócenie TVP do normalności i odblokowanie KPO stało się faktem. Reszta czeka, aż politycy się zainteresują. Tak więc Polacy obawiają się, że czas może być dalej marnowany.

Tkwimy w stagnacji, bo bezwolny rząd zamiast przeć do przodu, skupiony jest na sobie i rozwiązywaniu drugo... i trzeciorzędnych spraw. Mamy nie dziarskich polityków, a politycznych impotentów. Dziadersów, zadowolonych, że zaliczają kolejną kadencję w Sejmie. To zadowolone z siebie towarzystwo zapomniało, że swoje miejsca w polskim Parlamencie zawdzięczają m.in. młodym polskim kobietom, które poszły na wybory, bo uwierzyły, że ich sprawy wreszcie po latach zostaną załatwione po Ich myśli. Nie zostały. Czy zmobilizowały się niepotrzebnie? Mogą tak myśleć. I tak właśnie myślą. Nie zadowala Ich tłumaczenie, że to wina prezydenta Dudy, który nie podpisuje ustaw. Co za złośliwy z niego człowiek.

Nawet dziecko wie, że nie o Dudę tu chodzi. To PSL wstawiło bezwstydnie swoją nogę między koalicyjne drzwi i udaje partię świętszą od papieża. A co z tematem kwoty wolnej od podatku? Okazało się, że nie ma na nią pieniędzy. Ale za to była dobrym hasłem w czasie kampanii wyborczej. Na takie oto kąski czeka PiS, by głosić wszem swoją starą dobrze znaną propagandę, jaki to Tusk jest niedobry. PiS pyskuje w najlepsze, a koalicyjny rząd siedzi cicho zamiast zapewniać każdego dnia, że do końca kadencji na pewno coś wymyśli. Cisza. Aż głowa boli. Każda z koalicyjnej partii ma swojego "konia", na którym jedzie ile wlezie. PSL ma aborcję. Polska 2050 ma składkę zdrowotną. 

Lewica miała swoje budownictwo społeczne, ale obraziła się na wszystkich i udaje ofiarę. Koalicja Obywatelska zajmuje się wszystkim po trochu. A pośród tego chaosu stoi Donald Tusk i próbuje załagodzić atmosferę. Nie tak miało być. Nie tego oczekiwali wyborcy. Polska polityka jest tak bardzo podzielona, że społeczne rozczarowanie przechyliło czarę goryczy. Zatem to niespełnione obietnice mogą bardzo silnie wpłynąć na wynik prezydenckich wyborów. Z ubiegłorocznej wyborczej frekwencji (74%) zostanie tylko wspomnienie. Głosy Polaków mogą ulec jeszcze większemu rozdrobnieniu. Część swoje pójście do urn wyborczych zawiesi na kołku, a część może zagłosować na kogo innego. 

Nie wierzę, że liderzy koalicji rządzącej nie biorą tego pod uwagę. Nie uwierzę, że nie myśli o tym Donald Tusk. Wiele razy politycy już się przekonywali, że łaska wyborcy na pstrym koniu jeździ. Wiele razy niektórzy z nich dostawali czerwoną kartkę choćby za nieskuteczność. Czy nie czas wyciągnąć wreszcie naukę z popełnianych błędów? Koalicja 15X powinna wyłonić tylko jednego kandydata na prezydenta. Tylko jednego. Udowodniłaby poprzez to, że gra drużynowo. Tak powinno być, a nie jest. Znamy ambicje Hołowni i innych i nieważne, że nie nadają się na prezydenta. Wolą egoistycznie i samolubnie postawić na siebie, ryzykując tym samym przyszłość Polski i Polaków.

Czy aby nie boją się, że w żywotnie kluczowym momencie dla nich, w odpowiedzi za zaniechania i brak spełnienia obietnic, Polacy pokażą im środkowy palec? Czy zapomnieli, że będą zmuszeni wyjść ze swoich przytulnych gabinetów i prosić/żebrać Polaków o głosy? I tu mogą się zdziwić. Bo jak mówi polskie przysłowie - "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie". Prezes rady Ministrów ma twardy orzech do zgryzienia. Tym orzechem będzie mobilizacja wyborców. To niełatwe zadanie. A ostateczny wynik może bardzo zaboleć. By do tego nie doszło, Donald Tusk i Jego koalicjanci mają lekcję do odrobienia. Muszą popracować nie tylko nad legislacją na tyle skutecznie, by dała owoce na tyle zadowalające, by zmieniło to dotychczasowy obraz sposobu rządzenia. By zmienił się osąd Polaków.

Kompetencja, wiarygodność, rzetelność, uczciwość, pokora, chęć i determinacja, czystość intencji, to są te między innymi cechy tak pożądane szczególnie dzisiaj w polskiej polityce. To one prowadzą do... skuteczności.


Obraz: *Internet 

18 komentarzy:

  1. Wszystko zaczyna się w tym, że obecna ekipa jest konglomeratem różnych partii, które w pewnych sprawach chyba nigdy nie znajdą wspólnego języka i stanowiska. Drugim problemem według mnie jest to, że obiecano zrobić wszystko w 100 dni. Ktoś, kto założył sobie taki plan chyba miał klapki na oczach. W niektórych miejscach w te 100 dni obiecane jedynie dało się odgrzebać ministerstwa na przykład z naleciałości poprzedniej ekipy.

    Co do rozliczeń moim zdaniem za wiele mówi się w TV o kolejnych krokach władzy. Dzięki temu paru PiS-owskich działaczy uciekło mniej czy bardziej udolnie za granicę. W ten sposób pan Morawiecki na przykład może spakować się z rodziną, polecieć na wyspy Marshalla czy w inne miejsce trudno dostępne dla prokuratury i żyć jak król. Wszystko powinno być z zaskoczenia. Jak tylko dowiadują się o kimś nowym podejrzanym to zatrzymywać. Kiedyś pana Nowaka usadzono na pół roku chyba za nic. Nie dostał nawet grzywny, co oznacza, że nie był winny zupełnie.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgoda. Tylko, że wszyscy o tym wiedzą od zawsze. Wiedzą, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie. Z tego powodu tak trudno o granie drużynowe. Gdy dodamy do tego światopogląd, mamy pełny obraz tej dziwacznej sytuacji. Już od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, że D. Tusk nie poradzi sobie. No, ale zobaczymy.

      100 dni. To zawołanie też było jakże chwytliwym hasłem. Daliśmy się nabrać jak dzieci. Więcej wtedy było gorączki, niż zdrowego rozsądku.

      Rozliczenia. Myślę, że brakuje tu jednak lotności umysłu. Za to mamy niechęć do karkołomnych prawnych "wyskoków" szczególnie prokuratorów. To widać, słychać i czuć. Dlatego tylko patrzeć, jak cała reszta winnych skorzysta z okazji i ucieknie gdzie pieprz rośnie. Masz rację. Wszystko powinno się odbywać przez zaskoczenie. Zatem nie zdziwię się, gdy usłyszę o kolejnych wyjazdach.

      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
    2. Przede wszystkim przywódcy partii tworzących nową Koalicję rządzącą wiedzieli od początku, że ich koleżankom i kolegom z innych partii czasem może zależeć na czymś innym niż im samym. Trzeba było na etapie tworzenia umowy koalicyjnej wykluczyć pewne drażliwe tematy. Przynajmniej tak mi się wydaje.

      Spin doktorzy i inni PR-owcy są nieco oderwani od rzeczywistości wymyślając większość politycznych haseł.

      Jak ściga się narkotykowych bossów na przykład nie trąbi się o tym w TV przed, tylko po. Teraz ludzie z PiS mogą na spokojnie zastanowić się kto ma na nich jakieś haki i mogą wyjechać z kraju nie niepokojeni przez nikogo. Już chyba pisałem, że według mnie wszystko skończy się wsadzeniem płotek, a duże ryby będą nadal pływać wolno. Tak jak było w przypadku afery Rywina choćby. Zostały skazane legislatorki i podobne małe ,,ryby".

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Na pewno wiedzieli, ale mogę sobie wyobrazić tamtą sytuację - gdy dochodziło do jakiegoś sporu, to pocieszali się, że się dogadają (szczególnie w kwestii drażliwych tematów), byle podpisać umowę. Tak się im spieszyło do rządzenia i do ciepłych gabinetów. Teraz niektórym z nich poprzewracało się w głowach, poczuli się mocni i zaczęli podskakiwać. A przecież nie tędy droga. Przykładem może tu być Sz. Hołownia, zaczął nawet dobrze, a potem przedobrzył, odkrył swoją prawdziwą twarz. I to w bardzo złym guście.

      Właśnie. Ty to wiesz, ja to wiem i wie wielu Polaków. Ale co z tego, skoro mamy takich ministrów jakich mamy. Siemoniak "ciamciaramcia". Bodnar z Kornelukiem to bardziej misie przytulanki niż ministrowie. A premier Tusk znowu popełnia te same błędy, bo tu i tam zostawił przy korycie ludzi PiS, którzy jątrzą i opóźniają działania naprawcze. A pamiętam doskonale jak sam zapewniał nas, że dobrał sobie świetną ekipę. Cóż z tego, że kolesie znają się po dwadzieścia lat, że są wieloletnimi politykami i z niejednego ministerstwa chleb jedli, skoro nie świadczy to wcale, że są odpowiedni do pełnienia takich ważnych państwowych funkcji. Dla mnie to niedobrana ekipa, raczej ludzie z partyjnej łapanki. Taka sobie kiepska reprezentacja koalicyjna. Jak zwał tak zwał. Obawiam się, że znowu z naszych oczekiwań nic nie wyjdzie.

      Pozdrawiam również...

      Usuń
  2. Powinni sobie w gabinetach powiesić makatki z napisem ,,Jak zawiedziemy znów będzie rządził PiS". Albo coś podobnego.

    Pan Hołownia rozczarowuje mnie bardzo. Przyszedł do polityki z show-biznesu i jakby nie wiedział nic o kłamliwej otoczce swojej nowej pracy. Władza jaką ma na sali sejmowej moim zdaniem go zadurzyła. Robi więcej konferencji niż poprzedni marszałkowie, próbuje błyszczeć ponad miarę w ich trakcie.

    Boli mnie też to, że rządzący nie mogą dogadać się co do jednego kandydata na prezydenta. Nikomu nie jest potrzebna druga tura, a przy kandydacie z każdej partii plus z jakichś innych komitetów mamy ją jak w banku.

    Kiedyś spojrzałem na ministrów tego rządu pod kątem wykształcenia. I wyszło mi, że korespondujące z objętą funkcją ma chyba trzech ministrów. To też nie jest za dobry sygnał.

    Teraz starczy jak PiS zacznie z zebranych pieniędzy robić kampanię nienawiści wobec rządu, starczy jak pokażą ich nieudolność w pewnych obiecanych sprawach i część ludzi może znów zwrócić się do prawicy. Ręce opadają jak się myśli o tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co akapit, to trafny wniosek/opinia. Nic dodam i nic nie ujmę.
      Martwi mnie tylko to, że Polacy szybko obojętnieją, nie zwracają uwagi za bardzo na wyskoki polityków. Jakby oswajają się z nimi. A skoro tak, to ci drudzy stają się coraz bardziej bezczelni w swoich poczynaniach. Przykładem ludzie PiS, którzy doskonale wiedzą, że za swoje przestępstwa nigdy nie odpowiedzą w adekwatny do przewin sposób. To mnie boli i to mnie wkurza. Są jak te święte krowy, którym wszystko wolno. A kolejna władza udaje, że ją to obchodzi. Jesteśmy okropnym narodem, niegodnym naśladowania. Najgorsze, że wcale nie chcemy się poprawić.
      Pozdrawiam Piotrze...

      Usuń
    2. Odpowiedzieć za winy ludzie z PiS nie bardzo mogą w moim odczuciu. Bo co z tego, że ileś osób trafi za kratki na parę, paręnaście lat. Skoro nadal trzeba ich utrzymywać. A gdzie pieniądze, które sprzeniewierzono.

      Zmieniając nieco temat ostatnio słyszałem o problemach finansowych ośrodka ,,Karta". Podobno odebrano ok. 12 milionów nakradzionych w poprzednich latach. Może warto by było przeznaczyć je na taki cel. Swoją drogą ciekawe ile środków uda się odzyskać. Skoro nikt do końca może nie wiedzieć jaka jest suma skradzionych funduszy.

      Usuń
    3. Wiem wiem, że unikną surowej kary, że to co im zaserwuje polskie Prawo (Bodnar Korneluk Sądy), nie zadowoli nas. I tak, ciekawa jestem czy kara będzie dotyczyć zwrotu zagrabionych miliardów? Powinni odpowiedzieć swoim prywatnym majątkiem. Wtedy mielibyśmy satysfakcję.

      Ośrodek "Karta", temat chyba mi umknął. Muszę poczytać.

      A ile środków da się odzyskać? Na pewno nie wszystkie. Lwia ich część już rozpłynęła się we mgle.

      Pozdrawiam...

      Usuń
    4. Ten ośrodek zbiera archiwalia głównie z czasów ,,Solidarności". Ale też wcześniejsze pamiątki. Samych zdjęć mają kilkaset tysięcy.

      Zobaczymy jak to będzie. Ale wielkich nadziei nie mam jakoś.

      Usuń
    5. Dziękuję, odrobię zaległości.

      I ja nie mam za dużych nadziei.:)

      Usuń
    6. W sumie też nawet nie wszedłem na stronę tej organizacji ,,Karta". Chociaż słyszałem wcześniej o nich coś.

      O rety. Nie nadaję się chyba na obecne czasy. Wchodzę czasem na blog pewnej osoby, która zapatrzona jest w PiS jak w obrazek. Do tego mieni się katoliczką. Ale jak ktoś napisze coś złego o tej partii to następuje personalny atak. Cały czas teraz jest szkalowanie premiera, ministrów i innych obecnego rządu. O ich torturach wobec księdza Michała O. i tak dalej. A te same osoby nie pamiętają chyba jak PiS trzymało pana Nowaka ponad pół roku chyba i wypuszczono go bez nawet zarzutu mikroskopijnego. Nawet chciałem u siebie na blogu napisać o tym jacy ludzie są zaczadzeni przez politykę ale chyba mi się nie chcę. Nie mówiąc o tym jaką burzę w szklance wody mógłbym wywołać. Straszne to.

      Usuń
    7. Przepraszam za zawracanie głowy swoimi problemami. Ale denerwują mnie takie wpisy polityczne, gdzie w sposób niemal wulgarny atakuje się myślących inaczej ludzi. Politycznie można dyskutować ale nie tak. Zgłosiłem ten blog bo mam dość. Nie wiem tylko co to da.

      Usuń
    8. Wiem, że w przestrzeni blogowej sporo jest takich miejsc, za przeproszeniem wręcz kultowo odnoszących się pod adresem PiS. Charakterystyczna jest tam agresja słowna i brak poszanowania cudzych opinii. No cóż, ponieważ polityka weszła do naszych domów na dobre, niektórzy mają okazję do prowadzenia swoich prywatnych "igrzysk" ujmując innym zdrowego rozsądku, czy zdolności orientowania się na politycznym polu. To przykre. Już jakiś czas temu zrozumiałam, że nie warto marnować czas na przekonanych, bo przekonanego już się nie przekona. Dowiedziałam się też, że natura ludzka nie do końca jest poznana/rozszyfrowana. Sam tego doświadczyłeś.

      Nie przepraszaj, uważam, że dobrze zrobiłeś pisząc o tym. Takie uwagi działają ostrzegawczo, by omijać takie mało przyjazne blogi, by niepotrzebnie się nie stresować. Mnie też denerwuje to polityczne "zaczadzenie" jak napisałeś. Nic na to nie poradzimy, wszak mamy wolność słowa, opatrznie przez niektórych rozumianą.

      Jestem ciekawa, czy Twoja interwencja przyniesie rezultat.

      Pozdrawiam Piotrze... i głowa do góry... udawaj, że ich nie ma...

      Usuń
    9. Masakra. Na tym blogu ostatnio jest festiwal obrażania premiera, ministrów i zwolenników PO. Nie jestem za PiS, jednak staram się w przestrzeni publicznej pisać o pewnych ważnych osobach z tej partii z zachowaniem np. ich funkcji. Dlatego chyba nigdy w tej przestrzeni nie piszę nic złego na tamtą ekipę, a o np. premierze Morawieckim nie piszę Morawiecki tak jak prawa strona czyni z premierem Tuskiem skracając go do jakiegoś prymitywnego zwrotu po nazwisku jedynie. Nie napisałem też o nikim kto popiera prawicę z użyciem inwektyw. A tam właściwie codziennie są wpisy tego typu. Komentujący przyklaskują tylko, wynajdują nowe inwektywy na rząd, rzekome ich przewiny itd.

      Porażające jest też to, że autorka tego konkretnego bloga łączy takie ataki słowne z religijną otoczką. W jednym poście potrafiła napisać o miłości Jezusa i jego uczniów do bliźnich, a w drugim wyzywa ministra Bodnara, zarzuca mu jakieś winy wobec księdza Michała O. itd. Nie umiem sobie wyobrazić jak można łączyć te dwie postawy w życiu.

      Dlatego właśnie od paru dni jak czytałem te wulgarne wręcz wyziewy stwierdziłem, że dość. Zgłosiłem blog zarówno do administracji (niestety chyba nic nie zrobią, bo po angielsku menu było, a ja zgłosiłem po polsku). Drugie miejsce to jakaś strona Litewskiej organizacji walczącej o wolność słowa, walcząca z agresją w Sieci itp. Od niedawna można po polsku zgłaszać takie zachowania. Co z tym zrobią, nie wiem. Za to ja mam czyste sumienie w tej sprawie.

      Usuń
    10. Zauważ jedno, tak jak politycy z pierwszych stron gazet traktują się publicznie, tak samo robią to zwolennicy tu na dole. Pogarda hula wszędzie i ma się bardzo dobrze. Pytam się więc - jaki to przykład dla Polaków? Dlaczego nie jest to karalne? Sama sobie odpowiadam - bo w Polsce nie ma takiej woli. Dlatego wzajemny brak szacunku osiąga taki, a nie inny poziom. Czegokolwiek to by nie dotyczyło.
      Pamiętasz jak prezydent Lech Kaczyński mianował za pierwszym razem na premiera Donalda Tuska? Zrobił to na jednym z pałacowych przedpokoi/korytarzy, nie w sali oficjalnych wydarzeń, tylko w przedpokoju. Sam ten gest pokazał, jaką pogardą darzony był już wtedy premier D. Tusk przez pisowców. A ile takich gestów z tamtej strony znosi premier do dzisiaj? To wszystko widzi opinia publiczna. I naśladuje swoich wybrańców. Bez żadnego oporu. Niestety, nie tylko w Polsce tak się dzieje.

      Ponieważ pisanie blogów jest dozwolone i raczej nie ocenzurowane, ich właściciele prześcigają się jeden przez drugiego w coraz bardziej haniebny sposób, co z kulturą osobistą nie ma absolutnie nic wspólnego. Mogą to robić, bo nie są za to karani. Więc używają języka bez żadnego skrępowania.

      W sumie to Ci powiem, że nasz charakter (ludzi) bardzo się zmienia i nie mamy na to wpływu. Nie mamy, ponieważ tych reagujących/oburzonych (jak Ty) jest stanowczo za mało. To jak walka z wiatrakami. Lepiej nie wchodzić na takie strony/blogi, mniej stresu.

      Pozdrawiam...

      Usuń
  3. Racja. Powinno się wymagać i egzekwować (np. przez brak reelakcji) od naszych przedstawicieli więcej w kwestii kultury osobistej. A niestety widać jak w Sejmie czy innych miejscach, gdzie są wybierani przez Polaków pracownicy jak w praktyce wygląda sprawa. Cały czas niemal widać te same twarze, w tym wyjątkowo chamskich osób. Widać dla niektórych wyborców nie jest to w ogóle ważne jak zachowuje się wobec innych ich wybraniec.

    Najgorsze jest to, że jakiś czas temu z tą osobą od tego bloga można było jeszcze jakoś wymienić myśli. Wprawdzie często odwracała kota ogonem, ale jednak. Może dlatego, że wtedy rządził PiS, to mniej atakowała PO. A teraz to już widzę, że nie ma szansy na logiczny kontakt z nią.

    Wiele jest pewnie przyczyn nie zgłaszania takiej mowy nienawiści. Od lenistwa, przez brak wiary w możliwość wpłynięcia na taką osobę, po brak wiedzy na temat tego gdzie i jak można zgłaszać takie rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to tylko nasze pobożne życzenie by tak było. Obwiniam za to słabą edukację, nieskrępowany niczym dostęp do mediów publicznych i możliwość ich kreowania na swoją modłę. Skoro nie ma hamulców, cenzury i nie przestrzega się zasad, to mamy to, co mamy. Mowa nienawiści i hejt to kolejna odmiana swoistej mody, którą w przyszłości może zastąpić jakiś inny nowy trend. I tylko od nas samych zależy, czy jego odmiana będzie gorsza od tego co jest dzisiaj.
      Pozdrawiam...

      Usuń