Kwota 2,7 mld zł dla TVP i Polskiego Radia, to nie byle jaka kasa. Pisowska propaganda będzie bardzo dobrze opłacona.
Że państwo finansowo już nawet nie zipi, a wykonuje wręcz agonalne podrygi, kogo to obchodzi(?), na pewno nie prezesa. Dawno już odseparował się od realiów życia polskiego społeczeństwa, od dawna nie obchodzi go jak sobie radzi. Życie tam na dole, to szczegół z którym zmagać mają się pomocnicy, nie on. Zatem z pomocą oddanej, bo dobrze opłacanej TVP zrobi wszystko, żeby władzy raz zdobytej nie oddać nigdy. NIKOMU. Taki był i taki dzisiaj jest plan. Co widać, słychać i co w powietrzu czuć.
„W ostatnim roku realizowaliśmy strategię tysiąca Wietnamów. Ścigaliśmy Platformę wszędzie, gdzie się da i wiązaliśmy ją w ważne potyczki” - tak kilka lat temu mówił ówczesny rzecznik PiS A. Hofman. I co, czy cokolwiek się zmieniło? Uważny obserwator polskiej polityki złoży puzzle w całość. Wniosek - PiS nigdy nie zszedł z tej drogi. Dzisiaj wraca właśnie do starej dobrej taktyki, z nowym/starym rzecznikiem R. Bochenkiem, takim samym czarusiem jak jego poprzednik Hofman. Będziemy więc świadkami strategii niszczenia Donalda Tuska. Jedynego śmiertelnego politycznie wroga prezesa.
Częścią planu jest rozliczenie rządów PO-PSL za wszelką cenę, teraz chcą tego dokonać pod płaszczykiem prowadzenia polityki energetycznej. Rozliczenie dotyczyć ma tylko tego rządu. Tylko te fakty mają ujrzeć światło dzienne, by opinia publiczna znowu skupiła się na narzuconym przez prezesa, temacie, który ma nas skutecznie kłuć po oczach. W tej rozgrywce nie mają znaczenia pierwsze rządy PiS-u w latach 2005-7, kiedy to ich minister W. Jasiński podpisywał strategiczne umowy związane z energetyką. Nie mają znaczenia też rządy L. Millera (SLD), to stara pieśń przeszłości. I niech tak zostanie.
Natomiast wyjątkową uwagę należy skupić na Donaldzie Tusku, nawet postawić Go przed Trybunałem Stanu rękami Z. Ziobro.
Kiedy Donald Tusk był poza polską polityką, Ziobro z prezesem okazjonalnie przypominali sylwetkę DT, zawsze jednak w negatywnym świetle. Sytuacja odwróciła się, gdy ten wrócił na łono ojczystej sceny, gdy okazało się, że On i Jego partia są dla PiS poważnym zagrożeniem, że mogą sięgnąć po władzę. I nagle to do nich dotarło. Szukają na Tuska haków, by Go pogrzebać raz na zawsze. Jak nie haki, to więzienie, albo Trybunał. Polityczna kalkulacja jakimikolwiek nićmi szyta, musi być sprawna i sprawcza. Będzie się więc sporo działo, pomimo, że na pisowskim okręcie bunt goni bunt. Jak nie na Śląsku to w Komisji sejmowej.
Partyjne "Michałki" tańcują, dwoją się i troją strzelając na codziennych konferencjach pomysłami, czego to partia rządząca nie zrobi. A dobrze opłacana TVP Info w wyjątkowy dla siebie sposób gmatwa rzeczywisty obraz. Ile się da. Tak oto podrzuca się tematy pod debaty opinii publicznej. PiS, ponieważ ma większość (o czym nie zapominajmy), na sejmowej komisji finansów "przegłosowało zwiększenie finansowania mediów publicznych z 1,995 mld zł na 2,700 mld zł". Gigantyczna kasa, nie do ogarnięcia przez przeciętnego zjadacza chleba. A wszystko dla władzy, którą raz zdobytą, nigdy nikomu się nie odda.
A ponieważ środki są na wyciągnięcie ręki, prezes się nie krępuje.
Jak wszem wiadomo, na wojnie i w miłości, wszystkie chwyty dozwolone. Partia walczy nieprzytomnie o utrzymanie się przy władzy, stosując ciosy poniżej pasa, atakując przeciwników w niewybredny sposób, jako narzędzie wykorzystując choćby wymiar sprawiedliwości i media państwowe. Wszak partyjne interesy dla "Michałków" to drogowskaz prowadzący do utrzymania władzy dla prezesa, która to władza jest najświętszym dla niego Graalem. Cała ta polityczna zawierucha jest zwiastunem nieuczciwych wyborów. To akurat mamy jak w banku.
Skąd ta pewność? Stąd, że prezesa stać na wszystko. Dosłownie. To desperat, a taki nie cofnie się, będzie szedł do przodu po przysłowiowych "trupach", bez zwracania uwagi na konsekwencje swojego uporu. Przykładem niech będzie afera z Pegasusem, przy pomocy którego podsłuchiwano opozycję, środowisko prawników i prokuratorów i mniej znaczących polityków. Jestem przekonana, że najbliższe wybory pokażą wyjątkowo prawdziwą twarz prezesa. Pokażą, ponieważ te wybory, to jego być albo nie być na scenie polskiej polityki. Nie będzie skrupułów, nie będzie wstydu, będzie bezwzględność jednego człowieka.
Któremu to człowiekowi potrzebne jest całkowite podporządkowanie sobie sędziów i sądów. Mieć wpływ na wyroki, to krok do państwa autorytarnego, w którym rządzący raz zdobytej władzy nie oddają. Choćby się waliło. Bo zawsze mogą wtedy przeciwników politycznych straszyć procesami i wyrokami. Zawsze też mogą poddać w wątpliwość równość, uczciwość i wiarygodność kolejnych wyborów. Jest jeszcze kwestia partyjnych działaczy, którzy nie chcą zmieniać swojego status quo. A ich status quo to spółki skarbu państwa i przeróżne fundacje. Żyją tam sobie jak pączki w maśle.
Utrata władzy przez PiS, to koniec ich El Dorado. Idzie o setki tysięcy ludzi, którym grozi perspektywa pewnej jak śmierć, społecznej degradacji, albo czegoś gorszego. By tego nie stracić, są gotowi na wszystko.
Donald Tusk nie wyląduje w więzieniu, ani przed Trybunałem Stanu. Nie ma takich zarzutów, by uruchomiły ten proces, nie będzie też odpowiedniej większości parlamentarnej, by do tego doprowadzić. Podejrzewam, że dla prezesa to tylko polityczna gra, element rzucony gawiedzi na pożarcie. Liczy się władza. Nad Państwem. Nad społeczeństwem. Liczy się chaos, dzięki któremu prezes utrzymuje niestabilność, tak przez siebie pożądaną. Dzięki temu kontroluje ogólną debatę. Przykrywa niewygodne tematy drugimi, nagłaśniając te nic nie znaczące.
Rzuca przede wszystkim swoim zwolennikom podarek, przeciwników politycznych, jako przyszłych potencjalnych skazanych.
Jest i druga, nie mniej ważna strona medalu. Tak jak PiS i wszystkim od niego zależnym, zależy na zachowaniu władzy, tak opozycji nie zależy na jej przejęciu. Kto by chciał sprzątać cudze brudy? Do tego takie, które bardzo trudno będzie zastąpić czymś sensowniejszym i bardziej atrakcyjnym. Aktualna władza już sobie w odpowiedni sposób wychowała przynajmniej część opinii publicznej. Gdyby zatem doszło do zmian, wierni i lojalni dadzą upust swojemu niezadowoleniu, obojętnie o co będzie chodzić. Taka postawa utrudnia rządzenie. Tym bardziej, że dzisiejsza opozycja nie ma takiej determinacji, jaką się chwalą rządzący.
Liczenie na to, że PiS pozagryza się z własnymi przystawkami, to grzech śmiertelny opozycji.
Dzisiejsza opozycja wygląda mi na miękiszonów. Dzisiaj opozycja nie jest zdolna do narzucania tematów, a co dopiero do zdobycia władzy. Jeżeli jej strategią jest liczenie na jakieś pisowskie potknięcia i zwiększenie społecznego niezadowolenia z powodu inflacji, drożyzny czy trudnej zimy, to jest to strzał w stopę. Zasadą "umienia" liczenia, jest umiejętność liczenia na siebie samego. Władzy, nikt opozycji nie poda na tacy, sama sobie musi ją wyrąbać, za przeproszeniem. Jeżeli dalej będzie taką "ciamciaramcią", jaką jest teraz, PiS zdobędzie III kadencję bez ruszania małym paluszkiem w bucie.
Wszyscy wiemy, że rządzący nie cofną się przed niczym. Wiemy bardzo dobrze, że nie boją się nikogo i niczego. Na sztandarach wyraźnie wypisali sobie słowa: "A po nas choćby potop". Coś Wam to mówi, prawda?
Odkąd pamiętam, władza PiS gmera przy Konstytucji Rzeczpospolitej. Do tej pory nie udało się nic zrobić. Ale próby nieustająco trwają. Mają jeszcze rok na to, by zapisy zmienić tak cokolwiek postanowią tam umieścić, aby zawsze działały na ich korzyść. Czy będą w przyszłości mieć władzę, czy jej nie będą mieli.
PRZYPOMINAJKA - niedoścignionym symbolem tej władzy są losy stadniny w Janowie Podlaskim.
Rysunki/obrazy: *nawesoło.pl *letsing.pl *Facebook
A kogo byś widziała u władzy po wyborach? Tak konkretnie. Jakoś nie przychodzi mi do głowy żadne nie skompromitowane wcześniej nazwisko. No może Hołownia jeszcze nie rządził ale na niego nie zagłosuję.
OdpowiedzUsuńTak, przyznaję, mam zagwostkę. Na pewno nie zagłosuję na kogokolwiek, kto był już u władzy. Zawiodłam się. Do Hołowni wciąż mam jakby ograniczone zaufanie, choćby dlatego, że Jego grupa to zbieranina i wciąż coś się tam dzieje, jeden polityk przychodzi drugi odchodzi. Rotacja. A to pokazuje, jak ewentualnie może być, gdy znajdą się w Sejmie. Koleś też hamletyzuje, raz coś obiecuje, a zaraz potem stawia warunki jakby to On był numerem jeden. I coś mnie od Niego odpycha. Nie umiem tego wyjaśnić. Zatem tak konkretnie, to nie widzę kandydata. Na razie. Może jeszcze coś się zmieni. Jak nie, to oddam głos na kogoś z ostatniego miejsca na liście. Ważne, by oddać ważny głos. Szczerze Ci powiem, że problem jest. :)
UsuńOd kiedy ta skompromitowana Mucha uciekła z PO do Hołowni to stracił duzo w moich oczach ze przyjmuje takich nieudaczników bo jako minister sportu Mucha pokazała swoją głupotę. Z takimi ludźmi sympatii nie zyska. Podobnie jak Kukiz który u mnie w mieście otoczył się byłymi członkami Samoobrony i udaje nową jakość. No komedia.
OdpowiedzUsuńTak, porównanie do Kukiza i do Samoobrony trafne. Wart pac pałaca, a pałac paca. Jak mówisz, komedia, tylko dlaczego się nie śmiejemy? :)
UsuńPopieram Jarka :), Krzemińskiego.
OdpowiedzUsuńCo dalej ? ta inflacja mnie wykańcza. Poza tym jestem poza wszelkimi ++++ dodatkami.
Witam Cię Marcepanowy Kąciku w świecie polityki. I ja mam podobne zdanie do Jarka. Sytuacja, jaką zgotował nam ten rząd, odbiega od normalności i każdego z nas męczy. Aż boję się to powiedzieć, ale powiem - musimy chyba wziąć na przeczekanie. Co o tym Oboje sądzicie? :)
UsuńNa PiS nigdy nie głosowałem ale nie chce też powrotu do władzy PO. Zbyt dobrze pamiętam zło które czynili i dlatego nie uważam Donalda za zbawiciela. Przeciwnie. Dla mnie to taki sam szkodnik jak Kaczor. A jak sobie przypomnę aferę podsluchową i to co mówili o Polakach to tym bardziej mnie brzydzą. Czyli nie mam na kogo głosować a wybierać mniejsze zło nie ma sensu. Więc chyba pierwszy raz od 30 lat nie pójdę na wybory.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Zatem jesteśmy między młotem a kowadłem. Mamy PAT. I tak sobie myślę, że i Kaczyńskiemu i Tuskowi pasuje ta sytuacja nie do rozwiązania. Obaj są na politycznym "topie" i o obu wciąż się gada. Nie ma następcy. I w tym wszystkim to Kaczyński ma żelazny i niezłomny plus minus 30% elektorat, który pójdzie za nim w ogień. Dosłownie. Jeżeli nie pójdzie się na wybory, to klapa. Jeżeli chce się pójść, to też klapa bo nie mamy kandydata. Mamy niezłą zawieruchę. Nie wiadomo co zrobić. Myśl człowieku, myśl! (to nie tylko do Ciebie, do wszystkich). Czas ucieka za szybko. :)
UsuńNic nie trwa wiecznie. Kiedys w latach 80tych myślałem ze Jaruzelski będzie rządził dozywotnio. Jak Brezniew. I nie ma go dawno. Tak samo będzie z Pisem i wszystkimi innymi. Kazdy ma swój czas ale prędzej czy później ustępuje miejsca innym. Przegrywa wybory albo biologia robi swoje i umiera.
OdpowiedzUsuńA M E N!
Usuń