środa, 6 marca 2024

C Z A R Hołowni p r y s ł

Miga się i kombinuje, jak wytłumaczyć Polkom kolejne przerzucenie terminu debaty nad aborcją na 11 kwietnia, bo teraz jest czas gorącej kampanii wyborczej do samorządów i nie da się tylu tematów ze sobą pogodzić. Tak rozumiem wywijanie ozorem pana marszałka. Nie tak Trzecia Droga umawiała się z wyborcami/wyborczyniami przed 15 października 2023 roku. Kosiniak - Kamysz poparł decyzję swojego kolegi mówiąc, że to "słuszna decyzja Szymona Hołowni w sprawie terminu prac nad projektami dotyczącymi aborcji. Złożone w tej kwestii projekty wymagają rzetelnej parlamentarnej debaty i nie powinny być częścią kampanijnej rozgrywki".

Że kobiety się wkurzyły, to mało powiedzieć, to właściwie nic nie powiedzieć. Bo ile jeszcze faceci będą udawać greka w tej sprawie? Ile czasu jeszcze poświęcą na uciekanie przed podjęciem decyzji? To co wyprawiają liderzy TD, to nieuczciwe podejście do tematu. Takim zachowaniem nie sprawią, że on zniknie, że kobiety wreszcie dadzą sobie spokój z aborcją. Ani to słuszna decyzja, ani kobiety nie przestaną upominać się o swoje. Ustawa o aborcji należy się nam jak zupa psu. I ani Hołownia ani Kamysz nie robią nam łaski. Na swoje stanowiska zostali wybrani głosami większości kobiet i młodego pokolenia.

Bo uwierzyli, że tematy żywotnie ich dotyczące zostaną wreszcie załatwione przez akurat tę władzę. Wcześniej nie było to możliwe, a teraz w czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej do polskiego Parlamentu dano Polkom nadzieję. Miało to miejsce raptem kilka miesięcy temu. Co się stało, że duet liderów Trzeciej Drogi wycofuje się rakiem ze swoich obietnic? Chcą rzetelnej debaty? A co to było przez ostatnie 30 lat, jak nie rzetelna debata o sprawach kobiet? Jak nazwać zachowanie Hołowni, który zamiast po męsku załatwić sprawę aborcji raz na zawsze, ośmiela się grać na emocjach kobiet. Typowy facet, który już poczuł co znaczy mieć władzę w swoich rękach. 

Hołownia nie jest pierwszym politykiem ani nie ostatnim, który w sprawach kobiet zasłania się swoją wiarą. W głębokim poważaniu mam w co Hołownia wierzy. Niech swoją wiarę zostawi w domu, a w Sejmie jako marszałek ma psi obowiązek dbać o wszystkie Polki i o Ich żywotne sprawy bez względu, jaką wiarę wyznają. Jak widać bardzo dobrze się czuje w roli marszałka i bardzo dobrze się bawi prowadząc po swojemu obrady Sejmu. Jednak zapomina, że to nie miejsce na żarty, że to nie konkurs na najbardziej wygadanego marszałka RP. Panie marszałku, W SEJMIE SIĘ OBRADUJE!!! Decyduje o bardzo poważnych sprawach, które potem w formie ustaw modelują nam nasze życia! 

Kobiety były dobre 15 października ub. roku, kiedy trzeba było pozbawić PiS władzy, prawda? A teraz wymuszacie na nas zgodę na referendum, żebrzecie o kolejne nasze głosy 7 kwietnia, by ugrać swoje w samorządach. A co będzie potem? Potem znowu będziecie się migać i wymyślać inne przeszkody, by zarzucić temat? Doradzam, by się tak brzydko nie bawić z polskimi kobietami. Lansowanie takiej postawy to karkołomny wyczyn i może się dla was panowie źle skończyć! Poprzedniej władzy wiele wyborcy wybaczyli, bardzo wiele, okazali też dużo cierpliwości, ale nie wybaczyli kłamstwa. Wchodzicie na tę samą drogę, która akurat w temacie aborcji nie jest tą trzecią. 

Ile jeszcze i co jeszcze kobiety mają poświęcić, by wreszcie ich sprawy zostały zauważone? Miarka się przebrała. Wymagacie od nas niemożliwego. Nie mamy już do was , facetów bez właściwości jak się okazuje, ani cierpliwości, ani nie mamy ochoty z wami gadać. Gdzieś przeczytałam świetne zdanie - "człowiek z seminarium wyjdzie, ale seminarium z człowieka, nigdy". Cóż za trafna ocena i jakże trafnie zaadresowana. Pamiętam, że gdy dowiedziałam się o tym, że Hołownia rzucił dziennikarstwo i telewizję na rzecz polityki, nie będzie dobrze i dla samej polityki i dla nas jako odbiorców jego katolickiej wizji świata i życia.

Potem, gdy został marszałkiem i dawał w Sejmie jedne show po drugim, jako wieloletnia obserwatorka polskiej polityki pomyślałam, że może nie będzie z nim tak źle. Ale jak widać nabrał mnie takim zachowaniem i nie tylko mnie. Czar prysł. Hołownia wsiadł na swojego konia i galopuje jak nieopierzony młodzian w swoim stylu pokazując, że nikogo i niczego się nie boi. Jednak zapomina, że ten jego galop trwać będzie tylko dwa lata. Jak się nie opanuje, prędzej narobi więcej szkód niż spełni obietnic. Na razie wyznaczając kolejną datę obradowania Sejmu nad aborcją, nie tylko wkurzył wiele organizacji broniących praw kobiet, ale je do siebie zraził.

"Żyjemy w rzeczywistości politycznej, a nie idealnej. Jesteśmy w środku kampanii wyborczej. Ja ostatnich kilka tygodni poświęciłem na konsultacje, rozmowy, próby mediacji i doprowadzenia do tego, żeby zminimalizować ryzyko tego, żeby wszystkie projekty, które są w Sejmie, zostaną odrzucone w ramach tej kanonady przedwyborczej w pierwszym czytaniu" - to jego argumentacja, którą wygłosił w TVN24 w programie "Tak Jest". Mam wrażenie, że w kwestii aborcji to niepotrzebne wyolbrzymianie znaczenia wyborów 7 kwietnia. To raczej stawianie tych wyborów nad ważność tematu o aborcji. Normalka, gdy to faceci decydują o kobietach.

Odpowiedź organizacji strzegących praw kobiet - "Pan marszałek Hołownia boi się, że czytanie i głosowanie w piątek pociągnie jego ugrupowanie na dno, ale oficjalna wersja, jaką prezentuje to to, że pan marszałek musi dbać o poglądy wszystkich (bo przecież w aborcji najważniejsze są poglądy przeciwników aborcji) oraz jemu naprawdę zależy na bezpieczeństwie kobiet. No komedia" - Aborcyjny Dream Team.

"Panie Hołownia: aborcja to nie debata, aborcja to doświadczenie! Dzieje się również teraz. Pan siedzi w TVN i opowiada jakieś kocopoły, a dziś co najmniej 130 osób przerwie ciążę” - opinia aktywistek i aktywistów.

"O co zatem chodzi? O władzę i o wybory. Trzecia Droga ewidentnie boi się spadku poparcia w najbliższych wyborach po głosowaniu przeciw, nie chce jednak głosować za. Co ciekawe w elektoracie Trzeciej Drogi aż 63 proc. popiera prawo do aborcji do 12 tygodnia ciąży, więc jest to wysoce prawdopodobne. Co też istotne — te wybory to być albo nie być dla PSL, dla którego wybory samorządowe to najważniejsze wybory, bo właśnie we władzach samorządowych mają najwięcej ludzi" - znowu głos organizacji.

"Głosowanie ustaw aborcyjnych w Sejmie teraz to nasza jedyna szansa, na to, by wywołać presję na Trzeciej Drodze, by skierować projekty do prac w komisji. Po wyborach to się nie uda. To już dawno przestało być śmieszne" - ciąg dalszy opinii.

Kobiety kolejny raz zaufały politykom i kolejny raz to zaufanie zostało zlekceważone. Co mają powiedzieć swoim córkom i swoim wnuczkom? Że co, że ich sprawy jak nie obchodziły, tak dalej nie obchodzą facetów? Że te wszystkie obiecanki to tylko taka ich gra? W rzeczywistości tylko faceci na tym wygrywają. Dostają się do Parlamentu głosami kobiet, a potem z uśmiechem na twarzach traktują je jak przysłowiowego murzyna, który zrobił swoje i może odejść. Hołownia swoją decyzją wkurzył kobiety. Gra o wysoką stawkę tylko dla siebie samego. Jak jego poprzednicy, obawia się utraty procentów poparcia, więc obiecuje, że 11 kwietnia to już na pewno będzie o aborcji.

Jak znam życie i polską politykę, możemy się spodziewać powrotu gadki o referendum. Myślę, że Hołownia będzie z tematem zwlekał jak długo się da, chyba że się mylę. Zobaczymy w kwietniu. Przekonamy się wtedy ile warte jest słowo marszałka z Trzeciej Drogi. Przypominam, zatwardziałego katolika, wg którego prawa kobiet wymagają rzetelnej debaty i referendum. A wcale tak nie jest. Przyznam też, że nie rozumiem jego argumentacji. A sprawa jest prosta -  

Prawa Kobiet Jak I Inne Sprawy, Muszą Być W Końcu Załatwione I Co Ważne, Respektowane. Kropka. 


Obrazy: *Internet 

4 komentarze:

  1. A czy ktos spodziewal sie czegokolwiek innego? Jesli tak, to wykazal sie skrajna naiwnoscia.
    Ten gosc od poczatku mi smierdzial kadzidlem koscielnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, może nie skrajną, ale przez chwilę naiwnie myślałam, że z niego jakiś porządniejszy polityk będzie. Jednak co kościółkowy to kościółkowy. Taki nie zmieni się, choćby go przypalali gorącym żelazem. Tfu... Już mu nie uwierzę, żeby się zaklinał, nie uwierzę prędzej jak zobaczę.
      Pozdrawiam Cię serdecznie...

      Usuń
  2. Hołownia mnie nie oczarował, nigdy nie zapomniałam, że przed wejściem w politykę był dziennikarzem katolickim. Poza tym nie zapomniałam mu postawy w czasie wyborów prezydenckich (Hołownia był w nich częściowo odpowiedzialny za wygraną Dudy). Nie mam wątpliwości, że jest showmanem, czasem przydatnym, ale przede wszystkim gra na siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą Moniko co do ostatniej kropki. Taki niestety jest. Też pamiętam go z czasów dziennikarstwa i to, że jest twardym grającym tylko na siebie egoistą. Ma kilka talentów, które teraz w polityce z sukcesem jak na razie wykorzystuje. Jak długo potrwa ta jego hossa i zabawa w politykę, zobaczymy.
      Dziękuję Ci za wizytę i komentarz.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń