Ech... gdy teraz, po prezydenckich wyborach, słucham tych wszystkich krytyk, co można byłoby lepiej zrobić w trakcie kampanii, ręce mi opadają. Niestety my już tak mamy. Myślimy, że nie musimy się za bardzo starać, bo TO o co nam chodzi, samo się zrobi. Teraz, gdy kolejny raz możemy zadbać o swoje sprawy, lekceważymy zasady, lekceważymy przeciwnika uważając, że sami wiemy najlepiej. A nie wiemy najlepiej, o czym świadczą arogancja, buta i bezzasadna wiara w swoje kapitalne możliwości sprawcze. Z niewytłumaczalnym uporem maniaka przejechaliśmy się kolejny już raz na własnej głupocie. I nie wyciągnęliśmy wniosków po poprzednich błędach. Nie wyciągnęliśmy wniosków, jakby to była jakaś ciężka kara. Jakie to oczywiste.
Po wygranej Nawrockiego dyżurnym tematem we wszystkich mediach jest manipulowanie przy liczeniu głosów wyborczych w wielu komisjach. Rozlała się w przestrzeni medialnej ochota na wymądrzanie się w tej kwestii. Cały internet grzmi. Ciekawe tylko, dlaczego w takim samym stopniu nie interesuje nas skąd to się bierze? Tacy mądrzy jesteśmy po fakcie, gdy to całej naszej uwagi potrzeba było przed kampanią i podczas jej trwania. Całej uwagi zainteresowanych wygraną polityków potrzeba było przez cały czas. Nie widziałam tego u rządzącej Koalicji 15X. Nie widziałam zaangażowania, jakim to zaangażowaniem odznaczała się w czasie kampanii wyborczej w ubiegłym roku. Politycy ożywiają się tylko podczas wyborów. Jakie to oczywiste.
Cierpi na tym proces wyborczy. Cierpi na tym sama demokracja. Cierpi Polska. Cierpią Polacy. Cierpimy, bo w takim chaosie, jaki od lat gotują nam politycy, nie da się zapanować nad stabilnością, spokojem i spokojnym bezpiecznym życiem. W takim chaosie i w takim podziale nie ma mowy w ogóle o jakiejkolwiek stabilności pod żadnym względem. Co my sobie w ogóle myślimy? Że co? Że jako "naród wybrany" nie musimy się o nic martwić, nie musimy o cokolwiek zabiegać, bo wszystko nam po prostu się należy? Ta nasza jakże niereformowalna postawa wciąż się na nas mści, a my nic z tym nie robimy. Jesteśmy bierni. Jacyś oczadziali. Dajemy się manipulować cwańszym od nas samych. Jakie to oczywiste.
W kwestii każdych wyborów, ile można powtarzać, że każdy głos się liczy. Ile razy można jeszcze mówić, że siedzenie w domu w czasie wyborów to niekonstytucyjne i nieobywatelskie zachowanie. Mimo to wciąż tysiące ignorują ten demokratyczny A K T. Nie angażują się w proces wyborczy, bo tłumaczą sobie, że ich to nie dotyczy. Jak ich to nie dotyczy, jak ich nie obchodzą sprawy Polski, to niech się wyprowadzą na bezludną wyspę, gdzie będą mieli tzw. "święty spokój" od wszystkiego. Drzwi otwarte. Polityka wiecznego unikania obowiązku obywatelskiego przez część Polaków, skutkuje wieloma problemami. Takimi, nad którymi nie da się zapanować, jak to się znowu i teraz dzieje. Jakie to oczywiste.
Taką ignorancją daleko nie zajedziemy. Takim udawaniem, że to co się dzieje wokół nas nie dotyczy, nic nie zyskujemy. NIC! Prędzej czy później za to płacimy, i to w najmniej oczekiwanym momencie. Zawsze. Mimo to, nie zmieniamy swojego nastawienia. Jesteśmy wierni i lojalni starym przesądom. Patrzymy na świat przez krzywe zwierciadło, bo to nam odpowiada. Właśnie TO. Każdy z nas żyje w swoim świecie zapominając, że w pojedynkę nic za bardzo nie ugra. Stara jak świat "tajemnica" mówi, że "w grupie jest bezpieczniej". I co z tego? Co z tym robimy? Ano nic nie robimy, bo jesteśmy za bardzo zarozumiali, egoistyczni, krótkowzroczni. Za bardzo staliśmy się obojętni i znieczuleni. Jakie to oczywiste.
Czy głośne mówienie o oszustwie wyborczym, jakie miało ponoć miejsce w niedzielę 1 czerwca, zmieni w nas cokolwiek? Czy zmieni nas? Nasze podejście do rzeczy ważnych? Do obowiązków? W kwestii wyborów i czy zostały one zmanipulowane, szokuje mnie to, że tak mało osób zwraca na ten temat uwagę i tak mało osób o tym fakcie mówi. Przez znakomitą większość, a szczególnie przez zainteresowaną stronę, temat traktowany jest jak TRĘDOWATY. Niewygodny, niepotrzebny, nie na czasie. A akcentuję to, ponieważ wyjątkowa cisza panuje w obozie władzy. Udają, że nie ma tematu? Przeczekują? Jeżeli tak, to w jakim celu? Na co czeka władza? Obserwuję ten stan od tygodnia i nie rozumiem tej jej stagnacji. A jest oczywista.
Szokuje mnie nie tylko fakt braku reakcji, ale brak jakiegokolwiek znaku życia ze strony sztabu Rafała Trzaskowskiego, na który to znak czekają wyborcy. Dlaczego nie widać premiera Donalda Tuska? Wszak Polacy odczuwają jego brak i odbierają takie zachowanie jako brak zaangażowania w publiczne istnienie. Nie chce sam, niech WRESZCIE wyznaczy rzecznika rządu. Naród jest niedoinformowany panie premierze! Nie wie co się dzieje i czy cokolwiek się dzieje. Jedynym widocznym politykiem jest Roman Giertych, skupiający całą swoją uwagę na rozliczaniu poprzedniej władzy. Jednak on jeden to za mało. Brak wyraźnego rządowego poparcia dla jego działań jest przeciw skuteczne. Jakie to oczywiste.
Dlaczego w tak ważnych demokratycznie dla państwa sprawach milczy Donald Tusk? Dlaczego milczy rząd i jego ministrowie? Dlaczego milczy współkoalicjant PSL? Marszałek Hołownia? Dlaczego milczą publiczne media? Wszyscy oni milczą w sytuacji, gdy Polacy czekają na odpowiedź na pytanie - CZY W POLSCE ZOSTANĄ POWTÓRZONE WYBORY PREZYDENCKIE? Nie ma odpowiedzi, bo posłowie mają inne ciekawsze rzeczy do roboty, jak na przykład organizowanie grillowania. Na pytanie wyborców, czy jest to aby odpowiedni czas na to, słyszymy ich aroganckie odpowiedzi. Taką mamy klasę polityczną. Która to klasa z kadencji na kadencję, staje się coraz bardziej bezczelna. Stawia się coraz bardziej ponad nami. Jakie to oczywiste.
Nasza klasa polityczna nie wie co to przyzwoitość. Nie zna takiego określenia, jak odpowiedzialność przed wyborcami. Polska klasa polityczna, cała co do jednego, stała się teflonowa, nieprzemakalna, znieczulona, obojętna, oderwana od rzeczywistości. Pozwoliliśmy jej na to, by taką się stała. I teraz zbieramy tego żniwo. A zbieramy, bo wciąż nasza polityczna wiedza kuleje. Bo nasza pamięć polityczna jest niskich lotów. Bo bardziej wolimy populizm. Bo wolimy mentalnie walczyć z resztą świata, niż zadbać o swoje wewnętrzne sprawy. Bo w końcu jesteśmy arcy niereformowalni. Z tego to powodu odwiecznie taplamy się w kotle wypełnionym smołą, do którego jeden drugiego wciąga. Jesteśmy tacy beznadziejni. I to jest oczywiste.
W związku z tym wszystkim pytam:
1. PO CO NAM W OGÓLE POLITYKA?
2. PO CO NAM POLITYCY? RZĄD? PAŃSTWO?
3. PO CO NAM MY, JAKO SPOŁECZEŃSTWO?
Skoro nie potrafimy DZIAŁAĆ DRUŻYNOWO, skoro nas to mierzi, to rozejdźmy się każdy w swoją stronę. Nie męczmy się tak ze sobą. Ciekawe czy wtedy, wszystko byłoby c o o l?
Obraz: *Internet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz