wtorek, 9 września 2025

P A R T I A

 

Gra z nami w polityczne karty od lat, i zawsze zwycięża. Jest największą polityczną partią w Polsce - KOŚCIÓŁ. Zawsze tak było odkąd pamiętam. Zawsze tak było, nawet wtedy, gdy w Polsce działały siły niesprzyjające kościołowi. Teraz nie jest inaczej. Kościół nigdy nie dał się wyrzucić z polskiej polityki. Garnęły się do niego wszyscy ci, którzy widzieli dla siebie ogromną korzyść wejścia do polityki i trwania w niej po wsze czasy. Tak jak ma Kościół właśnie. Trwa od tysiącleci i nadal będzie trwał. Bo wciąż ma poparcie armii głupich owieczek. Jest zabetonowany w naszym i politycznym życiu, bo ma poparcie nazbyt gorliwych polityków i ich wyznawców. Dzięki temu ma pieniądze i władzę. Obcy polskiemu kościołowi jest WSTYD za to, że bez opamiętania doi Polskę niemal do krwi ostatniej.

Polskim politykom również nie WSTYD, że hojną garścią, a nawet wiadrami, sypie polską złotówkę do kieszeni panów w sukienkach. Sojusz tronu z ołtarzem ma się w Polsce bardzo dobrze. Mimo, że od lat słyszymy o upadku kościoła, ten wciąż ma się bardzo dobrze. Polscy klerycy dostali od państwa polskiego ponad TRZYDZIEŚCI MILIARDÓW ZŁOTYCH. Cieszą się przywilejem niepłacenia podatków. Są szczęśliwym beneficjentem składek na tacę, których w ogóle się nie liczy. Że nie wspomnę o takim przywileju, jak Fundusz Kościelny, w skali roku zasilany milionami. Wprawdzie to drobiazg w porównaniu z miliardami od państwa, ale dla przeciętnego zjadacza chleba to niewyobrażalna suma. Wierne, głupie i lojalne owieczki tego nie widzą.

Nie widzą, bo są skutecznie zaślepione, a więc wpatrzone w swoją kościelną partię jak w obraz. Jest to najlepsza polityczna partia, bo ma doświadczenie dwóch tysięcy lat. Krwawe doświadczenie, z którym równać się może tylko P O L I T Y K A. Obie strony, Kościół i Polityka, mają sporo za uszami. Ilość grzechów śmiertelnych wyłażących zza pozłacanych murów, powala. Jednak ich ciężar nie spowodował zawalenia się tych murów. Nie wyprą się tych grzechów, choć bardzo chcą, bo żyją jeszcze ich ofiary. Ofiary będące świadkami ich przestępstw i zbrodni. Kościół ma CZARNE SUMIENIE, tak czarne jak dno piekła. Ale nie przeszkadza mu to. Tyle przez lata nabroił, że jeszcze jedno lub dwa grzechy, nie zrobią różnicy.

Wtrącanie się do polityki nie należy do gestii panów w sukienkach. Jednak zdanie przeciwników nic dla nich nie znaczy. Nie znaczy, bo od setek lat z powodzeniem robią co chcą. Państwa i narody upadały, a kościół trwa. Trwa na szkodę kolejnych państw i narodów. Trwa, bo zawsze wiedział kogo i co popierać. Opanował do perfekcji takie dziedziny jak: pieniądze, bezkarność i władzę. By je utrzymać w swojej garści, kościół popierał i nadal popiera wyłącznie zwycięzców, czego Historia dowodzi. Kieruje się własną moralnością i własną etyką. Z tego powodu polski kościół stał się jakby hybrydą odstającą od Watykanu, tkanką żyjącą osobno. Ponieważ wciąż cieszy się nietykalnością, zapewnioną przez polityków, dalej robi swoje.

To, że raz na dłuższy czas, jeden z nich wpadnie wreszcie w macki Prawa, nie znaczy, że polska kościelna hybryda straci na ważności, że upadnie. Nie upadnie i nie straci na ważności, bo zadbają o to kręgi polityczne. Jak w przypadku sojuszu PiS z polską hierarchią. I jedna i druga strona mają się wręcz wyśmienicie. I nie przeszkadza temu sojuszowi zmiana władzy. Nie przeszkadza, bo traktują tę władzę, jako tymczasową, przejściową. Politycy opozycji są przekonani o swoim powrocie do władzy i robią dzisiaj wszystko, by tak się stało. Hierarchia, ponieważ ma realną władzę nad PiS, korzysta. Ciekawe, że wśród tego polityczno-kościelnego grona, nie ma uczciwych ludzi. Jeżeli jacyś są, to ułamek. 

Kiedyś usłyszałam takie zdanie - "w państwie gdzie rządzi kościół, doprowadza to państwo do zagłady". Ostro powiedziane, ale sprawdza się. Niestety. Bowiem tam gdzie rządzi, przejmuje hektary ziemi wraz z dobrodziejstwem inwentarza. W Polsce o mały włos, hierarchia nie wzięła w swoje chciwe posiadanie całej powierzchni. O mały włos. No, ale wszystko przed nami. Jeżeli Koalicja 15X zawiedzie, a Kaczyński wróci i zrobi wszystko to, co już zapowiada. Kościół na tę myśl, zaciera swoje wypielęgnowane łapy. Odarty z szacunku nie ma nic do stracenia. I tacy ludzie mają odwagę mnie pouczać. Mają odwagę mówić o moralności. Mają odwagę narzucać Polakom życiowe normy, ale ukute wyłącznie na ich doktrynie.

KOŚCIELNA MORALNOŚĆ, TO BANDYCKA MORALNOŚĆ. NIE MA ONA NIC WSPÓLNEGO Z KULTURALNĄ E T Y K Ą.

Czy to szczęście żyć w takim państwie? Rozrywanym, gołoconym, wyciskanym jak cytryna, przez dwie uprzywilejowane grupy, które w życiu nie skaziły rąk porządną pracą? Taki model życia nie ma nic wspólnego z tym, czego społeczeństwo oczekuje. Przynajmniej część tego społeczeństwa, nie wpatrzona w nich ślepo. Ktoś powie, że to niesprawiedliwe. Tak, niesprawiedliwe. Ale że tak jest, to wina nas wszystkich. Tych ślepo wpatrzonych i tych siedzących cicho. A ci drudzy siedzą cicho, bo uważają, że ta sprawa ich nie dotyczy. DOTYCZY. Jak najbardziej dotyczy. Nie odzywasz się, dla polityki i kościoła znaczy to tylko jedno, że popierasz. 

Wychodzi mi więc, że polski kościół jest bardziej p a r t i ą polityczną, niż kościelną instytucją zaufania publicznego.

PS - ciekawostką jest to, że ludzie zasilający polską hierarchię, nie wierzą w Boga, na którego się powołują.


Obraz: *Internet